[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Otworzyłam i wpuściłam go do przedpokoju. Wiem, po co przyszedłeś powiedziałam. W zasadzie nie mam nic przeciwko twoimzamiarom.Zginąć z ręki tak interesującego mężczyzny?.Sam cymes! Mam nadzieję, że zgodzisz siędokonać tego morderstwa w pokoju? Gdzie sobie tylko życzysz.Weszłam do pokoju i zapaliłam górne światło. Pozwolisz, że cię przed śmiercią przynajmniej dokładnie obejrzę? %7łebym na tamtym świecie niepopełniła następnej pomyłki.Usiądz, za wysoki jesteś do oglądania na stojąco.Usiadł w fotelu bez sprzeciwu i patrzył na mnie z tym lekko kpiącym i tak bardzo sympatycznymuśmiechem.Miał na sobie szarą marynarkę ze skórzanym kołnierzykiem, białą koszulę i bardzo ładnykrawat.I cóż tu ukrywać, był jednak naprawdę nieprzeciętnie przystojny! Chociaż kompletnie nie wmoim typie.Z determinacją pomyślałam sobie, że śmierć w tych okolicznościach będzie na pewnonajbardziej romantyczna ze wszystkich możliwych. No i jak? powiedział. Przyjrzałaś się? To może zgaś ten jupiter pod sufitem, bo się czujęjak aktor na planie.Zgasiłam i usiadłam na fotelu naprzeciwko niego.Byłam zbyt oszołomiona sytuacją, żebypowiedzieć coś sensownego. Jesteś o wiele ładniejsza, niż mi się zdawało powiedział uśmiechając się. Dobrze, że tegowcześniej nie wiedziałem. Dlaczego? Popełniłbym następne głupstwo, bo pewnie bym nie wytrzymał, żeby cię nie zobaczyć.Musisztak sztywno siedzieć? Usiłuję być godna w ostatnich chwilach życia odparłam z gniewem. Chcesz herbaty? A owszem, chętnie się napiję.Robiąc herbatę wyobrażałam sobie szybko, jak by to było pięknie, gdybym tak miała w domu jakąśz opóznieniem działającą truciznę.Ukatrupiłby mnie, a potem sam by także kojtnął przy moichzwłokach.Nic z tego, nie da się przecież otruć trójchlorkiem etylenu.Ustawiłam na stole herbatę, popielniczkę, papierosy i usiadłam na tapczanie.Oparłam się o poduszkii spojrzałam na niego. To ty czytałeś logatomy, prawda? spytałam nieoczekiwanie dla siebie samej. Ja.Przeważnie.Co jeszcze chcesz wiedzieć? Proszę o wyjaśnienia w porządku chronologicznym.Dlaczego mnie napuściłeś na niewinnegoczłowieka? Znałem go z widzenia.Wiedziałem, że jesteśmy do siebie podobni i że przypadkowo mamy takiesame psy.Brałem pod uwagę twoje poszukiwania i, Joanno, wybacz mi to.Musiałem cię jakośprzystopować. Wiedziałeś, że macie identyczne głosy? Wiedziałem.W naturze różnica jest słyszalna, ale z taśmy rzeczywiście brzmią identycznie.Tomi właśnie podsunęło myśl, żeby go wykorzystać. Dziękuję ci bardzo za tę przednią myśl. Miałem nadzieję, że ci te poszukiwania zajmą więcej czasu.Nie doceniłem cię. Dalej proszę.Kluczowa scena programu. Powinnaś się już chyba domyślić, jakiego rodzaju było moje niedopatrzenie powiedział zwestchnieniem.Milczał chwilę, a potem mówił dalej tym swoim miękkim, niskim, urzekającym głosem.Słuchałambez zdziwienia, bo właściwie istotnie już się tego domyślałam.Wojskowy człowiek rzucał trafneprzypuszczenia.Można nie tylko zapomnieć klucza od szafy pancernej, można go także przezpomyłkę zabrać ze sobą..Usiłowałem złapać telefonicznie od ciebie faceta, który miał drugi komplet, ale go nie zastałem.Wyłącznie ze zdenerwowania podałem twój numer telefonu.Ten idiota, który ze mną rozmawiał,zapisał go w niewłaściwym miejscu i stąd się wzięła ta potworna pomyłka. Nie wiedziałeś o niej? Nikt nie wiedział.Nikomu podobna bzdura nawet nie mogła przyjść do głowy.Gdybyś byłaprzynajmniej