[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przepraszam - rzekł ze śmiechem.- Spytałem, bo wydaje mi się, żecieszy się wielkim powodzeniem u płci przeciwnej.- O, cieszy się nim zdecydowanie.Ale ja zawsze traktowałam go jakmłodszego brata.Dawniej był mały, chudy i wyglądał jak wypłosz, nabijanosię z niego i dokuczano mu, lecz w końcu umiał wykorzystać swój wygląd,wybrał odpowiedni styl i teraz ta jego chudość, te niesamowite czarne oczy ite długie włosy robią wrażenie.No i został uznanym muzykiem.Doszedł doczegoś, ogromnie się z tego cieszę.- Czyli miał trudne dzieciństwo? - spytał Aidan, gdyż to była jedna zważniejszych informacji, jaką należało zdobyć na temat podejrzanego.- A kto nie miał? - Zmierzyła go wzrokiem.- No, może z wyjątkiemchłopców, którzy lubią się boksować.- Nic mi o tym nie wiadomo, nigdy się nie boksowałem.- Nie uprawiałeś żadnych sportów? - spytała z niedowierzaniem.- Uprawiałem, grałem w tenisa i w golfa, ponieważ ktoś kiedyśpowiedział mamie, że chłopcom należy kupić rakiety tenisowe, kije do golfai gitary, a ona wzięła to sobie do serca.Aha, do tego jestem całkiem niezływ kręgle.Uśmiechnęła się.- Przepraszam, chyba próbowałam wtłoczyć cię w stereotyp.Silnichłopcy z reguły lubią rozdawać guzy.147RS - Rozumiem.Jako przybrana starsza siostra pewnie broniłaśVinniego, opiekowałaś się nim i dodawałaś mu wiary we własne siły.Musibyć ci wdzięczny.- Przyjaciele nie muszą być za nic wdzięczni - odparła, ściągając brwi.- Zawsze mogłam na niego liczyć, kiedy go potrzebowałam, więc i ja stajępo jego stronie, kiedy trzeba.Wyczuła więc, że on w jakiś sposób próbuje podejść Vinniego i dałaznać, że odbiera to jako atak i będzie bronić przyjaciela.- To miło, że Vinnie i Mason tak się przyjaznią - zauważył niewinnymtonem.- Tak, cieszę się z tego.- Przyjrzała mu się nieco nieufnie, nie wiedząc,do czego zmierzał.- Vinnie nie jest etatowym pracownikiem, przychodzi dosklepu, kiedy ja z jakiegoś powodu muszę być gdzie indziej, więc częstopracują tam we dwóch.Bardzo dobrze, że tak się dogadują.Aidan nic po sobie nie okazał, ale pomyślał o przypadkach seryjnychmorderców, którzy pracowali parami.Oczywiście nie był przekonany, żeVinnie i Mason to para żądnych krwi psychopatów, lecz nie mógł ignorowaćżadnej możliwości i od czegoś musiał zacząć, a ostatnie ślady Jenny Trentprowadziły do sklepu Kendall i do  Kryjówki", tylko oni dwaj byli związaniz oboma tymi miejscami.- Do czego zmierzasz? - spytała.Zawahał się, a potem wyjął z kieszeni na piersi zdjęcie zaginionej ipołożył je na stole.Reakcja przeszła jego najśmielsze oczekiwania.Kendallzrobiła się śmiertelnie blada, jakby cała krew odpłynęła jej z twarzy.Podniosła na niego pełen zgrozy wzrok.- Czemu mi to pokazujesz?148RS - Ta dziewczyna zaginęła w Nowym Orleanie.Miała lecieć do.- Ameryki Południowej.Wiem.Co się z nią stało?- Wpatrywała się w niego z lękiem w oczach.- Tego nikt nie wie. Nachylił się nad stolikiem.- Opowiedz mi o wszystkim.Wiem, że przyszła do twojego sklepu,musiało się tam coś wydarzyć.- Nic się nie wydarzyło - zaprotestowała.- To dlaczego tak zbladłaś? Jesteś biała jak kreda.- Nic się nie stało, przyszła po wróżbę.- Czy mówiła, że ktoś za nią chodzi? Czy wydawała się czymśzdenerwowana?- Nie.Zapamiętałam ją, ponieważ była radosna, pełna życia i bardzomiła.- Kłamiesz - powiedział spokojnie i cicho.- To po to zaprosiłeś mnie na kolację? %7łeby rzucać mi oskarżenia wtwarz?- Nie.Dopiero dzisiaj dowiedziałem się o istnieniu tej dziewczyny.- Fakt, chciałeś spytać o plantację i Amelię.Spytałeś, odpowiedziałam.Widział, że jest wytrącona z równowagi, ale nie rozumiał, czemuzdjęcie Jenny Trent wywarło na niej aż takie wrażenie.- Co się stało w twoim sklepie? - spytał ponownie.- Przyszła, jak wielu innych turystów, poprosić o powróżenie jej z karttarota.No to powróżyłam jej.Była bardzo sympatyczna, powiedziała, żepracuje jako nauczycielka, że przez kilka lat odkładała pieniądze na tępodróż.Była nią bardzo podekscytowana.Wiedział, że Kendall mówi prawdę.Ale nie całą.149RS - I to wszystko?- Tak - odparła stanowczym tonem.- To czemu wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha? Przyglądała mu sięprzez dłuższą chwilę.- Teraz już wiem, czemu gliniarze cię nienawidzą.-  Nienawidzą" to chyba za mocne słowo.- Nic tutaj nie wskórasz.Jesteś obcy, nie znasz terenu,nie znasz ludzi,ale zachowujesz się jak jedyny sprawiedliwy, który w ogóle coś robi,podczas gdy wszyscy inni leżą brzuchami do góry i wąchają sobie kwiatki.Za kogo ty się w ogóle uważasz? - spytała z oburzeniem.- Nie jestem obcy, przyjeżdżam tutaj od lat - uciął.- Mój brat zakładafundację na rzecz nowoorleańskich sierot [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl