[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wskazała głową na opróż-nioną do połowy butelkę wina.- I przyłapałeś mnie na gorącymuczynku.Na piciu.- Lotta, daj spokój.- Może jestem jak mama? Może mam duszę alkoholiczki? Możetylko czekałam na odpowiedni moment.- Tak, to prawda.- No widzisz.150- Ale na serio, Lotta, może kogoś potrzebujesz.Nowego part-nera.- Mam znowu wyjść za mąż? Ha, ha, ha, ha, ha, ha, ha.- No.- Sam sobie wez ślub.Jak już to zrobisz, będziesz mógł tu przyjśći wygłosić kazanie.- Ile ty właściwie wypiłaś?- Pięć butelek wina i butelkę rumu.- Gdzie Kristina?- Zajęła się nią opieka społeczna.- Wybrałem zły moment.- You picked the wrong time to come.Winter założył nogę na nogę.Był przyzwyczajony do słownychutarczek z siostrą, ale ta była gorsza, poważniejsza.- Wiesz, kto to? Kogo zacytowałam?- Co?- Picked the wrong time.To Dylan.Ten, którego właśnie słu-chasz.Zresztą to właśnie ta piosenka.Highlands.Słyszysz?Winter usłyszał cichy głos Dylana.Well my hearts in the high-lands.bluebells blazing, where the Aberdeen waters flow.Tak.To trochę dziwne.Aberdeen.Niesamowity znak.Nie był ażtak głupi, żeby to uznać za nic nieznaczący zbieg okoliczności.Wszędzie pełno zbiegów okoliczności, po prostu trzeba się z tympogodzić.Czasem trzeba się oddać w ręce przypadku.Wszystko ma jakieś znaczenie.A do tego jest niezależność.Dylan cicho śpiewał dalej.O upadku miasta, z którego zostałytylko pozbawione oznak życia ruiny.- Muzyka, która napawa radością - powiedział.Zaśmiała się.I to szczerze.- Kiedy się przerzuciłeś na radosną muzykę? - zapytała. Fe-el-good music, co?151- Masz jeszcze telefon? Czy władze już ci odcięły?- A co?- Jeśli mamy sobie zrobić imprezę, to Angela i Elsa też mogąwpaść.- Cieszę się, że przyszedłeś - powiedziała Lotta.Pokiwał głową.Zadzwonił do domu.Angela i Elsa nie chciałyprzyjeżdżać.Elsa już spała.Angela się wahała.- Nie jestem podłą suką - powiedziała.- Ale sama nie wiem.Czyto dziwne, że się waham?Miał się zbierać do domu.Za parę minut.- Nie wiem, co mi jest - powiedziała Lotta.- Muszę się wziąć wgarść.Po prostu mam wrażenie, że wszystko straciło sens.W przedpokoju, w pełnym świetle, na jej twarzy dostrzegł zmę-czenie.Zmęczenie i smutek.- Przecież wiesz, że nie straciło - odparł Winter.- Tyle z tego, comasz, ma sens.- Sam zdawał sobie sprawę, jak pusto brzmią te słowa.- Ale wcale tego nie czuję.Nie teraz.- Chodz do mnie.- Teraz? No nie wiem.- Chodz, teraz.Na noc.Kristiną i tak zajęła się opieka społeczna.Lotta się uśmiechnęła.- Tak naprawdę jest na wyspach.U znajomych, na Brnn.- Aha.- No.- Chodz.Wcale nie musisz pić tutaj.Mam w domu mnóstwobutelek.Wina i rumu.Wystarczy dla piętnastu chłopa.17.LOTTA CHCIAAA, %7łEBY WINTER najpierw zadzwonił do domu.Cóż za miła niespodzianka, powiedziała Angela.Oczywiście, że Lottapowinna z nim przyjechać.Jak najbardziej.Wyszła, kiedy powoli zaczynało świtać.- To, czego nie możemy robić w dzień, robimy w nocy -stwierdziła Angela, stojąc w oknie i odprowadzając wzrokiem odda-lające się tylne światła taksówki.- Nie ma dnia ani nocy - powiedział Winter.- E tam.- To prawda.- Nie wiem, czy to dobrze, czy zle.- Tak po prostu jest.Na morzu.- Chyba nie chcę już słuchać historii o morzu, Eriku.- Niedługo zamieszkasz rzut beretem od morza.Nie odpowiedziała.Wciąż stała w oknie.Na wschodzie pojawiłosię słabe światło.Słońce już wschodziło, ale nie wzniosło się jeszczeponad morze.- No nie wiem - powiedziała.Czekał na ciąg dalszy, ale nie odzywała się.- Tak naprawdę to nie wiem - dodała po chwili.- Czego nie wiesz?- Co z tym morzem.Z działką.Z domem.- Odwróciła się.Gwałtownie.- Może zostanę sama.Sama z Elsą.Może będę odciętaod świata.Wszędzie będzie daleko.- Nie chodzi o to, żebyś tam mieszkała sama z Elsą.Nie odpowiedziała.153- Słyszałaś, co powiedziałem?Podeszła do sofy, na której siedział.- Musimy to jeszcze przemyśleć - powiedziała.- To tylko działka.Działkę chyba kupimy?W niedzielne przedpołudnie poszli na spacer do parkuTrdgrdsfreningen.Elsa zjadła loda, a potem zasnęła.Winter byłtrochę zmęczony.To pewnie przez tę ostatnią butelkę rumu, którąwypili nad ranem.Usiedli na trawie.Jakaś para płynęła kajakiem przez kanał.Usły-szeli niosący się po wodzie śmiech.Angela miała cień pod jednym okiem.Zaczynała o piątej.To będzie długa noc, pomyślała.Ale przecieżnie ma nocy.W służbie zdrowia nie ma nocy.Wszystko się kręciwokół kruchości ciała.Toczy się rytmem wyznaczanym przez porcjeleków, regularnie wydzielane przez pielęgniarki [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.- Wskazała głową na opróż-nioną do połowy butelkę wina.- I przyłapałeś mnie na gorącymuczynku.Na piciu.- Lotta, daj spokój.- Może jestem jak mama? Może mam duszę alkoholiczki? Możetylko czekałam na odpowiedni moment.- Tak, to prawda.- No widzisz.150- Ale na serio, Lotta, może kogoś potrzebujesz.Nowego part-nera.- Mam znowu wyjść za mąż? Ha, ha, ha, ha, ha, ha, ha.- No.- Sam sobie wez ślub.Jak już to zrobisz, będziesz mógł tu przyjśći wygłosić kazanie.- Ile ty właściwie wypiłaś?- Pięć butelek wina i butelkę rumu.- Gdzie Kristina?- Zajęła się nią opieka społeczna.- Wybrałem zły moment.- You picked the wrong time to come.Winter założył nogę na nogę.Był przyzwyczajony do słownychutarczek z siostrą, ale ta była gorsza, poważniejsza.- Wiesz, kto to? Kogo zacytowałam?- Co?- Picked the wrong time.To Dylan.Ten, którego właśnie słu-chasz.Zresztą to właśnie ta piosenka.Highlands.Słyszysz?Winter usłyszał cichy głos Dylana.Well my hearts in the high-lands.bluebells blazing, where the Aberdeen waters flow.Tak.To trochę dziwne.Aberdeen.Niesamowity znak.Nie był ażtak głupi, żeby to uznać za nic nieznaczący zbieg okoliczności.Wszędzie pełno zbiegów okoliczności, po prostu trzeba się z tympogodzić.Czasem trzeba się oddać w ręce przypadku.Wszystko ma jakieś znaczenie.A do tego jest niezależność.Dylan cicho śpiewał dalej.O upadku miasta, z którego zostałytylko pozbawione oznak życia ruiny.- Muzyka, która napawa radością - powiedział.Zaśmiała się.I to szczerze.- Kiedy się przerzuciłeś na radosną muzykę? - zapytała. Fe-el-good music, co?151- Masz jeszcze telefon? Czy władze już ci odcięły?- A co?- Jeśli mamy sobie zrobić imprezę, to Angela i Elsa też mogąwpaść.- Cieszę się, że przyszedłeś - powiedziała Lotta.Pokiwał głową.Zadzwonił do domu.Angela i Elsa nie chciałyprzyjeżdżać.Elsa już spała.Angela się wahała.- Nie jestem podłą suką - powiedziała.- Ale sama nie wiem.Czyto dziwne, że się waham?Miał się zbierać do domu.Za parę minut.- Nie wiem, co mi jest - powiedziała Lotta.- Muszę się wziąć wgarść.Po prostu mam wrażenie, że wszystko straciło sens.W przedpokoju, w pełnym świetle, na jej twarzy dostrzegł zmę-czenie.Zmęczenie i smutek.- Przecież wiesz, że nie straciło - odparł Winter.- Tyle z tego, comasz, ma sens.- Sam zdawał sobie sprawę, jak pusto brzmią te słowa.- Ale wcale tego nie czuję.Nie teraz.- Chodz do mnie.- Teraz? No nie wiem.- Chodz, teraz.Na noc.Kristiną i tak zajęła się opieka społeczna.Lotta się uśmiechnęła.- Tak naprawdę jest na wyspach.U znajomych, na Brnn.- Aha.- No.- Chodz.Wcale nie musisz pić tutaj.Mam w domu mnóstwobutelek.Wina i rumu.Wystarczy dla piętnastu chłopa.17.LOTTA CHCIAAA, %7łEBY WINTER najpierw zadzwonił do domu.Cóż za miła niespodzianka, powiedziała Angela.Oczywiście, że Lottapowinna z nim przyjechać.Jak najbardziej.Wyszła, kiedy powoli zaczynało świtać.- To, czego nie możemy robić w dzień, robimy w nocy -stwierdziła Angela, stojąc w oknie i odprowadzając wzrokiem odda-lające się tylne światła taksówki.- Nie ma dnia ani nocy - powiedział Winter.- E tam.- To prawda.- Nie wiem, czy to dobrze, czy zle.- Tak po prostu jest.Na morzu.- Chyba nie chcę już słuchać historii o morzu, Eriku.- Niedługo zamieszkasz rzut beretem od morza.Nie odpowiedziała.Wciąż stała w oknie.Na wschodzie pojawiłosię słabe światło.Słońce już wschodziło, ale nie wzniosło się jeszczeponad morze.- No nie wiem - powiedziała.Czekał na ciąg dalszy, ale nie odzywała się.- Tak naprawdę to nie wiem - dodała po chwili.- Czego nie wiesz?- Co z tym morzem.Z działką.Z domem.- Odwróciła się.Gwałtownie.- Może zostanę sama.Sama z Elsą.Może będę odciętaod świata.Wszędzie będzie daleko.- Nie chodzi o to, żebyś tam mieszkała sama z Elsą.Nie odpowiedziała.153- Słyszałaś, co powiedziałem?Podeszła do sofy, na której siedział.- Musimy to jeszcze przemyśleć - powiedziała.- To tylko działka.Działkę chyba kupimy?W niedzielne przedpołudnie poszli na spacer do parkuTrdgrdsfreningen.Elsa zjadła loda, a potem zasnęła.Winter byłtrochę zmęczony.To pewnie przez tę ostatnią butelkę rumu, którąwypili nad ranem.Usiedli na trawie.Jakaś para płynęła kajakiem przez kanał.Usły-szeli niosący się po wodzie śmiech.Angela miała cień pod jednym okiem.Zaczynała o piątej.To będzie długa noc, pomyślała.Ale przecieżnie ma nocy.W służbie zdrowia nie ma nocy.Wszystko się kręciwokół kruchości ciała.Toczy się rytmem wyznaczanym przez porcjeleków, regularnie wydzielane przez pielęgniarki [ Pobierz całość w formacie PDF ]