[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. A dlaczego ją niby zmieniam?! Tyle że nie mogę sobie pozwolić nałamanie przysięgi.Poza tym jest jeszcze jedna sprawa.Usiłowałem nawet otym porozmawiać z Susan.Jeśli Sasha dopuściła się oszustwa, to jest nanajlepszej drodze do tego, żeby stać się kryminalistką.Trzeba jej pokazać,do czego to prowadzi, że tak nie wolno, że grozi za to kara.Siostra zmarszczyła czoło. Może masz rację.Sama nie wiem.Wybrali się na lunch, a właściwie to Caitlin jadła, bo Brian prawie nietknął jedzenia.Siostra sama do niego zadzwoniła, bo miała dziś akuratwolne, a Brian skorzystał z okazji, żeby porozmawiać z nią o swoichproblemach. I co teraz, twoim zdaniem, powinienem zrobić? spytał. Kup jej kwiaty, czekoladki, tomik poezji i przeproś za wszystko poradziła. A najlepiej pierścionek z olbrzymim brylantem. Niestety, na olbrzymi mnie nie stać.Na średni też dodał, widząc,jak Caitlin otwiera usta, a potem popatrzył na nią podejrzliwie. Nabijaszsię ze mnie, co?Siostra uśmiechnęła się tajemniczo.Wyjęła z portmonetki dwadzieściadolarów i położyła je na stoliku. Muszę już iść powiedziała. Daj znać, gdyby wydarzyło się cośnowego.Brian próbował wcisnąć jej pieniądze.174RS Ja zapłacę. Daj spokój, przecież to ja cię zaprosiłam.I zdaje się, że tylko jajadłam.Powinieneś uważać, bo zagłodzisz się na śmierć. Przynajmniej sprawa się rozwiąże rzekł z cierpkim uśmiechem.Nie przejmuj się, przeżyję.Już mama o to zadba. Do niedzieli zostało jeszcze parę dni.Brian machnął ręką. Mam dziś przyjechać do rodziców na kolację.Nie wiem, jak to siędzieje, ale matka od razu wyczuwa, kiedy mam kłopoty. Instynkt macierzyński mruknęła Caitlin i spojrzała na zegarek.Naprawdę muszę już iść.W drodze na posterunek Brian wciąż zastanawiał się nad słowamisiostry.A może jednak nie żartowała? Sam nie miał lepszych pomysłów,zatrzymał się więc przy Paula's Posies" żeby zamówić wiązankę dla Susan.Paula Maxwell, właścicielka kwiaciarni, powitała go czarującymuśmiechem. Cześć, Brian, dawno cię nie widziałam.Chodzili razem do szkoły, ale ponieważ była dwie klasy niżej, uważałją za smarkulę. Tak się złożyło rzekł z westchnieniem, myśląc o tym, że niekupował ostatnio kwiatów, bo nie miał komu.Paula odgarnęła do tyłu ciemne włosy. Co cię sprowadza? Chciałbym kupić dużą, ładną wiązankę. Na jaką okazję? Nic specjalnego.Chciałbym ją wysłać przez posłańca. Jakiejś kobiecie?No pewnie, że nie facetowi! Tego jeszcze brakowało!175RS Tak, znajomej. Mógł jej to powiedzieć, przecież i tak musiał podaćnazwisko Susan i adres antykwariatu, bo tam najłatwiej było zastać Susan wciągu dnia. Co byś radziła? Najlepsze są róże, i to na wszelkie okazje. Myślałem raczej o bukiecie, złożonym z różnych kwiatów. Ile pieniędzy chcesz na to przeznaczyć? zapytała Paula.Zastanawiał się chwilę. Jakieś sześćdziesiąt, siedemdziesiąt dolarów odparł w końcu. Zwietnie.Wybiorę ci coś naprawdę ładnego.To może być bukiet zróżowych róż, różowych lilii, purpurowych frezji, białych astrów i możejeszcze dam kilka żółtych orchidei.Co ty na to?Brian pokiwał głową. Doskonale.Co prawda, nie miał pojęcia, jak wyglądają różowe lilie czy purpurowefrezje, nie mówiąc już o orchideach, ale wiedział, że Paula świetnie zna sięna kwiatach.W szkolnych czasach wygrała olimpiadę biologiczną i wszyscybyli pewni, że pójdzie na studia, ale ona wolała przejąć rodzinnąkwiaciarnię. Jak chcesz zapłacić? Brian zajrzał do portfela. Mogę gotówką. Zerknij jeszcze na kartki, które tu mamy.Możesz też napisać własną.Tam dalej są czyste blankietyBrian przejrzał dostępne wzory i wybrał w końcu kartkę ze srebrnymbrzeżkiem i napisem; Przepraszam za to, co zrobiłem.Kocham cię doszaleństwa".Wystarczyło się podpisać.Co prawda, nie do końcaodpowiadało mu to: do szaleństwa", ale nie chciał sam pisać do Susan,przekonany, że może to wyjść niezręcznie.176RSWłożył kartę do koperty i napisał na niej adres Susan.Następniespojrzał na Paulę, która zgrabnie komponowała bukiet.Zerkał na niego zprawdziwą przyjemnością, a wiązanka rosła w oczach.Musi spodobać się Susan.Paula jest prawdziwą profesjonalistką.Po pięciu minutach bukiet był gotowy.Teraz trzeba go byłozapakować w celofan. Możemy go dostarczyć jeszcze dzisiejszego popołudnia powiedziała Paula. To wspaniale.Chciałbym go wysłać Susan Pickering do "Hazel'sCloset" w Mill Creek Center. Do Susan? Naprawdę? Znasz ją? zdziwił się. Tak, śpiewamy razem w parafialnym chórze. Popatrzyła na niegoznacząco. Masz dobry gust, Brian.Susan to naprawdę miła dziewczyna [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
. A dlaczego ją niby zmieniam?! Tyle że nie mogę sobie pozwolić nałamanie przysięgi.Poza tym jest jeszcze jedna sprawa.Usiłowałem nawet otym porozmawiać z Susan.Jeśli Sasha dopuściła się oszustwa, to jest nanajlepszej drodze do tego, żeby stać się kryminalistką.Trzeba jej pokazać,do czego to prowadzi, że tak nie wolno, że grozi za to kara.Siostra zmarszczyła czoło. Może masz rację.Sama nie wiem.Wybrali się na lunch, a właściwie to Caitlin jadła, bo Brian prawie nietknął jedzenia.Siostra sama do niego zadzwoniła, bo miała dziś akuratwolne, a Brian skorzystał z okazji, żeby porozmawiać z nią o swoichproblemach. I co teraz, twoim zdaniem, powinienem zrobić? spytał. Kup jej kwiaty, czekoladki, tomik poezji i przeproś za wszystko poradziła. A najlepiej pierścionek z olbrzymim brylantem. Niestety, na olbrzymi mnie nie stać.Na średni też dodał, widząc,jak Caitlin otwiera usta, a potem popatrzył na nią podejrzliwie. Nabijaszsię ze mnie, co?Siostra uśmiechnęła się tajemniczo.Wyjęła z portmonetki dwadzieściadolarów i położyła je na stoliku. Muszę już iść powiedziała. Daj znać, gdyby wydarzyło się cośnowego.Brian próbował wcisnąć jej pieniądze.174RS Ja zapłacę. Daj spokój, przecież to ja cię zaprosiłam.I zdaje się, że tylko jajadłam.Powinieneś uważać, bo zagłodzisz się na śmierć. Przynajmniej sprawa się rozwiąże rzekł z cierpkim uśmiechem.Nie przejmuj się, przeżyję.Już mama o to zadba. Do niedzieli zostało jeszcze parę dni.Brian machnął ręką. Mam dziś przyjechać do rodziców na kolację.Nie wiem, jak to siędzieje, ale matka od razu wyczuwa, kiedy mam kłopoty. Instynkt macierzyński mruknęła Caitlin i spojrzała na zegarek.Naprawdę muszę już iść.W drodze na posterunek Brian wciąż zastanawiał się nad słowamisiostry.A może jednak nie żartowała? Sam nie miał lepszych pomysłów,zatrzymał się więc przy Paula's Posies" żeby zamówić wiązankę dla Susan.Paula Maxwell, właścicielka kwiaciarni, powitała go czarującymuśmiechem. Cześć, Brian, dawno cię nie widziałam.Chodzili razem do szkoły, ale ponieważ była dwie klasy niżej, uważałją za smarkulę. Tak się złożyło rzekł z westchnieniem, myśląc o tym, że niekupował ostatnio kwiatów, bo nie miał komu.Paula odgarnęła do tyłu ciemne włosy. Co cię sprowadza? Chciałbym kupić dużą, ładną wiązankę. Na jaką okazję? Nic specjalnego.Chciałbym ją wysłać przez posłańca. Jakiejś kobiecie?No pewnie, że nie facetowi! Tego jeszcze brakowało!175RS Tak, znajomej. Mógł jej to powiedzieć, przecież i tak musiał podaćnazwisko Susan i adres antykwariatu, bo tam najłatwiej było zastać Susan wciągu dnia. Co byś radziła? Najlepsze są róże, i to na wszelkie okazje. Myślałem raczej o bukiecie, złożonym z różnych kwiatów. Ile pieniędzy chcesz na to przeznaczyć? zapytała Paula.Zastanawiał się chwilę. Jakieś sześćdziesiąt, siedemdziesiąt dolarów odparł w końcu. Zwietnie.Wybiorę ci coś naprawdę ładnego.To może być bukiet zróżowych róż, różowych lilii, purpurowych frezji, białych astrów i możejeszcze dam kilka żółtych orchidei.Co ty na to?Brian pokiwał głową. Doskonale.Co prawda, nie miał pojęcia, jak wyglądają różowe lilie czy purpurowefrezje, nie mówiąc już o orchideach, ale wiedział, że Paula świetnie zna sięna kwiatach.W szkolnych czasach wygrała olimpiadę biologiczną i wszyscybyli pewni, że pójdzie na studia, ale ona wolała przejąć rodzinnąkwiaciarnię. Jak chcesz zapłacić? Brian zajrzał do portfela. Mogę gotówką. Zerknij jeszcze na kartki, które tu mamy.Możesz też napisać własną.Tam dalej są czyste blankietyBrian przejrzał dostępne wzory i wybrał w końcu kartkę ze srebrnymbrzeżkiem i napisem; Przepraszam za to, co zrobiłem.Kocham cię doszaleństwa".Wystarczyło się podpisać.Co prawda, nie do końcaodpowiadało mu to: do szaleństwa", ale nie chciał sam pisać do Susan,przekonany, że może to wyjść niezręcznie.176RSWłożył kartę do koperty i napisał na niej adres Susan.Następniespojrzał na Paulę, która zgrabnie komponowała bukiet.Zerkał na niego zprawdziwą przyjemnością, a wiązanka rosła w oczach.Musi spodobać się Susan.Paula jest prawdziwą profesjonalistką.Po pięciu minutach bukiet był gotowy.Teraz trzeba go byłozapakować w celofan. Możemy go dostarczyć jeszcze dzisiejszego popołudnia powiedziała Paula. To wspaniale.Chciałbym go wysłać Susan Pickering do "Hazel'sCloset" w Mill Creek Center. Do Susan? Naprawdę? Znasz ją? zdziwił się. Tak, śpiewamy razem w parafialnym chórze. Popatrzyła na niegoznacząco. Masz dobry gust, Brian.Susan to naprawdę miła dziewczyna [ Pobierz całość w formacie PDF ]