[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ciepła dłoń Jacka zamknęła się na jej podbródku i obrócił twarz Fiony, aż ich oczy się spotkały.- Przy mnie możesz mówić o Callumie, kiedy tylko zechcesz.Ta życzliwa oferta wzruszyła ją.Złapała Jacka za rękę.- Dziękuję - szepnęła i na usta wypłynął jej lekki uśmiech.- Z chęcią skorzystałabym z twojej propozycji, ale obawiam się, że nie posiadasz wystarczającejliczby koszul.Jack patrzył na swoją dłoń, zamkniętą pomiędzy dłońmi Fiony i wydawał się nieco zaskoczony.Potem bardzo delikatnie usunął rękę i wstał.- Koszule szybko schną - rzucił zduszonym głosem.- Tak, ale ja nie mogę ciągle płakać.To straszne być taką beksą.Zwalczając wzruszenie, Jack przemierzył pokój w poszukiwaniu surduta.Zakładał go w milczeniu, kątem oka zerkając na Fionę.Siedziała bez ruchu, ramionami otaczająckolana i ze zmartwienia przygryzając dolną wargę.Widok białych, równych zębów wbitych w zmysłową wargę natychmiast go podniecił.Miał prawokochać się z Fioną, jeśli miał na to ochotę; z jedyną kobietą, którą.Nie.Fiona niczym się nie różniła od reszty kobiet, z którymi sypiał.Po prostu wcześniej nie mieliokazji nasycić się sobą.Inne kobiety zostawały z nim tak długo, dopóki się nimi znudził.A związek zFioną urwał się nagle, zanim dotarł do naturalnego końca.To dlatego czuje nadal to frustrującepożądanie.Jack wyszukał świeży fular w szafie i stanął z nim przed lustrem, w takim miejscu, z którego nie mógłwiedzieć Fiony.- Jack, dokąd idziesz?- Na przyjęcie.- A gdybym poszła z tobą? - zapytała po chwili.- Do miejsca, w które się udaję, nie zabiera się żon.Oczy Fiony błysnęły podejrzliwością.Jack zignorował to i zaczął wygładzać kamizelkę.- Zgodziłem się na to małżeństwo tylko pod przymusem i nigdy nie przyrzekałem, że zamierzamzmienić styl życia - oświadczył i, odwróciwszy się do Fiony, dodał: - A ono wygląda właśnie tak.- Doskonale wiem, jak żyjesz - rzekła oschle, unosząc dumnie brodę.- Sądziłam tylko, że zaczekaszprzynajmniej dzień, zanim znów zaczniesz.Wzruszył ramionami i odwrócił do Fiony plecami.- Dlaczego miałbym czekać? Wolę grać w karty, pić burbona i uwodzić kobiety.W oddali zagrzmiała błyskawica.- O uwodzeniu kobiet nie ma mowy.Jack, zacisnął szczęki i uniósł wysoko brwi.- Przestań mnie straszyć.Fiona poczerwieniała.- Nie miałam zamiaru.- Porozmawiamy o tym innym razem.Na szczęście dla ciebie po naszym.- chciał już powiedzieć hasaniu", ale w porę ugryzł się w język - po niedawnym wysiłku, nie będę w nastroju do uwodzeniakobiet.Przynajmniej nie tej nocy.Grom uderzył tym razem bardzo blisko, Fiona zaś, wyraznie oburzona, mocniej otuliła się kołdrą.Dobrze.Jest zła.To nie pozwoli im głupio marzyć, że ten związek może być czymś więcej, niż jest.Niemniej Jack nie umiał pozbyć się uczucia, że właśnie kopnął leżącego.Hamując niezrozumiałepragnienie, aby przeprosić Fionę, odwrócił się z powrotem do lustra.- Jeszcze nie wiemy, czy nasz plan się powiedzie.Może nie uda nam się spłodzić potomka.Albo naszerodziny zignorują nasze wielkie poświęcenie i wdadzą się w bój.