[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Adrienne wybaczyła mu prawie wszystko w tym momencie, ponieważwyglądał jak mały chłopiec, gdy tak patrzył w milczeniu.- Moja pani.- Powiedziała, próbując dygnąć i mając nadzieję, żewłaściwie zwróciła się do matki Hawka, bo instynktownie polubiła te kobietę,nawet, jeśli dała życie temu zarozumiałemu kobieciarzowi.- Lydia będzie dobrze.I jeśli mogę, Adrienne? Hawk mówił mi, że takwłaśnie wolisz.- Adrienne jest świetnie.Kawa?Lydia zaśmiała się, wyraznie niezmieszana przez tę jedną obsesję.- Rozumiem, że przywykłaś do mocnego napoju o poranku.Mójuzdrowiciel mówi, że ma właściwości odmładzające i naturalnie dodaje energii.- Tak.- Adrienne przytaknęła gwałtownie.- Spiżarnia, Hawk.- Lydia zachęciła syna.- Pozwolisz mi? - Zapytał uszczypliwie.- Od kiedy mnie słuchasz? - Lydia spytała z iskra w oku.- Wez swą nowążonę i znajdz jej kawę.I Adrienne, jeśli potrzebujesz czegokolwiek jeszcze,choćby współczującego ucha, znajdz mnie.Spędzam większość dnia wogrodach.Każdy może wskazać ci drogę.- Dziękuję.- Adrienne powiedziała to z głębi serca.Jak miło mieć kogoś,kto przyjaznie ją powitał! Kogoś, kto nie był mężczyzną i nie był piękny ponadwszelkie wyobrażenie.- Chodz.- Hawk wyciągnął do niej rękę.Rezygnując z dotknięcia go,powiedziała słodko.- Idę za tobą.26Brandy-rich nie mogłem znalezć w słowniku to zrobiłem taki ochrypły, przepity.- 57 -- Nay, dziewczyno, ja idę za tobą.- Wykonał ręką gest.Obrysował dłoniąsłodkie krzywizny jej bioder.27- Muszę nalegać.- Sprzeciwiła się Adrienne.- Tak, jak i ja.- Odparował.- Idz.Parsknęła.Skrzyżował swe potężne ramiona na piersi i śmiało spojrzał jejw oczy.- Och, do diabła.O to też będziemy walczyć?- Nie, jeśli mi się podporządkujesz, dziewczyno.- Za nimi Lydia na wpółwarknęła, na w pół się zaśmiała.- Dlaczego po prostu nie pójdziecie obok siebie.- Powiedziałazachęcająco.- Zwietnie.- Warknęła Adrienne.- Zwietnie.- Burknął Hawk.Lydia śmiała się, aż łzy błysnęły w jej wesołych, zielonych oczach.Nareszcie.Dziewczyna godna jej syna.27Zawsze mówiłem, że facet puszcza kobietę przodem tylko po to, żeby gapić się na jej tyłek.- 58 -ROZDZIAA 8ROZDZIAA 8Bok przy boku, nie musiała na niego patrzeć.Dzięki Bogu za drobnełaski.- A tu mamy spiżarnię.- Powiedział Hawk, odblokowując i otwierającdrzwi.Duch Adrienne urósł.Jej nos zmarszczył się delikatnie.Czuła ziarnakawy, przyprawy, herbaty, wszystkie zwyczajne, wspaniałe rzeczy.Praktyczniewskoczyła do pomieszczenia, z Hawkiem, następującym jej na pięty.Już miałagłęboko zanurzyć rękę w plecionym, brązowym worku, z którego wydostawałsię najsmakowitszy zapach, grzesznie ciemnej kawy, a Hawk jakoś znalazł sięmiedzy Adrienne i jej nagrodą.- Wygląda na to, że całkiem lubisz swoją kawę.- Zauważył ze zbytżywym zainteresowaniem dla jej upodobań.- Tak.- Ze zniecierpliwieniem przeniosła ciężar ciała z nogi na nogę, aleon miał dużo ciała, żeby zablokować jej przejście.- Rusz się, Hawk.-Poskarżyła się, a on zaśmiał się cicho, gdy chwycił swoimi wielkimi dłońmi jejtalię, prawie ją obejmując.Adrienne znieruchomiała, gdy zapach jeszcze bardziej zniewalający niżjej ukochana kawa podrażnił jej nozdrza.Zapach skóry i mężczyzny.Siły iseksualnej biegłości.Pewności siebie i męskości.Zapach wszystkiego, cowyobrażała sobie w snach.- Ach, moje serce, jest pewna cena.- Wymruczał.- Ty nie masz serca.- Poinformowała jego klatkę piersiową.- Prawda.- Zgodził się.- Skradłaś je.A ostatniej nocy stałem przed tobąw agonii, podczas gdy ty rozdzierałaś je na strzępy.- Och, skończ.- Dziwnie mówisz, moje serce.- Twoje serce to mizerny czarny orzech.Wyschnięty.Pomarszczony.-Nie pozwoliła sobie spojrzeć na niego.Zaśmiał się.- Dziewczyno, będziesz bawić mnie do póznej starości.- Kawy.- Wymamrotała.- Opłata musi zostać naliczona.- A jaka to ma być opłata?- 59 -- Tego ranka jest prosta.Kiedy indziej może nie być.Dziś twoja kawabędzie cię kosztować tylko małego całusa.- Myślisz o wydzielaniu mi kawy za pocałunki? - Zawołałaniedowierzająco.I na złość sobie odchyliła w tył głowę i napotkała jegospojrzenie.Cóż, prawie.Jej oczy zahaczyły i zatrzymały się trzy cale podoczami, na jego idealnie ukształtowanych ustach o pięknym kolorze.Męskieusta nie powinny mieć tak dobrego kształtu i być takie pociągające.Zapomniałao kawie i pomyślała o skosztowaniu go, a jej zdradzieckie kolana znów zaczęłysię trząść.- Zmiało.- Zachęcił.Gnojek.Wiedział, że chciała go pocałować.- Wiem, że nie chcesz, dziewczyno, ale musisz, jeśli chcesz swoją kawę.- A jeśli nie?- Nie dostaniesz swojej kawy.- Wzruszył ramionami.- Naprawdę, toniska cena.- Nie sądzę, żeby dokładnie o to chodziło twojej matce.Zaśmiał się, mrocznym, zmysłowym pomrukiem i poczuła, że sztywniejąjej sutki.Boże w niebiosach, on był niebezpieczny.- Moja matka jest w połowie odpowiedzialna za mnie, więc nie proponujjej jeszcze świętości, moje serce.- Przestań mnie nazywać swoim sercem.Mam imię.- Aye.Adrienne Douglas.Moja żona.Ciesz się, że po prostu nie wezmętego, co mi się prawnie należy.Złapała jego rękę szybko, tylko na tak długo ile wymagało pocałowaniejej potem ja wypuściła.- Moja kawa.- Zażądała.Ciemne oczy Hawka zalśniły niecierpliwą zmysłowością.- Oczywiście, dziewczyno, musisz się dużo nauczyć o całowaniu.- Wiem jak całować!- Och? Może powinnaś ponownie zademonstrować, jeśli to była twojaidea całowania.Wymagam czegoś więcej.- Uśmiechnął się do niej, a jego dolnawarga wygięła się zapraszająco.Adrienne zamknęła oczy by uciec od obrazu jego idealnych ust i w chwili,gdy opuściła powieki, zrozumiała, że popełniła poważny taktyczny błąd.Hawkujął jej twarz w dłonie i oparł ja o ścianę, więżąc ją swoim potężnym ciałem.Oczy Adrienne otwarły się błyskawicznie.- 60 -- Nie zamknęłam oczu, żebyś mnie pocałował! - Zawołała, ale jejodmowa straciła swoją moc, gdy napotkała jego spojrzenie.Jego intensywniehebanowe oczy rozbiły jej myśli, sprawiając, że była obolała od chęcizaakceptowania przyjemności, którą oferował, ale wiedziała, że nie wolno jej.Adrienne spróbowała uwolnić się z jego uchwytu, ale jego ręce na jej twarzybyły mocne.- Hawk! Nie sądzę.- Tak, sądzisz.I to aż za bardzo.- Przerwał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Adrienne wybaczyła mu prawie wszystko w tym momencie, ponieważwyglądał jak mały chłopiec, gdy tak patrzył w milczeniu.- Moja pani.- Powiedziała, próbując dygnąć i mając nadzieję, żewłaściwie zwróciła się do matki Hawka, bo instynktownie polubiła te kobietę,nawet, jeśli dała życie temu zarozumiałemu kobieciarzowi.- Lydia będzie dobrze.I jeśli mogę, Adrienne? Hawk mówił mi, że takwłaśnie wolisz.- Adrienne jest świetnie.Kawa?Lydia zaśmiała się, wyraznie niezmieszana przez tę jedną obsesję.- Rozumiem, że przywykłaś do mocnego napoju o poranku.Mójuzdrowiciel mówi, że ma właściwości odmładzające i naturalnie dodaje energii.- Tak.- Adrienne przytaknęła gwałtownie.- Spiżarnia, Hawk.- Lydia zachęciła syna.- Pozwolisz mi? - Zapytał uszczypliwie.- Od kiedy mnie słuchasz? - Lydia spytała z iskra w oku.- Wez swą nowążonę i znajdz jej kawę.I Adrienne, jeśli potrzebujesz czegokolwiek jeszcze,choćby współczującego ucha, znajdz mnie.Spędzam większość dnia wogrodach.Każdy może wskazać ci drogę.- Dziękuję.- Adrienne powiedziała to z głębi serca.Jak miło mieć kogoś,kto przyjaznie ją powitał! Kogoś, kto nie był mężczyzną i nie był piękny ponadwszelkie wyobrażenie.- Chodz.- Hawk wyciągnął do niej rękę.Rezygnując z dotknięcia go,powiedziała słodko.- Idę za tobą.26Brandy-rich nie mogłem znalezć w słowniku to zrobiłem taki ochrypły, przepity.- 57 -- Nay, dziewczyno, ja idę za tobą.- Wykonał ręką gest.Obrysował dłoniąsłodkie krzywizny jej bioder.27- Muszę nalegać.- Sprzeciwiła się Adrienne.- Tak, jak i ja.- Odparował.- Idz.Parsknęła.Skrzyżował swe potężne ramiona na piersi i śmiało spojrzał jejw oczy.- Och, do diabła.O to też będziemy walczyć?- Nie, jeśli mi się podporządkujesz, dziewczyno.- Za nimi Lydia na wpółwarknęła, na w pół się zaśmiała.- Dlaczego po prostu nie pójdziecie obok siebie.- Powiedziałazachęcająco.- Zwietnie.- Warknęła Adrienne.- Zwietnie.- Burknął Hawk.Lydia śmiała się, aż łzy błysnęły w jej wesołych, zielonych oczach.Nareszcie.Dziewczyna godna jej syna.27Zawsze mówiłem, że facet puszcza kobietę przodem tylko po to, żeby gapić się na jej tyłek.- 58 -ROZDZIAA 8ROZDZIAA 8Bok przy boku, nie musiała na niego patrzeć.Dzięki Bogu za drobnełaski.- A tu mamy spiżarnię.- Powiedział Hawk, odblokowując i otwierającdrzwi.Duch Adrienne urósł.Jej nos zmarszczył się delikatnie.Czuła ziarnakawy, przyprawy, herbaty, wszystkie zwyczajne, wspaniałe rzeczy.Praktyczniewskoczyła do pomieszczenia, z Hawkiem, następującym jej na pięty.Już miałagłęboko zanurzyć rękę w plecionym, brązowym worku, z którego wydostawałsię najsmakowitszy zapach, grzesznie ciemnej kawy, a Hawk jakoś znalazł sięmiedzy Adrienne i jej nagrodą.- Wygląda na to, że całkiem lubisz swoją kawę.- Zauważył ze zbytżywym zainteresowaniem dla jej upodobań.- Tak.- Ze zniecierpliwieniem przeniosła ciężar ciała z nogi na nogę, aleon miał dużo ciała, żeby zablokować jej przejście.- Rusz się, Hawk.-Poskarżyła się, a on zaśmiał się cicho, gdy chwycił swoimi wielkimi dłońmi jejtalię, prawie ją obejmując.Adrienne znieruchomiała, gdy zapach jeszcze bardziej zniewalający niżjej ukochana kawa podrażnił jej nozdrza.Zapach skóry i mężczyzny.Siły iseksualnej biegłości.Pewności siebie i męskości.Zapach wszystkiego, cowyobrażała sobie w snach.- Ach, moje serce, jest pewna cena.- Wymruczał.- Ty nie masz serca.- Poinformowała jego klatkę piersiową.- Prawda.- Zgodził się.- Skradłaś je.A ostatniej nocy stałem przed tobąw agonii, podczas gdy ty rozdzierałaś je na strzępy.- Och, skończ.- Dziwnie mówisz, moje serce.- Twoje serce to mizerny czarny orzech.Wyschnięty.Pomarszczony.-Nie pozwoliła sobie spojrzeć na niego.Zaśmiał się.- Dziewczyno, będziesz bawić mnie do póznej starości.- Kawy.- Wymamrotała.- Opłata musi zostać naliczona.- A jaka to ma być opłata?- 59 -- Tego ranka jest prosta.Kiedy indziej może nie być.Dziś twoja kawabędzie cię kosztować tylko małego całusa.- Myślisz o wydzielaniu mi kawy za pocałunki? - Zawołałaniedowierzająco.I na złość sobie odchyliła w tył głowę i napotkała jegospojrzenie.Cóż, prawie.Jej oczy zahaczyły i zatrzymały się trzy cale podoczami, na jego idealnie ukształtowanych ustach o pięknym kolorze.Męskieusta nie powinny mieć tak dobrego kształtu i być takie pociągające.Zapomniałao kawie i pomyślała o skosztowaniu go, a jej zdradzieckie kolana znów zaczęłysię trząść.- Zmiało.- Zachęcił.Gnojek.Wiedział, że chciała go pocałować.- Wiem, że nie chcesz, dziewczyno, ale musisz, jeśli chcesz swoją kawę.- A jeśli nie?- Nie dostaniesz swojej kawy.- Wzruszył ramionami.- Naprawdę, toniska cena.- Nie sądzę, żeby dokładnie o to chodziło twojej matce.Zaśmiał się, mrocznym, zmysłowym pomrukiem i poczuła, że sztywniejąjej sutki.Boże w niebiosach, on był niebezpieczny.- Moja matka jest w połowie odpowiedzialna za mnie, więc nie proponujjej jeszcze świętości, moje serce.- Przestań mnie nazywać swoim sercem.Mam imię.- Aye.Adrienne Douglas.Moja żona.Ciesz się, że po prostu nie wezmętego, co mi się prawnie należy.Złapała jego rękę szybko, tylko na tak długo ile wymagało pocałowaniejej potem ja wypuściła.- Moja kawa.- Zażądała.Ciemne oczy Hawka zalśniły niecierpliwą zmysłowością.- Oczywiście, dziewczyno, musisz się dużo nauczyć o całowaniu.- Wiem jak całować!- Och? Może powinnaś ponownie zademonstrować, jeśli to była twojaidea całowania.Wymagam czegoś więcej.- Uśmiechnął się do niej, a jego dolnawarga wygięła się zapraszająco.Adrienne zamknęła oczy by uciec od obrazu jego idealnych ust i w chwili,gdy opuściła powieki, zrozumiała, że popełniła poważny taktyczny błąd.Hawkujął jej twarz w dłonie i oparł ja o ścianę, więżąc ją swoim potężnym ciałem.Oczy Adrienne otwarły się błyskawicznie.- 60 -- Nie zamknęłam oczu, żebyś mnie pocałował! - Zawołała, ale jejodmowa straciła swoją moc, gdy napotkała jego spojrzenie.Jego intensywniehebanowe oczy rozbiły jej myśli, sprawiając, że była obolała od chęcizaakceptowania przyjemności, którą oferował, ale wiedziała, że nie wolno jej.Adrienne spróbowała uwolnić się z jego uchwytu, ale jego ręce na jej twarzybyły mocne.- Hawk! Nie sądzę.- Tak, sądzisz.I to aż za bardzo.- Przerwał [ Pobierz całość w formacie PDF ]