[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Toby ł Dawid.Ogolony, ostrzy żony, w wy prasowany m mundurze piechoty, jakby właśnie szedł naparadę, a nie odwiedzał siostrę w szpitalu.Wy glądał jak na ty m zdjęciu, które wy słał do domuzaraz po ty m, gdy się zaciągnął.To musiał by ć sen.Może to wcale nie szpital, ty lko niebo.Raisanie by ła pewna, czy na nie zasłuży ła. Proszę, powiedz coś błagał Dawid.Twarz miał ściągniętą i by ł zdecy dowanie zby tzmartwiony jak na kogoś w niebie. Dodia! Musiała wziąć dwa oddechy, by to wy mówić.Głos zabrzmiał zgrzy tliwie.Oblizała spieczone usta. %7ły jesz? Co się stało?Wzruszy ł ramionami. Mój oddział zgubił drogę.Walczy liśmy z jednostką pancerną w środku lasu, a potemzaskoczy ła nas śnieży ca.Połowa z nas dostała odmrożeń i musiała wy nieść drugą połowę z lasuna plecach.Trwało to parę ty godni, ale jakoś dotarliśmy.Przez cały ten czas& rzeczy wiście by ł zaginiony w akcji.Raisa żałowała, że w pobliżu nie maSofina, bo chętnie przy waliłaby mu w szczękę. Wiesz, ile kłopotu nam narobiłeś? Zmiałaby m się z ciebie, gdy by mnie tak nie bolało.Mina mu zrzedła, a Raisa pomy ślała, że po powrocie pewnie odby ł rozmowę z kimś bardzopodobny m do Sofina.Uznała, że nie wspomni, co powiedział jej ten człowiek, i obiecała sobie, żepo powrocie do schronu spali wszy stkie listy, jakie napisała do brata. Dobrze cię widzieć, Raisa. Ujął jej dłoń, tę, która nie by ła zabandażowana i uścisnął, alenie za mocno. Twój dowódca, podpułkownik Gridniew, powiadomił mnie, że zostałaś ranna,więc wziąłem dzień urlopu i przy jechałem.Raisa przełknęła ślinę.Mówiła bardzo wolno. Zestrzelili mnie.Musiałam wy skoczy ć.Nie wiem, co się pózniej stało. Twoja skrzy dłowa cię namierzy ła.Wy słali patrol naziemny, a oni cię znalezli.Mówią, żeby łaś niezle sponiewierana. Ale zdoby łam czwarte strącenie, wiesz? Jeszcze jedno i zostanę asem podkreśliła.Możenie będzie pierwszą kobietą asem, ani nawet drugą.Ale w końcu nią zostanie.Dawid nawet się nie uśmiechnął.Poczuła, że odsuwa się w ty ł, jego uścisk zelżał. No co?Nie chciał tego powiedzieć.Zmarszczy ł brwi, a oczy mu zalśniły, jakby sam miał sięrozpłakać.A ona, jego siostra, nie zrobiła tego ani razu.No dobrze, ty lko raz.Płakała za swoimsamolotem. Posłuchaj, Raisa, chcą cię zwolnić z powodów zdrowotny ch. Co? Niemożliwe.Nic mi nie jest.Wszy stko będzie& Masz złamane obie nogi, połowa żeber połamana, wy biłaś bark, masz wstrząs mózgu, a dotego postrzelono cię dwa razy.Nie możesz wrócić.W każdy m razie jeszcze długo nie siądziesz zasterami.Naprawdę nie sądziła, że jest w tak kiepskim stanie.Przecież poczułaby, gdy by by ło z nią zle&Ale jej ciało wciąż zdawało się tak odległe.Nie czuła prawie nic. Wy zdrowieję& Proszę cię, Raisa, odpoczy waj.Po prostu odpoczy waj.Jeszcze jedno strącenie, ty lko jedno& Dodia, jeśli nie mogę latać, to co będę robić? Raisa! zawołał głos z drugiego końca rzędu. Ina! odkrzy knęła pilotka najgłośniej, jak mogła.Skrzy dłowa pobiegła przed siebie, a gdy nie mogła znalezć krzesła, po prostu uklękła przy łóżku. Raisa, och, Raisa! Owinęli cię jak mumię. Przez chwilę poprawiała koce i schowałaz powrotem kosmy k włosów wy glądający spod bandaży na głowie.Potem znów poprawiła koce.Kochana, słodka Ina. To jest mój brat, Dawid.Ina aż otworzy ła szerzej oczy, ale Raisa nie zdąży ła wy jaśnić, że zaginiony w akcji czasemnaprawdę znaczy zaginiony , zanim Dawid wstał i zaoferował Inie krzesło.Nie chciała usiąść,więc stali po przeciwny ch stronach łóżka, patrząc na siebie ponad posłaniem Raisy.Skrzy dłowaw końcu wy ciągnęła rękę, a Dawid wy tarł dłoń o spodnie, zanim ją uścisnął.Tak, to do niegopodobne. Raisa ty le mi o tobie opowiadała stwierdziła Ina. A o tobie pisała.Skrzy dłowa ty lko się zaczerwieniła.Dobrze.Może jednak wy jdzie z tego coś dobrego.* * *Powinna się cieszy ć.W końcu spełniło się jej ży czenie.Raisa stała na peronie, czekając na pociąg, który miał ją zabrać z Woroneża.Rękę wciąż miałana temblaku i ciężko wspierała się na lasce.Nie by ła w stanie nieść własny ch bagaży.Kłóciła się z dowództwem o to zwolnienie.Powinni by li wiedzieć, że nie da się zby ć tak łatwo nie wiedzieli, ile musiała przejść, by w ogóle wsiąść do kokpitu.Wciąż pisała listy i nachodziłaich osobiście, aż w końcu nie mogli jej po prostu odmówić.Zastanawiała się, czy w ten samsposób nie sprowadziła Dawida z powrotem: pisała do niego listy tak długo, że w końcu musiałwrócić.Gdy w końcu zaoferowali jej kompromis miała uczy ć nawigacji w bazie nieopodalMoskwy zgodziła się naty chmiast.Oznaczało to, że nawet z laską i temblakiem, choć nie by ław stanie iść prosto ani nieść własnego sprzętu, wciąż mogła nosić mundur, wstęgi i medale.Wciążmogła chodzić z podniesioną głową.Ale ostatecznie musiała przy znać, że już nigdy więcej nie poleci, a przy najmniej nie z misjąbojową. Na pewno dasz sobie radę? spy tała Ina, która przy szła ją odprowadzić na stację.Dawidwrócił do swojego pułku, ale podsłuchała, jak obiecują sobie nawzajem, że będą do siebie pisać. Wszy stko w porządku,Oczy Iny bły szczały, jakby by ły pełne łez. Zrobiłaś się taka milcząca.Przy zwy czaiłam się, że wiecznie dokądś biegniesz, jakrozwścieczony kogut.Raisa aż się uśmiechnęła. Będziesz do mnie pisać? Oczy wiście.Jak najczęściej.Przekażę ci wszy stkie plotki. Tak, muszę wiedzieć dokładnie, ile samolotów jeszcze strąci Lilia Litwiak.Zaledwie po kilku miesiącach Raisa przeczy tała w gazecie, że Lilię zestrzelono nad tery toriumwroga, a jej samolotu i ciała nigdy nie odnaleziono.Pierwsza kobieta as zamiast bohaterką zostałaogłoszona dezerterką.Ale teraz jeszcze nikt o ty m nie wiedział.Pociąg zagwizdał w oddali, by ło już sły chać, jak z turkotem nadjeżdża po torach. Na pewno dasz sobie radę? spy tała Ina, a jej głos zabrzmiał niemal błagalnie.Raisa zapatrzy ła się w dal ostatnio często jej się to zdarzało.Wiatr unosił jej ciemne włosy,gdy patrzy ła przez pole, ponad zburzony m miastem, w kierunku bazy.Miała wrażenie, że gdzieśw górze sły szy ich silniki. Zawsze wy obrażałam sobie, że zginę w wy padku albo zestrzelona przez wroga.%7łe wy jdęz tej wojny zwy cięsko albo zginę bohaterską śmiercią.Nigdy nie sądziłam, że mogę zostać&kaleką.%7łe wojna będzie się toczy ć dalej, ty lko beze mnie.Ina dotknęła jej ramienia. No cóż, my się cieszy my, że jednak ży jesz.Wszy scy, a zwłaszcza Dawid. Tak, bo inaczej nie wiedziałby, jak to przekazać rodzicom. Jesteś makabry czna.Pociąg nadjechał, a bagażowy pomógł Raisie wnieść walizki. Uważaj na siebie powiedziała do przy jaciółki. Wy szkol sobie dobrą skrzy dłową. Będę za tobą tęsknić.Uściskały się, mocno, ale ostrożnie.Ina została na peronie jeszcze przez chwilę, by upewnićsię, że Raisa dokuśty kała bez przeszkód do swojego fotela.Machała jej ręką, póki pociąg niezniknął z oczu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Toby ł Dawid.Ogolony, ostrzy żony, w wy prasowany m mundurze piechoty, jakby właśnie szedł naparadę, a nie odwiedzał siostrę w szpitalu.Wy glądał jak na ty m zdjęciu, które wy słał do domuzaraz po ty m, gdy się zaciągnął.To musiał by ć sen.Może to wcale nie szpital, ty lko niebo.Raisanie by ła pewna, czy na nie zasłuży ła. Proszę, powiedz coś błagał Dawid.Twarz miał ściągniętą i by ł zdecy dowanie zby tzmartwiony jak na kogoś w niebie. Dodia! Musiała wziąć dwa oddechy, by to wy mówić.Głos zabrzmiał zgrzy tliwie.Oblizała spieczone usta. %7ły jesz? Co się stało?Wzruszy ł ramionami. Mój oddział zgubił drogę.Walczy liśmy z jednostką pancerną w środku lasu, a potemzaskoczy ła nas śnieży ca.Połowa z nas dostała odmrożeń i musiała wy nieść drugą połowę z lasuna plecach.Trwało to parę ty godni, ale jakoś dotarliśmy.Przez cały ten czas& rzeczy wiście by ł zaginiony w akcji.Raisa żałowała, że w pobliżu nie maSofina, bo chętnie przy waliłaby mu w szczękę. Wiesz, ile kłopotu nam narobiłeś? Zmiałaby m się z ciebie, gdy by mnie tak nie bolało.Mina mu zrzedła, a Raisa pomy ślała, że po powrocie pewnie odby ł rozmowę z kimś bardzopodobny m do Sofina.Uznała, że nie wspomni, co powiedział jej ten człowiek, i obiecała sobie, żepo powrocie do schronu spali wszy stkie listy, jakie napisała do brata. Dobrze cię widzieć, Raisa. Ujął jej dłoń, tę, która nie by ła zabandażowana i uścisnął, alenie za mocno. Twój dowódca, podpułkownik Gridniew, powiadomił mnie, że zostałaś ranna,więc wziąłem dzień urlopu i przy jechałem.Raisa przełknęła ślinę.Mówiła bardzo wolno. Zestrzelili mnie.Musiałam wy skoczy ć.Nie wiem, co się pózniej stało. Twoja skrzy dłowa cię namierzy ła.Wy słali patrol naziemny, a oni cię znalezli.Mówią, żeby łaś niezle sponiewierana. Ale zdoby łam czwarte strącenie, wiesz? Jeszcze jedno i zostanę asem podkreśliła.Możenie będzie pierwszą kobietą asem, ani nawet drugą.Ale w końcu nią zostanie.Dawid nawet się nie uśmiechnął.Poczuła, że odsuwa się w ty ł, jego uścisk zelżał. No co?Nie chciał tego powiedzieć.Zmarszczy ł brwi, a oczy mu zalśniły, jakby sam miał sięrozpłakać.A ona, jego siostra, nie zrobiła tego ani razu.No dobrze, ty lko raz.Płakała za swoimsamolotem. Posłuchaj, Raisa, chcą cię zwolnić z powodów zdrowotny ch. Co? Niemożliwe.Nic mi nie jest.Wszy stko będzie& Masz złamane obie nogi, połowa żeber połamana, wy biłaś bark, masz wstrząs mózgu, a dotego postrzelono cię dwa razy.Nie możesz wrócić.W każdy m razie jeszcze długo nie siądziesz zasterami.Naprawdę nie sądziła, że jest w tak kiepskim stanie.Przecież poczułaby, gdy by by ło z nią zle&Ale jej ciało wciąż zdawało się tak odległe.Nie czuła prawie nic. Wy zdrowieję& Proszę cię, Raisa, odpoczy waj.Po prostu odpoczy waj.Jeszcze jedno strącenie, ty lko jedno& Dodia, jeśli nie mogę latać, to co będę robić? Raisa! zawołał głos z drugiego końca rzędu. Ina! odkrzy knęła pilotka najgłośniej, jak mogła.Skrzy dłowa pobiegła przed siebie, a gdy nie mogła znalezć krzesła, po prostu uklękła przy łóżku. Raisa, och, Raisa! Owinęli cię jak mumię. Przez chwilę poprawiała koce i schowałaz powrotem kosmy k włosów wy glądający spod bandaży na głowie.Potem znów poprawiła koce.Kochana, słodka Ina. To jest mój brat, Dawid.Ina aż otworzy ła szerzej oczy, ale Raisa nie zdąży ła wy jaśnić, że zaginiony w akcji czasemnaprawdę znaczy zaginiony , zanim Dawid wstał i zaoferował Inie krzesło.Nie chciała usiąść,więc stali po przeciwny ch stronach łóżka, patrząc na siebie ponad posłaniem Raisy.Skrzy dłowaw końcu wy ciągnęła rękę, a Dawid wy tarł dłoń o spodnie, zanim ją uścisnął.Tak, to do niegopodobne. Raisa ty le mi o tobie opowiadała stwierdziła Ina. A o tobie pisała.Skrzy dłowa ty lko się zaczerwieniła.Dobrze.Może jednak wy jdzie z tego coś dobrego.* * *Powinna się cieszy ć.W końcu spełniło się jej ży czenie.Raisa stała na peronie, czekając na pociąg, który miał ją zabrać z Woroneża.Rękę wciąż miałana temblaku i ciężko wspierała się na lasce.Nie by ła w stanie nieść własny ch bagaży.Kłóciła się z dowództwem o to zwolnienie.Powinni by li wiedzieć, że nie da się zby ć tak łatwo nie wiedzieli, ile musiała przejść, by w ogóle wsiąść do kokpitu.Wciąż pisała listy i nachodziłaich osobiście, aż w końcu nie mogli jej po prostu odmówić.Zastanawiała się, czy w ten samsposób nie sprowadziła Dawida z powrotem: pisała do niego listy tak długo, że w końcu musiałwrócić.Gdy w końcu zaoferowali jej kompromis miała uczy ć nawigacji w bazie nieopodalMoskwy zgodziła się naty chmiast.Oznaczało to, że nawet z laską i temblakiem, choć nie by ław stanie iść prosto ani nieść własnego sprzętu, wciąż mogła nosić mundur, wstęgi i medale.Wciążmogła chodzić z podniesioną głową.Ale ostatecznie musiała przy znać, że już nigdy więcej nie poleci, a przy najmniej nie z misjąbojową. Na pewno dasz sobie radę? spy tała Ina, która przy szła ją odprowadzić na stację.Dawidwrócił do swojego pułku, ale podsłuchała, jak obiecują sobie nawzajem, że będą do siebie pisać. Wszy stko w porządku,Oczy Iny bły szczały, jakby by ły pełne łez. Zrobiłaś się taka milcząca.Przy zwy czaiłam się, że wiecznie dokądś biegniesz, jakrozwścieczony kogut.Raisa aż się uśmiechnęła. Będziesz do mnie pisać? Oczy wiście.Jak najczęściej.Przekażę ci wszy stkie plotki. Tak, muszę wiedzieć dokładnie, ile samolotów jeszcze strąci Lilia Litwiak.Zaledwie po kilku miesiącach Raisa przeczy tała w gazecie, że Lilię zestrzelono nad tery toriumwroga, a jej samolotu i ciała nigdy nie odnaleziono.Pierwsza kobieta as zamiast bohaterką zostałaogłoszona dezerterką.Ale teraz jeszcze nikt o ty m nie wiedział.Pociąg zagwizdał w oddali, by ło już sły chać, jak z turkotem nadjeżdża po torach. Na pewno dasz sobie radę? spy tała Ina, a jej głos zabrzmiał niemal błagalnie.Raisa zapatrzy ła się w dal ostatnio często jej się to zdarzało.Wiatr unosił jej ciemne włosy,gdy patrzy ła przez pole, ponad zburzony m miastem, w kierunku bazy.Miała wrażenie, że gdzieśw górze sły szy ich silniki. Zawsze wy obrażałam sobie, że zginę w wy padku albo zestrzelona przez wroga.%7łe wy jdęz tej wojny zwy cięsko albo zginę bohaterską śmiercią.Nigdy nie sądziłam, że mogę zostać&kaleką.%7łe wojna będzie się toczy ć dalej, ty lko beze mnie.Ina dotknęła jej ramienia. No cóż, my się cieszy my, że jednak ży jesz.Wszy scy, a zwłaszcza Dawid. Tak, bo inaczej nie wiedziałby, jak to przekazać rodzicom. Jesteś makabry czna.Pociąg nadjechał, a bagażowy pomógł Raisie wnieść walizki. Uważaj na siebie powiedziała do przy jaciółki. Wy szkol sobie dobrą skrzy dłową. Będę za tobą tęsknić.Uściskały się, mocno, ale ostrożnie.Ina została na peronie jeszcze przez chwilę, by upewnićsię, że Raisa dokuśty kała bez przeszkód do swojego fotela.Machała jej ręką, póki pociąg niezniknął z oczu [ Pobierz całość w formacie PDF ]