[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ale nie ma Tkacza, więc i tak nie mamy wszystkich maszyn w stanie go-towości zauważył Czerwiński. Nie polecimy przed południem orzekł Marciniak. Ktoś wie, co dzieje się w Roskilde? dopytywał się Lisowicz. Kogo to obchodzi? Krzyżanowski był dziś cięty na młodego. Zamie-rzasz się zająć robotą remontowo-budowlaną? Na pewno ściągnęli tam już wszystkich polskich murarzy, którzy wyje-chali przed blokadą wtrącił Czerwiński. Kariery tam nie zrobisz. Nie możecie po ludzku odpowiedzieć na pytanie? obruszył się Liso-wicz. Możemy, ale tego nie zrobimy odpowiedział Marciniak. A ciebie co ugryzło? Może byś się tak uspokoił? Roskilde to wczorajsza bajka.Dzisiaj intere-sują mnie okręty. Co w nich takiego interesującego? Na przykład pionowe wyrzutnie na Trompie czy Hessen.Nie zastanawia-łeś się, jak gęsto będzie tam od rakiet? Nie próbuj mnie nastraszyć! obruszył się ponownie Lisowicz.W grun-cie rzeczy miał jednak pietra.Jak wszyscy.Pozostające na morzu okręty EAF w większości były potężnymi platformamiprzeciwlotniczymi i przeciwrakietowymi.Tromp, Hessen i fregaty klasy Door-man dysponowały pionowymi, kontenerowymi wyrzutniami pocisków prze-ciwlotniczych.Miały one, w przeciwieństwie do niegdyś powszechnie stoso-wanych na okrętach wyrzutni szynowych, praktycznie nieograniczoną szybko-strzelność i były niewrażliwe na awarie.Pociski można było wystrzeliwać nie-zależnie, w ilości ograniczonej jedynie zdolnością radaru kierowania ogniemdo równoczesnego naprowadzania.Awaria pojedynczego pocisku czy kontene-ra nie wpływała na zdolność do odpalenia pozostałych rakiet.Tromp miał 40pionowych wyrzutni Mk 41 VLS, z czego 32 załadowane były kontenerami z469pociskami SM-2 IIIA Standard, pozostałe osiem zawierało czteropakami zpociskami RIM-162 Evolved Sea Sparrow Missile (ESSM) rozszerzoną wer-sją rakiety RIM-7 Sea Sparrow o zasięgu ponad 50 kilometrów.Niemiecka fre-gata Hessen klasy Sachsen miała nieznacznie słabszy arsenał 24 Standardy i32 ESSM.Dwie fregaty klasy Doorman i przeciwpodwodna fregata Karlsruhemiały po 16 pocisków Sea Sparrow o zasięgu 19 kilometrów te pierwsze wwyrzutniach pionowych.Do tego należało dodać 34 rakiety SM-1 Block VI nahiszpańskiej fregacie Canarias należącej do klasy Oliver Hazard Perry i 84 ra-kiety krótkiego zasięgu RAM na okrętach niemieckich oraz 16 pocisków na po-kładach okrętów włoskich.W sumie Marciniak doliczył się 302 pocisków prze-ciwlotniczych i przeciwrakietowych.Przeciwko temu było 96 rakiet H-25MP na 48 Su-22M4 i UM3 oraz 96 Bia-łych Dam i inne elementy Kwazara, które wykazały się skutecznością w po-przednich starciach.Zważywszy, że normalną praktyką w przypadku walki znadlatującymi rakietami było wystrzeliwanie dwóch pocisków do jednego celu,Marciniak założył, że okręty EAF dysponują jednostką ognia wystarczającą doostrzelania i zniszczenia 143-144 z Białych Dam i H-25MP.Próby poligonowewykazały jednak, że Białą Damę trudno jest zniszczyć odłamkami ze względuna niewielkie rozmiary.Część pocisków mogła przeniknąć wystarczająco bli-sko, by zniszczyć radary kierowania ogniem na okrętach, a zatem wyłączyć je zakcji przeciwlotniczej.W sumie rakiet i pozoratorów mogło wystarczyć dlacelu, jakim było sparaliżowanie obrony przeciwrakietowej i wystrzelanie war-tościowej amunicji.Pozoratory ustawiano teraz, usuwając z połowy z nich dodatkowe powierzch-nie odbijające fale radarowe, zwiększające odbity sygnał i spowalniające po-cisk.Biała Dama pozbawiona tych dodatków przypominała charakterystykąruchu i odbicia radarowego pocisk rakietowy, a z nimi mogła imitować samo-lot.Prawdziwym problemem było co innego.Trzon sił EAF ustawił się daleko napółnocy, z dala od zapełnionych kutrami i trawlerami polskich wód terytorial-nych.Polskie okręty gotowe były wystrzelić swe pociski w stronę okrętówEAF, gdyby te zostały pozbawione obrony przeciwrakietowej.Niestety, okrętyEAF pozostawały poza zasięgiem rakiet Tarantuli.Dlatego jeszcze nie polecie-li.Bez okrętowych rakiet woda-woda, którym mieli utorować drogę swoim ata-kiem, szanse na zadanie znaczących strat okrętom EAF były znikome.Polskiejednostki nawodne nie mogły wyjść poza wody terytorialne, bo utraciłyby ka-muflaż i dostały pod rakietową nawałę.Sytuacja była więc patowa.470Marciniak w głębi ducha obawiał się takiego rozwoju wypadków, liczył jed-nak na łut szczęścia.Dowodzący flotą EAF admirał Denters okazał się jednaknie taki głupi, jak mogło się wydawać.Czas działał na korzyść sił EAF.PlanMarciniaka miał niewielki margines bezpieczeństwa.Był jednak jedyny i w takkrótkim czasie trudno byłoby opracować coś lepszego.Czas uciekał, a szanse na pomyślne dla Polski rozstrzygnięcie malały.HNLMS Tromp,godz.9:45Denters chodził po centrum informacji bojowej poirytowany.Otrzymał właśnie pełen raport o nalocie na Roskilde.Po sprawdzeniu zapi-sów radarów okazało się, że Polacy wysłali siedem samolotów w bezpośredniejbliskości jednego z licznych przelatujących mu niemal pod nosem samolotówpasażerskich.Radary jego okrętów usiłowały w tym czasie przebić się przezścianę zakłóceń na południu.Nawet gdyby operatorzy radaru Trompa prawi-dłowo zinterpretowali dodatkowe echa wokół pasażera , to i tak siły EAF niemogłyby otworzyć ognia ze względu na bliskość maszyny cywilnej.Dopieroteraz okazało się, w jak ryzykownym środowisku działały okręty EAF.Przebieg nalotu uświadomił Dentersowi, do jakiego stopnia mimo siłyognia jego okrętów byli uzależnienie od osłony myśliwców.Po przeleceniukilkuset mil śladem liniowca siedem polskich bombowców zaatakowało Ro-skilde.Skutecznie.Tylko nieliczne bomby spadły poza wyznaczonymi celami.Reszta skutecznie załatwiła samoloty na dwóch płytach postojowych, oba pasyi drogę dojazdową.Piętnaście F-16 zostało całkowicie zniszczonych, pozostałedwa bardzo poważnie uszkodzone.Wszystkie Phantomy i Mirage, mogące daćDentersowi osłonę powietrzną, ocalały, choć z uszkodzeniami.Zginęło szesna-stu ludzi z obsługi naziemnej, obsługi lotniska, kompanii ochrony główniedlatego, że zlekceważyli alarm.Lotnisko zostało kompletnie wyłączone z akcji.Duńscy saperzy dotarli na miejsce rano odbudowa tylko jednego pasa miałapotrwać do wieczora, a to zdawało się Dentersowi wiecznością.Sytuacja EAF stawała się coraz bardziej niewygodna.Przewaga w ilościdział i rakiet tak widoczna na papierze, w realnych warunkach okazała się ilu-zoryczna.Udało mu się wywalczyć tyle, że nienaruszająca szwedzkich wód te-rytorialnych strefa o promieniu trzydziestu kilometrów na południe od Szwecjii na zachód od Bornholmu została wyłączona z cywilnego ruchu powietrznego,omijały ją też cywilne jednostki nawodne.Jednak na północy, w szwedzkiejprzestrzeni powietrznej, kłębiły się śmigłowce stacji telewizyjnych, czające się471na ewentualną jatkę.Ograniczało to Dentersowi możliwość manewru.W raziewalki musiał brać poprawkę na to, by nie zestrzelić cywilnego statku powietrz-nego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
