[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To nie tylko uparty osioł.To neandertalczyk!- Nawet nie wyobrażasz sobie, jakiego rzędu zyskibędziemy mogli osiągać.Stał koło pięknej kobiety w jednym z najpiękniejszych zakątków w całym stanie.W takim miejscu ludzienie powinni się kłócić, pomyślał.Dlaczego magia sze-rokiej, złocistej plaży i rozhukanych fal nie działa na Kri-stinę kojąco? Dlaczego.Postanowił spróbować jeszcze raz.- Może pomieszkaj tu parę dni, rozejrzyj się po okolicy, pooddychaj świeżym powietrzem, zanim podejmieszdecyzję o zmianach?- Nie muszę.I bez tego wiem, że pensjonat maogromne możliwości, których ty nie potrafisz wykorzystać.Wsunąwszy ręce do kieszeni, ruszył brzegiem wody.Po chwili Kristina zrównała się z nim.Czuł się jak generał Lee, głównodowodzący wojsk Konfederacji, tużprzed kapitulacją w Appottomax - wiedział, że musi siępoddać, ale chciał, aby przynajmniej podlegli mu żołnierze mogli zatrzymać swe szable.- Jeżeli nastąpią tu zmiany - rzekł - wiedz, że najedno nigdy się nie zgodzę.Nie pozwolę na żadną, jakwy to mówicie, redukcję etatów".Personel zostaje.- Ale jeśli ktoś nienależycie wykonuje swoją pracę.- zaczęła Kristina.Zatrzymał się i wbił w nią oczy.- Robią, co do nich należy.Ja nie mam zastrzeżeń.Zdziwiła ją stanowczość malująca się na jego twarzy;był jak kwoka broniąca swoich piskląt.Kristina jednaknie zamierzała zrezygnować z planów, które obmyśliłajeszcze przed przyjazdem.Sentymentalny wspólnik możeją pocałować w nos.- Ale.- %7ładne ale - przerwał jej Max.- Ta kwestia w ogóle nie podlega dyskusji.Kiedy rodzice przekazali mi Ro-sę", dałem im słowo honoru, że nikogo nie zwolnię.Ci,którzy u nich pracowali, mają tu zagwarantowaną pracędo końca życia.Facet ma nie po kolei w głowie! W dzisiejszym świecie obowiązują całkiem inne reguły.Aż dziw, że jeszczenie poszedł na dno pożarty przez większe ryby.Z jednejstrony, jego postawa mogła się wydawać szlachetna, aleKristina podejrzewała, że kryje się za nią zwykłe wygodnictwo, niechęć do przejęcia kontroli i wprowadzeniakonstruktywnych zmian.- Rozumiem, ale chyba twoi rodzice woleliby, żebyś.Nie chciał dłużej słuchać jej filozofii życiowej, w której najważniejszym elementem był zysk.- Czy wiesz, co to jest słowo honoru, Kristino? -spytał, świdrując ją wzrokiem.- Dla mnie to rzecz święta.Jeżeli składam obietnicę, zawsze jej dotrzymuję.Czy to możliwe, przemknęło mu przez myśl, aby osoba tak piękna była tak bezduszna? A potem przypomniałsobie Alexis.I wiedział, że tak, jest to możliwe.- Nigdy nie łamię słowa - ciągnął po chwili.- A jużna pewno nie dla rozpieszczonej panny, która przyjeżdżana miotle, gotowa wymieść wszystko i wszystkich.Możetak to robicie u siebie, w Minneapolis, ale my tu mamyinne zwyczaje.Wzdychając głośno, wzniosła oczy do nieba.- Chcesz powiedzieć, że Kalifornijczycy stanowią uosobienie dobra i prawości?Może rzeczywiście trochę się zagalopował i niepotrzebnie uogólniał.Podniósł głos, usiłując przekrzyczećskowyt wiatru.- Nie wszyscy, ale ja na pewno.- Zbliżył wargi dojej ucha, by wiatr nie porwał jego słów.- A teraz, jeślimasz odrobinę rozumuj w co szczerze wątpię, to radzęci wrócić do pensjonatu.Spójrz! - Obrócił ją twarząw stronę gromadzących się na niebie ołowianych chmur.- Nadchodzi burza.Chyba nie chciałabyś, żeby strzeliłw ciebie piorun, co? - Z jego tonu wynikało, że on samnie miałby nic przeciwko temu.Nie czekając na odpowiedz, energicznym krokiem ruszył w drogę powrotną.Kristina zaczęła się rozglądać poplaży w poszukiwaniu czegoś, czym by mogła rzucić.Kilka metrów dalej zobaczyła wystający z piachu patyk.Wyciągnęła go i niewiele się namyślając, cisnęła nimw Maxa.Patyk trafił go w środek pleców.Max obrócił się,zerknął pod nogi, po czym skierował się do Kristiny.Chociaż była zaskoczona własnym zachowaniemi niepewna, co ono za sobą pociągnie, nie cofnęła się;uniosła głowę i popatrzyła na Maxa takim wzrokiem, jakby pytała: i co mi zrobisz?Z całej siły potrząsnął ją za ramiona.- Do jasnej cholery co ci odbiło?- Wszystko przez ciebie! - krzyknęła.- Nie spotkałam drugiej osoby, która doprowadzałaby mnie do takiejfurii!Uzmysłowił sobie, że chyba zbyt mocno zaciska ręcena jej ramionach.Gdy puścił, zobaczył ciemne ślady najej skórze.Psiakrew! Przecież nie jest nieokrzesany!- Widzę, że mamy już dwie wspólne cechy.Umiłowanie krwistych steków i wybuchowe temperamenty.Aadna kombinacja.- Pokręcił głową.- To się nigdy nieuda [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.To nie tylko uparty osioł.To neandertalczyk!- Nawet nie wyobrażasz sobie, jakiego rzędu zyskibędziemy mogli osiągać.Stał koło pięknej kobiety w jednym z najpiękniejszych zakątków w całym stanie.W takim miejscu ludzienie powinni się kłócić, pomyślał.Dlaczego magia sze-rokiej, złocistej plaży i rozhukanych fal nie działa na Kri-stinę kojąco? Dlaczego.Postanowił spróbować jeszcze raz.- Może pomieszkaj tu parę dni, rozejrzyj się po okolicy, pooddychaj świeżym powietrzem, zanim podejmieszdecyzję o zmianach?- Nie muszę.I bez tego wiem, że pensjonat maogromne możliwości, których ty nie potrafisz wykorzystać.Wsunąwszy ręce do kieszeni, ruszył brzegiem wody.Po chwili Kristina zrównała się z nim.Czuł się jak generał Lee, głównodowodzący wojsk Konfederacji, tużprzed kapitulacją w Appottomax - wiedział, że musi siępoddać, ale chciał, aby przynajmniej podlegli mu żołnierze mogli zatrzymać swe szable.- Jeżeli nastąpią tu zmiany - rzekł - wiedz, że najedno nigdy się nie zgodzę.Nie pozwolę na żadną, jakwy to mówicie, redukcję etatów".Personel zostaje.- Ale jeśli ktoś nienależycie wykonuje swoją pracę.- zaczęła Kristina.Zatrzymał się i wbił w nią oczy.- Robią, co do nich należy.Ja nie mam zastrzeżeń.Zdziwiła ją stanowczość malująca się na jego twarzy;był jak kwoka broniąca swoich piskląt.Kristina jednaknie zamierzała zrezygnować z planów, które obmyśliłajeszcze przed przyjazdem.Sentymentalny wspólnik możeją pocałować w nos.- Ale.- %7ładne ale - przerwał jej Max.- Ta kwestia w ogóle nie podlega dyskusji.Kiedy rodzice przekazali mi Ro-sę", dałem im słowo honoru, że nikogo nie zwolnię.Ci,którzy u nich pracowali, mają tu zagwarantowaną pracędo końca życia.Facet ma nie po kolei w głowie! W dzisiejszym świecie obowiązują całkiem inne reguły.Aż dziw, że jeszczenie poszedł na dno pożarty przez większe ryby.Z jednejstrony, jego postawa mogła się wydawać szlachetna, aleKristina podejrzewała, że kryje się za nią zwykłe wygodnictwo, niechęć do przejęcia kontroli i wprowadzeniakonstruktywnych zmian.- Rozumiem, ale chyba twoi rodzice woleliby, żebyś.Nie chciał dłużej słuchać jej filozofii życiowej, w której najważniejszym elementem był zysk.- Czy wiesz, co to jest słowo honoru, Kristino? -spytał, świdrując ją wzrokiem.- Dla mnie to rzecz święta.Jeżeli składam obietnicę, zawsze jej dotrzymuję.Czy to możliwe, przemknęło mu przez myśl, aby osoba tak piękna była tak bezduszna? A potem przypomniałsobie Alexis.I wiedział, że tak, jest to możliwe.- Nigdy nie łamię słowa - ciągnął po chwili.- A jużna pewno nie dla rozpieszczonej panny, która przyjeżdżana miotle, gotowa wymieść wszystko i wszystkich.Możetak to robicie u siebie, w Minneapolis, ale my tu mamyinne zwyczaje.Wzdychając głośno, wzniosła oczy do nieba.- Chcesz powiedzieć, że Kalifornijczycy stanowią uosobienie dobra i prawości?Może rzeczywiście trochę się zagalopował i niepotrzebnie uogólniał.Podniósł głos, usiłując przekrzyczećskowyt wiatru.- Nie wszyscy, ale ja na pewno.- Zbliżył wargi dojej ucha, by wiatr nie porwał jego słów.- A teraz, jeślimasz odrobinę rozumuj w co szczerze wątpię, to radzęci wrócić do pensjonatu.Spójrz! - Obrócił ją twarząw stronę gromadzących się na niebie ołowianych chmur.- Nadchodzi burza.Chyba nie chciałabyś, żeby strzeliłw ciebie piorun, co? - Z jego tonu wynikało, że on samnie miałby nic przeciwko temu.Nie czekając na odpowiedz, energicznym krokiem ruszył w drogę powrotną.Kristina zaczęła się rozglądać poplaży w poszukiwaniu czegoś, czym by mogła rzucić.Kilka metrów dalej zobaczyła wystający z piachu patyk.Wyciągnęła go i niewiele się namyślając, cisnęła nimw Maxa.Patyk trafił go w środek pleców.Max obrócił się,zerknął pod nogi, po czym skierował się do Kristiny.Chociaż była zaskoczona własnym zachowaniemi niepewna, co ono za sobą pociągnie, nie cofnęła się;uniosła głowę i popatrzyła na Maxa takim wzrokiem, jakby pytała: i co mi zrobisz?Z całej siły potrząsnął ją za ramiona.- Do jasnej cholery co ci odbiło?- Wszystko przez ciebie! - krzyknęła.- Nie spotkałam drugiej osoby, która doprowadzałaby mnie do takiejfurii!Uzmysłowił sobie, że chyba zbyt mocno zaciska ręcena jej ramionach.Gdy puścił, zobaczył ciemne ślady najej skórze.Psiakrew! Przecież nie jest nieokrzesany!- Widzę, że mamy już dwie wspólne cechy.Umiłowanie krwistych steków i wybuchowe temperamenty.Aadna kombinacja.- Pokręcił głową.- To się nigdy nieuda [ Pobierz całość w formacie PDF ]