[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.  Jej matka miała na imię Charlotte.Wszyscy mówili na nią Lottie.Ona i mała przyjechały tupewnego dnia z grupą robotników sezonowych.Lottie była ładna, ale miała pewne cechy urody Okie,więc może była jedną z nich.Albo ktoś z jej rodziny miał takie pochodzenie.Słyszał pan o nich?Potakująco kiwnąłem głową. A skąd pochodzi pańska rodzina? Z Missouri.Zamyśliła się na moment. No cóż, Lottie wyglądała mi na czystej krwi Okie.Już mówiłam, że była ładna, ale szczupłai koścista.Nosowy akcent i rzucający się w oczy brak wykształcenia.Wiem, że to obrazliweokreślenie tej narodowości, ale jestem już zbyt stara, żeby martwić się o takie rzeczy.Wtedy nieprzeszkadzało im, że mówi się o nich  Okie , więc dalej ich tak nazywam.Moja rodzina częściowowywodzi się spośród Californio i pomimo różnych nieprzyjemności jakoś sobie poradziłam w życiu.Wie pan, kim są Californio? To osadnicy z Meksyku. Osadnicy, którzy przyszli tu po Indianach, zanim Anglicy dotarli na zachód w poszukiwaniuzłota.Nie wyglądam jak rodowita Amerykanka, więc całe życie musiałam udawać, że nie słyszędrwin za moimi plecami.Ale nauczyłam się nie zwracać na to uwagi i zajmować się własnymisprawami.A Lottie Devane była Okie.Wysączyła piwo do końca. Była całkiem niebrzydką dziewczyną: szczupłą, z bujnymi piersiami i zgrabnymi nogami.A kiedyszła, zdawało się, że tańczy.Była także naturalną blondynką.Ale nie taką jasną jak Hope.Zaraz poprzyjezdzie ufarbowała się na platynowo.Lubiła malować oczy na niebiesko, przyklejać sobiesztuczne rzęsy, używać ostrej, czerwonej szminki i nosić obcisłe spódnice.Każda dziewczyna chciaławtedy wyglądać jak Marylin Monroe, bez względu na to, czy miała dostateczne predyspozycje.Rzecz w tym, że Lottie przyjechała z robotnikami zajmującymi się zbieraniem owoców, ale niepodjęła tej pracy  ciągnęła. Udało się jej wynająć dwupokojowe lokum przy Citrus Street.Wskazała palcem. To trzy przecznice stąd.Nazywaliśmy ją ulicą skórek, bo migranci zabierali dodomów przejrzałe cytryny, żeby na własny użytek robić lemoniadę, więc rynsztoki pełne były skórek.Rzędy baraków w opłakanym stanie.Zbiorowe szalety.Tam właśnie początkowo mieszkały Lottiei Hope.Ale szybko przeniosły się do prawdziwego mieszkania.Kiedy Lottie była w miasteczku,zazwyczaj siedziała w domu. Wyjeżdżała często?Wzruszyła ramionami. Zwykła wyjeżdżać na całe dnie.  Dokąd? Nie miała samochodu, więc jezdziła autostopem.Zapewne do Bakersfield albo do Fresco, boprzywoziła ładne rzeczy.Dopiero pózniej kupiła sobie wóz. Aadne rzeczy?Skóra wokół ciemnych oczu znów się napięła. Mój drugi mąż był asystentem szefa jednej z lemoniadowych firm i wszystko o wszystkichwiedział.Mówił, że kiedy Lottie czekała na okazję, stawała na poboczu i zadzierała spódnicę.Wrazz Hope mieszkały tu, dopóki dziewczynka nie skończyła czternastu lat.Pózniej przeprowadziły się doBakersfield.Hope twierdziła, że to dlatego, żeby miała bliżej do średniej szkoły. Tyle lat wynajmowała mieszkanie nie pracując?  zdziwiłem się. Wiedziała, jak to robić. Mówimy o stałym kochanku czy o interesie?Popatrzyła na mnie uważnie. Dlaczego w dzisiejszych czasach wszyscy muszą być tacy dokładni? Chciałbym wrócić z konkretną wiedzą, a nie domysłami, pani Campos. No cóż, nie wiem, w czym coś takiego może panu pomóc.Tak, brała pieniądze od mężczyzn.Ile? Nie wiem.Nie jestem także w stanie powiedzieć, czy działała oficjalnie, czy też sugerowałatylko, by zostawiali jej coś pod poduszką, bo pilnowałam wyłącznie własnych spraw.Czasamiwyjeżdżała na kilka dni i wracała z mnóstwem nowych ubrań.Nie wiem, czy to było coś więcej niżtylko zwykły wyjazd na zakupy.Pamiętam jednak, że zawsze kupowała ubrania także dla Hope.I tonajlepsze.Lubiła stroić dziecko.Inne dziewczynki biegały w dżinsach i podkoszulkach, a mała Hopezawsze miała ładną, czystą sukienkę.A i sama bardzo dbała o swoje ubrania.Nie widziałam nigdy,żeby się wybrudziła.Najczęściej siedziała w domu, czytała i ćwiczyła pisanie.Nauczyła się czytaćw wieku pięciu lat i zawsze kochała książki. Czy cokolwiek wskazywało na to, że Hope zdawała sobie sprawę, czym zajmowała się jejmatka?Wzruszyła ramionami i przełożyła pustą butelkę po piwie z jednej ręki do drugiej. Czy Hope kiedykolwiek rozmawiała z panią na ten temat, pani Campos? Nie byłam jej psychologiem, czy, jak wy to teraz nazywacie, psychoterapeutką, tylkonauczycielką. Dzieci zazwyczaj wolą rozmawiać ze swymi nauczycielami niż z psychologami. Odstawiła butelkę i splotła ręce na piersiach. Nie, nigdy na ten temat ze mną nie rozmawiała, ale wszyscy o tym wiedzieli, a ona nie byłagłupia.Zawsze myślałam, że to wstyd spowodował, iż lubiła samotność. Widziała się z nią pani po przeprowadzce do Bakersfield? Rok pózniej przyjechała z wizytą  wyznała niechętnie. Zdobyła nagrodę i chciała mi jąpokazać. Jaką nagrodę?Za osiągnięcia w nauce.Stypendium ufundowane przez jakąś dużą firmę.Wręczano ją w czasietargów okręgu Kern.Przysłała mi zaproszenie, ale akurat miałam grypę, więc przyjechała dwa dnipózniej ze zdjęciami.Wyróżniono w ten sposób ją i jeszcze jednego ucznia.Najmądrzejsi chłopieci dziewczynka.Wciąż powtarzała mi, że to ja powinnam dostać tę nagrodę za całą przekazaną jejwiedzę.Chciała dać mi otrzymany pucharek. Dojrzała opinia jak na nastolatkę. Mówiłam panu, że zawsze była dojrzała jak na swój wiek.Uczyłam w szkole jedną klasę i, kiedystarsze dzieci zazwyczaj pomagały rodzicom przy zbiorach, mogłam poświęcić jej sporo czasu.Właściwie tylko dostarczałam.Hope wciąż nowe książki.Pochłaniała wiadomości niczym kombajn.Wstała i bez słowa wyszła z salonu na tył domu.Podszedłem do klatki z shih tzu i wsunąłem dośrodka palec.Piesek popatrzył na mnie zbolałym wzrokiem.Oddychał szybko. Cześć, malutka  szepnąłem. Szybko wracaj do zdrowia.Kosmate uszy z trudem się uniosły.Palcem pogładziłem delikatnie jej jedwabiste, białe futerko. Proszę  powiedziała Elsa Campos za moimi plecami.W ręku trzymała niewielki brązowy puchar ze złoconą plakietką, który wymagał oczyszczenia.Wręczyła mi go, a ja odczytałem wygrawerowany na przywieszce napis:NAGRODA BROOKE-HASTINGSZA WYBITNE WYNIKI W NAUCEDLAHOPE ALICE DEVANE Brooke-Hastings -powtórzyłem głośno.  Tak nazywała się ta firma.Zwróciłem pucharek, a ona odstawiła go na stół.Wróciła na swoje miejsce. Uparła się, żebym go wzięła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl