[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tym samym wystąpienie autora memoriałuzostaje odrzucone.Miała zwyczaj pisać językiem prostym i dosadnym, bez zbędnych ceremonialnychsłów, więc kiedy ministrowie i książęta otrzymali ów edykt, zaniemówili.I trwali w tymmilczeniu, a ona rządziła przez następnych siedem lat jako władca absolutny i łaskawy.Były to dobre lata.Cesarzowa, otoczona ciszą książąt i ministrów, udzielała niewieluaudiencji.Niemniej troskliwie przestrzegała etykiety i brała pod uwagę życzenia swego ludu.Ogłaszała tradycyjne uroczystości i zezwalała na wiele świąt, a niebiosa patrzyły przychylniena jej panowanie, bo przez wszystkie te lata nie było powodzi ani suszy, a plony były obfite.Nigdzie też, na całym obszarze cesarstwa, nie toczyła się wojna.Na rubieżach imperium jejcudzoziemscy wrogowie utrzymywali swe pozycje, ale nie przystępowali do walki.A 295ponieważ władała wzbudzając lęk, poddani nie przesyłali jej niepokojących wieści, a doradcykryli się ze swymi wątpliwościami.Ciesząc się takim spokojem, cesarzowa mogła wreszcie przystąpić do realizacji swegomarzenia - budowy nowego letniego pałacu.Kiedy ogłosiła wszędzie o swym życzeniu,poddani pośpieszyli wysyłać dary ze złota i srebra, a prowincje podwoiły swoje daniny.Niepozwoliła jednak, aby ktokolwiek pomyślał, że jej marzenie służyć ma tylko jej samej.Wedyktach, które pisała w formie listu do poddanych, przesyłała im podziękowania ipodkreślała, że letni pałac będzie jej schronieniem, kiedy odda tron prawemu dziedzicowi,Kuang Sii, młodemu cesarzowi, jej siostrzeńcowi i adoptowanemu synowi.Zapowiedziała, żeuczyni to, kiedy tylko skończy on siedemnasty rok życia.W ten sposób udało się jej przekonać poddanych, że kierują nią wyłącznie czyste iszlachetne pobudki, sama zresztą głęboko w to wierzyła.Kiedy więc spędzała czas naprojektowaniu i doglądaniu budowy radujących serce, wspaniałych, pięknych gmachów,czuła, że spełnia przyjemny obowiązek.Postanowiła wznieść swój letni pałac tam, gdziekiedyś znajdował się pałac cesarza Cz ien Lunga.Cesarz ów stworzył te przeznaczone dowypoczynku budowle na życzenie swej matki, która odwiedziła kiedyś Hangczou, miastonajwyższej piękności, i zachwyciła się tamtejszymi cudownymi gmachami.Syn jej, Cz ienLung, obwieścił, że zbuduje dla niej podobne pałace poza murami Pekinu.W ten sposóbpowstał ów niezapomniany Pałac Letni, który cesarz wyposażył we wszystkie wygody iozdobił, gromadząc w nim skarby pochodzące z całego świata.Jednak wszystko zniszczylicudzoziemscy żołnierze, pozostawiając jedynie niepokorne ruiny.Właśnie to miejsce wybrała cesarzowa, spełniając nie tylko swoje marzenie, alewskrzeszając marzenia cesarskich przodków.Z niezrównanym smakiem włączyła do swegoprojektu Zwiątynię Dziesięciu Tysięcy Budd, którą wzniósł Cz ien Lung, a którejcudzoziemcy nie zniszczyli, oraz pawilony z brązu, których nie strawiły płomienie.Wprojekcie swym ujęła również jasne, spokojne jezioro.Pozostałych ruin nie chciałazabudować ani usuwać.Niech zostaną, powiadała, na pamiątkę.Niech skłaniają ludzkieumysły do zadumy nad końcem życia i nad tym, że każdy pałac zniszczyć może czas inieprzyjaciel.W pobliżu południowo-wschodniego krańca jeziora postanowiła wznieść swój własnypałac, w którym ona i cesarz mogliby mieszkać osobno, ale w niewielkim tylko oddaleniu.Umieściła tam również duży teatr, aby gdy nadejdzie starość, mogła oddawać się ulubionymrozrywkom, a w pobliżu marmurowych bram z dachami z niebieskiej dachówki zbudowałasalę audiencyjną, bo nawet w czasie wakacji, mówiła, władca musi być gotowy do 296wysłuchania głosów ministrów i książąt.Po stronie zachodniej cesarska pani wzniosła swój dom.Komnaty zakończonewysuniętymi werandami podparte zostały filarami, między którymi lubiła spacerować wzamyśleniu.Kiedy padał deszcz, przystawała przy oknach, aby przypatrywać się parującymwodom i mokrym cyprysom.Poleciła, aby w lecie wonne dywany świeżej trawy pokrywałydziedzińce, które uważała niemal za swe zewnętrzne pokoje.Ozdobiła je skalnymi ogródkamii mnóstwem kwiatów, spośród których wciąż lubiła najbardziej małe, zielone orchidee,których imię nosiła będąc dzieckiem.Wzdłuż jeziora zbudowała długi na milę, obrzeżonyfilarami korytarz.Lubiła się nim przechadzać, przypatrując się wzgórzom piwonii, dzikimjabłoniom, oleandrom i granatom.Z rosnącą namiętnością kochała piękno, bo piękno, mówiłasobie, tylko piękno jest czyste i zasługuje na jej miłość.Zachęcona przyzwoleniem swego ludu cesarzowa beztrosko otaczała się przepychem.Jej cesarskie łoże zasłane było złotym atłasem, na którym najznakomitsze hafciarki wyszyłychmurę frunących feniksów.Z całego Zachodu ściągała dla swej rozrywki złote zegaryinkrustowane klejnotami.Niektóre z nich skonstruowano nad wyraz przemyślnie -wyposażono w ptaki, które śpiewały, koguty, które piały, inne zaś stały nad strumykami zbieżącą wodą poruszającą ukryte koła.Jednak oprócz takich zabawek gromadziła równieżbibliotekę, której zazdrościli jej najwięksi uczeni, i nigdy nie zaprzestała czytania książek.Ukołysana pięknem pozwoliła przemykać latom, aż pewnego dnia eunuch, któregoobowiązkiem było przypominanie jej o sprawach, którym powinna poświęcić swą uwagę,poprosił, by nie zapominała, że młody cesarz, jej siostrzeniec, jest bliski ukończeniasiedemnastego roku życia i że powinna wybrać mu małżonkę.Cesarzowa zajęta była tegodnia doglądaniem postępów w budowie nowej pagody, którą zaprojektowała, aby podkreślićpiękno wzniesienia znajdującego się za pałacem.Mimo tego zrozumiała natychmiast, że LiLien-jing ma rację i że nie powinna dłużej zwlekać z małżeństwem następcy tronu.Ileż troskipoświęciła wyborowi małżonki dla swego prawdziwego syna! Teraz nie przywiązywała dotego takiej wagi, wiedząc jedynie, że musi wybrać dziewczynę, która będzie zawsze wiernajej jako cesarzowej, dziewczynę niepodobną do Aluty, która nazbyt kochała swego pana.- Chcę już tylko spokoju - powiedziała cesarzowa do Li Lien-jinga.- Wymień mi kilkaznanych ci dziewcząt, które nie będą kochały mego siostrzeńca tak, jak Aluta kochała megosyna.Nie zniosę już zmagań.Nie chcę kłopotać się ani miłością, ani nienawiścią.Widząc, że Li Lien-jingowi, który stawał się otyły, klęczenie sprawia trudność, kazałamu usiąść i odpoczywając przez chwilę, pomyśleć o nazwiskach, które ma polecić.Wielkieunuch usłuchał z zadowoleniem, wachlował się sapiąc i wzdychając, bo było zbyt gorąco jak 297na wiosnę, a wszystkie krzewy i drzewa obsypały się już wczesnym kwieciem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl