[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Siostra Leigh.- Otworzyła, szerzej drzwi i gestemzaprosiła Jackie do środka.- Policja uznała, że będzie lepiej, jeśli przyjadę do Leigh i zostanę z nią nanoc.Była zupełnie rozbita, a istniała możliwość, że kidnaper zechce się z nią skontaktować i zażądaćokupu.- Czy ktoś dzwonił?Kobieta zmierzyła Jackie ironicznym spojrzeniem.- Niestety, nikt.- Jak się czuje siostra?- Bardzo trafne pytanie - skwitowała Adrienne.Stała boso, miała na sobie obcisłe brązowe dżinsy ibeżową tunikę z jedwabistego weluru.- A jak pani by się czuła, gdyby raptem porwano pani sprzednosa trzyletnie dziecko?- yle - odparła Jackie spokojnie.- Myśli pani, że siostra będzie w stanie porozmawiać ze mną?Chciałabym wiedzieć możliwie jak najwięcej na temat wczorajszych wydarzeń.42- Wczoraj już ją przesłuchiwano, teraz śpi.Mogłaby pani dać jej spokój przez najbliższych kilkagodzin.- Wczoraj przesłuchiwali ją tylko policjanci z patrolu, który przyjechał do centrum handlowego -wyjaśniała Jackie, nawykła do podobnych nieuprzejmych reakcji.-A ja jestem detektywemprowadzącym szczegółowe dochodzenie.- Chce pani powiedzieć, powtarzającym raz już zrobioną robotę.- Kobieta wzięła mandarynkę z misystojącej na paterze w holu i zaczęła ją obierać, taksując Jackie lekceważącym spojrzeniem.- I na to idąmoje podatki, tak?Jackie zaczęły męczyć zaczepność i docinki Adrienne.Wyjęła notes, otworzyła pióro.- Pani nazywasię Adrienne Calder? - zapytała, pisząc jednocześnie.- Tak.- Adrienne była wyraznie zaskoczona.- Co pani robiła wczoraj między szóstą a dziewiątą wieczorem?- Czy pani sugeruje, że.To naprawdę śmieszne.Jackie z kamienna twarzą czekała na odpowiedz.- Byłam na kweście - odparła Adrienne lodowato.-W Sheratonie.Razem z moim mężem, MarianemCalde-rem.Około pięciuset osób może potwierdzić, co robiłam.- Dziękuję.Jackie zamknęła notes i rozejrzała się dokoła.O ile z zewnątrz dom sprawiał skromne wrażenie,wnętrze prezentowało się zupełnie inaczej.Nawet jeśli Leigh zmuszona była żyć teraz w miaręoszczędnie, zdołała zgro-43madzić wokół siebie wiele pięknych i kosztownych rzeczy.Zabytkowe meble, kolekcja szkła, obrazyna ścianach - wszystko to świadczyło o doskonałym smaku właścicielki.Jackie pomyślała o swoim byle jak urządzonym mieszkaniu, w którym każdy mebel był inny, a całośćrobiła wrażenie zupełnie niedopasowanej.Eleganckie, choć pełne prostoty wnętrze onieśmielało ją.Czuła, że choćby nie wiadomo jak sięwysilała, nigdy nie uzyskałaby wystroju tej klasy.Bogaci, pomyślała ponuro.Ciekawe, jak mieszkąmatka Leigh.Adrienne zniknęła w sąsiednim pokoju i w tej samej chwili na schodach pojawiła się Leigh Mellon wgranatowych legginsach i białym podkoszulku.- Adrienne - zawołała.- Ktoś dzwonił do drzwi? Och! - Zatrzymała się na widok Jackie stojącej wprogu salonu.- Przepraszam, nie zauważyłam pani w pierwszej chwili.Jackie wyjęła z kieszeni odznakę.- Chciałabym zadać kilka pytań, jeśli pani pozwoli.- Oczywiście.W holu pojawiła się Adrienne, już w sandałach, z wielką zamszową torbą przewieszoną przez ramię.- Idziesz już? - zdziwiła się Leigh.- Mam kilka spraw, do załatwienia.- Cmoknęła siostrę w policzek.- Dasz sobie radę beze mnie? Maszdzielną policjantkę do ochrony, więc chyba mogę cię zostawić.44- Dziękuję, Rennie - szepnęła Leigh.- Jesteś kochana, że przenocowałaś u mnie.- Drobiazg.- Adrienne spojrzała zaczepnie na Jackie.- Muszę jechać do domu, ustalić alibi z moimmężem.Nie daj Bóg, żeby nasze zeznania przeczyły sobie wzajemnie.Jackie miała ochotę powiedzieć coś do słuchu pani Cal-der, ale ugryzła się w język.Nie da sięsprowokować, nie da Adrienne tej satysfakcji.Uśmiechnęła się uprzejmie.- To rzeczywiście nieprzyjemne, kiedy zeznania się nie zgadzają.Po co miałaby pani tkwić godzinamina posterunku policji, poddawana brutalnym przesłuchaniom.Adrienne parsknęła śmiechem i ruszyła ku drzwiom.- Proszę się nie przejmować Rennie - wtrąciła Leigh.- Ona już taka jest, ale w gruncie rzeczy nie manic złego na myśli.Jackie dopiero teraz uważnie przyjrzała się Leigh Mellon.Zdawała się jeszcze bardziej ujmująca isympatyczna niż w telewizji.Miała przy tym w sobie łagodność, której brakowało jej siostrze.- Przejdzmy do kuchni - zaprosiła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.- Siostra Leigh.- Otworzyła, szerzej drzwi i gestemzaprosiła Jackie do środka.- Policja uznała, że będzie lepiej, jeśli przyjadę do Leigh i zostanę z nią nanoc.Była zupełnie rozbita, a istniała możliwość, że kidnaper zechce się z nią skontaktować i zażądaćokupu.- Czy ktoś dzwonił?Kobieta zmierzyła Jackie ironicznym spojrzeniem.- Niestety, nikt.- Jak się czuje siostra?- Bardzo trafne pytanie - skwitowała Adrienne.Stała boso, miała na sobie obcisłe brązowe dżinsy ibeżową tunikę z jedwabistego weluru.- A jak pani by się czuła, gdyby raptem porwano pani sprzednosa trzyletnie dziecko?- yle - odparła Jackie spokojnie.- Myśli pani, że siostra będzie w stanie porozmawiać ze mną?Chciałabym wiedzieć możliwie jak najwięcej na temat wczorajszych wydarzeń.42- Wczoraj już ją przesłuchiwano, teraz śpi.Mogłaby pani dać jej spokój przez najbliższych kilkagodzin.- Wczoraj przesłuchiwali ją tylko policjanci z patrolu, który przyjechał do centrum handlowego -wyjaśniała Jackie, nawykła do podobnych nieuprzejmych reakcji.-A ja jestem detektywemprowadzącym szczegółowe dochodzenie.- Chce pani powiedzieć, powtarzającym raz już zrobioną robotę.- Kobieta wzięła mandarynkę z misystojącej na paterze w holu i zaczęła ją obierać, taksując Jackie lekceważącym spojrzeniem.- I na to idąmoje podatki, tak?Jackie zaczęły męczyć zaczepność i docinki Adrienne.Wyjęła notes, otworzyła pióro.- Pani nazywasię Adrienne Calder? - zapytała, pisząc jednocześnie.- Tak.- Adrienne była wyraznie zaskoczona.- Co pani robiła wczoraj między szóstą a dziewiątą wieczorem?- Czy pani sugeruje, że.To naprawdę śmieszne.Jackie z kamienna twarzą czekała na odpowiedz.- Byłam na kweście - odparła Adrienne lodowato.-W Sheratonie.Razem z moim mężem, MarianemCalde-rem.Około pięciuset osób może potwierdzić, co robiłam.- Dziękuję.Jackie zamknęła notes i rozejrzała się dokoła.O ile z zewnątrz dom sprawiał skromne wrażenie,wnętrze prezentowało się zupełnie inaczej.Nawet jeśli Leigh zmuszona była żyć teraz w miaręoszczędnie, zdołała zgro-43madzić wokół siebie wiele pięknych i kosztownych rzeczy.Zabytkowe meble, kolekcja szkła, obrazyna ścianach - wszystko to świadczyło o doskonałym smaku właścicielki.Jackie pomyślała o swoim byle jak urządzonym mieszkaniu, w którym każdy mebel był inny, a całośćrobiła wrażenie zupełnie niedopasowanej.Eleganckie, choć pełne prostoty wnętrze onieśmielało ją.Czuła, że choćby nie wiadomo jak sięwysilała, nigdy nie uzyskałaby wystroju tej klasy.Bogaci, pomyślała ponuro.Ciekawe, jak mieszkąmatka Leigh.Adrienne zniknęła w sąsiednim pokoju i w tej samej chwili na schodach pojawiła się Leigh Mellon wgranatowych legginsach i białym podkoszulku.- Adrienne - zawołała.- Ktoś dzwonił do drzwi? Och! - Zatrzymała się na widok Jackie stojącej wprogu salonu.- Przepraszam, nie zauważyłam pani w pierwszej chwili.Jackie wyjęła z kieszeni odznakę.- Chciałabym zadać kilka pytań, jeśli pani pozwoli.- Oczywiście.W holu pojawiła się Adrienne, już w sandałach, z wielką zamszową torbą przewieszoną przez ramię.- Idziesz już? - zdziwiła się Leigh.- Mam kilka spraw, do załatwienia.- Cmoknęła siostrę w policzek.- Dasz sobie radę beze mnie? Maszdzielną policjantkę do ochrony, więc chyba mogę cię zostawić.44- Dziękuję, Rennie - szepnęła Leigh.- Jesteś kochana, że przenocowałaś u mnie.- Drobiazg.- Adrienne spojrzała zaczepnie na Jackie.- Muszę jechać do domu, ustalić alibi z moimmężem.Nie daj Bóg, żeby nasze zeznania przeczyły sobie wzajemnie.Jackie miała ochotę powiedzieć coś do słuchu pani Cal-der, ale ugryzła się w język.Nie da sięsprowokować, nie da Adrienne tej satysfakcji.Uśmiechnęła się uprzejmie.- To rzeczywiście nieprzyjemne, kiedy zeznania się nie zgadzają.Po co miałaby pani tkwić godzinamina posterunku policji, poddawana brutalnym przesłuchaniom.Adrienne parsknęła śmiechem i ruszyła ku drzwiom.- Proszę się nie przejmować Rennie - wtrąciła Leigh.- Ona już taka jest, ale w gruncie rzeczy nie manic złego na myśli.Jackie dopiero teraz uważnie przyjrzała się Leigh Mellon.Zdawała się jeszcze bardziej ujmująca isympatyczna niż w telewizji.Miała przy tym w sobie łagodność, której brakowało jej siostrze.- Przejdzmy do kuchni - zaprosiła [ Pobierz całość w formacie PDF ]