[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiedzą, co należy robić.Panhandle przeżyło jużw tym roku dwa tropikalne sztormy, a trzy huragany uderzyły w wybrzeża Florydy.Oni sąświadomi niebezpieczeństwa.- To dobrze.- Mówię o miejscowych, żyjących tu od zawsze.Są jeszcze tacy, którzy niedawno się tuprzeprowadzili, a jest ich sporo.To ich muszę przekonać, żeby się ewakuowali,przenieśli do schronu, poszukali bezpieczniejszego miejsca.Dzisiaj w pózniejszychgodzinach rannych lokalne władze ogłoszą stan zagrożenia.Zobaczy pani, jak do ludzidotrze, że huragan jednak uderzy, ten stłumiony niepokój zamieni się w piekło.Atmosferazrobi się gorąca, cierpliwość się wyczerpie, zaczną się przepychanki.Rita znowu się pojawiła, tym razem z dwoma talerzami.Maggie musiała przyznać, żewszystko pachniało smakowicie, co przypomniało jej, że wczoraj nie jadła kolacji.Poprzygodzie w helikopterze zupełnie straciła apetyt.Odkroiła widelcem kawałek omletu.Roztopiony ser ciągnął się.Wurth posypał płatkamijajecznicę i za pomocą kawałka grzanki zaczął zjadać tę dziwną mieszankę.- Nie do końca wiem, co mam z panią zrobić - rzekł między kęsami.- Podrzuci mnie pan do kostnicy.Potem jakoś sama trafię do hotelu.Potrząsnął głową, soląc i pieprząc smażone ziemniaki.- Nie, nie, odbiorę panią i zawiozę do hotelu.Nie wiem, co z panią zrobić podczashuraganu.Nie możemy zostać na plaży.Większość gości hotelowych wyprowadza siędzisiaj rano.Kierownik robi przysługę, pozwalając nam zostać, dopóki sam nie otrzymapolecenia wyjazdu, co stanie się zapewne jutro, zależnie od tego, jak szybko znajdziemy sięw strefie peryferycznej huraganu.- Polecenie wyjazdu?- Obowiązkowa ewakuacja plaży i przyległych terenów.Ludzie szeryfa chodzą od drzwido drzwi.Każdy, kto nie chce wyjechać, musi podpisać, że zostaje na własne ryzyko iuwalnia władze od wszelkich dalszych zobowiązań.- Gdzie pan będzie podczas sztormu?- Pewnie będę pracował w jednym ze schronów.- W takim razie ja też będę pracować w jednym ze schronów.- Nie mam prawa pani o to prosić, Maggie.- Nie prosi mnie pan.Zgłaszam się na ochotnika.Odłożył widelec, wyprostował się i spojrzał na nią.- Nie wiem, o czym ja myślałem, prosząc, żeby pani tutaj ze mną przyjechała.Podczastrzech huraganów w tym sezonie moja obecność działała odwrotnie niż pojawienie sięJima Cantore'a, bo gdziekolwiek mnie wysyłano, sztorm się odwracał i ruszał w przeciwnąstronę.Ale powinienem wiedzieć, że szczęście też w końcu ode mnie się odwróci.Przywiozłem panią w samo oko cyklonu, który zapowiada się naprawdę fatalnie.- Charlie, dam sobie radę.To tylko huragan.Nie może być taki straszny.Wurth spojrzał na nią tak, iż zrozumiała, że nie ma o tym zielonego pojęcia.ROZDZIAA TRZYDZIESTY DRUGIScott Larsen wstał dość wcześnie, żeby wyjść z domu, zanim Trish się obudzi.Czuł siętak, jakby wcale nie spał.Powieki mu opadały, w głowie pulsowało, a w ustach i gardlemiał tak sucho, jakby połknął watę.Kiedy się czesał, zdawało mu się, że nawet włosy gobolą.Już nigdy nie wypije takiej ilości alkoholu.Prawdę mówiąc, nie miałby nic przeciwkotemu, żeby nie przełknąć już ani kropli żadnego trunku.Na domiar złego zauważył, że Joe wrócił wczoraj do zakładu pogrzebowego.Wystarczyło przyciśnięcie jednego guzika i system alarmowy powiedział Scottowi, że ktośposłużył się jego kluczem i kodem, i wchodził tutaj dziesięć po trzeciej w nocy, po czymwyszedł o czwartej.Co, do diabła, robił tutaj Joe?Miał nadzieję, iż nie pożałuje, że podał Joemu swój kod.Podchodząc do tylnego wejścia,złapał się na tym, że wykrzywia twarz.Pulsujący ból przeniósł się za gałki oczne.Zprzerażeniem pomyślał, że w pomieszczeniu do balsamowania zwłok mógłby znowu zastaćjatkę.Już czuł ostrą woń środków czyszczących połączoną z.Co to było? No tak, mentol.Zatrzymał się w drzwiach.Czysto, dzięki Bogu.Więc zapach pozostał z poprzedniegodnia.Może Joe dołożył coś do chłodni? Scott właśnie zamierzał to sprawdzić, kiedyzadzwonił dzwonek do drzwi.Zerknął na zegarek.Facet z zakładu energetycznego, któregowcześniej wezwał, zjawił się punktualnie.No i dobrze, bo słono każą sobie płacić za totylko, że pokażą, jak podłączyć generator.- Pan Larsen? - Mężczyzna górował nad Scottem.A może to masywny pas, który miałzapięty w talii, i buty robocze rozmiar 46 sprawiały, że wydawał się prawdziwymwielkoludem.Na kieszeni koszuli miał wyhaftowane swoje imię: Ted.- Tak, zgadza się.- Scott poprawił krawat.To był nerwowy nawyk, więc szybko opuściłręce.Głupio myśleć, że musi pokazać temu facetowi, kto tu rządzi.- Cała elektryka jest nazewnątrz, na tyłach budynku.Scott prowadził.Czuł pot spływający po plecach, aż przylepiła się do nich świeżowyprasowana koszula.Na szczęście trzymał w biurze czyste koszule.Nikt nie zaufałbyspoconemu przedsiębiorcy pogrzebowemu.Niebo było ciemne i ponure, ale chmury nie powstrzymywały lejącego się z góry skwaru,co najwyżej zwiększały wilgotność powietrza.Scott zauważył, że wiatr się wzmógł.Jasnacholera, ten huragan może rzeczywiście uderzyć.- Tutaj proszę.- Wskazał metalowe pudełka z wychodzącymi górą i dołem przewodami.Ted otworzył drzwiczki.- Tak, ma pan wszystko dobrze ustawione.Scott powściągnął westchnienie ulgi.Oczywiście, że miał wszystko dobrze ustawione,chciał tylko wiedzieć, jak podłączyć pieprzony generator.- Wciska pan ten guzik - pokazał Ted.- A potem ten.W tej kolejności, okej? - Mówiłtak, jakby klient chodził do podstawówki.- Jasne.Rozumiem - odparł Scott, na końcu języka mając: Ty dupku".- A potem pociągnie pan za tę dzwignię.- Dobrze, no to chyba już wszystko wiem.- Odwrócił się, gotowy odprowadzić gościado wyjścia.- Chwileczkę.Co to jest? - Ted otworzył kolejne pudełko.- Dodałem to, jak kupiłem ten zakład.Dobudowałem przejście łączące oba budynki.Mam nowiutką chłodnię i dwie spore zamrażarki.Poprzednie były za małe i staroświeckie.- Ale wie pan, że ten obwód nie jest podłączony?- O czym pan mówi?- Generator nie zasili panu żadnego z tych nowych urządzeń.- Ależ nie, myli się pan.- To nie jest podłączone.- Ted wskazał na miejsce pod skrzynkami.- Ile czasu zabrałoby panu zrobienie podłączenia?Ted zaśmiał się, zaraz jednak zobaczył panikę natwarzy Scotta.- Człowieku, nawet gdybym potrafił to podłączyć, twój generator jest za słaby, żeby towszystko zasilić.- Więc co mam, do diabła, zrobić?- Jeśli ma pan drugi generator, może go pan podpiąć bezpośrednio, proszę się tylkoupewnić, że ma pan podwójnie izolowany przewód.Sama chłodnia potrzebuje jakieś pięć ipół tysiąca mocy.- Mam pójść do sklepu i kupić generator o mocy pięciu i pół tysiąca wat? Nie masprawy.- Pójść i kupić? Chce pan powiedzieć, że nie ma pan tutaj drugiego generatora?- Nie.- Niech pan użyje domowego.- Nie mam w domu generatora.Więc każe mi pan jechać do Home Depot albo Lowesa,żeby go kupić?Ted znowu się zaśmiał.Wątpię, żeby pan dostał generator, w każdym razie nie w Pensacoli.Moim zdaniem jużwszystkie wykupili.ROZDZIAA TRZYDZIESTY TRZECILiz przyniosła Pensacola News Journal" i podała ojcu gazetę, idąc do kuchni.- Dziękuję, kochanie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Wiedzą, co należy robić.Panhandle przeżyło jużw tym roku dwa tropikalne sztormy, a trzy huragany uderzyły w wybrzeża Florydy.Oni sąświadomi niebezpieczeństwa.- To dobrze.- Mówię o miejscowych, żyjących tu od zawsze.Są jeszcze tacy, którzy niedawno się tuprzeprowadzili, a jest ich sporo.To ich muszę przekonać, żeby się ewakuowali,przenieśli do schronu, poszukali bezpieczniejszego miejsca.Dzisiaj w pózniejszychgodzinach rannych lokalne władze ogłoszą stan zagrożenia.Zobaczy pani, jak do ludzidotrze, że huragan jednak uderzy, ten stłumiony niepokój zamieni się w piekło.Atmosferazrobi się gorąca, cierpliwość się wyczerpie, zaczną się przepychanki.Rita znowu się pojawiła, tym razem z dwoma talerzami.Maggie musiała przyznać, żewszystko pachniało smakowicie, co przypomniało jej, że wczoraj nie jadła kolacji.Poprzygodzie w helikopterze zupełnie straciła apetyt.Odkroiła widelcem kawałek omletu.Roztopiony ser ciągnął się.Wurth posypał płatkamijajecznicę i za pomocą kawałka grzanki zaczął zjadać tę dziwną mieszankę.- Nie do końca wiem, co mam z panią zrobić - rzekł między kęsami.- Podrzuci mnie pan do kostnicy.Potem jakoś sama trafię do hotelu.Potrząsnął głową, soląc i pieprząc smażone ziemniaki.- Nie, nie, odbiorę panią i zawiozę do hotelu.Nie wiem, co z panią zrobić podczashuraganu.Nie możemy zostać na plaży.Większość gości hotelowych wyprowadza siędzisiaj rano.Kierownik robi przysługę, pozwalając nam zostać, dopóki sam nie otrzymapolecenia wyjazdu, co stanie się zapewne jutro, zależnie od tego, jak szybko znajdziemy sięw strefie peryferycznej huraganu.- Polecenie wyjazdu?- Obowiązkowa ewakuacja plaży i przyległych terenów.Ludzie szeryfa chodzą od drzwido drzwi.Każdy, kto nie chce wyjechać, musi podpisać, że zostaje na własne ryzyko iuwalnia władze od wszelkich dalszych zobowiązań.- Gdzie pan będzie podczas sztormu?- Pewnie będę pracował w jednym ze schronów.- W takim razie ja też będę pracować w jednym ze schronów.- Nie mam prawa pani o to prosić, Maggie.- Nie prosi mnie pan.Zgłaszam się na ochotnika.Odłożył widelec, wyprostował się i spojrzał na nią.- Nie wiem, o czym ja myślałem, prosząc, żeby pani tutaj ze mną przyjechała.Podczastrzech huraganów w tym sezonie moja obecność działała odwrotnie niż pojawienie sięJima Cantore'a, bo gdziekolwiek mnie wysyłano, sztorm się odwracał i ruszał w przeciwnąstronę.Ale powinienem wiedzieć, że szczęście też w końcu ode mnie się odwróci.Przywiozłem panią w samo oko cyklonu, który zapowiada się naprawdę fatalnie.- Charlie, dam sobie radę.To tylko huragan.Nie może być taki straszny.Wurth spojrzał na nią tak, iż zrozumiała, że nie ma o tym zielonego pojęcia.ROZDZIAA TRZYDZIESTY DRUGIScott Larsen wstał dość wcześnie, żeby wyjść z domu, zanim Trish się obudzi.Czuł siętak, jakby wcale nie spał.Powieki mu opadały, w głowie pulsowało, a w ustach i gardlemiał tak sucho, jakby połknął watę.Kiedy się czesał, zdawało mu się, że nawet włosy gobolą.Już nigdy nie wypije takiej ilości alkoholu.Prawdę mówiąc, nie miałby nic przeciwkotemu, żeby nie przełknąć już ani kropli żadnego trunku.Na domiar złego zauważył, że Joe wrócił wczoraj do zakładu pogrzebowego.Wystarczyło przyciśnięcie jednego guzika i system alarmowy powiedział Scottowi, że ktośposłużył się jego kluczem i kodem, i wchodził tutaj dziesięć po trzeciej w nocy, po czymwyszedł o czwartej.Co, do diabła, robił tutaj Joe?Miał nadzieję, iż nie pożałuje, że podał Joemu swój kod.Podchodząc do tylnego wejścia,złapał się na tym, że wykrzywia twarz.Pulsujący ból przeniósł się za gałki oczne.Zprzerażeniem pomyślał, że w pomieszczeniu do balsamowania zwłok mógłby znowu zastaćjatkę.Już czuł ostrą woń środków czyszczących połączoną z.Co to było? No tak, mentol.Zatrzymał się w drzwiach.Czysto, dzięki Bogu.Więc zapach pozostał z poprzedniegodnia.Może Joe dołożył coś do chłodni? Scott właśnie zamierzał to sprawdzić, kiedyzadzwonił dzwonek do drzwi.Zerknął na zegarek.Facet z zakładu energetycznego, któregowcześniej wezwał, zjawił się punktualnie.No i dobrze, bo słono każą sobie płacić za totylko, że pokażą, jak podłączyć generator.- Pan Larsen? - Mężczyzna górował nad Scottem.A może to masywny pas, który miałzapięty w talii, i buty robocze rozmiar 46 sprawiały, że wydawał się prawdziwymwielkoludem.Na kieszeni koszuli miał wyhaftowane swoje imię: Ted.- Tak, zgadza się.- Scott poprawił krawat.To był nerwowy nawyk, więc szybko opuściłręce.Głupio myśleć, że musi pokazać temu facetowi, kto tu rządzi.- Cała elektryka jest nazewnątrz, na tyłach budynku.Scott prowadził.Czuł pot spływający po plecach, aż przylepiła się do nich świeżowyprasowana koszula.Na szczęście trzymał w biurze czyste koszule.Nikt nie zaufałbyspoconemu przedsiębiorcy pogrzebowemu.Niebo było ciemne i ponure, ale chmury nie powstrzymywały lejącego się z góry skwaru,co najwyżej zwiększały wilgotność powietrza.Scott zauważył, że wiatr się wzmógł.Jasnacholera, ten huragan może rzeczywiście uderzyć.- Tutaj proszę.- Wskazał metalowe pudełka z wychodzącymi górą i dołem przewodami.Ted otworzył drzwiczki.- Tak, ma pan wszystko dobrze ustawione.Scott powściągnął westchnienie ulgi.Oczywiście, że miał wszystko dobrze ustawione,chciał tylko wiedzieć, jak podłączyć pieprzony generator.- Wciska pan ten guzik - pokazał Ted.- A potem ten.W tej kolejności, okej? - Mówiłtak, jakby klient chodził do podstawówki.- Jasne.Rozumiem - odparł Scott, na końcu języka mając: Ty dupku".- A potem pociągnie pan za tę dzwignię.- Dobrze, no to chyba już wszystko wiem.- Odwrócił się, gotowy odprowadzić gościado wyjścia.- Chwileczkę.Co to jest? - Ted otworzył kolejne pudełko.- Dodałem to, jak kupiłem ten zakład.Dobudowałem przejście łączące oba budynki.Mam nowiutką chłodnię i dwie spore zamrażarki.Poprzednie były za małe i staroświeckie.- Ale wie pan, że ten obwód nie jest podłączony?- O czym pan mówi?- Generator nie zasili panu żadnego z tych nowych urządzeń.- Ależ nie, myli się pan.- To nie jest podłączone.- Ted wskazał na miejsce pod skrzynkami.- Ile czasu zabrałoby panu zrobienie podłączenia?Ted zaśmiał się, zaraz jednak zobaczył panikę natwarzy Scotta.- Człowieku, nawet gdybym potrafił to podłączyć, twój generator jest za słaby, żeby towszystko zasilić.- Więc co mam, do diabła, zrobić?- Jeśli ma pan drugi generator, może go pan podpiąć bezpośrednio, proszę się tylkoupewnić, że ma pan podwójnie izolowany przewód.Sama chłodnia potrzebuje jakieś pięć ipół tysiąca mocy.- Mam pójść do sklepu i kupić generator o mocy pięciu i pół tysiąca wat? Nie masprawy.- Pójść i kupić? Chce pan powiedzieć, że nie ma pan tutaj drugiego generatora?- Nie.- Niech pan użyje domowego.- Nie mam w domu generatora.Więc każe mi pan jechać do Home Depot albo Lowesa,żeby go kupić?Ted znowu się zaśmiał.Wątpię, żeby pan dostał generator, w każdym razie nie w Pensacoli.Moim zdaniem jużwszystkie wykupili.ROZDZIAA TRZYDZIESTY TRZECILiz przyniosła Pensacola News Journal" i podała ojcu gazetę, idąc do kuchni.- Dziękuję, kochanie [ Pobierz całość w formacie PDF ]