[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie było jej tu - powtórzył, przesuwając promień światła po pokoju dziennym.- Nie stoczyła tu walki, nie została zraniona.Nie ma krwi.- Nie ma krwi.- MJ przycisnęła dłoń do ust, chcąc stłumićcichy szloch ulgi.- W porządku.Nic jej nie jest.Ukryła się, taksamo jak my.- Jeśli jest tak bystra, jak mówisz, właśnie to powinnazrobić.- Jest wystarczająco bystra na to, żeby uciekać, kiedy trzebauciekać.- Obejrzała uważniej przewrócony do góry nogamipokój.- Nie wzięła samochodu, więc podróżuje pieszo albokorzysta z komunikacji publicznej.- MJ zamarła na samą myśl104 SCHWYTANA GWIAZDAo tym.- Ona nie zna ulic, Jack.Nie wie, jak się należy zacho-wać.Bailey jest inteligentna, ale naiwna.Aatwo nabiera zaufa-nia do ludzi, zawsze stara się dostrzegać w nich tylko to, conajlepsze.Jest słodka - dodała MJ i przeszły ją ciarki.- Musiała się przecież czegoś nauczyć od ciebie - zauwa-żył Jack, zadowolony, że wreszcie zdołała się uśmiechnąć.-Rzućmy okiem na to wszystko, zobaczmy, może coś się okaże.Sprawdz jej rzeczy, pewnie byłabyś w stanie zorientować się,czy zabrała coś ze sobą.- Ma specjalną kosmetyczkę podróżną, zawsze w pogotowiu.Nigdy nie wyrusza w drogę bez niej.- Zaabsorbowana tymprostym spostrzeżeniem MJ ruszyła do łazienki zajrzeć do wą-skiej szafy na bieliznę pościelową.Nawet stamtąd rzeczy zostały wyciągnięte, półki wyszarp-nięte, butelki otwarte i opróżnione.Ale znalazła samą kosmetyczkę, otwartą i pustą.Na podłodze rozpoznała część jej zawartości: podróżną szczoteczkę do zębów, składaną szczotkę do włosów, jednorazowe szampony i mydełka.- Kosmetyczka jest na miejscu.- Weszła do sypialni, gdziezrobiła co mogła, przeglądając rzeczy przyjaciółki.- Nie wydaje mi się, żeby coś zabrała.Brakuje kostiumu.Jest nowy,więc go zapamiętałam.Elegancki kostium z błękitnego jedwabiu.Może ma go na sobie.Co do butów i torebki, nie mampojęcia.Kolekcjonuje je jak inni znaczki.- Gdzie trzyma towar?Oburzona, uniosła gwałtownie głowę.- Bailey nie bierze narkotyków.- Nie chodzi o narkotyki.- Bądz cierpliwy, powiedział sobie i wzniósł oczy do sufitu.- Niezłą masz o mnie opinię, kotku.Pieniądze, gotówka.SCHWYTANA GWIAZDA 105- Och.- Wyprostowała się.- Przepraszam.Tak, trzymaw domu trochę gotówki.- Nie za bardzo jej się to podobało, alezaprowadziła go do kuchni.- O rany, ale będzie wściekła, jak tozobaczy.Naprawdę lubi porządek.Można powiedzieć, że maobsesję na tym punkcie.Szczególnie jeśli chodzi o kuchnię.- Przesunęła nogą parę puszek, utytłanych w mące, cukrze i kawie, które wysypano z pojemników.- Mówię ci, nie znalazłbyśani okruszka w jej tosterze.- Powiedziałbym, że mamy większe problemy niż gospodarstwo domowe.- Tak.- Schyliła się, wyciągnęła puszkę zupy.- To takapuszka na niby - wyjaśniła i odkręciła wieczko.- Nie wzięła zesobą pieniędzy na czarną godzinę - zauważyła z widoczną ulgą.- Prawdopodobnie nie wróciła do mieszkania od.Hej! - Wyrwała mu puszkę, ale on już zdążył wyjąć z niej gotówkę.-W tej chwili odłóż to na miejsce.- Posłuchaj, nie możemy zaryzykować używania kart płatniczych, więc potrzebujemy pieniędzy.W gotówce.- Wcisnąłprzyjemnie gruby zwitek do kieszeni.- Oddasz jej pózniej.- Ja? To ty je wziąłeś.- Szczegóły - mruknął, biorąc ją za rękę.- Chodzmy już.Niczego tu nie znajdziemy.Tylko wyzywamy los.- Mogłabym zostawić jej kartkę na wypadek, gdyby wróciła.Przestań mnie szarpać.- Nie tylko ona może wrócić.- Pociągnął ją do wyjściai holował, póki nie znalezli się na schodach.- Muszę się dowiedzieć, co z Grace.- Jedna przyjaciółka za jednym podejściem, MJ.Chwilowozajmiemy się czymś innym.- Mogłabym do niej zadzwonić z mojego telefonu albo106 SCHWYTANA GWIAZDAz twojego komórkowego.Jack, jeśli Bailey i ja w tym tkwimy,to Grace też.- Wszystko robicie razem?- I co z tego? - Pośpieszyła wraz z nim do bocznych drzwi,popędzana nowym zmartwieniem.- Muszę się z nią skontaktować.Grace mieszka nad Potomakiem.Nie sądzę, że jest tamteraz.Pewnie zaszyła się w swoim domku na wsi, ale.- Bądz cicho.- Otworzył drzwi, obrzucił wzrokiem spokojny parking, pogrążone we śnie otoczenie domu.Do tej porywszystko szło jak po maśle.Brak kłopotów zawsze wzbudzaław nim niepokój [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Nie było jej tu - powtórzył, przesuwając promień światła po pokoju dziennym.- Nie stoczyła tu walki, nie została zraniona.Nie ma krwi.- Nie ma krwi.- MJ przycisnęła dłoń do ust, chcąc stłumićcichy szloch ulgi.- W porządku.Nic jej nie jest.Ukryła się, taksamo jak my.- Jeśli jest tak bystra, jak mówisz, właśnie to powinnazrobić.- Jest wystarczająco bystra na to, żeby uciekać, kiedy trzebauciekać.- Obejrzała uważniej przewrócony do góry nogamipokój.- Nie wzięła samochodu, więc podróżuje pieszo albokorzysta z komunikacji publicznej.- MJ zamarła na samą myśl104 SCHWYTANA GWIAZDAo tym.- Ona nie zna ulic, Jack.Nie wie, jak się należy zacho-wać.Bailey jest inteligentna, ale naiwna.Aatwo nabiera zaufa-nia do ludzi, zawsze stara się dostrzegać w nich tylko to, conajlepsze.Jest słodka - dodała MJ i przeszły ją ciarki.- Musiała się przecież czegoś nauczyć od ciebie - zauwa-żył Jack, zadowolony, że wreszcie zdołała się uśmiechnąć.-Rzućmy okiem na to wszystko, zobaczmy, może coś się okaże.Sprawdz jej rzeczy, pewnie byłabyś w stanie zorientować się,czy zabrała coś ze sobą.- Ma specjalną kosmetyczkę podróżną, zawsze w pogotowiu.Nigdy nie wyrusza w drogę bez niej.- Zaabsorbowana tymprostym spostrzeżeniem MJ ruszyła do łazienki zajrzeć do wą-skiej szafy na bieliznę pościelową.Nawet stamtąd rzeczy zostały wyciągnięte, półki wyszarp-nięte, butelki otwarte i opróżnione.Ale znalazła samą kosmetyczkę, otwartą i pustą.Na podłodze rozpoznała część jej zawartości: podróżną szczoteczkę do zębów, składaną szczotkę do włosów, jednorazowe szampony i mydełka.- Kosmetyczka jest na miejscu.- Weszła do sypialni, gdziezrobiła co mogła, przeglądając rzeczy przyjaciółki.- Nie wydaje mi się, żeby coś zabrała.Brakuje kostiumu.Jest nowy,więc go zapamiętałam.Elegancki kostium z błękitnego jedwabiu.Może ma go na sobie.Co do butów i torebki, nie mampojęcia.Kolekcjonuje je jak inni znaczki.- Gdzie trzyma towar?Oburzona, uniosła gwałtownie głowę.- Bailey nie bierze narkotyków.- Nie chodzi o narkotyki.- Bądz cierpliwy, powiedział sobie i wzniósł oczy do sufitu.- Niezłą masz o mnie opinię, kotku.Pieniądze, gotówka.SCHWYTANA GWIAZDA 105- Och.- Wyprostowała się.- Przepraszam.Tak, trzymaw domu trochę gotówki.- Nie za bardzo jej się to podobało, alezaprowadziła go do kuchni.- O rany, ale będzie wściekła, jak tozobaczy.Naprawdę lubi porządek.Można powiedzieć, że maobsesję na tym punkcie.Szczególnie jeśli chodzi o kuchnię.- Przesunęła nogą parę puszek, utytłanych w mące, cukrze i kawie, które wysypano z pojemników.- Mówię ci, nie znalazłbyśani okruszka w jej tosterze.- Powiedziałbym, że mamy większe problemy niż gospodarstwo domowe.- Tak.- Schyliła się, wyciągnęła puszkę zupy.- To takapuszka na niby - wyjaśniła i odkręciła wieczko.- Nie wzięła zesobą pieniędzy na czarną godzinę - zauważyła z widoczną ulgą.- Prawdopodobnie nie wróciła do mieszkania od.Hej! - Wyrwała mu puszkę, ale on już zdążył wyjąć z niej gotówkę.-W tej chwili odłóż to na miejsce.- Posłuchaj, nie możemy zaryzykować używania kart płatniczych, więc potrzebujemy pieniędzy.W gotówce.- Wcisnąłprzyjemnie gruby zwitek do kieszeni.- Oddasz jej pózniej.- Ja? To ty je wziąłeś.- Szczegóły - mruknął, biorąc ją za rękę.- Chodzmy już.Niczego tu nie znajdziemy.Tylko wyzywamy los.- Mogłabym zostawić jej kartkę na wypadek, gdyby wróciła.Przestań mnie szarpać.- Nie tylko ona może wrócić.- Pociągnął ją do wyjściai holował, póki nie znalezli się na schodach.- Muszę się dowiedzieć, co z Grace.- Jedna przyjaciółka za jednym podejściem, MJ.Chwilowozajmiemy się czymś innym.- Mogłabym do niej zadzwonić z mojego telefonu albo106 SCHWYTANA GWIAZDAz twojego komórkowego.Jack, jeśli Bailey i ja w tym tkwimy,to Grace też.- Wszystko robicie razem?- I co z tego? - Pośpieszyła wraz z nim do bocznych drzwi,popędzana nowym zmartwieniem.- Muszę się z nią skontaktować.Grace mieszka nad Potomakiem.Nie sądzę, że jest tamteraz.Pewnie zaszyła się w swoim domku na wsi, ale.- Bądz cicho.- Otworzył drzwi, obrzucił wzrokiem spokojny parking, pogrążone we śnie otoczenie domu.Do tej porywszystko szło jak po maśle.Brak kłopotów zawsze wzbudzaław nim niepokój [ Pobierz całość w formacie PDF ]