[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jego słowa bardzo ją poruszyły.— Ale czy ty nadal mnie kochasz?W odpowiedzi Hoos tylko ją ucałował i jej obawy się rozwiały.Theresa byłaszczęśliwa.Stali wciąż objęci, gdy zaczęła mu mówić o Zenonie i ichwyprawie do krypty.— Ale dlaczego wcześniej ani słowem o tym nie wspomniałaś? — odsunąłsię od niej zaskoczony.Theresa odparła, że stale był zajęty.Poza tym bała się, że ktoś może tousłyszeć i na tej podstawie spróbować złapać jej ojca.— Oskarżają go o morderstwo — dodała.Hoos powiedział, że wie o tym, ale Theresa upierała się, że jej ojciec jestniewinny.Zenon amputował mu rękę i może to zaświadczyć.Potem wybuchłapłaczem.Hoos opiekuńczo wziął ją w ramiona.Pogładził po włosach,zapewniając, że odtąd wszystko się zmieni, i nalegał, by wybaczyła jego jakżeniemądre zachowanie.Na swoje usprawiedliwienie dodał, że wydarzenia goprzytłoczyły, ale że kocha ją do szaleństwa i pomoże jej odnaleźć Gorgiasa.376— Pójdę do tej krypty.Czy ktoś jeszcze wie, gdzie się ona mieści? Theresaodparła, że o jej istnieniu wie Alkuin.Hoos pochylił głowę, powtarzając, by nie ufała mnichowi.Potem poprosił,by wróciła do skryptorium.Gdy tylko się o czymś dowie, powiadomi ją.* * *W drodze do skryptorium Theresa przypomniała sobie, że według AlkuinaGenzeryk był już martwy, gdy przebito go stylusem, i natychmiast uznała, żeHoos powinien o tym wiedzieć.Przysięgła Alkuinowi, że dochowa tajemnicy,ale tak naprawdę przysięga dotyczyła dokumentu, a nie sprawy, która mogłazaważyć na losie jej ojca.Zawróciła zatem do tunelu, ale w miejscu, w którymrozmawiała z Hoosem, leżały tylko porzucone worki z ziarnem.Po jejukochanym nie było ani śladu.Zdziwiona rozejrzała się wokół i zauważyłaboczne drzwiczki, zza których dobiegały jakieś głosy.Pchnęła drzwi i ruszyławąskim korytarzem.W głębi dostrzegła dwie słabo oświetlone postaci.Jeden zmężczyzn wyglądał na duchownego.Drugim był sam Hoos Larsson.Szładalej, aż nagle ze zdziwieniem usłyszała, że rozmawiają o niej.— Powtarzam ci, że ta dziewczyna stanowi problem.Skoro wie, gdzie jestkrypta, może wszystko wygadać.Musimy się jej pozbyć — stwierdziłmężczyzna w sutannie.Theresie zabiło mocniej serce.RS— I pozostałych również? Dziewczyna mi ufa i zrobi, co jej powiem.Niewie nic o dziewczynkach ani o swoim ojcu i kopalni — zauważył Hoos.—Kiedy skończy dokument, pozbędziemy się jej.Kleryk pokręcił głową, ale się zgodził.W tym momencie Hoos uznałrozmowę za zakończoną i bez pożegnania ruszył do drzwi.Kiedy Theresa tozauważyła, wybiegła z korytarza, ale potknęła się o jeden z worków i upadla naziemię.Gdy się odwróciła, usiłując wstać, Hoos stał już nad nią z wyciągniętądłonią.— Co tu robisz? — spytał, nie wypuszczając jej dłoni.— Wróciłam, żeby ci powiedzieć, że cię kocham — skłamała, drżąc zestrachu.— Na ziemi? — Hoos spojrzał na drzwiczki, które zostawił niedomknięte,ale nic nie powiedział.— Potknęłam się w ciemnościach.— Dobrze.Wobec tego mi powiedz.— Co mam ci powiedzieć? — spytała przerażona.— Że mnie kochasz.Czy nie po to tu przyszłaś?377— Ach! Tak.— Nadal drżała, siląc się na uśmiech.Hoos przyciągnął ją do siebie, wciąż nie puszczając jej dłoni, i pocałował jąw usta.Theresa nie protestowała.— A teraz wracaj do skryptorium.Kiedy wreszcie ją puścił, Theresa z całego serca znienawidziła tegowytatuowanego na jego dłoni węża.* * *Nie mogła pojąć, co się właściwie dzieje.Sama myśl o tym, że Hoos,mężczyzna, któremu oddała się bez reszty, mógłby usiłować ją zamordować,odbierała jej zdolność logicznego myślenia.Pobiegła do skryptorium, niepatrząc nawet pod nogi.Gnała jak wygnaniec ścigany przez stado bestii.Usiłowała jakoś to wszystko sobie wytłumaczyć, ale nie znajdowała żadnegousprawiedliwienia.Wizerunek jej ojca w kopalni mieszał się ze wspomnieniemHoosa.Biegła, a łzy przesłaniały jej wzrok.Kim był ten kleryk, który stałodwrócony tyłem? Może to Alkuin?Kiedy dobiegła do skryptorium, nikogo w środku nie było, ale strażnikpozwolił jej wejść, bo dobrze jąjuż znał.Poszukała dokumentu, nad którympracowała, ale go nie znalazła.A więc Alkuin albo Wilfred musieli go zabrać.Znalazła jednak szmaragdową Wulgatę ojca skrytą pod pergaminami.Wzięłaksięgę i kilka piór, po czym wymaszerowała ze skryptorium, zamierzając uciecRSz fortecy.Szła korytarzami, omijając ciemne kąty, jakby bała się, że ktoś może jązaatakować.Kiedy przechodziła obok zbrojowni, jakiś mężczyzna w sutanniestanął jej na drodze.Theresa zamarła, ale duchowny zwrócił jej tylko uwagę napióro, które wypadło na posadzkę.Dziewczyna podniosła je, podziękowała iruszyła dalej, coraz bardziej przyspieszając kroku.Zeszła po schodach iskręciła w galerię łączącą hol z krużgankiem klasztoru.Tamtędy zamierzaławyjść na dziedziniec, a potem za mury fortecy.Szła z pochyloną głową, starając się ukryć twarz pod kapturem, gdy naglezauważyła Hoosa i Alkuina rozmawiających po przeciwnej stronie krużganka.Hoos też ją zauważył.Uciekła wzrokiem i szła dalej, ale Hoos pożegnał się zAlkuinem i szybko ruszył w jej stronę.Theresa była już niemal przy wyjściu.Na dziedzińcu zaczęła biec, ale gdy zbliżyła się do murów, z przerażeniemstwierdziła, że bramy są zamknięte [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Jego słowa bardzo ją poruszyły.— Ale czy ty nadal mnie kochasz?W odpowiedzi Hoos tylko ją ucałował i jej obawy się rozwiały.Theresa byłaszczęśliwa.Stali wciąż objęci, gdy zaczęła mu mówić o Zenonie i ichwyprawie do krypty.— Ale dlaczego wcześniej ani słowem o tym nie wspomniałaś? — odsunąłsię od niej zaskoczony.Theresa odparła, że stale był zajęty.Poza tym bała się, że ktoś może tousłyszeć i na tej podstawie spróbować złapać jej ojca.— Oskarżają go o morderstwo — dodała.Hoos powiedział, że wie o tym, ale Theresa upierała się, że jej ojciec jestniewinny.Zenon amputował mu rękę i może to zaświadczyć.Potem wybuchłapłaczem.Hoos opiekuńczo wziął ją w ramiona.Pogładził po włosach,zapewniając, że odtąd wszystko się zmieni, i nalegał, by wybaczyła jego jakżeniemądre zachowanie.Na swoje usprawiedliwienie dodał, że wydarzenia goprzytłoczyły, ale że kocha ją do szaleństwa i pomoże jej odnaleźć Gorgiasa.376— Pójdę do tej krypty.Czy ktoś jeszcze wie, gdzie się ona mieści? Theresaodparła, że o jej istnieniu wie Alkuin.Hoos pochylił głowę, powtarzając, by nie ufała mnichowi.Potem poprosił,by wróciła do skryptorium.Gdy tylko się o czymś dowie, powiadomi ją.* * *W drodze do skryptorium Theresa przypomniała sobie, że według AlkuinaGenzeryk był już martwy, gdy przebito go stylusem, i natychmiast uznała, żeHoos powinien o tym wiedzieć.Przysięgła Alkuinowi, że dochowa tajemnicy,ale tak naprawdę przysięga dotyczyła dokumentu, a nie sprawy, która mogłazaważyć na losie jej ojca.Zawróciła zatem do tunelu, ale w miejscu, w którymrozmawiała z Hoosem, leżały tylko porzucone worki z ziarnem.Po jejukochanym nie było ani śladu.Zdziwiona rozejrzała się wokół i zauważyłaboczne drzwiczki, zza których dobiegały jakieś głosy.Pchnęła drzwi i ruszyławąskim korytarzem.W głębi dostrzegła dwie słabo oświetlone postaci.Jeden zmężczyzn wyglądał na duchownego.Drugim był sam Hoos Larsson.Szładalej, aż nagle ze zdziwieniem usłyszała, że rozmawiają o niej.— Powtarzam ci, że ta dziewczyna stanowi problem.Skoro wie, gdzie jestkrypta, może wszystko wygadać.Musimy się jej pozbyć — stwierdziłmężczyzna w sutannie.Theresie zabiło mocniej serce.RS— I pozostałych również? Dziewczyna mi ufa i zrobi, co jej powiem.Niewie nic o dziewczynkach ani o swoim ojcu i kopalni — zauważył Hoos.—Kiedy skończy dokument, pozbędziemy się jej.Kleryk pokręcił głową, ale się zgodził.W tym momencie Hoos uznałrozmowę za zakończoną i bez pożegnania ruszył do drzwi.Kiedy Theresa tozauważyła, wybiegła z korytarza, ale potknęła się o jeden z worków i upadla naziemię.Gdy się odwróciła, usiłując wstać, Hoos stał już nad nią z wyciągniętądłonią.— Co tu robisz? — spytał, nie wypuszczając jej dłoni.— Wróciłam, żeby ci powiedzieć, że cię kocham — skłamała, drżąc zestrachu.— Na ziemi? — Hoos spojrzał na drzwiczki, które zostawił niedomknięte,ale nic nie powiedział.— Potknęłam się w ciemnościach.— Dobrze.Wobec tego mi powiedz.— Co mam ci powiedzieć? — spytała przerażona.— Że mnie kochasz.Czy nie po to tu przyszłaś?377— Ach! Tak.— Nadal drżała, siląc się na uśmiech.Hoos przyciągnął ją do siebie, wciąż nie puszczając jej dłoni, i pocałował jąw usta.Theresa nie protestowała.— A teraz wracaj do skryptorium.Kiedy wreszcie ją puścił, Theresa z całego serca znienawidziła tegowytatuowanego na jego dłoni węża.* * *Nie mogła pojąć, co się właściwie dzieje.Sama myśl o tym, że Hoos,mężczyzna, któremu oddała się bez reszty, mógłby usiłować ją zamordować,odbierała jej zdolność logicznego myślenia.Pobiegła do skryptorium, niepatrząc nawet pod nogi.Gnała jak wygnaniec ścigany przez stado bestii.Usiłowała jakoś to wszystko sobie wytłumaczyć, ale nie znajdowała żadnegousprawiedliwienia.Wizerunek jej ojca w kopalni mieszał się ze wspomnieniemHoosa.Biegła, a łzy przesłaniały jej wzrok.Kim był ten kleryk, który stałodwrócony tyłem? Może to Alkuin?Kiedy dobiegła do skryptorium, nikogo w środku nie było, ale strażnikpozwolił jej wejść, bo dobrze jąjuż znał.Poszukała dokumentu, nad którympracowała, ale go nie znalazła.A więc Alkuin albo Wilfred musieli go zabrać.Znalazła jednak szmaragdową Wulgatę ojca skrytą pod pergaminami.Wzięłaksięgę i kilka piór, po czym wymaszerowała ze skryptorium, zamierzając uciecRSz fortecy.Szła korytarzami, omijając ciemne kąty, jakby bała się, że ktoś może jązaatakować.Kiedy przechodziła obok zbrojowni, jakiś mężczyzna w sutanniestanął jej na drodze.Theresa zamarła, ale duchowny zwrócił jej tylko uwagę napióro, które wypadło na posadzkę.Dziewczyna podniosła je, podziękowała iruszyła dalej, coraz bardziej przyspieszając kroku.Zeszła po schodach iskręciła w galerię łączącą hol z krużgankiem klasztoru.Tamtędy zamierzaławyjść na dziedziniec, a potem za mury fortecy.Szła z pochyloną głową, starając się ukryć twarz pod kapturem, gdy naglezauważyła Hoosa i Alkuina rozmawiających po przeciwnej stronie krużganka.Hoos też ją zauważył.Uciekła wzrokiem i szła dalej, ale Hoos pożegnał się zAlkuinem i szybko ruszył w jej stronę.Theresa była już niemal przy wyjściu.Na dziedzińcu zaczęła biec, ale gdy zbliżyła się do murów, z przerażeniemstwierdziła, że bramy są zamknięte [ Pobierz całość w formacie PDF ]