[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chciała wstać, potem się rozmyśliła, chrząknęła i powiedziała:- Dziwna pora na sztuczki magiczne.- To nie jest sztuczka.- Ruszył ku niej, zastanawiając się, czy się żachnie albo cofnie.- Przynajmniej nie taka, jak myślisz.- A te wszystkie gadżety, które tu zgromadziłeś? - powiedziała, chwytając się logiki jak koła ratunkowego pośród morza zamętu.- Nie wiem, czego używasz, ale złudzenie optyczne jest niesamowite.Pentagon byłby bardzo zainteresowany - dodała.- To nie złudzenie.- Dotknął jej ramienia, a choć się, wbrew jego obawom, nie uchyliła, skórę miała zimną i wilgotną.- Teraz się mnie boisz.- Bzdura! - zaprotestowała drżącym głosem, po czym wstała.- To tylko sztuczka, nawet efektowna, ale.Urwała, gdy położył rozpostartą dłoń na granitowym blacie.Dłoń zniknęła aż po nadgarstek.- O Boże! - Podniosła na niego oczy, pociemniałe ze zdumienia.- To niemożliwe! - Przerażona, szarpnęła go za rękę i z ulgą zobaczyła jego dłoń, całą i ciepłą.- To możliwe.- Tą samą ręką dotknął delikatnie jej twarzy.- Widzisz, jest prawdziwa.Uniosła drżącą dłoń.- Daj mi minutę.- Odwróciła się i odeszła o kilka kroków.Poczucie odtrącenia przeszyło go jak tępe ostrze.- Przepraszam cię.- Z trudem zdołał zapanować nad głosem.- Nie znałem lepszego i łatwiejszego sposobu, żeby ci to pokazać.Gdybym próbował ci to opowiedzieć, nie uwierzyłabyś.- Nie, nie uwierzyłabym.- Choć widziała to na własne oczy, umysł jej wciąż był gotów się spierać, że to niemożliwe.Że to tylko jakaś zabawa, zwykła sztuczka, i nic więcej.A choć byłoby jej wygodnie w to uwierzyć, pamiętała, jak Nemezis znikał przed jej oczami.Odwróciła się i zobaczyła, że Gage przygląda się jej w napięciu.To już nie były żarty.Roztrzęsiona, zaczęła sobie rozcierać ramiona, w nadziei, że się rozgrzeje i uspokoi dygoczące mięśnie.- Jak ty to robisz? - zapytała.- Nie wiem tak do końca.- Rozpostarł dłonie, popatrzył na nie, a potem zacisnął je w pięści i w poczuciu bezradności wsunął do kieszeni.- Coś się ze mną stało, kiedy leżałem w śpiączce.Coś się we mnie zmieniło.Odkryłem to niemal przez przypadek parę tygodni po tym, jak odzyskałem przytomność.Musiałem się z tym pogodzić, musiałem nauczyć się tym posługiwać, bo czułem, że otrzymałem ten dar w pewnym celu.- Stąd Nemezis.- Tak, stąd Nemezis.- Powoli zaczynał się uspokajać.Gdy spojrzał na Deborah, zobaczyła, że wzrok ma obojętny i dziwnie martwy.- Nie miałem wyboru, ale ty go masz.- Wydaje mi się, że tego nie rozumiem.- Chwyciła się za głowę i zaśmiała się nerwowo.- Wiem, że tego nie rozumiem.- Opowiadając ci o sobie, nie byłem z tobą szczery.Mężczyzna, w którym się zakochałaś, byłnormalny.Zdezorientowana, opuściła ręce.- Nic już z tego nie rozumiem.Przecież zakochałam się w tobie.- Ale ja nie jestem normalny, do cholery! - W jego oczach błysnęła wściekłość.- I nigdy nie będę.Co gorsza, będę musiał to znosić do końca życia.Nie potrafię ci powiedzieć, skąd to wiem, ale wiem.- Gage.- Wyciągnęła ręce, ale on się cofnął- Nie chcę twojej litości.- Wcale się nad tobą nie lituję - wypaliła.- Bo niby dlaczego? Nie jesteś przecież chory.Wręcz przeciwnie - jesteś cały i zdrowy.A ja jestem zła tylko dlatego, że to także zataiłeś przede mną.I domyślam się dlaczego.- Cofając się, przeczesała palcami włosy.- Uznałeś, że odejdę, prawda? Że jestem za słaba, za głupia albo za delikatna, żeby sobie z tym poradzić.Nie wierzyłeś w moją miłość do 76ciebie! - wykrzyknęła w przypływie ślepej furii.- Nie wierzyłeś w moją miłość - powtórzyła.- Do diabła z tobą, Gage! Ale ja i tak cię kocham i zawsze będę kochać.Pobiegła w stronę wyjścia.Gage dopadł ją u stóp schodów, odwrócił do siebie i przytulił, choć przeklinała i próbowała się wyrwać.- Nazywaj mnie, jak chcesz.- Chwycił ją za ramiona i mocno potrząsnął.- Daj mi w twarz, jeśli chcesz.Ale nie odchodź.- Myślałeś, że cię zostawię, prawda? - Spróbowała się wyrwać.- Że się okręcę na pięcie i odejdę?- Tak.Zaczęła na niego krzyczeć.A potem zobaczyła w jego oczach to, co tak skrzętnie przed nią ukrywał.Strach.W jednej chwili zapomniała o oskarżeniach.- Myliłeś się - powiedziała cicho [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Chciała wstać, potem się rozmyśliła, chrząknęła i powiedziała:- Dziwna pora na sztuczki magiczne.- To nie jest sztuczka.- Ruszył ku niej, zastanawiając się, czy się żachnie albo cofnie.- Przynajmniej nie taka, jak myślisz.- A te wszystkie gadżety, które tu zgromadziłeś? - powiedziała, chwytając się logiki jak koła ratunkowego pośród morza zamętu.- Nie wiem, czego używasz, ale złudzenie optyczne jest niesamowite.Pentagon byłby bardzo zainteresowany - dodała.- To nie złudzenie.- Dotknął jej ramienia, a choć się, wbrew jego obawom, nie uchyliła, skórę miała zimną i wilgotną.- Teraz się mnie boisz.- Bzdura! - zaprotestowała drżącym głosem, po czym wstała.- To tylko sztuczka, nawet efektowna, ale.Urwała, gdy położył rozpostartą dłoń na granitowym blacie.Dłoń zniknęła aż po nadgarstek.- O Boże! - Podniosła na niego oczy, pociemniałe ze zdumienia.- To niemożliwe! - Przerażona, szarpnęła go za rękę i z ulgą zobaczyła jego dłoń, całą i ciepłą.- To możliwe.- Tą samą ręką dotknął delikatnie jej twarzy.- Widzisz, jest prawdziwa.Uniosła drżącą dłoń.- Daj mi minutę.- Odwróciła się i odeszła o kilka kroków.Poczucie odtrącenia przeszyło go jak tępe ostrze.- Przepraszam cię.- Z trudem zdołał zapanować nad głosem.- Nie znałem lepszego i łatwiejszego sposobu, żeby ci to pokazać.Gdybym próbował ci to opowiedzieć, nie uwierzyłabyś.- Nie, nie uwierzyłabym.- Choć widziała to na własne oczy, umysł jej wciąż był gotów się spierać, że to niemożliwe.Że to tylko jakaś zabawa, zwykła sztuczka, i nic więcej.A choć byłoby jej wygodnie w to uwierzyć, pamiętała, jak Nemezis znikał przed jej oczami.Odwróciła się i zobaczyła, że Gage przygląda się jej w napięciu.To już nie były żarty.Roztrzęsiona, zaczęła sobie rozcierać ramiona, w nadziei, że się rozgrzeje i uspokoi dygoczące mięśnie.- Jak ty to robisz? - zapytała.- Nie wiem tak do końca.- Rozpostarł dłonie, popatrzył na nie, a potem zacisnął je w pięści i w poczuciu bezradności wsunął do kieszeni.- Coś się ze mną stało, kiedy leżałem w śpiączce.Coś się we mnie zmieniło.Odkryłem to niemal przez przypadek parę tygodni po tym, jak odzyskałem przytomność.Musiałem się z tym pogodzić, musiałem nauczyć się tym posługiwać, bo czułem, że otrzymałem ten dar w pewnym celu.- Stąd Nemezis.- Tak, stąd Nemezis.- Powoli zaczynał się uspokajać.Gdy spojrzał na Deborah, zobaczyła, że wzrok ma obojętny i dziwnie martwy.- Nie miałem wyboru, ale ty go masz.- Wydaje mi się, że tego nie rozumiem.- Chwyciła się za głowę i zaśmiała się nerwowo.- Wiem, że tego nie rozumiem.- Opowiadając ci o sobie, nie byłem z tobą szczery.Mężczyzna, w którym się zakochałaś, byłnormalny.Zdezorientowana, opuściła ręce.- Nic już z tego nie rozumiem.Przecież zakochałam się w tobie.- Ale ja nie jestem normalny, do cholery! - W jego oczach błysnęła wściekłość.- I nigdy nie będę.Co gorsza, będę musiał to znosić do końca życia.Nie potrafię ci powiedzieć, skąd to wiem, ale wiem.- Gage.- Wyciągnęła ręce, ale on się cofnął- Nie chcę twojej litości.- Wcale się nad tobą nie lituję - wypaliła.- Bo niby dlaczego? Nie jesteś przecież chory.Wręcz przeciwnie - jesteś cały i zdrowy.A ja jestem zła tylko dlatego, że to także zataiłeś przede mną.I domyślam się dlaczego.- Cofając się, przeczesała palcami włosy.- Uznałeś, że odejdę, prawda? Że jestem za słaba, za głupia albo za delikatna, żeby sobie z tym poradzić.Nie wierzyłeś w moją miłość do 76ciebie! - wykrzyknęła w przypływie ślepej furii.- Nie wierzyłeś w moją miłość - powtórzyła.- Do diabła z tobą, Gage! Ale ja i tak cię kocham i zawsze będę kochać.Pobiegła w stronę wyjścia.Gage dopadł ją u stóp schodów, odwrócił do siebie i przytulił, choć przeklinała i próbowała się wyrwać.- Nazywaj mnie, jak chcesz.- Chwycił ją za ramiona i mocno potrząsnął.- Daj mi w twarz, jeśli chcesz.Ale nie odchodź.- Myślałeś, że cię zostawię, prawda? - Spróbowała się wyrwać.- Że się okręcę na pięcie i odejdę?- Tak.Zaczęła na niego krzyczeć.A potem zobaczyła w jego oczach to, co tak skrzętnie przed nią ukrywał.Strach.W jednej chwili zapomniała o oskarżeniach.- Myliłeś się - powiedziała cicho [ Pobierz całość w formacie PDF ]