[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Prywatna inicjatywa dobra w kwiaciarstwie, nie w literaturze, tak dalekoodnowa u nas nie sięga - zaśmiał się - ale przynajmniej to dobre, \e dzięki nimprzejął Współczesność" koncern RS W Prasa" i mamy literackie pismo naszego pokolenia.Drukuje w nim rakieta młodych talentów: Grochowiak, Krzysz-toń, Odojewski, Terlecki, Wieczorkowski, Stajuda, Drozdowski, Iredyński.- Ten Iredyński z Krakowa? - spytałem.- No.Fantastyczny poeta! I taki chłopak! - zachwycił się nim Falkowski.Przynajmniej Współczesność" lepiej na tym wyszła ni\ moja Od nowa"- pomyślałem.Okazało się, \e część młodych katolików, która była zwabiona przez Piaseckie-go, teraz, poPazdzierniku, zerwała z nim i ostentacyjnie wyszła z PAX"-u.Tej grupie przewodziliKrzysztoń, Grochowiak, Terlecki i Aukasiewicz.W przetargowej sytuacji partia, chcącpozyskać młode talenty i przeciągnąć je na swoją stronę, zgodziła się na zało\enie nowegopisma literackiego.Od czerwcowej premiery Agitki minęło osiem miesięcy.W tym czasie był Pazdziernik -jakby minęła cała epoka - i znalezienie nowej formuły programu nie przychodziło nam łatwo.Zlepe agitowanie za Gomułkąnie wchodziło w grę.Na mój niechętny do niego stosunek próczwłasnych doświadczeń wpłynął ten skonfiskowany esej Leszka Kołakowskiego o odnowie wpartii.Gdy Gomułka pouczał z trybuny, wymachując rękami, stawał mi przed oczyma tentrup w trumnie.Obraz był morderczy, lecz prawdziwy.Echo starego coraz silniejpobrzmiewało we wcią\ dłu\szych i dłu\szych kazaniach towarzysza Wiesława.Witek Dąbrowski nie był ju\ bezspornym autorytetem.Zdrowy sceptycyzm Andrzeja zacząłgórować nad rewolucyjnym zaanga\owaniem Witka.- Nie mo\emy grać wbrew publiczności.Publiczność ma dość agitek i czerwonych ciałek krwi.Pragnie inteligentnej rozrywki -przekonywał Stary.Nasze ironiczne patrzenie na świat wzmocnił Ziemek Fedecki, który co312prawda nic jeszcze nie napisał, ale tak jak Piotrowski i Drawicz wprowadzał myślowyferment i podrzucał nowe pomysły.Po Agitce i sukcesie Bim-Bomu chciałem odejść od doraznej publicystyki, której pełno byłow prasie, i iść w stronę teatru.Witek napisał skecz A było to w Lizbonie.Jego akcję umieściłna pokładzie statku pirackiego.Wmetaforyczny sposób pokazał nasze wysiłki zmierzające doznalezienia własnej drogi.Maszty, armaty i beczki z prochem podziałały na moją wyobraznię.Pomyślałem, \e fajnie by było posadzić faceta na beczce z prochem.Po co? Jeszcze niewiedziałem.Z wolna zacząłem dorabiać sens.Beczka mo\e słu\yć za konia.Jak koń - to ułan.Mówi się ułańskie nogi na beczce prostowane".Ułan ma skłonność do szar\y ispontanicznych odruchów.Jeśli go zderzyć z kimś rozwa\nym, to będą te dwa skrzydła, któreprzycinał Stefan śółkiewski.I na scenie ustawiłem beczkę.Kawalerzysta Jaś zarzucił na nią siodło.Przy nim stanąłintelektualista.JAZ: Konnica to kwiat człowieczeństwa.Hop! (Skacze na beczkę).INTELEKTUALISTA: Nie jesteś, Jasiu, kwiatem człowieczeństwa, albowiem nie maszkonia, a bez konia nie mo\esz być w konnicy.JAZ: To nic! Do wielu rzeczy dziś wracamy.Zrehabilitują i kawalerię.Dobrze, \eprzynajmniej moje nowe stanowisko jest zbli\one do poprzedniego, na którym zasłu\yłem sięojczyznie.INTELEKTUALISTA: Chcę cię, Jasiu, uprzedzić, \e siedzisz na dynamicie.Podobnezachowanie jest lekkomyślne.Byle głupstwo, nieostro\ny ruch i mo\esz wylecieć wpowietrze.JAZ (Niepewnie): Zwariowałeś? Wiem, na czym siedzę.INTELEKTUALISTA: Musisz sobie zdać sprawę z niebezpieczeństwa takiego postępowania.Jedyne wyjście - to odnalezienie w sobie człowieka w sensie intelektualnym i rozumnepokierowanie biegiem spraw.JAZ: Bzdura! Nie będę nikogo szukał.Wy tylko potraficie wydziwiać, straszyć, a jakprzychodzi zginąć - to was nie ma.INTELEKTUALISTA: Nic nie rozumiesz.Umrzesz ułanem.JAZ: To ty nic nie rozumiesz.Nigdy nie byłeś patriotą.INTELEKTUALISTA: Zastanów się, Jasiu.Po co głupio ginąć.A tak poszukamy.JAZ: Nie gadaj tyle.Rób, co masz robić [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.- Prywatna inicjatywa dobra w kwiaciarstwie, nie w literaturze, tak dalekoodnowa u nas nie sięga - zaśmiał się - ale przynajmniej to dobre, \e dzięki nimprzejął Współczesność" koncern RS W Prasa" i mamy literackie pismo naszego pokolenia.Drukuje w nim rakieta młodych talentów: Grochowiak, Krzysz-toń, Odojewski, Terlecki, Wieczorkowski, Stajuda, Drozdowski, Iredyński.- Ten Iredyński z Krakowa? - spytałem.- No.Fantastyczny poeta! I taki chłopak! - zachwycił się nim Falkowski.Przynajmniej Współczesność" lepiej na tym wyszła ni\ moja Od nowa"- pomyślałem.Okazało się, \e część młodych katolików, która była zwabiona przez Piaseckie-go, teraz, poPazdzierniku, zerwała z nim i ostentacyjnie wyszła z PAX"-u.Tej grupie przewodziliKrzysztoń, Grochowiak, Terlecki i Aukasiewicz.W przetargowej sytuacji partia, chcącpozyskać młode talenty i przeciągnąć je na swoją stronę, zgodziła się na zało\enie nowegopisma literackiego.Od czerwcowej premiery Agitki minęło osiem miesięcy.W tym czasie był Pazdziernik -jakby minęła cała epoka - i znalezienie nowej formuły programu nie przychodziło nam łatwo.Zlepe agitowanie za Gomułkąnie wchodziło w grę.Na mój niechętny do niego stosunek próczwłasnych doświadczeń wpłynął ten skonfiskowany esej Leszka Kołakowskiego o odnowie wpartii.Gdy Gomułka pouczał z trybuny, wymachując rękami, stawał mi przed oczyma tentrup w trumnie.Obraz był morderczy, lecz prawdziwy.Echo starego coraz silniejpobrzmiewało we wcią\ dłu\szych i dłu\szych kazaniach towarzysza Wiesława.Witek Dąbrowski nie był ju\ bezspornym autorytetem.Zdrowy sceptycyzm Andrzeja zacząłgórować nad rewolucyjnym zaanga\owaniem Witka.- Nie mo\emy grać wbrew publiczności.Publiczność ma dość agitek i czerwonych ciałek krwi.Pragnie inteligentnej rozrywki -przekonywał Stary.Nasze ironiczne patrzenie na świat wzmocnił Ziemek Fedecki, który co312prawda nic jeszcze nie napisał, ale tak jak Piotrowski i Drawicz wprowadzał myślowyferment i podrzucał nowe pomysły.Po Agitce i sukcesie Bim-Bomu chciałem odejść od doraznej publicystyki, której pełno byłow prasie, i iść w stronę teatru.Witek napisał skecz A było to w Lizbonie.Jego akcję umieściłna pokładzie statku pirackiego.Wmetaforyczny sposób pokazał nasze wysiłki zmierzające doznalezienia własnej drogi.Maszty, armaty i beczki z prochem podziałały na moją wyobraznię.Pomyślałem, \e fajnie by było posadzić faceta na beczce z prochem.Po co? Jeszcze niewiedziałem.Z wolna zacząłem dorabiać sens.Beczka mo\e słu\yć za konia.Jak koń - to ułan.Mówi się ułańskie nogi na beczce prostowane".Ułan ma skłonność do szar\y ispontanicznych odruchów.Jeśli go zderzyć z kimś rozwa\nym, to będą te dwa skrzydła, któreprzycinał Stefan śółkiewski.I na scenie ustawiłem beczkę.Kawalerzysta Jaś zarzucił na nią siodło.Przy nim stanąłintelektualista.JAZ: Konnica to kwiat człowieczeństwa.Hop! (Skacze na beczkę).INTELEKTUALISTA: Nie jesteś, Jasiu, kwiatem człowieczeństwa, albowiem nie maszkonia, a bez konia nie mo\esz być w konnicy.JAZ: To nic! Do wielu rzeczy dziś wracamy.Zrehabilitują i kawalerię.Dobrze, \eprzynajmniej moje nowe stanowisko jest zbli\one do poprzedniego, na którym zasłu\yłem sięojczyznie.INTELEKTUALISTA: Chcę cię, Jasiu, uprzedzić, \e siedzisz na dynamicie.Podobnezachowanie jest lekkomyślne.Byle głupstwo, nieostro\ny ruch i mo\esz wylecieć wpowietrze.JAZ (Niepewnie): Zwariowałeś? Wiem, na czym siedzę.INTELEKTUALISTA: Musisz sobie zdać sprawę z niebezpieczeństwa takiego postępowania.Jedyne wyjście - to odnalezienie w sobie człowieka w sensie intelektualnym i rozumnepokierowanie biegiem spraw.JAZ: Bzdura! Nie będę nikogo szukał.Wy tylko potraficie wydziwiać, straszyć, a jakprzychodzi zginąć - to was nie ma.INTELEKTUALISTA: Nic nie rozumiesz.Umrzesz ułanem.JAZ: To ty nic nie rozumiesz.Nigdy nie byłeś patriotą.INTELEKTUALISTA: Zastanów się, Jasiu.Po co głupio ginąć.A tak poszukamy.JAZ: Nie gadaj tyle.Rób, co masz robić [ Pobierz całość w formacie PDF ]