[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.P.JOWIALSKIKtóż się kłóci? Od fuków przyszło do puków.Co? kto z kim?SZAMBELANOWAPan Janusz, taki grzeczny - z tym panem! - Fi! C`est misere.P.JOWIALSKIOd słowa do słowa, aż boli głowa.WIKTORUniosłem się zanadto, to prawda.P.JOWIALSKIZaraz wam powiem bajeczkę.Słuchajcie:Na dziedzińcu przy kurnikuKrzyknął kogut - kukuryku!Kukuryku! - krzyknął drugi,I dalej w czuby!Biją skrzydła jak kańczugi,179Aleksander FredroDzióbią dzioby,Drą pazuryAż do skóry.Już krew kapie, pierze leci -Z kwoczką uszedł rywal trzeci.A wtem indor dmuchnął: - Hola! -Stała się jego wola.- O co idzie, o co chodzi?Indor was pogodzi.-Na to oba, każdy sobie:- Przedrzezniał się mej osobie.- Moi panowie -Indor powie -Niepotrzebnie się czubiło,Przedrzezniania tu nie było;Obadwa z jednej zapialiście nuty,Boście obadwa koguty.-Kiedy głupstwo jeden powie,Głupstwo drugi mu odpowie;Potem płacą życiem, zdrowiem.Co rzec na to? Wiem - nie powiem.P.JOWIALSKAO, mój Boże! Koguty! Figle! figle!LUDMIRdo WiktoraCóż się stało?180Pan JowialskiSZAMBELANOWAdo JanuszaO co poszło?WIKTORdo LudmiraWszystko to z twojej łaski.JANUSZdo SzambelanowejPowiedział: sam chciałeś.LUDMIRdo WiktoraAle jakiżeś gorączka!WIKTORdo LudmiraTy mnie lodem dziś nie okładasz.SZAMBELANOWAdo JanuszaTrzeba mieć przecie uwagę na jakowąś konweniencyją.Mon Dieu!P.JOWIALSKIcicho do LudmiraCoś twój przyjaciel diable prędki.181Aleksander FredroLUDMIRpodobnieTo tak na upał.P.JOWIALSKAHę?P.JOWIALSKITo tak na upał.P.JOWIALSKAProszę! proszę!P.JOWIALSKIDawne przysłowie mówi: Mając gościa w domu, nie czyńmygomonu.Nie pytając się, o co poszło - zgoda, panowie!JANUSZJa tylko prawdę powiedziałem.WIKTORdo LudmiraSłyszysz?P.JOWIALSKIO, mój panie, nie zawsze prawda - co się prawdziwym wydaje.A choćby też i tak było - kto o prawdzie j dzwoni, ten na guzagoni.- Ale inaczej trzeba tę rzecz skończyć - po staroświecku.Panie Janie, każ waćpan przynieść butelkę wina, z drugiejpiwnicy - kasztelańskiego - wiesz?182Pan JowialskiSZAMBELANWiem.P.JOWIALSKIDo mojego pokoju! - Pójdzie myszka między koty.Kieliszekwadzi, kieliszek radzi.- Znacie tę piosneczkę?Jak mnie kochasz, dolej szczerze,Bo cię kuflem w łeb uderzę!.Wypijemy sobie po kieliszku i zgoda! Rybom woda, ludziomzgoda, bez niej nic.Proszę do mnie, proszę.SZAMBELANOWABez kłótni, bardzo proszę, bo kwita z przyjazni!Vous comprenez?P.JOWIALSKIPokażę drogę.Odchodząc.LUDMIRchce zatrzymać Wiktora, który mu się wyrywa.- Zostającostatni:Ja wzbudzam zazdrość, a ten mało guza nie dostał.Cóż jawinien? Dzień feralny dla niego.- Rozdział ośmnasty.183Aleksander FredroAKT CZWARTY184Pan JowialskiSCENA PIERWSZALudmir, Wiktor.Wiktor rysuje, Ludmir chodzi zamyślony wzdłuż sceny.WIKTORPrzyznajże, eks-sułtanie, a rzeczywisty tajny radzco szaleństwa,iż jestem jeden z najpoczciwszych, z najłagodniejszych ludzi.Zasłużyłeś na mój gniew, ogromnie zasłużyłeś, a ja dla ciebiepracuję.- (na stronic) Ale ci odpłacę, (po krótkim milczeniu,oglądając się) Cóż tak rozmyślasz?LUDMIRpatrząc na rysunek WiktoraNie; Jowialski nie udał ci się zupełnie - nie ma tego uśmiechurozlanego po całej twarzy - każdy zmarszczek u niego powiada,że ze śmiechu powstał.WIKTORzawsze rysującAle pozwólże, mój kochany - pierwej przecie trzeba głowęzrobić, a potem włosy; pierwej nos, a potem krostę na nosie,jeżeli notabene krosta jest sine qua non.LUDMIRI pani Jowialska nie dość wyprostowana.185Aleksander FredroWIKTORJeszcze włos, a w tył się wywróci.LUDMIRZróbże jej okulary.WIKTORIdzże do kaduka! proszę cię!Ludmir znowu chodzi.Od czasu swojego panowania nabrał jakiegoś tonurozstrzygającego.- Ale dlaczegóż ty nie piszesz? Masz czas -bibuły tu dostaniesz.LUDMIRstając przed Wiktorem, po krótkim milczeniuWiesz co, Wiktorze?WIKTORI niejedno.LUDMIRHelena podoba mi się.WIKTORA mnie nie.LUDMIRJa bym się z nią ożenił.Wiktor kładzie ołówek, obraca się i patrzy mu w oczy.Ludmir186Pan Jowialskiwykrzywiając sięA!! (chodzi znowu) Nie cierpię, kiedy kto na mnie oczywytrzyszczy!Wiktor śmieje się coraz mocniej za każdym słowem Ludmira.O, śmiej się, śmiej - jeszcze lepiej! O, tak - do rozpuku - ha,ha, ha!WIKTORJakże? chciałbyś się ożenić? Tak - ex abrupto, może dlazakończenia godnego dziea?LUDMIRPowiedzże mi, dlaczego nie miałbym się ożenić?WIKTORCzy ty żartujesz?LUDMIRNa honor, nie!WIKTORDaj tu rękę.LUDMIRCóż to będzie?WIKTORPuls wolny - gorączki nie ma.187Aleksander FredroLUDMIRwyrywając rękęRysuj!Chodzi znowu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.P.JOWIALSKIKtóż się kłóci? Od fuków przyszło do puków.Co? kto z kim?SZAMBELANOWAPan Janusz, taki grzeczny - z tym panem! - Fi! C`est misere.P.JOWIALSKIOd słowa do słowa, aż boli głowa.WIKTORUniosłem się zanadto, to prawda.P.JOWIALSKIZaraz wam powiem bajeczkę.Słuchajcie:Na dziedzińcu przy kurnikuKrzyknął kogut - kukuryku!Kukuryku! - krzyknął drugi,I dalej w czuby!Biją skrzydła jak kańczugi,179Aleksander FredroDzióbią dzioby,Drą pazuryAż do skóry.Już krew kapie, pierze leci -Z kwoczką uszedł rywal trzeci.A wtem indor dmuchnął: - Hola! -Stała się jego wola.- O co idzie, o co chodzi?Indor was pogodzi.-Na to oba, każdy sobie:- Przedrzezniał się mej osobie.- Moi panowie -Indor powie -Niepotrzebnie się czubiło,Przedrzezniania tu nie było;Obadwa z jednej zapialiście nuty,Boście obadwa koguty.-Kiedy głupstwo jeden powie,Głupstwo drugi mu odpowie;Potem płacą życiem, zdrowiem.Co rzec na to? Wiem - nie powiem.P.JOWIALSKAO, mój Boże! Koguty! Figle! figle!LUDMIRdo WiktoraCóż się stało?180Pan JowialskiSZAMBELANOWAdo JanuszaO co poszło?WIKTORdo LudmiraWszystko to z twojej łaski.JANUSZdo SzambelanowejPowiedział: sam chciałeś.LUDMIRdo WiktoraAle jakiżeś gorączka!WIKTORdo LudmiraTy mnie lodem dziś nie okładasz.SZAMBELANOWAdo JanuszaTrzeba mieć przecie uwagę na jakowąś konweniencyją.Mon Dieu!P.JOWIALSKIcicho do LudmiraCoś twój przyjaciel diable prędki.181Aleksander FredroLUDMIRpodobnieTo tak na upał.P.JOWIALSKAHę?P.JOWIALSKITo tak na upał.P.JOWIALSKAProszę! proszę!P.JOWIALSKIDawne przysłowie mówi: Mając gościa w domu, nie czyńmygomonu.Nie pytając się, o co poszło - zgoda, panowie!JANUSZJa tylko prawdę powiedziałem.WIKTORdo LudmiraSłyszysz?P.JOWIALSKIO, mój panie, nie zawsze prawda - co się prawdziwym wydaje.A choćby też i tak było - kto o prawdzie j dzwoni, ten na guzagoni.