[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Patrycja ucieszyła się, że Katarzyna była rozwódką, ponieważ miała jątylko dla siebie.Jej nowa koleżanka pracowała jako dyrektor w jednej z za-granicznych firm.Była specjalistką od public relations.Bezdzietna i bardzozapracowana.Znajomość z Patrycją szybko przerodziła się w przyjazń.Wspólnemałe tajemnice, drobne złośliwości pod adresem innych i niekończące się wypadydo sklepów z ubraniami wyznaczały rytm kolejnych wieczorów i weekendów.Depresja została zepchnięta na dno świadomości, pozostawiając w zamiandrażniące napięcie.Patrycja stała się poirytowana, zaczęła palić papierosy i corazczęściej sięgała po butelkę.Robiła to jednak wyłącznie w samotności.W takichchwilach nienawidziła swojej twarzy.Uważała, że nie ma wyrazu i żaden mężczy-zna nie może być nią zainteresowany.Kiedy spotykała się ze śladem choćbyzaciekawienia, odpowiadała chłodem, który odstraszał potencjalnego zalotnika.Wróciła do malowania, ale wyłącznie dla podtrzymania dobrego wrażenia woczach Katarzyny Raiss.Jej obrazy były teraz wściekle kolorowe i wyrażaływszystko to, co nie mogło ujrzeć światła dziennego.Każdy dzień Patrycja rozpoczynała od lektury gazet i kolorowych magazynów.Pogrążała się w ciekawostkach i plotkach.Lektura pozwalała jej na krótko zapo-mnieć o cierpieniu i skupić uwagę na drobnych przyjemnościach, bo tak właśniecoraz częściej traktowała przyjazń z Katarzyną.Wieczorami lub w weekendy Pa-trycja starała się omawiać z koleżanką różne atrakcyjne tematy.Czasami była towymiana zdań na temat wywiadu ze sławnym aktorem, który obwieszczał dumnie,że pozostanie z widzami na zawsze.Innym razem były to uwagi o znanejprezenterce telewizyjnej, która ogłosiła milionom ludzi, jaką zupę najbardziej lubi.Zdarzało się również, że obie skupiały się na ciężkim życiu współczesnej arystokracji.Doktor obserwował nową znajomość żony z zainteresowaniem.Sam również niemógł sobie poradzić z wyrzutami sumienia i prawie bez przerwy pracował.Przyjmował pacjentów także po godzinach.Czasami przesadzał.Jego diagnozyzawsze prowadziły na stół.Od pamiętnego pocałunku z żoną zaczęły goprześladować obrazy niemalże pornograficzne.Widział seksualne orgie, w którychuczestniczył i za każdym razem wpadał w nagie ramiona zamordowanejdziewczyny.Wiedział, że wszystko to było chorą imaginacją, ale nic nie mógł na toporadzić.Wizyta u psychiatry nie wchodziła w grę.Ani w przypadku żony, anijego.Miłość małżeńska Szoberów przerodziła się teraz w gwałtowne akty seksu-alne, po których nie rozmawiali ze sobą, kładąc się od razu spać.Nie było w nichdawnej bliskości, lecz dzikość i zwyczajne fizyczne wyładowanie.Oboje oddalalisię od siebie i dobrze o tym wiedzieli.Gdy jednakzaczynali rozważać rozstanie, natychmiast wracali myślami do wspomnień istwierdzali, że jeszcze do tego nie dojrzeli.Był to oczywiście unik, z któregozdawali sobie sprawę, ale nie odważyli się nazwać rzeczy po imieniu.Przedrozwodem chronił ich strach.Nie byli pewni, czy poradziliby sobie w nowychzwiązkach.Bez alkoholu doktor nie umiał już nawet rozmawiać z obcymi kobie-tami.Plótł wtedy wyłącznie bzdury i widać było, że myślami był nieobecny.Kobiety tego nie tolerowały.- Jestem gotowa - w ten sposób żona poinformowała go o swoich zamiarach.- To znaczy? - Rozparł się w ulubionym fotelu, wlał w siebie setkę i marzył ochwili spokoju.- Wiem już, jaką chcę mieć twarz - zdecydowała Patrycja.Godzinę wcześniejłyknęła tabletki uspokajające.- Nie rozumiem - wyszeptał zaskoczony.- Przyzwyczaiłam się do jej widoku i chcę ją mieć - wyjaśniła tajemniczo.- Nadal nie łapię.- Nie dbał już o elegancję języka.Od kiedy dużo pił, stał sięmniej wrażliwy na subtelności.- Popatrz na mnie - poleciła.- No i co?- Nie wiesz?- Nie bardzo - odparł.Zaczynała go denerwować.Poza tym nie lubił, kiedyplątał jej się język.Lekarstwa i alkohol robiły swoje.- Chcę, żebyś mi przeszczepił twarz Katarzyny - wyjaśniła z triumfem wgłosie.- Lubię ją.Milczał przez minutę.Zastanawiał się, czyjego żona mówiła poważnie.- To nienormalne - ocenił z mieszanymi uczuciami.- Myślałem, że sięprzyjaznicie.- Bo to prawda - uspokoiła go.- Przyjazniłam się z nią, ponieważ spodobała misię jej uroda.Przyzwyczaiłam się do jej widoku i uznałam, że mogłabym tak wy-glądać.Nie rozumiesz? Znam jej twarz i uważam prawie za swoją własną.Patrzęna Kaśkę, jakbym sama widziała się w lustrze.Jeszcze nie rozumiesz?- Jesteś o tym przekonana? - raczej stwierdził, niż zapytał.Był coraz bardziejpijany i w tym stanie chciał pozostać jak najdłużej.Alkohol pulsował w jegożyłach, podsycając błogostan i tłumiąc niepokój.Wstał, poszedł do kuchni iprzyniósł butelkę z wodą.Musiał się napić wody, żeby nie zasnąć.Tego dnia miałzamiar pić do upadłego.Nadszedł kolejny pózny wieczór, pełen nadziei i skupienia.Oboje wyjechalisamochodem do miasta, wdychając przez uchylone okna przesiąknięte spalinamipowietrze.Zatrzymali się koło budynku, w którym pracowała Katarzyna Raiss.Tym razem to Patrycja miała wbić igłę strzykawki w plecy albo szyję ofiary.Barbituran czekał w pogotowiu, gotowy uśpić wszystko, co żyło.Doktorodmierzył odpowiednią porcję i dokładnie poinstruował żonę, w jaki sposób maużyć strzykawki [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Patrycja ucieszyła się, że Katarzyna była rozwódką, ponieważ miała jątylko dla siebie.Jej nowa koleżanka pracowała jako dyrektor w jednej z za-granicznych firm.Była specjalistką od public relations.Bezdzietna i bardzozapracowana.Znajomość z Patrycją szybko przerodziła się w przyjazń.Wspólnemałe tajemnice, drobne złośliwości pod adresem innych i niekończące się wypadydo sklepów z ubraniami wyznaczały rytm kolejnych wieczorów i weekendów.Depresja została zepchnięta na dno świadomości, pozostawiając w zamiandrażniące napięcie.Patrycja stała się poirytowana, zaczęła palić papierosy i corazczęściej sięgała po butelkę.Robiła to jednak wyłącznie w samotności.W takichchwilach nienawidziła swojej twarzy.Uważała, że nie ma wyrazu i żaden mężczy-zna nie może być nią zainteresowany.Kiedy spotykała się ze śladem choćbyzaciekawienia, odpowiadała chłodem, który odstraszał potencjalnego zalotnika.Wróciła do malowania, ale wyłącznie dla podtrzymania dobrego wrażenia woczach Katarzyny Raiss.Jej obrazy były teraz wściekle kolorowe i wyrażaływszystko to, co nie mogło ujrzeć światła dziennego.Każdy dzień Patrycja rozpoczynała od lektury gazet i kolorowych magazynów.Pogrążała się w ciekawostkach i plotkach.Lektura pozwalała jej na krótko zapo-mnieć o cierpieniu i skupić uwagę na drobnych przyjemnościach, bo tak właśniecoraz częściej traktowała przyjazń z Katarzyną.Wieczorami lub w weekendy Pa-trycja starała się omawiać z koleżanką różne atrakcyjne tematy.Czasami była towymiana zdań na temat wywiadu ze sławnym aktorem, który obwieszczał dumnie,że pozostanie z widzami na zawsze.Innym razem były to uwagi o znanejprezenterce telewizyjnej, która ogłosiła milionom ludzi, jaką zupę najbardziej lubi.Zdarzało się również, że obie skupiały się na ciężkim życiu współczesnej arystokracji.Doktor obserwował nową znajomość żony z zainteresowaniem.Sam również niemógł sobie poradzić z wyrzutami sumienia i prawie bez przerwy pracował.Przyjmował pacjentów także po godzinach.Czasami przesadzał.Jego diagnozyzawsze prowadziły na stół.Od pamiętnego pocałunku z żoną zaczęły goprześladować obrazy niemalże pornograficzne.Widział seksualne orgie, w którychuczestniczył i za każdym razem wpadał w nagie ramiona zamordowanejdziewczyny.Wiedział, że wszystko to było chorą imaginacją, ale nic nie mógł na toporadzić.Wizyta u psychiatry nie wchodziła w grę.Ani w przypadku żony, anijego.Miłość małżeńska Szoberów przerodziła się teraz w gwałtowne akty seksu-alne, po których nie rozmawiali ze sobą, kładąc się od razu spać.Nie było w nichdawnej bliskości, lecz dzikość i zwyczajne fizyczne wyładowanie.Oboje oddalalisię od siebie i dobrze o tym wiedzieli.Gdy jednakzaczynali rozważać rozstanie, natychmiast wracali myślami do wspomnień istwierdzali, że jeszcze do tego nie dojrzeli.Był to oczywiście unik, z któregozdawali sobie sprawę, ale nie odważyli się nazwać rzeczy po imieniu.Przedrozwodem chronił ich strach.Nie byli pewni, czy poradziliby sobie w nowychzwiązkach.Bez alkoholu doktor nie umiał już nawet rozmawiać z obcymi kobie-tami.Plótł wtedy wyłącznie bzdury i widać było, że myślami był nieobecny.Kobiety tego nie tolerowały.- Jestem gotowa - w ten sposób żona poinformowała go o swoich zamiarach.- To znaczy? - Rozparł się w ulubionym fotelu, wlał w siebie setkę i marzył ochwili spokoju.- Wiem już, jaką chcę mieć twarz - zdecydowała Patrycja.Godzinę wcześniejłyknęła tabletki uspokajające.- Nie rozumiem - wyszeptał zaskoczony.- Przyzwyczaiłam się do jej widoku i chcę ją mieć - wyjaśniła tajemniczo.- Nadal nie łapię.- Nie dbał już o elegancję języka.Od kiedy dużo pił, stał sięmniej wrażliwy na subtelności.- Popatrz na mnie - poleciła.- No i co?- Nie wiesz?- Nie bardzo - odparł.Zaczynała go denerwować.Poza tym nie lubił, kiedyplątał jej się język.Lekarstwa i alkohol robiły swoje.- Chcę, żebyś mi przeszczepił twarz Katarzyny - wyjaśniła z triumfem wgłosie.- Lubię ją.Milczał przez minutę.Zastanawiał się, czyjego żona mówiła poważnie.- To nienormalne - ocenił z mieszanymi uczuciami.- Myślałem, że sięprzyjaznicie.- Bo to prawda - uspokoiła go.- Przyjazniłam się z nią, ponieważ spodobała misię jej uroda.Przyzwyczaiłam się do jej widoku i uznałam, że mogłabym tak wy-glądać.Nie rozumiesz? Znam jej twarz i uważam prawie za swoją własną.Patrzęna Kaśkę, jakbym sama widziała się w lustrze.Jeszcze nie rozumiesz?- Jesteś o tym przekonana? - raczej stwierdził, niż zapytał.Był coraz bardziejpijany i w tym stanie chciał pozostać jak najdłużej.Alkohol pulsował w jegożyłach, podsycając błogostan i tłumiąc niepokój.Wstał, poszedł do kuchni iprzyniósł butelkę z wodą.Musiał się napić wody, żeby nie zasnąć.Tego dnia miałzamiar pić do upadłego.Nadszedł kolejny pózny wieczór, pełen nadziei i skupienia.Oboje wyjechalisamochodem do miasta, wdychając przez uchylone okna przesiąknięte spalinamipowietrze.Zatrzymali się koło budynku, w którym pracowała Katarzyna Raiss.Tym razem to Patrycja miała wbić igłę strzykawki w plecy albo szyję ofiary.Barbituran czekał w pogotowiu, gotowy uśpić wszystko, co żyło.Doktorodmierzył odpowiednią porcję i dokładnie poinstruował żonę, w jaki sposób maużyć strzykawki [ Pobierz całość w formacie PDF ]