[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby owa dziewczynka określiłaswoje widzenia jako objawienie się jej Matki Bożej, można by to jeszcze od biedyzakwalifikować jako uchybienie przyzwoitości religijnej.Mała Soubirous jednak, o ile miwiadomo, mówi wyłącznie o Pani o młodej Pani , o ślicznej Pani.A zatem, choćte naiwne wyrażenia, powiedziałbym raczej, ta bezczelna naiwność może być wysoceirytująca dla ludzi wierzących, to jednak w sensie prawnym nie oznacza, jeszczebluznierstwa.Zliczna, młoda Pani nie jest niczym więcej, jak tylko śliczną młodą panią.A więc co za tym idzie, nagi stan rzeczy nie upoważnia do sądowego ścigania autorkitych bajek.Jacomet z należytą skromnością prosi o głos. Panie prokuratorze, proszą mi wybaczyć moją uwagę, ale myślę, że ów nagi stanfaktyczny byłby wystarczającym powodem do aresztowania dziewczynki, gdyby możnauzasadnić podejrzenie o oszustwo lub chorobę umysłową. Ależ, drogi Jacomecie odpowiada z pobłażliwą wyższością Vital Dutour temożliwości były już rozpatrywane.Przecież był pan przed kwadransem zaledwie samświadkiem, relacji lekarza miejskiego, doktora Dozous, który odrzuca oba teprzypuszczenia kategorycznie.Muszę co prawda się przyznać, że postawa tegoprzedstawiciela nauki niemało mnie rozczarowała.Pan burmistrz zmęczonym wzrokiem spogląda na swych gości. Panowie rozpatrują w tych objawieniach tylko i wyłącznie ów nagi stan faktyczny ,podczas gdy nie same wizje godzą w interes miasta czy nawet państwa.Byłoby co102prawda świetnie, gdyby można było urzędowo zakazać pewnego rodzaju objawień, leczniestety środków ku temu nie posiada nawet najbardziej absolutny rząd.Zabieram tu głosnie jako prawnik, lecz jako szary obywatel.Mój praktyczny, chłopski rozum mówi mi, żemoment karalny owego stanu faktycznego leży nie w samych wizjach dziewczynki,lecz w niebywałym poruszeniu całej ludności, jakie te widzenia spowodowały. Gdyby mi panowie nie byli przerwali podejmuje z godnością prokurator byłbymjuż doszedł do punktu drugiego.Otóż owe niepokoje wśród ludności budzą we mniemoże więcej jeszcze podejrzeń, niż to pan burmistrz przypuszcza.Wyczuwam w nichbowiem wywrotową tendencję sterowaną przeciwko państwu.Rozważmy więc sprawę owych publicznych zbiegowisk ze stanowiska prawnego.Corobią ci ludzie, gromadzący się wokoło Bernadetty? Przychodzą po nią do jej domu,pielgrzymują z nią do groty; tam klękają z zapalonymi świecami i odmawiają różaniecoraz głośno objawiają swój entuzjazm.Wreszcie.rozchodzą się spokojnie do domów.Czy można im tego zakazać? Tak, nie tylko można, ale trzeba koniecznie woła rozgoryczony burmistrz. Ale jak to pan chce zrobić? Czy pan zna paragraf, który by upoważniał do takiegozakazu? Obawiam się, że taki nie istnieje mówi burmistrz z wahaniem.Pan prokurator cesarski robi długą ironiczną przerwę, w końcu oświadcza sucho: Otóż zapewniam pana, że istnieje i to nawet nie jeden, ale dwa.I ten pierwszypowinien być panu lepiej znany aniżeli mnie, panie burmistrzu.Znajduje się on wkrólewskim rozporządzeniu z 18 lipca 1837 roku o urzędowaniu władz komunalnych. Polecę zaraz sekretarzowi, aby wyszukał to rozporządzenie. Niech się pan nie trudzi cedzi wolno Dutour. Znam ten paragraf na pamięć.Upoważnia on każde merostwo do zamknięcia dla ruchu publicznego wszystkich ulic,dróg, mostów i okolicy w wypadku, gdyby użytkowanie wyżej wymienionych groziłożyciu lub zdrowiu obywateli. Sapristi, panie prokuratorze zachwyca się Lacad. Co za wspaniała głowaprawnicza.Gdzież ja biedny podziałem moją własną? Zarządzenie zamknięcia dróg, doktórego jestem upoważniony, wystarczy najzupełniej.Zresztą owa niezabezpieczonaścieżka leśna, leżąca na samej krawędzi góry, jest moim zdaniem rzeczywiścieniebezpieczna.Jeszcze dziś każę przez Calleta roztrąbić ten zakaz.Prokurator wyciera nos długo i hałaśliwie, po czym oświadcza: W dzisiejszej sytuacji odradzałbym takiego postępku jak najusilniej. Jak to, przecież, o ile zrozumiałem, właśnie taką procedurę mi pan poleca?Vital Dutour podnosi wzrok na portret Napoleona III.W pół-mroku ponuregozimowego dnia dostrzega tylko biało-niebieską wstęgę orderową na wyfraczonej piersi.103 Widzi pan, szanowny burmistrzu, w traktowaniu zagadnień politycznych wybrałemsobie gwiazdę przewodnią, według której kieruję swoim postępowaniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Gdyby owa dziewczynka określiłaswoje widzenia jako objawienie się jej Matki Bożej, można by to jeszcze od biedyzakwalifikować jako uchybienie przyzwoitości religijnej.Mała Soubirous jednak, o ile miwiadomo, mówi wyłącznie o Pani o młodej Pani , o ślicznej Pani.A zatem, choćte naiwne wyrażenia, powiedziałbym raczej, ta bezczelna naiwność może być wysoceirytująca dla ludzi wierzących, to jednak w sensie prawnym nie oznacza, jeszczebluznierstwa.Zliczna, młoda Pani nie jest niczym więcej, jak tylko śliczną młodą panią.A więc co za tym idzie, nagi stan rzeczy nie upoważnia do sądowego ścigania autorkitych bajek.Jacomet z należytą skromnością prosi o głos. Panie prokuratorze, proszą mi wybaczyć moją uwagę, ale myślę, że ów nagi stanfaktyczny byłby wystarczającym powodem do aresztowania dziewczynki, gdyby możnauzasadnić podejrzenie o oszustwo lub chorobę umysłową. Ależ, drogi Jacomecie odpowiada z pobłażliwą wyższością Vital Dutour temożliwości były już rozpatrywane.Przecież był pan przed kwadransem zaledwie samświadkiem, relacji lekarza miejskiego, doktora Dozous, który odrzuca oba teprzypuszczenia kategorycznie.Muszę co prawda się przyznać, że postawa tegoprzedstawiciela nauki niemało mnie rozczarowała.Pan burmistrz zmęczonym wzrokiem spogląda na swych gości. Panowie rozpatrują w tych objawieniach tylko i wyłącznie ów nagi stan faktyczny ,podczas gdy nie same wizje godzą w interes miasta czy nawet państwa.Byłoby co102prawda świetnie, gdyby można było urzędowo zakazać pewnego rodzaju objawień, leczniestety środków ku temu nie posiada nawet najbardziej absolutny rząd.Zabieram tu głosnie jako prawnik, lecz jako szary obywatel.Mój praktyczny, chłopski rozum mówi mi, żemoment karalny owego stanu faktycznego leży nie w samych wizjach dziewczynki,lecz w niebywałym poruszeniu całej ludności, jakie te widzenia spowodowały. Gdyby mi panowie nie byli przerwali podejmuje z godnością prokurator byłbymjuż doszedł do punktu drugiego.Otóż owe niepokoje wśród ludności budzą we mniemoże więcej jeszcze podejrzeń, niż to pan burmistrz przypuszcza.Wyczuwam w nichbowiem wywrotową tendencję sterowaną przeciwko państwu.Rozważmy więc sprawę owych publicznych zbiegowisk ze stanowiska prawnego.Corobią ci ludzie, gromadzący się wokoło Bernadetty? Przychodzą po nią do jej domu,pielgrzymują z nią do groty; tam klękają z zapalonymi świecami i odmawiają różaniecoraz głośno objawiają swój entuzjazm.Wreszcie.rozchodzą się spokojnie do domów.Czy można im tego zakazać? Tak, nie tylko można, ale trzeba koniecznie woła rozgoryczony burmistrz. Ale jak to pan chce zrobić? Czy pan zna paragraf, który by upoważniał do takiegozakazu? Obawiam się, że taki nie istnieje mówi burmistrz z wahaniem.Pan prokurator cesarski robi długą ironiczną przerwę, w końcu oświadcza sucho: Otóż zapewniam pana, że istnieje i to nawet nie jeden, ale dwa.I ten pierwszypowinien być panu lepiej znany aniżeli mnie, panie burmistrzu.Znajduje się on wkrólewskim rozporządzeniu z 18 lipca 1837 roku o urzędowaniu władz komunalnych. Polecę zaraz sekretarzowi, aby wyszukał to rozporządzenie. Niech się pan nie trudzi cedzi wolno Dutour. Znam ten paragraf na pamięć.Upoważnia on każde merostwo do zamknięcia dla ruchu publicznego wszystkich ulic,dróg, mostów i okolicy w wypadku, gdyby użytkowanie wyżej wymienionych groziłożyciu lub zdrowiu obywateli. Sapristi, panie prokuratorze zachwyca się Lacad. Co za wspaniała głowaprawnicza.Gdzież ja biedny podziałem moją własną? Zarządzenie zamknięcia dróg, doktórego jestem upoważniony, wystarczy najzupełniej.Zresztą owa niezabezpieczonaścieżka leśna, leżąca na samej krawędzi góry, jest moim zdaniem rzeczywiścieniebezpieczna.Jeszcze dziś każę przez Calleta roztrąbić ten zakaz.Prokurator wyciera nos długo i hałaśliwie, po czym oświadcza: W dzisiejszej sytuacji odradzałbym takiego postępku jak najusilniej. Jak to, przecież, o ile zrozumiałem, właśnie taką procedurę mi pan poleca?Vital Dutour podnosi wzrok na portret Napoleona III.W pół-mroku ponuregozimowego dnia dostrzega tylko biało-niebieską wstęgę orderową na wyfraczonej piersi.103 Widzi pan, szanowny burmistrzu, w traktowaniu zagadnień politycznych wybrałemsobie gwiazdę przewodnią, według której kieruję swoim postępowaniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]