[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem wparł mu kolano w plecy i obaj napastnicy szarpnęli go w górę.Osowiec ze złamanym kolanem uniósł dłoń, wewnątrz której tańczyły już złote błyskawice.Salma zamknął oczy.Ciszę, jaka zapadła nagle w pomieszczeniu, przerwał łoskot silniejszy, niż ktokolwiek mógł oczekiwać.Salma usłyszał syk przeszytego błyskawicami powietrza i otworzył oczy.Napastnik ze złamanym kolanem leżał przed nim martwy z osmalonym karkiem i potylicą.–Żywcem! – warknął Thalryk.– Powiedziałem: brać ich żywcem! To nie takie trudne,prawda?Salma zobaczył pojmaną już Che i pojął, że to mocno komplikuje sprawę.–Związać go! Użyjcie kajdanek na muszce – polecił Thalryk.Jego warga wciążkrwawiła, więc otarł ją machinalnie.–A co z żukiem? – zapytał jeden z osowców.–Zwiążcie jej tylko ręce.Nie zdoła dolecieć nigdzie, gdzie my byśmy nie mogli.– Thalryk odetchnął głęboko.– Mistrzu Mongerze, pańska pomoc zostanie zapamiętana, a pan otrzyma nagrodę.–Bierzesz pieniądze od tego człowieka?! – Che niemal eksplodowała.– Sprzedałeś kuzynkę?!–Wymieniłem na obietnicę kontraktów – wyjaśnił Elias, jakby to wszystkousprawiedliwiało.–Ależ oni są najeźdźcami! Przyjdą tu i zabiorą wszystko!–Oczywiście nie słyszałaś o takim drobiazgu jak Traktat żelaza - stwierdził Elias z nonszalancją.– Imperium nie jest nami zainteresowane.Poza tym nikt nie zapanuje nad Helleronem.– Rozsiadł się wygodniej.– Obecny status miasta odpowiada wszystkim.Robimy interesy z każdym miastem, generałem czy kupcem.Ziomkowie kapitana Thalryka nie są inni.W rzeczy samej są jednymi z naszych najlepszych klientów.–I dużo będziesz z tego miał – warknęła – jak napadną na ciebie z bronią, którą im sprzedałeś.–Dość! – Thalryk nie przemówił nawet specjalnie głośno, ale władczo.– Panno Maker,mogę kazać cię zakneblować.Nie zmuszaj mnie do wydania takiego rozkazu.Salmę związano tak, żeby nie mógł rozwinąć skrzydeł swojej sztuki, ale udało mu się wymienić z Che spojrzenia.„Trzymaj się", mówiły jego oczy.–Zabierzcie ich.W nocy ruszamy na wschód – rozkazał Thalryk, a jego ludziewynieśli niemal Che i Salmę z jadalni, boleśnie wykręcając im ręce przy najsłabszej choćbypróbie oporu.–Cieszę się, że już po wszystkim – stwierdził sztywno Elias, rozglądając się po jadalni, która wyglądała, jakby przeszedł przez nią huragan.–Oczywiście pokryjemy wszelkie szkody – zapewnił Thalryk.– I myślę, że zostawię tu też kilkunastu ludzi.–E… – W spojrzeniu Eliasa po raz pierwszy pojawiła się podejrzliwość.– Nie sądzę, aby było to konieczne.Thalryk uśmiechnął się ironicznie.–Na miłość Imperium, mości Mongerze, nie sądzisz chyba, że osadzę garnizon wkażdym hellerońskim domu, od twego zaczynając? Zapomnę, że w Helleronie pojawił sięStenwold Maker i niechybnie pokaże się tutaj? Wysoko oceniam jego zdolność zdobywaniainformacji – tym bardziej że tę akurat podsunę mu pod sam nos.Kiedy się tu pojawi, moiludzie go złapią i potem już nie będzie sprawiał ci kłopotów.PiętnaścieAchaeos położył się na wznak na słomie i zamknął oczy.Nie wiedział, co się dzieje, ale czuł, że jest niedobrze.Dziewczyna została wywleczona z domu jako więzień razem z jakimś nieznanym mu wspólnikiem.Wokół nich zgromadziła się zgraja żołnierzy w lśniących czernią i złotem zbrojach.Teraz targali ważkę za więzy, drwili z niego i przechwalali się, który zabił więcej jego ziomków.Spróbował sobie przypomnieć wojny toczone przez Wspólnotę.Mógłby wyliczyć każdy konflikt swojego ludu do tysiąca lat przed rewolucją, ale w Tharnie nie bardzo się zajmowano historią współczesną.Wciąż staczamy stare bitwy – gniewnie odrzucił precz tę zasmucającą myśl.Miał sztylet, ale był ranny.Nie wiedział nawet, czy zdołałby się wzbić w powietrze.Podczas walk minionej nocy stracił łuk i kołczan.Łuk wypadł mu z dłoni, gdy nad terenami kopalnianymi dostał bełtem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Potem wparł mu kolano w plecy i obaj napastnicy szarpnęli go w górę.Osowiec ze złamanym kolanem uniósł dłoń, wewnątrz której tańczyły już złote błyskawice.Salma zamknął oczy.Ciszę, jaka zapadła nagle w pomieszczeniu, przerwał łoskot silniejszy, niż ktokolwiek mógł oczekiwać.Salma usłyszał syk przeszytego błyskawicami powietrza i otworzył oczy.Napastnik ze złamanym kolanem leżał przed nim martwy z osmalonym karkiem i potylicą.–Żywcem! – warknął Thalryk.– Powiedziałem: brać ich żywcem! To nie takie trudne,prawda?Salma zobaczył pojmaną już Che i pojął, że to mocno komplikuje sprawę.–Związać go! Użyjcie kajdanek na muszce – polecił Thalryk.Jego warga wciążkrwawiła, więc otarł ją machinalnie.–A co z żukiem? – zapytał jeden z osowców.–Zwiążcie jej tylko ręce.Nie zdoła dolecieć nigdzie, gdzie my byśmy nie mogli.– Thalryk odetchnął głęboko.– Mistrzu Mongerze, pańska pomoc zostanie zapamiętana, a pan otrzyma nagrodę.–Bierzesz pieniądze od tego człowieka?! – Che niemal eksplodowała.– Sprzedałeś kuzynkę?!–Wymieniłem na obietnicę kontraktów – wyjaśnił Elias, jakby to wszystkousprawiedliwiało.–Ależ oni są najeźdźcami! Przyjdą tu i zabiorą wszystko!–Oczywiście nie słyszałaś o takim drobiazgu jak Traktat żelaza - stwierdził Elias z nonszalancją.– Imperium nie jest nami zainteresowane.Poza tym nikt nie zapanuje nad Helleronem.– Rozsiadł się wygodniej.– Obecny status miasta odpowiada wszystkim.Robimy interesy z każdym miastem, generałem czy kupcem.Ziomkowie kapitana Thalryka nie są inni.W rzeczy samej są jednymi z naszych najlepszych klientów.–I dużo będziesz z tego miał – warknęła – jak napadną na ciebie z bronią, którą im sprzedałeś.–Dość! – Thalryk nie przemówił nawet specjalnie głośno, ale władczo.– Panno Maker,mogę kazać cię zakneblować.Nie zmuszaj mnie do wydania takiego rozkazu.Salmę związano tak, żeby nie mógł rozwinąć skrzydeł swojej sztuki, ale udało mu się wymienić z Che spojrzenia.„Trzymaj się", mówiły jego oczy.–Zabierzcie ich.W nocy ruszamy na wschód – rozkazał Thalryk, a jego ludziewynieśli niemal Che i Salmę z jadalni, boleśnie wykręcając im ręce przy najsłabszej choćbypróbie oporu.–Cieszę się, że już po wszystkim – stwierdził sztywno Elias, rozglądając się po jadalni, która wyglądała, jakby przeszedł przez nią huragan.–Oczywiście pokryjemy wszelkie szkody – zapewnił Thalryk.– I myślę, że zostawię tu też kilkunastu ludzi.–E… – W spojrzeniu Eliasa po raz pierwszy pojawiła się podejrzliwość.– Nie sądzę, aby było to konieczne.Thalryk uśmiechnął się ironicznie.–Na miłość Imperium, mości Mongerze, nie sądzisz chyba, że osadzę garnizon wkażdym hellerońskim domu, od twego zaczynając? Zapomnę, że w Helleronie pojawił sięStenwold Maker i niechybnie pokaże się tutaj? Wysoko oceniam jego zdolność zdobywaniainformacji – tym bardziej że tę akurat podsunę mu pod sam nos.Kiedy się tu pojawi, moiludzie go złapią i potem już nie będzie sprawiał ci kłopotów.PiętnaścieAchaeos położył się na wznak na słomie i zamknął oczy.Nie wiedział, co się dzieje, ale czuł, że jest niedobrze.Dziewczyna została wywleczona z domu jako więzień razem z jakimś nieznanym mu wspólnikiem.Wokół nich zgromadziła się zgraja żołnierzy w lśniących czernią i złotem zbrojach.Teraz targali ważkę za więzy, drwili z niego i przechwalali się, który zabił więcej jego ziomków.Spróbował sobie przypomnieć wojny toczone przez Wspólnotę.Mógłby wyliczyć każdy konflikt swojego ludu do tysiąca lat przed rewolucją, ale w Tharnie nie bardzo się zajmowano historią współczesną.Wciąż staczamy stare bitwy – gniewnie odrzucił precz tę zasmucającą myśl.Miał sztylet, ale był ranny.Nie wiedział nawet, czy zdołałby się wzbić w powietrze.Podczas walk minionej nocy stracił łuk i kołczan.Łuk wypadł mu z dłoni, gdy nad terenami kopalnianymi dostał bełtem [ Pobierz całość w formacie PDF ]