[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na szczęście Betty była miła.Zapytała, czy chciałabym przygotować coś szczególnego. Coś prostego  wymamrotałam. Może bułeczki kokosowe?  zaproponowała. Można je robić przez sen.Robiąc je, tak się właśnie czułam. Planowałem to przez cały tydzień  oświadczył Mike radośnie, wskazując obrazek w książce. Tofrancuska tarta. Czyli co?  chciał wiedzieć Peter. Taka francuska odwrócona szarlotka. A czemu nie miałbyś jej zrobić normalnie?  dopytywał się Peter. Ci Francuzi wszystko muszą miećna odwrót, hahahahaha!Betty chodziła po sali, pomagając i podsuwając wskazówki.( Dość masła, Mike, chyba nie chcesz dostaćataku serca". Nie, Fergusie, przykro mi.Musisz użyć normalnego piecyka, przepisy przeciwpożarowe nie pozwala-RLT ją nam wypiekać na cegłach na zboczu wzgórza.Przykro mi, jeśli przez to nie będzie autentyczny". Nie, Fergusie,naprawdę mi przykro". Nie, Fergusie, nie zachowuję się protekcjonalnie". Nie, Fergusie, nie mam nic przeciwkonarkotykom". Wiedz, Fergusie, że kiedyś zapaliłam trawkę". Masz coś przeciwko temu? Zaciągałam się").Czu-łam się okropnie, jednak było coś krzepiącego w mierzeniu i przesiewaniu mąki, cukru i sprofanowanego kokosa(jak nazywała wiórki mama), tłuczeniu jajek (z przerwami na lekkie torsje), ucieraniu tego w misce i wylewaniukleistej mikstury do papierowych foremek ozdobionych gałązkami ostrokrzewu.Przypomniały mi się czasy, gdybyłam małą dziewczynką i pomagałam mamie, zanim jeszcze na dobre zrezygnowałam z pieczenia.Trzymałam się z dala od Chrisa, bo czułam, że błyskawicznie przestanę mu się podobać, jeśli tylko przyjrzysię z bliska mojej trupiej twarzy i czerwonym plamom.Było to jednak trudne, gdyż dzięki jego wczorajszej trosceczułam się minimalnie lepiej w kwestii Luke'a.Skoro chciał ze mną rozmawiać jakiś inny mężczyzna, chyba niebyłam tak bezwartościowa, jak twierdził Luke? Ukradkiem obserwowałam Chrisa ugniatającego razowiec.Wes-tchnęłam, żałując, że to nie ja leżę na stolnicy.W pewnym momencie zauważyłam, że rozmawia z Misty O'Malley i zapewne powiedziała coś zabawnego,bo się roześmiał.Ten dzwięk i spojrzenie jego niebieskich oczu ugodziło mnie do żywego.Chciałam, żeby śmiał sięz moich dowcipów.Poczułam się zazdrosna i odrzucona przez Chrisa, a chwilę pózniej przypomniałam sobie, jak odrzucił mnieLuke.Znów wpadłam w depresję.Po zajęciach z gotowania nadszedł lunch, potem był film o pijakach, a następnie picie herbaty.Brnęłamprzez to wszystko jak w sennym koszmarze. Co ja tu robię?"  regularnie przelatywało mi przez głowę.Wzięłam swój umysł na stronę i zdrowo go ob-jechałam, przypominając mu o gwiazdach pop i detoksykacji oraz ogólnej wspaniałości Klasztoru.Ulżyło mi,uświadomiłam sobie, jaka ze mnie szczęściara.Wkrótce jednak znów ze zdumieniem gapiłam się na facetów wśrednim wieku, na żółte ściany, gęsty, papierosowy dym, straszliwą obmierzłość tego wszystkiego i znów się dziwi-łam, co ja tu robię?To przypominało noszenie butów o śliskich podeszwach.Ciągle myślałam, że kiedy skończę robić to, cowłaśnie robiłam, pozbieram się i zrobię coś przyjemnego.Ale nie.W chwili, gdy coś się kończyło, zaczynało się cośnastępnego.Zabrakło mi energii, żeby się z tym zmierzyć, łatwiej było iść razem ze stadem.Coś mnie martwiło.W mojej głowie kołatała się jakaś myśl, ale nie mogłam jej sprecyzować, wciąż miuciekała.RLT 19Po południu podszedł do mnie jakiś miły mężczyzna, którego nie kojarzyłam. Witaj.Neil jestem, też z grupy Josephine.Nie poznaliśmy się wczoraj, bo byłem u dentysty.W innych okolicznościach nie poświęciłabym pięciu sekund komuś, kto przedstawia się słowami:  Neil je-stem", ale było w nim coś niezwykle sympatycznego.Miał szelmowski błysk w oku, był uśmiechnięty i dosyć młody.Uświadomiłam sobie, że się prostuję i za-czynam się starać.Zanim nawet zobaczyłam obrączkę na jego palcu, wiedziałam, że jest żonaty.Miało to cośwspólnego z gładkością jego pulowera i wyprasowanymi spodniami.Poczułam dziwne ukłucie rozczarowania. Jak sobie radzisz z tą bandą wariatów?  Wskazał głową brązowe pulowery.Przepełniło mnie przyjemne ciepło.Normalny człowiek! Są w porządku. Zachichotałam. Jak na bandę wariatów. A co sądzisz o Josephine? Troszkę przerażająca. Tak, jeszcze jedna wariatka  powiedział. Wmawia ludziom rozmaite rzeczy, przyznają się do tego,co nie jest prawdą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl