[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Amy uświadomiła sobie naraz, że nie widziała swojej przyjaciółki od początkuwojny.Gdzieś w jej mieszkaniu leżała kremowa bluzka z koronki, którą kupiła wLondynie i dotąd nie miała okazji wręczyć jej przyjaciółce.Konduktor zawołał Lodge Lane!", Amy wysiadła i wskoczyła do innegq tramwa-ju, który jechał na Sheil Road przez Newsham Park.Kiedy już wróci do w domu, napije się herbaty i położy się do łóżka, a potem wy-płacze cały swój żal z głową schowaną pod kołdrą, tak żeby jej nikt nie słyszał.Miałanadzieję, że Barney nigdy się nie dowie, że była u jego matki, ani tego, jak ta dama zwyższych sfer" skandalicznie się zachowała.Z pewnością by nie powiedział Ko-chanie, sama sobie na to zasłużyłaś", ale mógłby tak pomyśleć.Wreszcie otwierała drzwi do domu, modląc się, żeby tylko kapitan Kirkby-Greenenie wychynął broń Boże ze swojego mieszkania i nie chciał ucinać sobie z nią poga-wędki.Na szczęście musiało go nie być w domu, tak więc Amy zdołała bez przeszkóddotrzeć do swojego mieszkania, chociaż szła na górę coraz wolniej i wolniej, a kiedyjuż była na ostatniej kondygnacji schodów, ciężko jej było nawet podnosić stopy.W głębi duszy przeczuwała, że może się wydarzyć coś okropnego, ale starała się otym nie myśleć.Kiedy w końcu udało się jej dowlec na trzęsących się nogach do progu mieszkania,niemal padła na skórzaną kanapkę, oparła głowę na ramieniu i natychmiast zasnęła.Znił się jej rudy kot z zielonymi oczami, który ją drapał.Kot głośno syczał, a jegowijący się gniewnie ogon okręcał się wokół jej ciała.Puszysta łapka wystrzeliła doprzodu i drapnęła ją w nogę, drąc pończochy i pozostawiając krwawe ślady.Potemwskoczył jej na kolana i zaczął drapać po rękach.Bolesne draśnięcia pamiątka pojego ostrych pazurach okropnie piekły i sączyła się z nich krew.Rozwścieczony kocur próbował dosięgnąć jej twarzy i oczu, kiedy Amy obudziłasię, zlana zimnym potem.Strona 97 z 368LRT2013-05-04 08:02:17Jednak to nie kot ją zbudził, ale ból w brzuchu, straszny, rozdzierający ból, skręca-jący po prostu wnętrzności.Krzyknęła i próbowała wstać, ale zamiast tego ześlizgnęłasię z kanapy na podłogę, gdzie na szczęście zemdlała.* * * Amy, Amy!Potrząsnęła głową.Ktoś klepał ją lekko po policzkach; nie bolało jej to, ale byłodenerwujące. Amy, otwórz oczy, no już, bądz grzeczną dziewczynką! Kolejne klepnięcia,tym razem mocniejsze.Amy otworzyła oczy i zobaczyła jakiegoś obcego mężczyznę, który się nad nią po-chylał.Właśnie zabierał się do kolejnego klepnięcia.Leżała na łóżku, a on siedziałprzy niej. No, wreszcie przyszłaś do siebie.Chwała Bogu powiedział dobrodusznie.Witamy wśród żywych! Kim pan jest? zachrypiała.Był potężnie zbudowany, z rumianą twarzą, do-brymi oczami i białą jak śnieg czupryną.Amy westchnęła cicho.Była raczej zaskoczona aniżeli wystraszona. Jestem doktor Sheard.Jak się czujesz, dziecinko? Chyba dobrze. Ból zniknął, a ona czuła się dziwnie pusta w środku, jakbycałe jej ciało przepuszczono przez wyżymaczkę. Obawiam się, że straciłaś dziecko powiedział łagodnie. Właśnie miałaśporonienie.Azy trysnęły jej z oczu i płynęły po policzkach tak szybko, że musiały chyba tylkoczekać tuż pod powiekami, żeby się polać. To był chłopiec.czy dziewczynka?W głębi duszy podejrzewała, że straci to dziecko. Było jeszcze za wcześnie, żeby to stwierdzić, kochanie. Delikatnie ścisnął jejramię.Próbowała się unieść do pozycji siedzącej, ale nie starczyło jej sił.Strasznie byłasłaba.Strona 98 z 368LRT2013-05-04 08:02:17 Jak się pan tutaj dostał? To znaczy, skąd pan wiedział, że potrzebuję lekarza?Pamiętała swój krzyk.Może ktoś z sąsiadów też go usłyszał i wezwał lekarza? Aco się stało z dzieckiem? Uznała, że nawet nie chce tego wiedzieć. Leo cię znalazł wyjaśnił doktor Sheard. Zadzwonił do mnie, a ja natych-miast przyjechałem. Leo? Nie znała nikogo o takim imieniu. Leo Patterson.Ojciec Barneya.Czyżby tu przyszedł, żeby powtórzyć żądanie swojej żony? Chciał ją ostrzec, byjej noga nigdy więcej nie postała w ich domu? Gdzie on teraz jest? W drugim pokoju.Robi coś do picia. Doktor podniósł głowę i krzyknął: Hej, stary! Czy ta herbata jest już gotowa? Zaraz, za minutkę.W każdym razie pan Patterson miał miły głos w przeciwieństwie do swojej jędzo-watej żony.Poza tym jego irlandzki akcent nie był tak wyrazny jak jej. Dla mnie nie szykuj, nie mogę dłużej zostać mówił dalej lekarz. Muszęwracać do domu, zjeść podwieczorek i przygotować się do wieczornej operacji.Ale,zanim pójdę, chciałbym, żebyś to zażyła. powiedział, zwracając się do Amy.Po-mógł jej usiąść i wziął dwie tabletki ze stolika przy łóżku. Otwórz usta. Kiedy tozrobiła, położył jej na języku dwie tabletki, po czym wręczył szklankę wody. Jaktam twój brzuszek? Zdrętwiały odparła. Pózniej może cię zacząć trochę boleć.Zostawiłem ci na wszelki wypadek jesz-cze dwie tabletki na stole.Wez je przed snem. Dziękuję.Wstał, podniósł zniszczoną torbę z czarnej skóry i skierował się do drzwi, przyktórych jeszcze się zatrzymał. Jutro powinnaś być już zdrowa jak ryba, ale gdyby coś było nie w porządku,dzwoń do mnie jak w dym.Tu masz moją wizytówkę. Wrócił do pokoju i położyłbiałą karteczkę przy tabletkach. Bardzo mi przykro z powodu dziecka, kochanie,Strona 99 z 368LRT2013-05-04 08:02:18ale jesteś młoda i zdrowa.I masz naprawdę mnóstwo czasu, żeby powiększyć rodzi-nę, kiedy Barney już wróci do domu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Amy uświadomiła sobie naraz, że nie widziała swojej przyjaciółki od początkuwojny.Gdzieś w jej mieszkaniu leżała kremowa bluzka z koronki, którą kupiła wLondynie i dotąd nie miała okazji wręczyć jej przyjaciółce.Konduktor zawołał Lodge Lane!", Amy wysiadła i wskoczyła do innegq tramwa-ju, który jechał na Sheil Road przez Newsham Park.Kiedy już wróci do w domu, napije się herbaty i położy się do łóżka, a potem wy-płacze cały swój żal z głową schowaną pod kołdrą, tak żeby jej nikt nie słyszał.Miałanadzieję, że Barney nigdy się nie dowie, że była u jego matki, ani tego, jak ta dama zwyższych sfer" skandalicznie się zachowała.Z pewnością by nie powiedział Ko-chanie, sama sobie na to zasłużyłaś", ale mógłby tak pomyśleć.Wreszcie otwierała drzwi do domu, modląc się, żeby tylko kapitan Kirkby-Greenenie wychynął broń Boże ze swojego mieszkania i nie chciał ucinać sobie z nią poga-wędki.Na szczęście musiało go nie być w domu, tak więc Amy zdołała bez przeszkóddotrzeć do swojego mieszkania, chociaż szła na górę coraz wolniej i wolniej, a kiedyjuż była na ostatniej kondygnacji schodów, ciężko jej było nawet podnosić stopy.W głębi duszy przeczuwała, że może się wydarzyć coś okropnego, ale starała się otym nie myśleć.Kiedy w końcu udało się jej dowlec na trzęsących się nogach do progu mieszkania,niemal padła na skórzaną kanapkę, oparła głowę na ramieniu i natychmiast zasnęła.Znił się jej rudy kot z zielonymi oczami, który ją drapał.Kot głośno syczał, a jegowijący się gniewnie ogon okręcał się wokół jej ciała.Puszysta łapka wystrzeliła doprzodu i drapnęła ją w nogę, drąc pończochy i pozostawiając krwawe ślady.Potemwskoczył jej na kolana i zaczął drapać po rękach.Bolesne draśnięcia pamiątka pojego ostrych pazurach okropnie piekły i sączyła się z nich krew.Rozwścieczony kocur próbował dosięgnąć jej twarzy i oczu, kiedy Amy obudziłasię, zlana zimnym potem.Strona 97 z 368LRT2013-05-04 08:02:17Jednak to nie kot ją zbudził, ale ból w brzuchu, straszny, rozdzierający ból, skręca-jący po prostu wnętrzności.Krzyknęła i próbowała wstać, ale zamiast tego ześlizgnęłasię z kanapy na podłogę, gdzie na szczęście zemdlała.* * * Amy, Amy!Potrząsnęła głową.Ktoś klepał ją lekko po policzkach; nie bolało jej to, ale byłodenerwujące. Amy, otwórz oczy, no już, bądz grzeczną dziewczynką! Kolejne klepnięcia,tym razem mocniejsze.Amy otworzyła oczy i zobaczyła jakiegoś obcego mężczyznę, który się nad nią po-chylał.Właśnie zabierał się do kolejnego klepnięcia.Leżała na łóżku, a on siedziałprzy niej. No, wreszcie przyszłaś do siebie.Chwała Bogu powiedział dobrodusznie.Witamy wśród żywych! Kim pan jest? zachrypiała.Był potężnie zbudowany, z rumianą twarzą, do-brymi oczami i białą jak śnieg czupryną.Amy westchnęła cicho.Była raczej zaskoczona aniżeli wystraszona. Jestem doktor Sheard.Jak się czujesz, dziecinko? Chyba dobrze. Ból zniknął, a ona czuła się dziwnie pusta w środku, jakbycałe jej ciało przepuszczono przez wyżymaczkę. Obawiam się, że straciłaś dziecko powiedział łagodnie. Właśnie miałaśporonienie.Azy trysnęły jej z oczu i płynęły po policzkach tak szybko, że musiały chyba tylkoczekać tuż pod powiekami, żeby się polać. To był chłopiec.czy dziewczynka?W głębi duszy podejrzewała, że straci to dziecko. Było jeszcze za wcześnie, żeby to stwierdzić, kochanie. Delikatnie ścisnął jejramię.Próbowała się unieść do pozycji siedzącej, ale nie starczyło jej sił.Strasznie byłasłaba.Strona 98 z 368LRT2013-05-04 08:02:17 Jak się pan tutaj dostał? To znaczy, skąd pan wiedział, że potrzebuję lekarza?Pamiętała swój krzyk.Może ktoś z sąsiadów też go usłyszał i wezwał lekarza? Aco się stało z dzieckiem? Uznała, że nawet nie chce tego wiedzieć. Leo cię znalazł wyjaśnił doktor Sheard. Zadzwonił do mnie, a ja natych-miast przyjechałem. Leo? Nie znała nikogo o takim imieniu. Leo Patterson.Ojciec Barneya.Czyżby tu przyszedł, żeby powtórzyć żądanie swojej żony? Chciał ją ostrzec, byjej noga nigdy więcej nie postała w ich domu? Gdzie on teraz jest? W drugim pokoju.Robi coś do picia. Doktor podniósł głowę i krzyknął: Hej, stary! Czy ta herbata jest już gotowa? Zaraz, za minutkę.W każdym razie pan Patterson miał miły głos w przeciwieństwie do swojej jędzo-watej żony.Poza tym jego irlandzki akcent nie był tak wyrazny jak jej. Dla mnie nie szykuj, nie mogę dłużej zostać mówił dalej lekarz. Muszęwracać do domu, zjeść podwieczorek i przygotować się do wieczornej operacji.Ale,zanim pójdę, chciałbym, żebyś to zażyła. powiedział, zwracając się do Amy.Po-mógł jej usiąść i wziął dwie tabletki ze stolika przy łóżku. Otwórz usta. Kiedy tozrobiła, położył jej na języku dwie tabletki, po czym wręczył szklankę wody. Jaktam twój brzuszek? Zdrętwiały odparła. Pózniej może cię zacząć trochę boleć.Zostawiłem ci na wszelki wypadek jesz-cze dwie tabletki na stole.Wez je przed snem. Dziękuję.Wstał, podniósł zniszczoną torbę z czarnej skóry i skierował się do drzwi, przyktórych jeszcze się zatrzymał. Jutro powinnaś być już zdrowa jak ryba, ale gdyby coś było nie w porządku,dzwoń do mnie jak w dym.Tu masz moją wizytówkę. Wrócił do pokoju i położyłbiałą karteczkę przy tabletkach. Bardzo mi przykro z powodu dziecka, kochanie,Strona 99 z 368LRT2013-05-04 08:02:18ale jesteś młoda i zdrowa.I masz naprawdę mnóstwo czasu, żeby powiększyć rodzi-nę, kiedy Barney już wróci do domu [ Pobierz całość w formacie PDF ]