. Ale nie ma Tkacza, więc i tak nie mamy wszystkich maszyn w stanie go-towości zauważył Czerwiński. Nie polecimy przed południem orzekł Marciniak. Ktoś wie, co dzieje się w Roskilde? dopytywał się Lisowicz. Kogo to obchodzi? Krzyżanowski był dziś cięty na młodego. Zamie-rzasz się zająć robotą remontowo-budowlaną? Na pewno ściągnęli tam już wszystkich polskich murarzy, którzy wyje-chali przed blokadą wtrącił Czerwiński. Kariery tam nie zrobisz. Nie możecie po ludzku odpowiedzieć na pytanie? obruszył się Liso-wicz. Możemy, ale tego nie zrobimy odpowiedział Marciniak. A ciebie co ugryzło? Może byś się tak uspokoił? Roskilde to wczorajsza bajka.Dzisiaj intere-sują mnie okręty. Co w nich takiego interesującego? Na przykład pionowe wyrzutnie na Trompie czy Hessen.Nie zastanawia-łeś się, jak gęsto będzie tam od rakiet? Nie próbuj mnie nastraszyć! obruszył się ponownie Lisowicz.W grun-cie rzeczy miał jednak pietra.Jak wszyscy.Pozostające na morzu okręty EAF w większości były potężnymi platformamiprzeciwlotniczymi i przeciwrakietowymi.Tromp, Hessen i fregaty klasy Door-man dysponowały pionowymi, kontenerowymi wyrzutniami pocisków prze-ciwlotniczych.Miały one, w przeciwieństwie do niegdyś powszechnie stoso-wanych na okrętach wyrzutni szynowych, praktycznie nieograniczoną szybko-strzelność i były niewrażliwe na awarie.Pociski można było wystrzeliwać nie-zależnie, w ilości ograniczonej jedynie zdolnością radaru kierowania ogniemdo równoczesnego naprowadzania.Awaria pojedynczego pocisku czy kontene-ra nie wpływała na zdolność do odpalenia pozostałych rakiet.Tromp miał 40pionowych wyrzutni Mk 41 VLS, z czego 32 załadowane były kontenerami z469pociskami SM-2 IIIA Standard, pozostałe osiem zawierało czteropakami zpociskami RIM-162 Evolved Sea Sparrow Missile (ESSM) rozszerzoną wer-sją rakiety RIM-7 Sea Sparrow o zasięgu ponad 50 kilometrów.Niemiecka fre-gata Hessen klasy Sachsen miała nieznacznie słabszy arsenał 24 Standardy i32 ESSM.Dwie fregaty klasy Doorman i przeciwpodwodna fregata Karlsruhemiały po 16 pocisków Sea Sparrow o zasięgu 19 kilometrów te pierwsze wwyrzutniach pionowych.Do tego należało dodać 34 rakiety SM-1 Block VI nahiszpańskiej fregacie Canarias należącej do klasy Oliver Hazard Perry i 84 ra-kiety krótkiego zasięgu RAM na okrętach niemieckich oraz 16 pocisków na po-kładach okrętów włoskich.W sumie Marciniak doliczył się 302 pocisków prze-ciwlotniczych i przeciwrakietowych.Przeciwko temu było 96 rakiet H-25MP na 48 Su-22M4 i UM3 oraz 96 Bia-łych Dam i inne elementy Kwazara, które wykazały się skutecznością w po-przednich starciach.Zważywszy, że normalną praktyką w przypadku walki znadlatującymi rakietami było wystrzeliwanie dwóch pocisków do jednego celu,Marciniak założył, że okręty EAF dysponują jednostką ognia wystarczającą doostrzelania i zniszczenia 143-144 z Białych Dam i H-25MP.Próby poligonowewykazały jednak, że Białą Damę trudno jest zniszczyć odłamkami ze względuna niewielkie rozmiary.Część pocisków mogła przeniknąć wystarczająco bli-sko, by zniszczyć radary kierowania ogniem na okrętach, a zatem wyłączyć je zakcji przeciwlotniczej.W sumie rakiet i pozoratorów mogło wystarczyć dlacelu, jakim było sparaliżowanie obrony przeciwrakietowej i wystrzelanie war-tościowej amunicji.Pozoratory ustawiano teraz, usuwając z połowy z nich dodatkowe powierzch-nie odbijające fale radarowe, zwiększające odbity sygnał i spowalniające po-cisk.Biała Dama pozbawiona tych dodatków przypominała charakterystykąruchu i odbicia radarowego pocisk rakietowy, a z nimi mogła imitować samo-lot.Prawdziwym problemem było co innego.Trzon sił EAF ustawił się daleko napółnocy, z dala od zapełnionych kutrami i trawlerami polskich wód terytorial-nych.Polskie okręty gotowe były wystrzelić swe pociski w stronę okrętówEAF, gdyby te zostały pozbawione obrony przeciwrakietowej.Niestety, okrętyEAF pozostawały poza zasięgiem rakiet Tarantuli.Dlatego jeszcze nie polecie-li.Bez okrętowych rakiet woda-woda, którym mieli utorować drogę swoim ata-kiem, szanse na zadanie znaczących strat okrętom EAF były znikome.Polskiejednostki nawodne nie mogły wyjść poza wody terytorialne, bo utraciłyby ka-muflaż i dostały pod rakietową nawałę.Sytuacja była więc patowa.470Marciniak w głębi ducha obawiał się takiego rozwoju wypadków, liczył jed-nak na łut szczęścia.Dowodzący flotą EAF admirał Denters okazał się jednaknie taki głupi, jak mogło się wydawać.Czas działał na korzyść sił EAF.PlanMarciniaka miał niewielki margines bezpieczeństwa.Był jednak jedyny i w takkrótkim czasie trudno byłoby opracować coś lepszego.Czas uciekał, a szanse na pomyślne dla Polski rozstrzygnięcie malały.HNLMS Tromp,godz.9:45Denters chodził po centrum informacji bojowej poirytowany.Otrzymał właśnie pełen raport o nalocie na Roskilde.Po sprawdzeniu zapi-sów radarów okazało się, że Polacy wysłali siedem samolotów w bezpośredniejbliskości jednego z licznych przelatujących mu niemal pod nosem samolotówpasażerskich.Radary jego okrętów usiłowały w tym czasie przebić się przezścianę zakłóceń na południu.Nawet gdyby operatorzy radaru Trompa prawi-dłowo zinterpretowali dodatkowe echa wokół pasażera , to i tak siły EAF niemogłyby otworzyć ognia ze względu na bliskość maszyny cywilnej.Dopieroteraz okazało się, w jak ryzykownym środowisku działały okręty EAF.Przebieg nalotu uświadomił Dentersowi, do jakiego stopnia mimo siłyognia jego okrętów byli uzależnienie od osłony myśliwców.Po przeleceniukilkuset mil śladem liniowca siedem polskich bombowców zaatakowało Ro-skilde.Skutecznie.Tylko nieliczne bomby spadły poza wyznaczonymi celami.Reszta skutecznie załatwiła samoloty na dwóch płytach postojowych, oba pasyi drogę dojazdową.Piętnaście F-16 zostało całkowicie zniszczonych, pozostałedwa bardzo poważnie uszkodzone.Wszystkie Phantomy i Mirage, mogące daćDentersowi osłonę powietrzną, ocalały, choć z uszkodzeniami.Zginęło szesna-stu ludzi z obsługi naziemnej, obsługi lotniska, kompanii ochrony główniedlatego, że zlekceważyli alarm.Lotnisko zostało kompletnie wyłączone z akcji.Duńscy saperzy dotarli na miejsce rano odbudowa tylko jednego pasa miałapotrwać do wieczora, a to zdawało się Dentersowi wiecznością.Sytuacja EAF stawała się coraz bardziej niewygodna.Przewaga w ilościdział i rakiet tak widoczna na papierze, w realnych warunkach okazała się ilu-zoryczna.Udało mu się wywalczyć tyle, że nienaruszająca szwedzkich wód te-rytorialnych strefa o promieniu trzydziestu kilometrów na południe od Szwecjii na zachód od Bornholmu została wyłączona z cywilnego ruchu powietrznego,omijały ją też cywilne jednostki nawodne.Jednak na północy, w szwedzkiejprzestrzeni powietrznej, kłębiły się śmigłowce stacji telewizyjnych, czające się471na ewentualną jatkę.Ograniczało to Dentersowi możliwość manewru.W raziewalki musiał brać poprawkę na to, by nie zestrzelić cywilnego statku powietrz-nego [ Pobierz całość w formacie PDF ]