- Ale inaczej trzeba tę rzecz skończyć - po staroświecku.Panie Janie, każ waćpan przynieść butelkę wina, z drugiejpiwnicy - kasztelańskiego - wiesz?182Pan JowialskiSZAMBELANWiem.P.JOWIALSKIDo mojego pokoju! - Pójdzie myszka między koty.Kieliszekwadzi, kieliszek radzi.- Znacie tę piosneczkę?Jak mnie kochasz, dolej szczerze,Bo cię kuflem w łeb uderzę!.Wypijemy sobie po kieliszku i zgoda! Rybom woda, ludziomzgoda, bez niej nic.Proszę do mnie, proszę.SZAMBELANOWABez kłótni, bardzo proszę, bo kwita z przyjazni!Vous comprenez?P.JOWIALSKIPokażę drogę.Odchodząc.LUDMIRchce zatrzymać Wiktora, który mu się wyrywa.- Zostającostatni:Ja wzbudzam zazdrość, a ten mało guza nie dostał.Cóż jawinien? Dzień feralny dla niego.- Rozdział ośmnasty.183Aleksander FredroAKT CZWARTY184Pan JowialskiSCENA PIERWSZALudmir, Wiktor.Wiktor rysuje, Ludmir chodzi zamyślony wzdłuż sceny.WIKTORPrzyznajże, eks-sułtanie, a rzeczywisty tajny radzco szaleństwa,iż jestem jeden z najpoczciwszych, z najłagodniejszych ludzi.Zasłużyłeś na mój gniew, ogromnie zasłużyłeś, a ja dla ciebiepracuję.- (na stronic) Ale ci odpłacę, (po krótkim milczeniu,oglądając się) Cóż tak rozmyślasz?LUDMIRpatrząc na rysunek WiktoraNie; Jowialski nie udał ci się zupełnie - nie ma tego uśmiechurozlanego po całej twarzy - każdy zmarszczek u niego powiada,że ze śmiechu powstał.WIKTORzawsze rysującAle pozwólże, mój kochany - pierwej przecie trzeba głowęzrobić, a potem włosy; pierwej nos, a potem krostę na nosie,jeżeli notabene krosta jest sine qua non.LUDMIRI pani Jowialska nie dość wyprostowana.185Aleksander FredroWIKTORJeszcze włos, a w tył się wywróci.LUDMIRZróbże jej okulary.WIKTORIdzże do kaduka! proszę cię!Ludmir znowu chodzi.Od czasu swojego panowania nabrał jakiegoś tonurozstrzygającego.- Ale dlaczegóż ty nie piszesz? Masz czas -bibuły tu dostaniesz.LUDMIRstając przed Wiktorem, po krótkim milczeniuWiesz co, Wiktorze?WIKTORI niejedno.LUDMIRHelena podoba mi się.WIKTORA mnie nie.LUDMIRJa bym się z nią ożenił.Wiktor kładzie ołówek, obraca się i patrzy mu w oczy.Ludmir186Pan Jowialskiwykrzywiając sięA!! (chodzi znowu) Nie cierpię, kiedy kto na mnie oczywytrzyszczy!Wiktor śmieje się coraz mocniej za każdym słowem Ludmira.O, śmiej się, śmiej - jeszcze lepiej! O, tak - do rozpuku - ha,ha, ha!WIKTORJakże? chciałbyś się ożenić? Tak - ex abrupto, może dlazakończenia godnego dziea?LUDMIRPowiedzże mi, dlaczego nie miałbym się ożenić?WIKTORCzy ty żartujesz?LUDMIRNa honor, nie!WIKTORDaj tu rękę.LUDMIRCóż to będzie?WIKTORPuls wolny - gorączki nie ma.187Aleksander FredroLUDMIRwyrywając rękęRysuj!Chodzi znowu [ Pobierz całość w formacie PDF ]