[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ten widok sprawił, żezebrało mu się na wymioty.Coś zmoczyło jego twarz.Burza nareszcie się zerwała i zaczął padać deszcz.Skwierczące dźwięki w pobliżu powiedziały mu, że krople deszczu wojowały z ogniem.Dobrze, może miasto mimo wszystko nie spłonie do szczętu.Nagle pojawiła się Kat i usiadła koło niego.- Czy już po wszystkim? - spytała.Felix wsłuchał się w dźwięki otaczającej go rzezi i skinął głową.- Już niedługo - powiedział miękko.- Tak czy inaczej.Felix oparł się o pniak drzewa i spojrzał za siebie na miasteczko.W pobliżu siedzieliMessner i Kat, przyglądając mu się z wyrzutem.Oboje uważali, że nie powinien jeszczewstawać i chodzić.Jego gardło było ciągle spuchnięte i z trudnością przychodziło mumówienie oraz jedzenie, ale wyglądało na to, że wyjdzie z tego.Był po prostu wdzięczny zato, że nadal żył.Podobnie jak około dwustu mieszkańców wioski, którzy przeżyli wielką bitwę i jejrozstrzygnięcie.Ciągle słyszał jak w Świątyni Sigmara wyśpiewują dziękczynne modlitwy zawybawienie.Obok przejechał rycerz, jeden z potężnego oddziału wysłanego przez Księcia wodpowiedzi na wiadomość Messnera.Na lancy unosił nabity łeb zwierzoczłeka.Felix iMessner spojrzeli za nim i Felix był pewien, że leśnik myśli to samo co on.Na twarzymężczyzny widoczny był słaby grymas pogardy.To bardzo ładnie, że rycerze pozują teraz zeswoimi trofeami - ale gdzie oni byli gdy toczyła się prawdziwa walka? Zwycięscybohaterowie przybyli rankiem po bitwie.- A zatem znaleźliście działo? - zapytał Felix.Jego głos wydobył się grzechotliwymszeptem.- Tak - odpowiedział Messner.- To dziwna rzecz.Powiadają, że w dotyku jest ciepłe jakciało.Czarna magia, to pewne.Posłaliśmy po księdza, by to egzorcyzmował.Jeśli to niepodziała, stary książę wyśle czarodzieja.- Ale wszystkie bestie są martwe.- Tak, dorwaliśmy każdą z nich.Gotrek właśnie wrócił o świcie.Powiada, że to jużostatni.Obaj rozmawiali tylko po to, by uspokoić Kat i obaj o tym wiedzieli.Żaden nie chciał, bydoszła do głosu.A jednak, te wieści ucieszyły Felixa.Zdawało się, że bestie straciły serce iuciekły, gdy rozeszła się wiadomość o śmierci ich ohydnej przywódczyni.Rozproszeniezamieniło się w masakrę, gdy leśni zaczęli ścigać potwory.Teraz wyglądało na to, że Katswoim czynem ocaliła całą osadę.Była bohaterką i wszyscy jej to mówili.W tej chwili niebrzmiała jak bohaterka.- Nadal chcę z wami iść - powiedziała dziewczynka.Nie poddała się nawet po dwóchdniach przekonywania.- Nie możesz, Kat.Gotrek i ja zmierzamy do niebezpiecznych miejsc.Nie możemyzabrać cię z nami.Zostań z Messnerem.Nie chciał powiedzieć, że za głowy jego i Gotreka wyznaczona jest nagroda.Nie wobecności leśnika.- Zrób to, dziewczyno - dodał Messner.- Jest dla ciebie miejsce ze mną, Magdą idzieciakami.I znajdziesz przyjaciół wśród innych maluchów, to pewne.Kat spojrzała błagalnie na Felixa.Ten potrząsnął głową i zmusił twarz, by pozostałasurowa i spokojna.Nie był pewien jak długo wytrzyma, kiedy usłyszał ciężkie kroki Zabójcy.Z jego spojrzenia Felix wnosił, że krasnolud powiększył jeszcze swój ogromny rachunekśmierci, jaką zadał podczas bitwy.- Czas ucieka, człeczyno.Lepiej ruszajmy.Felix wstał powoli.Messner podszedł i uścisnął mu dłonie.Kat objęła najpierw Felixa, apotem Zabójcę.Messner musiał ją w końcu odciągnąć.- Do widzenia - powiedziała przez łzy.- Zawsze będę o was pamiętać.- Zrób to, malutka - powiedział miękko Gotrek.Odwrócili się i wyszli z Flensburga.Ścieżka była stroma, a droga kamienista.Przed nimileżało Nuln i niepewna przyszłość.Na szczycie pochyłości Felix odwrócił się i spojrzał w tył.Pod nimi Messner i Kat stanowili dwie małe figurki, machające na pożegnanie.Władcy mutantówCzytelnikowi tych stronic musi czasami wydawać się, że ja i mój towarzysz obłożenijesteśmy jakąś klątwą.Bez żadnego wysiłku z naszej strony i bez żadnego pragnienia z mojej,udało nam się dziwnym trafem spotkać wszelkie rodzaje wyznawców Chaosu.Osobiścieczęsto podejrzewałem, iż zostaliśmy skazani na przeciwstawianie się ich planom, nie całkiemświadomi czemu tak się dzieje.Tego rodzaju rozważania nigdy nie trapiły Zabójcy.Przyjmował wszelkie podobne wydarzenia z chrząknięciem i fatalistycznym wzruszeniemramion oraz odrzucał wszelkie spekulacje na ten temat jako próżne i bezużytecznefilozofowanie.Lecz moje rozmyślania w tej materii były długie i wnikliwe, toteż wydaje mi się,że jeśli istnieje na tym świecie moc przeciwna sługom Chaosu, wówczas może czasamiprowadziła nasze kroki, a nawet nas ochraniała.Z pewnością często krzyżowaliśmynajbardziej oburzające i nikczemne intrygi najbardziej nieprawdopodobnych złoczyńców.- Fragment z Moich Podróży z Gotrekiem,Tom II, spisanych przez Herr Felixa Jaegera(Wydawnictwo Altdorf, rok 2505)Felix Jaeger usłyszał trzask pękającej gałązki i zatrzymał się w miejscu.Jego dłonieinstynktownie namacały rękojeść miecza, podczas gdy bystre oczy rozglądały się pootoczeniu - ale niczego nie zauważył.Felix wiedział, że to na nic - światło blednącego słońcaledwo przedzierało się przez grubą okrywę liści nad głową, a w gęstym poszyciu lasu mogłaskradać się ukryta mała armia.Zmarszczył czoło i przesunął nerwowo palcami po swoichdługich jasnych włosach.Przypomniał sobie nagle wszystkie ostrzeżenia wędrownego kupca.Stary człowiek twierdził, że na drodze przed nimi czyhają mutanci, cała gromadapolująca na wszystko co przebywa trasę między Nuln, a Fredericksburgiem.Felix nie zwracałwówczas na niego uwagi, ponieważ kupczyna usiłował sprzedać mu lichy amulet, którypodobno został pobłogosławiony przez samego Wielkiego Teogonistę.Handlarz utrzymywał,że jest to pewne zabezpieczenie dla pielgrzymów i wędrowców.Felix zakupił już u niegomały sztylet do rzucania ukryty w pochwie na nadgarstku i nie miał zamiaru rozstawać się zwiększą ilością pieniędzy.Przesunął dłonią po przedramieniu gdzie było schowane ostrze,upewniając się, że nóż jest na swoim miejscu.Felix żałował w tej chwili, że nie ma amuletu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Ten widok sprawił, żezebrało mu się na wymioty.Coś zmoczyło jego twarz.Burza nareszcie się zerwała i zaczął padać deszcz.Skwierczące dźwięki w pobliżu powiedziały mu, że krople deszczu wojowały z ogniem.Dobrze, może miasto mimo wszystko nie spłonie do szczętu.Nagle pojawiła się Kat i usiadła koło niego.- Czy już po wszystkim? - spytała.Felix wsłuchał się w dźwięki otaczającej go rzezi i skinął głową.- Już niedługo - powiedział miękko.- Tak czy inaczej.Felix oparł się o pniak drzewa i spojrzał za siebie na miasteczko.W pobliżu siedzieliMessner i Kat, przyglądając mu się z wyrzutem.Oboje uważali, że nie powinien jeszczewstawać i chodzić.Jego gardło było ciągle spuchnięte i z trudnością przychodziło mumówienie oraz jedzenie, ale wyglądało na to, że wyjdzie z tego.Był po prostu wdzięczny zato, że nadal żył.Podobnie jak około dwustu mieszkańców wioski, którzy przeżyli wielką bitwę i jejrozstrzygnięcie.Ciągle słyszał jak w Świątyni Sigmara wyśpiewują dziękczynne modlitwy zawybawienie.Obok przejechał rycerz, jeden z potężnego oddziału wysłanego przez Księcia wodpowiedzi na wiadomość Messnera.Na lancy unosił nabity łeb zwierzoczłeka.Felix iMessner spojrzeli za nim i Felix był pewien, że leśnik myśli to samo co on.Na twarzymężczyzny widoczny był słaby grymas pogardy.To bardzo ładnie, że rycerze pozują teraz zeswoimi trofeami - ale gdzie oni byli gdy toczyła się prawdziwa walka? Zwycięscybohaterowie przybyli rankiem po bitwie.- A zatem znaleźliście działo? - zapytał Felix.Jego głos wydobył się grzechotliwymszeptem.- Tak - odpowiedział Messner.- To dziwna rzecz.Powiadają, że w dotyku jest ciepłe jakciało.Czarna magia, to pewne.Posłaliśmy po księdza, by to egzorcyzmował.Jeśli to niepodziała, stary książę wyśle czarodzieja.- Ale wszystkie bestie są martwe.- Tak, dorwaliśmy każdą z nich.Gotrek właśnie wrócił o świcie.Powiada, że to jużostatni.Obaj rozmawiali tylko po to, by uspokoić Kat i obaj o tym wiedzieli.Żaden nie chciał, bydoszła do głosu.A jednak, te wieści ucieszyły Felixa.Zdawało się, że bestie straciły serce iuciekły, gdy rozeszła się wiadomość o śmierci ich ohydnej przywódczyni.Rozproszeniezamieniło się w masakrę, gdy leśni zaczęli ścigać potwory.Teraz wyglądało na to, że Katswoim czynem ocaliła całą osadę.Była bohaterką i wszyscy jej to mówili.W tej chwili niebrzmiała jak bohaterka.- Nadal chcę z wami iść - powiedziała dziewczynka.Nie poddała się nawet po dwóchdniach przekonywania.- Nie możesz, Kat.Gotrek i ja zmierzamy do niebezpiecznych miejsc.Nie możemyzabrać cię z nami.Zostań z Messnerem.Nie chciał powiedzieć, że za głowy jego i Gotreka wyznaczona jest nagroda.Nie wobecności leśnika.- Zrób to, dziewczyno - dodał Messner.- Jest dla ciebie miejsce ze mną, Magdą idzieciakami.I znajdziesz przyjaciół wśród innych maluchów, to pewne.Kat spojrzała błagalnie na Felixa.Ten potrząsnął głową i zmusił twarz, by pozostałasurowa i spokojna.Nie był pewien jak długo wytrzyma, kiedy usłyszał ciężkie kroki Zabójcy.Z jego spojrzenia Felix wnosił, że krasnolud powiększył jeszcze swój ogromny rachunekśmierci, jaką zadał podczas bitwy.- Czas ucieka, człeczyno.Lepiej ruszajmy.Felix wstał powoli.Messner podszedł i uścisnął mu dłonie.Kat objęła najpierw Felixa, apotem Zabójcę.Messner musiał ją w końcu odciągnąć.- Do widzenia - powiedziała przez łzy.- Zawsze będę o was pamiętać.- Zrób to, malutka - powiedział miękko Gotrek.Odwrócili się i wyszli z Flensburga.Ścieżka była stroma, a droga kamienista.Przed nimileżało Nuln i niepewna przyszłość.Na szczycie pochyłości Felix odwrócił się i spojrzał w tył.Pod nimi Messner i Kat stanowili dwie małe figurki, machające na pożegnanie.Władcy mutantówCzytelnikowi tych stronic musi czasami wydawać się, że ja i mój towarzysz obłożenijesteśmy jakąś klątwą.Bez żadnego wysiłku z naszej strony i bez żadnego pragnienia z mojej,udało nam się dziwnym trafem spotkać wszelkie rodzaje wyznawców Chaosu.Osobiścieczęsto podejrzewałem, iż zostaliśmy skazani na przeciwstawianie się ich planom, nie całkiemświadomi czemu tak się dzieje.Tego rodzaju rozważania nigdy nie trapiły Zabójcy.Przyjmował wszelkie podobne wydarzenia z chrząknięciem i fatalistycznym wzruszeniemramion oraz odrzucał wszelkie spekulacje na ten temat jako próżne i bezużytecznefilozofowanie.Lecz moje rozmyślania w tej materii były długie i wnikliwe, toteż wydaje mi się,że jeśli istnieje na tym świecie moc przeciwna sługom Chaosu, wówczas może czasamiprowadziła nasze kroki, a nawet nas ochraniała.Z pewnością często krzyżowaliśmynajbardziej oburzające i nikczemne intrygi najbardziej nieprawdopodobnych złoczyńców.- Fragment z Moich Podróży z Gotrekiem,Tom II, spisanych przez Herr Felixa Jaegera(Wydawnictwo Altdorf, rok 2505)Felix Jaeger usłyszał trzask pękającej gałązki i zatrzymał się w miejscu.Jego dłonieinstynktownie namacały rękojeść miecza, podczas gdy bystre oczy rozglądały się pootoczeniu - ale niczego nie zauważył.Felix wiedział, że to na nic - światło blednącego słońcaledwo przedzierało się przez grubą okrywę liści nad głową, a w gęstym poszyciu lasu mogłaskradać się ukryta mała armia.Zmarszczył czoło i przesunął nerwowo palcami po swoichdługich jasnych włosach.Przypomniał sobie nagle wszystkie ostrzeżenia wędrownego kupca.Stary człowiek twierdził, że na drodze przed nimi czyhają mutanci, cała gromadapolująca na wszystko co przebywa trasę między Nuln, a Fredericksburgiem.Felix nie zwracałwówczas na niego uwagi, ponieważ kupczyna usiłował sprzedać mu lichy amulet, którypodobno został pobłogosławiony przez samego Wielkiego Teogonistę.Handlarz utrzymywał,że jest to pewne zabezpieczenie dla pielgrzymów i wędrowców.Felix zakupił już u niegomały sztylet do rzucania ukryty w pochwie na nadgarstku i nie miał zamiaru rozstawać się zwiększą ilością pieniędzy.Przesunął dłonią po przedramieniu gdzie było schowane ostrze,upewniając się, że nóż jest na swoim miejscu.Felix żałował w tej chwili, że nie ma amuletu [ Pobierz całość w formacie PDF ]