[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zacznij uprawiać nieużytki.- Tak właśnie zrobię - odparł Winterson.- Mam już plan.Chętnie ci go pokażę.Jest w gabinecie.- Zaraz ci powiem, gdzie chcesz popełnić błąd - odparł ojciec i obaj sięuśmiechnęli.Wyszli, zostawiając Cynthię i lady Stillingfleete odpoczywające w głębokich fo-telach.Pani Goode siedziała z chłopcami na poduszkach przy oknie i czytała imksiążkę.Zostałam sama z Medworthem, który niepokoił się, czy zdąży na wieczornenabożeństwo.Wyjął z kieszeni plik kartek, przysunął sobie świecznik i zaczął czytaćna głos kazanie.Nieświadoma tego, co robię, poszłam za Wintersonem.Nie zamierzałam pod-słuchiwać, ale dźwięk jego głosu zwabił mnie pod drzwi gabinetu, gdzie co rano spo-tykał się ze swoim rządcą i ustalał zakres prac w gospodarstwie na dany dzień.Przezuchylone drzwi dostrzegłam stół pokryty mapami.Winterson i jego ojciec stali przyoknie i rozmawiali.- Musisz się z nią ożenić, Burl.Niech to diabli, ani trochę cię nie winię.Ta ko-bieta daleko zajdzie.Ale Jamie jest twój.To jasne jak słońce, a im mały będzie star-szy, tym bardziej będzie to widać.Wtedy będziesz musiał się tłumaczyć.Nie lepiejR Szalegalizować wszystko teraz, niż czekać kolejnych parę lat? Co cię powstrzymuje?- Ona.Nie wybaczyła mi jeszcze tego, co się stało.Linas nie traktował jej takjak powinien.Minie trochę czasu, zanim zdobędę jej zaufanie.- Nie znam szczegółów waszej umowy.To nie moja sprawa, niemniej czas jestwłaśnie tym, czego w tym przypadku nie masz.Zrób z tym porządek, zanim ludziezaczną plotkować.Skoro ja i matka to widzimy, to inni też.- Staram się.Ale muszę poczekać, aż sama do mnie przyjdzie.- Helene jest w tobie zakochana.To widać.- Może tak być.- To ci nie wystarczy? Chłopiec bardziej potrzebuje ojca niż opiekuna.- Wiem.I ona także o tym wie.Daj mi czas do.Mężczyźni odeszli od okna, a ja szybko wycofałam się w głąb korytarza.„Hele-ne jest w tobie zakochana.to ci nie wystarczy?.Musisz się z nią ożenić, Burl".Wszystko się we mnie buntowało przeciwko temu, co przed chwilą usłyszałam.Ich poglądy były biało-czarne, nie mieli pojęcia, ile odcieni szarości mieści się międzytymi skrajnościami.Żaden z nich nie wiedział, co zamierzam.Ojciec Burla uważał, żeszybki ślub załatwi sprawę.Dobrze, że przynajmniej Burl rozumiał, iż poślubię godopiero wtedy, kiedy sama uznam to za właściwe.Kaszląc i narzekając na pogodę, ponownie podeszłam do drzwi gabinetu, a po-tem zapukałam i weszłam.Obaj mężczyźni pochyleni nad mapami unieśli ze zdziwie-niem głowy.Kobiety rzadko zaglądały do męskich gabinetów.- Mogę wejść? Nie chciałabym przeszkadzać.Zerknęłam na mapę.Ziemie należące do posiadłości Abbots Mere były zazna-czone na szaro, a ciemniejszym szarym oznaczono tereny będące własnością lorda Sl-atterly'ego, które oddał w użytkowanie Wintersonowi.Na wschód od obu za-znaczonych terytoriów znajdował się duży obszar otoczony czerwoną linią.- Co to jest? - zapytałam, choć znałam odpowiedź.- To Foss Beck.Porzucone, odkąd pamiętam.Pora, żebyś się temu przyjrzał,Burl.R S- Pojadę tam, jak tylko woda opadnie.Nie możemy już dłużej pozwalać, żebynasze ziemie leżały odłogiem.Jestem pewien, że kiedyś były tam jakieś ruiny.- Zburzysz ruiny, a z kamieni postawisz budynki gospodarcze.- Foss Beck należy do pana? - zapytałam zaszokowana, a ton mojego głosusprawił, że obaj spojrzeli na mnie.- Od wieków stanowi część tej posiadłości.Kiedyś była to kwitnąca wioska.Byłtam dwór i kościół.Mieli nawet księdza.Z tego co pamiętam, cała wioska wymarła wczasie zarazy.Na pewno są tam jakieś pola warte rekultywacji.- Skoro wioska jest opuszczona, to ziemia jest niczyja i każdy może.- Nie każdy, panno Follet - przerwał mi lord Stillingfleete.- To, o czym panimówi, dotyczy tylko terenów uznanych przez prawo za ziemie wspólne.Foss Becknigdy nie było ziemią wspólną.Część naszych pól przez lata leżała odłogiem.Aleczasy się zmieniają.Rolnictwo się rozwija i dzięki nowoczesnym metodom nawetgorsze gleby mogą dobrze rodzić.Mamy lepsze, odporniejsze na choroby ziarno i no-we, silniejsze gatunki owiec.Najwyższy czas, by Burl zajął się tą ziemią.Szczególniepo tak ciężkiej zimie jak ta.Stałam jak oniemiała.Foss Beck było moim drugim domem, odkąd skończyłamczternaście lat.Moja rodzina gospodarowała tam najlepiej jak mogła.Zamierzali na-wet odbudować zrujnowany dwór.Gdzie się podzieją, kiedy ludzie Wintersona przyj-dą burzyć dwór? Przez głowę przelatywały mi różne myśli.Może powinnam im po-wiedzieć, że ruiny są zamieszkane? Ale jak wyjaśnić dlaczego? Co powie lord Stil-lingfleete, kiedy dowie się, że matką jego wnuka jest córka kryminalisty, której rodzi-na nielegalnie mieszka na terenie Abbots Mere i że jej ojciec jest tam pochowany?Mężczyźni pochylili się ponownie nad mapami, a ja zrozumiałam, że muszęuprzedzić moich bliskich o planach Wintersona.Czekała mnie wyprawa do FossBeck.Cały dzień padało, ale wróciliśmy na Blake Street przed zmrokiem.WcześniejWinterson znalazł okazję, by zostać ze mną sam na sam.Spytał, co mi dolega, czy tozmęczenie, czy chodzi o coś innego.R SSkłamałam, że to tylko niewyspanie, choć nie wiem, na ile byłam przekonująca.Wydawało się jednak, że uwierzył.Gdyby nie obecność jego rodziców, może powie-działabym mu, jaką katastrofą były jego plany dla mojej rodziny.Słysząc zawodzeniezmęczonego Claude'a, przypomniałam sobie o jego urodzinach i o tym, że mam za-wieźć Jamiego do Osbaldwick.To dobrze, bo w tym czasie ja pojadę do Foss Beck.Gdy Cynthia odjeżdżała, pomachałam jej na pożegnanie.- Do zobaczenia we wtorek - krzyknęłam na wypadek, gdyby Winterson niewiedział o zaproszeniu na urodziny.Pragnęłam go do szaleństwa i niewiele brakowało, żebym została na noc w Ab-bots Mere.Nie zrobiłam tego, bo nie chciałam, by jego rodzice uznali, że Burl zająłmiejsce Linasa.To nie było takie proste.Jeszcze niedawno twierdziłam, że nigdy niezostanę jego kochanką.Wprawdzie on się tym nie przejął i znalazł sposób, żeby toobejść.Jednak w oczach jego bliskich pragnęłam uchodzić za kobietą stałą w uczu-ciach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.- Zacznij uprawiać nieużytki.- Tak właśnie zrobię - odparł Winterson.- Mam już plan.Chętnie ci go pokażę.Jest w gabinecie.- Zaraz ci powiem, gdzie chcesz popełnić błąd - odparł ojciec i obaj sięuśmiechnęli.Wyszli, zostawiając Cynthię i lady Stillingfleete odpoczywające w głębokich fo-telach.Pani Goode siedziała z chłopcami na poduszkach przy oknie i czytała imksiążkę.Zostałam sama z Medworthem, który niepokoił się, czy zdąży na wieczornenabożeństwo.Wyjął z kieszeni plik kartek, przysunął sobie świecznik i zaczął czytaćna głos kazanie.Nieświadoma tego, co robię, poszłam za Wintersonem.Nie zamierzałam pod-słuchiwać, ale dźwięk jego głosu zwabił mnie pod drzwi gabinetu, gdzie co rano spo-tykał się ze swoim rządcą i ustalał zakres prac w gospodarstwie na dany dzień.Przezuchylone drzwi dostrzegłam stół pokryty mapami.Winterson i jego ojciec stali przyoknie i rozmawiali.- Musisz się z nią ożenić, Burl.Niech to diabli, ani trochę cię nie winię.Ta ko-bieta daleko zajdzie.Ale Jamie jest twój.To jasne jak słońce, a im mały będzie star-szy, tym bardziej będzie to widać.Wtedy będziesz musiał się tłumaczyć.Nie lepiejR Szalegalizować wszystko teraz, niż czekać kolejnych parę lat? Co cię powstrzymuje?- Ona.Nie wybaczyła mi jeszcze tego, co się stało.Linas nie traktował jej takjak powinien.Minie trochę czasu, zanim zdobędę jej zaufanie.- Nie znam szczegółów waszej umowy.To nie moja sprawa, niemniej czas jestwłaśnie tym, czego w tym przypadku nie masz.Zrób z tym porządek, zanim ludziezaczną plotkować.Skoro ja i matka to widzimy, to inni też.- Staram się.Ale muszę poczekać, aż sama do mnie przyjdzie.- Helene jest w tobie zakochana.To widać.- Może tak być.- To ci nie wystarczy? Chłopiec bardziej potrzebuje ojca niż opiekuna.- Wiem.I ona także o tym wie.Daj mi czas do.Mężczyźni odeszli od okna, a ja szybko wycofałam się w głąb korytarza.„Hele-ne jest w tobie zakochana.to ci nie wystarczy?.Musisz się z nią ożenić, Burl".Wszystko się we mnie buntowało przeciwko temu, co przed chwilą usłyszałam.Ich poglądy były biało-czarne, nie mieli pojęcia, ile odcieni szarości mieści się międzytymi skrajnościami.Żaden z nich nie wiedział, co zamierzam.Ojciec Burla uważał, żeszybki ślub załatwi sprawę.Dobrze, że przynajmniej Burl rozumiał, iż poślubię godopiero wtedy, kiedy sama uznam to za właściwe.Kaszląc i narzekając na pogodę, ponownie podeszłam do drzwi gabinetu, a po-tem zapukałam i weszłam.Obaj mężczyźni pochyleni nad mapami unieśli ze zdziwie-niem głowy.Kobiety rzadko zaglądały do męskich gabinetów.- Mogę wejść? Nie chciałabym przeszkadzać.Zerknęłam na mapę.Ziemie należące do posiadłości Abbots Mere były zazna-czone na szaro, a ciemniejszym szarym oznaczono tereny będące własnością lorda Sl-atterly'ego, które oddał w użytkowanie Wintersonowi.Na wschód od obu za-znaczonych terytoriów znajdował się duży obszar otoczony czerwoną linią.- Co to jest? - zapytałam, choć znałam odpowiedź.- To Foss Beck.Porzucone, odkąd pamiętam.Pora, żebyś się temu przyjrzał,Burl.R S- Pojadę tam, jak tylko woda opadnie.Nie możemy już dłużej pozwalać, żebynasze ziemie leżały odłogiem.Jestem pewien, że kiedyś były tam jakieś ruiny.- Zburzysz ruiny, a z kamieni postawisz budynki gospodarcze.- Foss Beck należy do pana? - zapytałam zaszokowana, a ton mojego głosusprawił, że obaj spojrzeli na mnie.- Od wieków stanowi część tej posiadłości.Kiedyś była to kwitnąca wioska.Byłtam dwór i kościół.Mieli nawet księdza.Z tego co pamiętam, cała wioska wymarła wczasie zarazy.Na pewno są tam jakieś pola warte rekultywacji.- Skoro wioska jest opuszczona, to ziemia jest niczyja i każdy może.- Nie każdy, panno Follet - przerwał mi lord Stillingfleete.- To, o czym panimówi, dotyczy tylko terenów uznanych przez prawo za ziemie wspólne.Foss Becknigdy nie było ziemią wspólną.Część naszych pól przez lata leżała odłogiem.Aleczasy się zmieniają.Rolnictwo się rozwija i dzięki nowoczesnym metodom nawetgorsze gleby mogą dobrze rodzić.Mamy lepsze, odporniejsze na choroby ziarno i no-we, silniejsze gatunki owiec.Najwyższy czas, by Burl zajął się tą ziemią.Szczególniepo tak ciężkiej zimie jak ta.Stałam jak oniemiała.Foss Beck było moim drugim domem, odkąd skończyłamczternaście lat.Moja rodzina gospodarowała tam najlepiej jak mogła.Zamierzali na-wet odbudować zrujnowany dwór.Gdzie się podzieją, kiedy ludzie Wintersona przyj-dą burzyć dwór? Przez głowę przelatywały mi różne myśli.Może powinnam im po-wiedzieć, że ruiny są zamieszkane? Ale jak wyjaśnić dlaczego? Co powie lord Stil-lingfleete, kiedy dowie się, że matką jego wnuka jest córka kryminalisty, której rodzi-na nielegalnie mieszka na terenie Abbots Mere i że jej ojciec jest tam pochowany?Mężczyźni pochylili się ponownie nad mapami, a ja zrozumiałam, że muszęuprzedzić moich bliskich o planach Wintersona.Czekała mnie wyprawa do FossBeck.Cały dzień padało, ale wróciliśmy na Blake Street przed zmrokiem.WcześniejWinterson znalazł okazję, by zostać ze mną sam na sam.Spytał, co mi dolega, czy tozmęczenie, czy chodzi o coś innego.R SSkłamałam, że to tylko niewyspanie, choć nie wiem, na ile byłam przekonująca.Wydawało się jednak, że uwierzył.Gdyby nie obecność jego rodziców, może powie-działabym mu, jaką katastrofą były jego plany dla mojej rodziny.Słysząc zawodzeniezmęczonego Claude'a, przypomniałam sobie o jego urodzinach i o tym, że mam za-wieźć Jamiego do Osbaldwick.To dobrze, bo w tym czasie ja pojadę do Foss Beck.Gdy Cynthia odjeżdżała, pomachałam jej na pożegnanie.- Do zobaczenia we wtorek - krzyknęłam na wypadek, gdyby Winterson niewiedział o zaproszeniu na urodziny.Pragnęłam go do szaleństwa i niewiele brakowało, żebym została na noc w Ab-bots Mere.Nie zrobiłam tego, bo nie chciałam, by jego rodzice uznali, że Burl zająłmiejsce Linasa.To nie było takie proste.Jeszcze niedawno twierdziłam, że nigdy niezostanę jego kochanką.Wprawdzie on się tym nie przejął i znalazł sposób, żeby toobejść.Jednak w oczach jego bliskich pragnęłam uchodzić za kobietą stałą w uczu-ciach [ Pobierz całość w formacie PDF ]