jakoś inaczej odpowiadała! Wprowadzałaś w błąd wszystkich rozmówców w sposóbwręcz genialny, można ci pogratulować talentu do robienia zamieszania.To prawda, miał rację.Miał też przy tym nieco strapiony wyraz twarzy, który razem z uśmiechemjeszcze bardziej go wyprzystojniał.W duszy kotłowały mi się jakieś przedziwne, niesłychanieskomplikowane uczucia, od uzewnętrznienia których powstrzymywało mnie głęboko wpajane wdzieciństwie poczucie taktu.Ostatecznie, zostałam przecież kiedyś dobrze wychowana, nie potrafięteraz wspomnieć o jego przestępczej działalności i o losie, jaki go czeka.Trefny temat, który trzebapomijać milczeniem. Dlaczego to miało taką głupią nazwę? spytałam. Szkorbut.%7łeby mnie przyprawić opomieszanie zmysłów? Po prostu to było pierwsze słowo, użyte jako sygnał wywoławczy, i tak już jakoś zostało?.Przyglądałam mu się, z wysiłkiem usiłując rozwikłać te skomplikowane uczucia w duszy.Dlaczegoja się tak dobrze czuję w towarzystwie tego człowieka? Zdumiewające, przecież to bandyta, którymnie zaraz zamorduje.Ja chyba rzeczywiście jestem nienormalna.Ostatnie chwile życia.Chybaostatnie chwile życia ma się prawo spędzać w sposób dowolny? Nawet jeśli okażę teraz brakpatriotyzmu, to żadnej szkody z tego nie będzie.Jaka szkoda, mój Boże, jaka szkoda.Co przeżyjemy,to nasze!. Czy ja mogę usiąść jakoś mniej oficjalnie? spytał nagłe, ciągle z tym swoim denerwującymuśmiechem, który go stanowczo za bardzo wyprzystojniał. Proszę cię bardzo odparłam w roztargnieniu, bo byłam zajęta rozstrzyganiem nadzwyczajważnych rzeczy.Na to on wstał z fotela i usiadł obok mnie, na tapczanie.Radio grało znów przerazliwie rzewnie i ta idiotyczna lampka tak okropnie nastrojowo świeciła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Otworzyłam i wpuściłam go do przedpokoju. Wiem, po co przyszedłeś powiedziałam. W zasadzie nie mam nic przeciwko twoimzamiarom.Zginąć z ręki tak interesującego mężczyzny?.Sam cymes! Mam nadzieję, że zgodzisz siędokonać tego morderstwa w pokoju? Gdzie sobie tylko życzysz.Weszłam do pokoju i zapaliłam górne światło. Pozwolisz, że cię przed śmiercią przynajmniej dokładnie obejrzę? %7łebym na tamtym świecie niepopełniła następnej pomyłki.Usiądz, za wysoki jesteś do oglądania na stojąco.Usiadł w fotelu bez sprzeciwu i patrzył na mnie z tym lekko kpiącym i tak bardzo sympatycznymuśmiechem.Miał na sobie szarą marynarkę ze skórzanym kołnierzykiem, białą koszulę i bardzo ładnykrawat.I cóż tu ukrywać, był jednak naprawdę nieprzeciętnie przystojny! Chociaż kompletnie nie wmoim typie.Z determinacją pomyślałam sobie, że śmierć w tych okolicznościach będzie na pewnonajbardziej romantyczna ze wszystkich możliwych. No i jak? powiedział. Przyjrzałaś się? To może zgaś ten jupiter pod sufitem, bo się czujęjak aktor na planie.Zgasiłam i usiadłam na fotelu naprzeciwko niego.Byłam zbyt oszołomiona sytuacją, żebypowiedzieć coś sensownego. Jesteś o wiele ładniejsza, niż mi się zdawało powiedział uśmiechając się. Dobrze, że tegowcześniej nie wiedziałem. Dlaczego? Popełniłbym następne głupstwo, bo pewnie bym nie wytrzymał, żeby cię nie zobaczyć.Musisztak sztywno siedzieć? Usiłuję być godna w ostatnich chwilach życia odparłam z gniewem. Chcesz herbaty? A owszem, chętnie się napiję.Robiąc herbatę wyobrażałam sobie szybko, jak by to było pięknie, gdybym tak miała w domu jakąśz opóznieniem działającą truciznę.Ukatrupiłby mnie, a potem sam by także kojtnął przy moichzwłokach.Nic z tego, nie da się przecież otruć trójchlorkiem etylenu.Ustawiłam na stole herbatę, popielniczkę, papierosy i usiadłam na tapczanie.Oparłam się o poduszkii spojrzałam na niego. To ty czytałeś logatomy, prawda? spytałam nieoczekiwanie dla siebie samej. Ja.Przeważnie.Co jeszcze chcesz wiedzieć? Proszę o wyjaśnienia w porządku chronologicznym.Dlaczego mnie napuściłeś na niewinnegoczłowieka? Znałem go z widzenia.Wiedziałem, że jesteśmy do siebie podobni i że przypadkowo mamy takiesame psy.Brałem pod uwagę twoje poszukiwania i, Joanno, wybacz mi to.Musiałem cię jakośprzystopować. Wiedziałeś, że macie identyczne głosy? Wiedziałem.W naturze różnica jest słyszalna, ale z taśmy rzeczywiście brzmią identycznie.Tomi właśnie podsunęło myśl, żeby go wykorzystać. Dziękuję ci bardzo za tę przednią myśl. Miałem nadzieję, że ci te poszukiwania zajmą więcej czasu.Nie doceniłem cię. Dalej proszę.Kluczowa scena programu. Powinnaś się już chyba domyślić, jakiego rodzaju było moje niedopatrzenie powiedział zwestchnieniem.Milczał chwilę, a potem mówił dalej tym swoim miękkim, niskim, urzekającym głosem.Słuchałambez zdziwienia, bo właściwie istotnie już się tego domyślałam.Wojskowy człowiek rzucał trafneprzypuszczenia.Można nie tylko zapomnieć klucza od szafy pancernej, można go także przezpomyłkę zabrać ze sobą..Usiłowałem złapać telefonicznie od ciebie faceta, który miał drugi komplet, ale go nie zastałem.Wyłącznie ze zdenerwowania podałem twój numer telefonu.Ten idiota, który ze mną rozmawiał,zapisał go w niewłaściwym miejscu i stąd się wzięła ta potworna pomyłka. Nie wiedziałeś o niej? Nikt nie wiedział.Nikomu podobna bzdura nawet nie mogła przyjść do głowy.Gdybyś byłaprzynajmniej jakoś inaczej odpowiadała! Wprowadzałaś w błąd wszystkich rozmówców w sposóbwręcz genialny, można ci pogratulować talentu do robienia zamieszania.To prawda, miał rację.Miał też przy tym nieco strapiony wyraz twarzy, który razem z uśmiechemjeszcze bardziej go wyprzystojniał.W duszy kotłowały mi się jakieś przedziwne, niesłychanieskomplikowane uczucia, od uzewnętrznienia których powstrzymywało mnie głęboko wpajane wdzieciństwie poczucie taktu.Ostatecznie, zostałam przecież kiedyś dobrze wychowana, nie potrafięteraz wspomnieć o jego przestępczej działalności i o losie, jaki go czeka.Trefny temat, który trzebapomijać milczeniem. Dlaczego to miało taką głupią nazwę? spytałam. Szkorbut.%7łeby mnie przyprawić opomieszanie zmysłów? Po prostu to było pierwsze słowo, użyte jako sygnał wywoławczy, i tak już jakoś zostało?.Przyglądałam mu się, z wysiłkiem usiłując rozwikłać te skomplikowane uczucia w duszy.Dlaczegoja się tak dobrze czuję w towarzystwie tego człowieka? Zdumiewające, przecież to bandyta, którymnie zaraz zamorduje.Ja chyba rzeczywiście jestem nienormalna.Ostatnie chwile życia.Chybaostatnie chwile życia ma się prawo spędzać w sposób dowolny? Nawet jeśli okażę teraz brakpatriotyzmu, to żadnej szkody z tego nie będzie.Jaka szkoda, mój Boże, jaka szkoda.Co przeżyjemy,to nasze!. Czy ja mogę usiąść jakoś mniej oficjalnie? spytał nagłe, ciągle z tym swoim denerwującymuśmiechem, który go stanowczo za bardzo wyprzystojniał. Proszę cię bardzo odparłam w roztargnieniu, bo byłam zajęta rozstrzyganiem nadzwyczajważnych rzeczy.Na to on wstał z fotela i usiadł obok mnie, na tapczanie.Radio grało znów przerazliwie rzewnie i ta idiotyczna lampka tak okropnie nastrojowo świeciła [ Pobierz całość w formacie PDF ]