- Tak się nie stanie.Jestem pewna.- Zobaczymy - mruknął, dopinając do fularu rubinową spinkę.Jego ubranie nie było wygniecione, cozakrawało na cud, skoro nie korzystał z pomocy lokaja.Czas wychodzić.Nie miał potrzeby dłużej zostawać w sypialni, a mimo to stwierdził nagle, że znówpatrzy na Fionę.Napotkał jej wzrok, który wyrażał zawód i frustrację.Chciała, żeby został.Wiedział to.Nie musiała tego mówić.I nawet nie mógł mieć o to do niejpretensji; była sama, w domu, którego nie znała, nadal pogrążona w smutku z powodu śmierci brata.Jack postanowił być twardy.To wszystko nie ma znaczenia.Jeśli zostanie, Fiona zacznie oczekiwać takiego zachowania w przyszłości, a on nie zamierzałpokazywać jej, że jest kimś innym niż na prawdę był.- Kiedy wrócisz? - zapytała.Zatrzymał się przy kominku, poruszył polanami, rozniecając ogień.- Jutro - odparł, odkładając pogrzebacz i ruszył do drzwi.- Jack?- Tak? - spytał, trzymając rękę na gałce.- Ty naprawdę nie masz serca.Zacisnął zęby i nie powiedział nic na swoją obronę.- Wydawało mi się, że nienawidzisz przezwiska Czarny Jack" - kontynuowała z wyrzutem Fiona.- Amimo to każdym czynem udowadniasz, że na nie zasługujesz.- Jestem, jaki jestem.Taki byłem przed ślubem i nie zamierzam się zmieniać.Oczy kobiety zapłonęły.- Ja też mam swoje oczekiwania.Nie chcę cały czas tkwić sama w tym domui póki tu jestem, chciałabym poznać Londyn.- Naturalnie, kochanie.Jestem pewien, że woznica zna drogę do amfiteatru Anstley'a [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Ciepła dłoń Jacka zamknęła się na jej podbródku i obrócił twarz Fiony, aż ich oczy się spotkały.- Przy mnie możesz mówić o Callumie, kiedy tylko zechcesz.Ta życzliwa oferta wzruszyła ją.Złapała Jacka za rękę.- Dziękuję - szepnęła i na usta wypłynął jej lekki uśmiech.- Z chęcią skorzystałabym z twojej propozycji, ale obawiam się, że nie posiadasz wystarczającejliczby koszul.Jack patrzył na swoją dłoń, zamkniętą pomiędzy dłońmi Fiony i wydawał się nieco zaskoczony.Potem bardzo delikatnie usunął rękę i wstał.- Koszule szybko schną - rzucił zduszonym głosem.- Tak, ale ja nie mogę ciągle płakać.To straszne być taką beksą.Zwalczając wzruszenie, Jack przemierzył pokój w poszukiwaniu surduta.Zakładał go w milczeniu, kątem oka zerkając na Fionę.Siedziała bez ruchu, ramionami otaczająckolana i ze zmartwienia przygryzając dolną wargę.Widok białych, równych zębów wbitych w zmysłową wargę natychmiast go podniecił.Miał prawokochać się z Fioną, jeśli miał na to ochotę; z jedyną kobietą, którą.Nie.Fiona niczym się nie różniła od reszty kobiet, z którymi sypiał.Po prostu wcześniej nie mieliokazji nasycić się sobą.Inne kobiety zostawały z nim tak długo, dopóki się nimi znudził.A związek zFioną urwał się nagle, zanim dotarł do naturalnego końca.To dlatego czuje nadal to frustrującepożądanie.Jack wyszukał świeży fular w szafie i stanął z nim przed lustrem, w takim miejscu, z którego nie mógłwiedzieć Fiony.- Jack, dokąd idziesz?- Na przyjęcie.- A gdybym poszła z tobą? - zapytała po chwili.- Do miejsca, w które się udaję, nie zabiera się żon.Oczy Fiony błysnęły podejrzliwością.Jack zignorował to i zaczął wygładzać kamizelkę.- Zgodziłem się na to małżeństwo tylko pod przymusem i nigdy nie przyrzekałem, że zamierzamzmienić styl życia - oświadczył i, odwróciwszy się do Fiony, dodał: - A ono wygląda właśnie tak.- Doskonale wiem, jak żyjesz - rzekła oschle, unosząc dumnie brodę.- Sądziłam tylko, że zaczekaszprzynajmniej dzień, zanim znów zaczniesz.Wzruszył ramionami i odwrócił do Fiony plecami.- Dlaczego miałbym czekać? Wolę grać w karty, pić burbona i uwodzić kobiety.W oddali zagrzmiała błyskawica.- O uwodzeniu kobiet nie ma mowy.Jack, zacisnął szczęki i uniósł wysoko brwi.- Przestań mnie straszyć.Fiona poczerwieniała.- Nie miałam zamiaru.- Porozmawiamy o tym innym razem.Na szczęście dla ciebie po naszym.- chciał już powiedzieć hasaniu", ale w porę ugryzł się w język - po niedawnym wysiłku, nie będę w nastroju do uwodzeniakobiet.Przynajmniej nie tej nocy.Grom uderzył tym razem bardzo blisko, Fiona zaś, wyraznie oburzona, mocniej otuliła się kołdrą.Dobrze.Jest zła.To nie pozwoli im głupio marzyć, że ten związek może być czymś więcej, niż jest.Niemniej Jack nie umiał pozbyć się uczucia, że właśnie kopnął leżącego.Hamując niezrozumiałepragnienie, aby przeprosić Fionę, odwrócił się z powrotem do lustra.- Jeszcze nie wiemy, czy nasz plan się powiedzie.Może nie uda nam się spłodzić potomka.Albo naszerodziny zignorują nasze wielkie poświęcenie i wdadzą się w bój.- Tak się nie stanie.Jestem pewna.- Zobaczymy - mruknął, dopinając do fularu rubinową spinkę.Jego ubranie nie było wygniecione, cozakrawało na cud, skoro nie korzystał z pomocy lokaja.Czas wychodzić.Nie miał potrzeby dłużej zostawać w sypialni, a mimo to stwierdził nagle, że znówpatrzy na Fionę.Napotkał jej wzrok, który wyrażał zawód i frustrację.Chciała, żeby został.Wiedział to.Nie musiała tego mówić.I nawet nie mógł mieć o to do niejpretensji; była sama, w domu, którego nie znała, nadal pogrążona w smutku z powodu śmierci brata.Jack postanowił być twardy.To wszystko nie ma znaczenia.Jeśli zostanie, Fiona zacznie oczekiwać takiego zachowania w przyszłości, a on nie zamierzałpokazywać jej, że jest kimś innym niż na prawdę był.- Kiedy wrócisz? - zapytała.Zatrzymał się przy kominku, poruszył polanami, rozniecając ogień.- Jutro - odparł, odkładając pogrzebacz i ruszył do drzwi.- Jack?- Tak? - spytał, trzymając rękę na gałce.- Ty naprawdę nie masz serca.Zacisnął zęby i nie powiedział nic na swoją obronę.- Wydawało mi się, że nienawidzisz przezwiska Czarny Jack" - kontynuowała z wyrzutem Fiona.- Amimo to każdym czynem udowadniasz, że na nie zasługujesz.- Jestem, jaki jestem.Taki byłem przed ślubem i nie zamierzam się zmieniać.Oczy kobiety zapłonęły.- Ja też mam swoje oczekiwania.Nie chcę cały czas tkwić sama w tym domui póki tu jestem, chciałabym poznać Londyn.- Naturalnie, kochanie.Jestem pewien, że woznica zna drogę do amfiteatru Anstley'a [ Pobierz całość w formacie PDF ]