[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niewiasta wysłuchała tych słów przezwyciężając swoją mdłą białogłowską naturę i po-wstrzymawszy łzy rzekła: Panie mój, nie zapomniałam o tym nigdy, że mój nikczemny stan twemu dostojnemu ro-dowi nie odpowiada.To, że twoją żoną się stałam, uważałam zawsze za dar twojej i bożejłaski.Nigdy nie sądziłam, że ten zaszczyt z prawa i na zawsze mi się należy: za pożyczony gotylko poczytywałam.Obecnie, ponieważ podoba ci się żądać zwrotu darów twoich, muszę cije oddać.Oto twój pierścień, którym się ze mną zaręczyłeś, przyjm go z powrotem.Rozka-zujesz mi, abym zabrała wniesione ci wiano.Nie potrzebuję na to skrzyń ani jucznego bydlę-cia, nie zapomniałam bowiem, iż nagą mnie wziąłeś.I jeśli godziwą ci się wyda rzeczą, aby tołono, które dzieci twoje nosiło, na pośmiewisiko tłumu wystawione zostało  odejdę stąd na-ga.Proszę cię jednak, abym w zamian za moje dziewictwo, które ci przyniosłam, a którego zsobą na powrót zabrać nie mogę, odeszła stąd choćby w jednej koszuli.Gualtieri, bliski płaczu, zachował niewzruszony, surowy wyraz oblicza i rzekł: Dobrze, wez jedną koszulę.Wszyscy przytomni prosili go, aby jej przynajmniej jedną sukienkę podarował, jakże bybowiem znieść to mógł, aby kobieta, która przez kilkanaście lat jego żoną była, tak haniebniei nędznie w jednej koszuli tylko z jego domu wyjść miała.Wszystkie prośby na nic się jednaknie zdały i Gryzelda boso, w koszuli i z odkrytą głową, gorąco wszystkich Bogu poleciwszy,opuściła dom małżonka swego, wracając do ojca wśród rzewnego płaczu wszystkich przy-tomnych.Giannucolo, który nigdy nie mógł uwierzyć, że jego córka naprawdę żoną Gualtie-riego się stanie i który z dnia na dzień czekał na to, do czego teraz przyszło, zachował stare jejsuknie, które zdjęła z siebie owego poranku, gdy Gualtieri przybył po nią.Stary wieśniak wy-dobył teraz szatki te, a Gryzelda, odziawszy się w nie, zajęła się powszednią domową pracą,którą ongiś wykonywała, znosząc z niezłomnym duchem okrutny cios wrogiej doli.Gualtieri tymczasem udał przed swymi ludzmi, że wybrał sobie za żonę córkę hrabiegoPanago i zarządziwszy okazałe przygotowania do wesela, po Gryzeldę posłał.Gdy się zjawi-ła, rzekł do niej w te słowa: Mam zamiar sprowadzić białogłowę, którą niedawno sobie wybrałem.Chciałbym ją napowitanie godnie przyjąć.Nie ma w domu moim niewiast, które by umiały przysposobićkomnaty i przygotować wszystko, czego taka uroczysta okazja wymaga.Nikt zaś lepiej odciebie na tych rzeczach się nie zna.Urządz więc wszystko jak należy, sproś damy wedle swe-go wyboru i przyjmij je, jakbyś panią tego domu była.Po weselu będziesz mogła znów doojca powrócić.Jakkolwiek każde z tych słów było ciosem sztyletu dla serca Gryzeldy, która miłości doGualtieriego razem z pomyślnością wyrzec się nie mogła, odrzekła jednak spokojnie: Jestem gotowa uczynić, mój panie, wszystko, co tylko każesz.I powróciwszy w grubych szatach z sukna romańskiego do tego samego domu, który nie-dawno w koszuli opuściła, jęła komnaty czyścić i porządkować, tkaniny po izbach rozwie-232 szać, kuchnią się zajmować, słowem, jak prosta służebna do wszystkiego rękę przykładać.Spoczęła nie pierwej, aż wszystko urządziła tak jak należało.Wówczas, zaprosiwszy jeszczew imieniu Gualtieriego wszystkie damy z okolicy, czekała dnia uroczystości.Gdy dzień za-ślubin nadszedł, Gryzelda, w nędzne szaty odziana, z godnością, układnaścią i wesołym obli-czem przyjęła damy na wesele przybyłe.Gualtieri oddał dzieci swoje na staranne wychowanie do pewnej krewniaczki, zamężnej zagrabią Panago.Córka jego, tak urodziwa, że piękniejszej trudno by było na całym świecieznalezć, liczyła dwanaście lat, syn zasię był sześcioletnim chłopcem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl