[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powinientrzymać się od niej z daleka, ale nie potrafił.Potrzeba pocieszenia jej i dodania otuchyokazała się nie do odparcia.- Potępił mnie za to, że z tobą tańczyłam.- Zdaje się, że ciotce powiedział to samo.Nie zważaj na jego podłe słowa.Niechlepiej popatrzy na siebie i swego kardynała, zanim zacznie wypominać grzechy innym.Nie od dziś wiadomo, że obydwaj żyją ponad stan i nie mają za grosz współczucia dlabliznich.Westchnęła ciężko i podniosła na niego wzrok.- Chciałam od niego uciec, jak tylko się do mnie zbliżył.Od samego początku wy-dawał mi się znajomy i nie myliłam się.Jestem pewna, że już go gdzieś widziałam.Po-dobno przychodził do naszego sklepu.Co teraz poczniemy?RLT Popatrzył jej w oczy, a potem się uśmiechnął.- Nie trap się tym.Wszystko będzie dobrze.Niebawem odwiedzi cię pan Bigbury.Spodziewamy się również Pipa.Ma nam doręczyć dziennik brata.Rozpogodziła się.- Coś mi mówi, że będzie to niezwykle zajmująca lektura.- Miejmy nadzieję.Ciotka chciałaby już wrócić do domu.Chyba powinniśmy je-chać z nią.- Tak, jedzmy - zgodziła się ochoczo.- Ojciec Hugh zepsuł mi cały wieczór.- Będę musiał udać się do Londynu na rozmowę z kardynałem Wolseyem, ale niemartw się, nie zabawię długo.Wiedziała, że będzie za nim tęsknić.Rankiem cztery dni pózniej nadeszła wiadomość od Gawaina.Miał wrócić jeszczeprzed południem.Beth cieszyła się w dwójnasób, jako że czekało ją spotkanie z panem Bigburym.Prawdę mówiąc, żałowała, że zgodziła się na jego wizytę, ale cóż, nie było już odwrotu.Kiedy zeszła na dół, nie znalazła w westybulu Catherine.Panna Ashbourne zjadłaśniadanie dużo wcześniej.Mniej więcej w połowie posiłku rozległo się pukanie do drzwi, a wkrótce potem jejoczom ukazał się płowowłosy młodzieniec z zawiniątkiem w ręku.- Panna Llewellyn? - zapytał z szerokim uśmiechem.- Nie inaczej.Z kim mam zaszczyt rozmawiać?- Phillip Hurst, do usług.Przyniosłem dziennik mego brata, Nicka.Elizabeth zaprosiła go do stołu.Zauważyła, że ma błękitne oczy i jest równie przy-stojny jak Christopher, tyle że nieco od niego szczuplejszy.- Skosztujesz, piwa, panie? - zaproponowała uprzejmie.- Z ochotą.- A może zechciałbyś się posilić?- Nie odmówię.Przywołała stojącego nieopodal służącego i poleciła mu przynieść więcej jadła.RLT - Umiesz czytać? - zagadnęła po chwili.- Owszem, ojciec uznał, że w dzisiejszym świecie bez tego ani rusz.Przeczytałemspory fragment dziennika, ale nie miałem czasu go dokończyć.Mam mnóstwo zajęć wwarsztacie.- Spodobał ci się ów fragment?Zawahał się, a potem rzekł:- Nick opisuje wiele przygód portugalskiego galeona, na którym pływał, ale jegorelacja nie jest szczególnie zajmująca.Najbardziej niebezpieczne i niesamowite wyda-rzenia wydają się całkiem zwyczajne, jak chleb powszedni.- Sądzisz, że umiałbyś napisać to lepiej?- Cóż, słynę z opowiadania rozmaitych historii.- Doprawdy?- Od dziecka układam w głowie przeróżne opowieści.- To wielki dar.Uwielbiam dobrze opowiedziane historie, a jeszcze bardziej przed-stawienia wędrownych trup aktorskich.W oczach Pipa pojawił się błysk zainteresowania.- Sam chciałbym do jednej z nich dołączyć.Beth nawet nie starała się ukryć zaskoczenia.- Niesłychane! Co na to twój starszy brat?Młody Hurst wyraznie się przestraszył.- Chwała Bogu nic o tym nie wie.Dla niego liczy się wyłącznie praca w zakładzieszkutniczym i rodzina.Co gorsza, uważa, że mnie powinno interesować dokładnie tosamo.Umyślił sobie znalezć mi żonę.Jeszcze w tym roku! Powtarzam mu, że jestem nato za młody i że nie zdołam utrzymać rodziny, a on cały czas swoje.- Ile masz lat?- Siedemnaście.Jeśli prędko czegoś nie wymyślę, będę musiał postąpić zgodnie zjego wolą.Gdybym nie był biedny jak mysz kościelna, nie zważałbym na nikogo i zo-stałbym wędrownym komediantem.Pannie Llewellyn przyszedł nagle do głowy pewien pomysł.RLT - Mój opiekun, sir Gawain, także obstaje przy tym, aby wydać mnie za mąż -oznajmiła otwarcie.- Pogodziłam się już z tym, że przyjdzie mi pożegnać się z panień-stwem i zgodnie z wolą ojca urodzić syna, ale prawdę mówiąc, wolałabym oddać sięprowadzeniu drukarni, która przypadła mi w spadku.- Ile to ja bym dał, żeby i mnie ktoś zostawił spadek - westchnął Phillip.- Leczniestety, nie poszczęściło mi się w tym względzie.- Sir Gawain uważa, że mąż nie pozwoli mi robić tego, co będę chciała - powie-działa w zamyśleniu.- Ale gdybyśmy.my dwoje.Może doszlibyśmy do porozumienia,nieprawdaż? Ja zajmowałabym się drukarnią, a ty mógłbyś przyłączyć się do trupy ak-torskiej.- Eh, gdybyż tylko to było możliwe! - zaśmiał się Hurst.- Ale nie mówisz przeciepoważnie?- Jak najpoważniej.Nie chciałbyś bogatej żony?- I owszem, nie pogardziłbym, ale coś mi się zdaje, że sir Gawain nigdy na to nieprzystanie.- A to niby dlaczego? - zaprotestowała Beth, choć w duchu musiała przyznać murację.- Powie, że jestem dla ciebie za młody i że to niedorzeczny pomysł.- Chodzę po świecie zaledwie trzy lata dłużej od ciebie, to żadna przeszkoda.SirGawain chce mnie oddać komuś dużo starszemu ode mnie, ale mnie się to nie uśmiecha.Potrzebny mi krzepki młodzian, który da mi syna.Pip wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.- Jako żywo, w tym z pewnością mógłbym przyjść ci z pomocą.Nie chorowałem wżyciu ani jednego dnia, a i siły, i ochoty mi nie brak.Jeśli chcesz, możemy się pobraćchoćby zaraz.Ja wyruszę w wymarzoną podróż, a ty zajmiesz się swoją drukarnią.- O czymże tak dysputujecie? - zapytała panna Ashbourne, która pojawiła się rap-tem w westybulu.- Właśnie poprosiłam Phillipa, żeby się ze mną ożenił - oświadczyła odważnie Eli-zabeth.- Nie uważasz, że to znacznie lepsze niż poślubienie starca?Catherine zerknęła na Pipa i westchnęła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl