[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Rzuć naniego wszystko, co masz.Wstała.Rozpoczęła się jedenasta runda.Nadal dzwoniłojej w głowie, a pięść bolała, jak gdyby walnęła w kamiennymur.Rozcięta brew piekła jak diabli, lewe ucho pulsowałogorącem.Czuła się świetnie.Johnson się nie poddawał.Był szybki, silny i nie znałstrachu.Ale odczuwał już zmęczenie.Walczył z przeciwnikiem,przygotowującym się do tej jednej, jedynej walki całymi latami.Loup wyprowadziła błyskawiczną kombinację, która pozbawiłago równowagi i rzuciła nim na liny.Tłum oszalał.Sędzia ringowy interweniował.Loup cofnęła się o krok.Johnson pozbierał się z lin i powoli wyprostował.Sędzia dałznak, by kontynuowali.Johnson uniósł ręce.Loup zmyliła go, apotem potężnym lewym sierpowym przedarła się przez jegogardę i powaliła na deski.Sędzia zaczął go liczyć.Johnson wstał.Loup powaliła go po raz drugi.Wstał wolniej niż poprzednio.Chwiał się lekko nanogach.Jedno oko miał zapuchnięte, nos wyglądał na złamany.Zdrowe oko patrzyło jasno i nieustraszenie, smutno zaskoczone.Loup powaliła go na deski po raz kolejny.Tym razem już się nie podniósł.Zgromadzony na placu tłum ryknął ogłuszająco.To byłdziki, przepełniony triumfem i euforią wrzask; żadnych słów, po20W oryginale  Cry havoc and let slip the dogs of war  jeden znajbardziej znanych cytatów z Szekspira ( Juliusz Cezar , akt III, scena I).Wtekście wykorzystano przekład autorstwa Jerzego S.Sito.Ponieważ istniejeco najmniej sześć różnych przekładów tej tragedii na język polski, niektórzyczytelnicy mogą znać go w innym brzmieniu [przyp.tłum.].375 prostu ryk uniesienia.Ludzie odwracali się ku sobie,obejmowali się, śmiejąc się i płacząc.W swoim narożniku Loupprzechyliła się przez liny, pozwalając trenerowi, Miguelowi iKevinowi zająć się sobą, wyjąć ochraniacz z ust, podać wodę,otrzeć krew i wazelinę.Oni także krzyczeli. & zrobiłaś to, kurwa, naprawdę to zrobiłaś! & nigdy nie widziałem niczego podobnego!W przeciwległym narożniku sekundanci pochylali sięnad Ronem Johnsonem.Udało mu się wstać o własnych siłach.Wydawał się lekko zamroczony, ale poza tym nic mu nie było.Przynajmniej taką miała nadzieję.Ludzie nie przestawali krzyczeć.Przymknęła na chwilęoczy, licząc, że Pilar słyszy wiwaty i wie, że oznaczają, że nicjej nie jest, że wygrała.Pomyślała o Tommym, wspominając go z uczuciem.Gdy uniosła powieki, wśród cisnącego się pod jejnarożnikiem tłumu ujrzała Santitos, w oczach mieli łzy.Loupuśmiechnęła się, wyciągając do nich rękę.Przepchnęli się bliżej,by po kolei dotknąć jej dłoni w rękawicy.Ustalono werdykt.Pośrodku ringu Loup i Ron Johnsonstanęli po obu stronach sędziego.Uniósł rękę Loup w geściezwycięstwa.Zabrzmiały ogłuszające wiwaty.A potem pojawiłsię generał, któremu towarzyszyło kilku żandarmów.Rozstawilisię wokół niej.Tłum zafalował, niepewny, co się dzieje. Musisz im coś powiedzieć  wymruczał generał.Zgodziłaś się na to, dziecko.Jeśli wybuchną zamieszki, ichkrew spadnie na twoje ręce. Dobrze.W narożniku Miguel przytrzymał dla niej szlafrok.Ontakże miał w oczach łzy, podobnie jak Floyd i Kevin.W innychokolicznościach uznałby to za zabawne  trzech dużych,dorosłych mężczyzn, którzy niemal się rozpłakali.Miguelpomógł jej się ubrać, zawiązał pasek szlafroka.376  Dzięki  powiedziała cicho Loup.Wszyscy trzej w milczeniu pokiwali głowami.Zbliżyła się do krawędzi ringu i zaczekała, aż tłum niecosię uspokoi.W końcu zapadła cisza, ludzie patrzyli na nią.%7łołnierze na trybunach również ucichli.Słyszała tylkodzwonienie w głowie, szum generatorów i ledwie słyszalnewysokie buczenie emitowane przez potężne reflektory.%7łałowała, że nie ma przy niej Jaime ego, który podsunąłby jejjakieś mądre słowa.Razem z Jane zawsze potrafili dobrać jetrafnie, pisząc przesłania świętej Oliwii. Muszę teraz iść z tymi facetami  powiedziała poprostu. To w porządku, naprawdę.Nie próbujcie ichpowstrzymać, oni wykonują tylko swoją pracę.To był mójwybór.Rozumiecie?Tłum milczał złowieszczo. Naprawdę.Nie martwcie się o mnie.Po prostuzatroszczcie się o siebie nawzajem, dobrze?Gdzieś z tyłu, za nią, wybuchło zamieszanie.Loupodwróciła się i ujrzała ojca Ramona przemierzającego ringszybkim krokiem.Dół czarnej sutanny falował w powietrzu.Położył dłonie na jej ramionach, jakby chciał wszystkimobwieścić, że należy do kościoła, i zwrócił się do mieszkańcówmiasteczka głębokim, dzwięcznym głosem: To dziecko mówi prawdę.Odejdzcie w pokoju.Jego słowa przeważyły szalę.Tłum się nie rozszedł, alezamieszki nie wybuchły.Ludzie stali spokojnie, spoglądającszeroko otwartymi oczami, ze zdziwieniem, jak żandarmiwyprowadzają Loup z ringu. Dziękuję, ojcze  wyszeptała.Przeżegnał się i być może po raz pierwszy od trzydziestulat w geście tym nie było nic ironicznego. Niech Bóg będzie z tobą, Loup [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl