[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.RwiadomoSæ jest tylko drobn¹ cz¹stk¹ tego, czym jeste-Smy.A czy¿ nie znaczy to, ¿e jesteSmy czymS w i ê c e j ni¿ to,za co siebie uwa¿amy?Cierpimy, bo brak nam mi³oSci.MySlê, ¿e ka¿dy to czuje i mo-¿emy to przyj¹æ za pewnik.Ale pewnie zadajesz sobie pytanie:Cierpimy, bo nie jesteSmy kochani? Czy: Cierpimy, bo sami niekochamy? Nie potrafiê powiedzieæ na to nic innego, ni¿: mamuczucie, ¿e to jest wszystko jedno.S³ysza³eS pewnie tak¹ mySl, ¿e Bóg jest mi³oSci¹ i prawd¹.Nie wiem, ale mówi siê pewnie równie¿, ¿e Bóg jest jednoSci¹.Bo, kto jak kto, ale Bóg przecie¿ musi ni¹ byæ.Wiêc: JeSli Bóg jestmi³oSci¹ i prawd¹ i jeSli Bóg jest jednoSci¹ to mi³oSæ i prawdas¹ jednym.Wynika³oby z tego wszystkiego, ¿e cierpimy, bo brak nam praw-dy.JesteSmy uwik³ani w fa³sz.Nie musisz mi wierzyæ, po prostu s³uchaj.Byæ uwik³anym w fa³sz to nie znaczy byæ z natury fa³szywym.To znaczy coS wrêcz przeciwnego: ¿e coS, co jest z natury praw-dziwe, uwik³ane jest w jak¹S nieprawdê.Od dzieciñstwa uwik³ani jesteSmy w ró¿ne pojêcia, w ró¿ne s³o-wa.To one s¹ naszym punktem startu.A zarazem s¹ zapisemdoSwiadczenia tych, którzy ¿yli tu przed nami.I zauwa¿: od-daj¹ nie prawdê o zjawiskach a zaledwie jakiS stan ich po-strzegania.Nie ¿adn¹ obiektywn¹ rzeczywistoSæ tylko pe-wien sposób jej pojmowania.A ¿e serca ludzkie s¹ krzywe, pe³ne162sprzecznoSci, wiêc i te pojêcia s¹ krzywe.A tym samym i w nasrodz¹ sprzecznoSci.W naszym mySleniu i w naszych uczuciach.Bo to, co siê pomySli, ju¿ siê s t a j e , ju¿ rodzi coS nastêpnego.Totak jak w matematyce jedno wynika z drugiego i jeSli zrobi-my jakieS jedno b³êdne za³o¿enie, wszystko nastêpne te¿ bêdzieb³êdem.KiedyS mySla³am, ¿e ¿ycie jest jak równanie matematyczne,w którym jest o jedn¹ (i czy jedn¹ tylko?) niewiadom¹ za du¿o.I ¿e cz³owiekowi nie zosta³a dana szansa, ¿eby to równanie roz-wi¹zaæ.¯eby wszystko mu siê wreszcie zgodzi³o.W tej chwili ro-zumiem, czujê, widzê, ¿e to nieprawda ¿e wszystko siê tu zga-dza! I to zgadza siê w tak doskona³¹ jednoSæ, ¿e po prostu niemo¿na siê nadziwiæ.Wszystko, co jest, daje siê sprowadziæ do tejjednoSci.Ale po to, aby tego doznaæ, trzeba najpierw wszystkosprowadziæ do jednoSci w sobie samym.Wyzbyæ siê wszelkiegofa³szu.I wtedy wszystko siê rozumie i wszystko siê zna.Doznanie tej jednoSci jest tym, co ludzie nazywaj¹ doSwiad-czeniem Boga.Ale Bóg to jest te¿ pojêcie, to jest te¿ tylko s³o-wo.I jesteSmy uwik³ani w to s³owo tak samo jak we wszystkiepozosta³e.Bo s³owa znacz¹ przecie¿ to tylko, co wk³adamy w niez samych siebie.I s³owo Bóg te¿ ka¿dy rozumie tak, jak gona to staæ.I dlatego wielu ludzi nie waha siê przed odtr¹ceniemdrugiego cz³owieka w imiê tego s³owa.I nie tylko tego jednego.Ale, choæ to paradoksalne, ten fanatyzm, z jakim ludzie broni¹swojej wiary, czy jakiejkolwiek wspólnej im idei, jest te¿ moty-wowany wreszcie niczym innym, jak prymitywnym, zdomino-wanym przez Slepe ja , d¹¿eniem do jednoSci i prawdy.Bo je-steSmy jednoSci¹ i d¹¿ymy do jednoSci.I jeSli lêkamy siê osi¹gn¹æj¹ przez mi³oSæ, próbujemy wymusiæ j¹ od zewn¹trz przezgwa³t i przemoc.To takie proste, choæ niechêtnie przychodzi nam to rozumieæ.Prawda jest zawsze prosta.Skomplikowane s¹ tylko nieprawdy.Ale my wolimy ufaæ w³aSnie temu, co jest mêtne, zawi³e i mêdr-kowate, co jest bardziej form¹ ni¿ treSci¹, co jest samo w siebieuwik³ane.Odtr¹camy prawdê o sobie w imiê pró¿noSci.163Grzeszymy niemi³oSci¹ w imiê mi³oSci.Grzeszymy nieprawd¹w imiê prawdy.UnieszczêSliwiamy siebie w imiê w³asnegoszczêScia.(I innych w imiê ich szczêScia).To nieprawda, ¿e jesteSmy xli ! jak to sobie czêsto powta-rzamy (na przemian z tym, ¿e cz³owiek to brzmi dumnie ).JesteS-my tylko s³abi i gnuSni.JesteSmy chorzy! I zara¿amy siê t¹ chorob¹od siebie wzajemnie.UnieszczêSliwiamy innych bo sami jeste-Smy nieszczêSliwi.A czym¿e jest szczêScie, jeSli nie poczuciem spe³nienia.A ju¿przecie¿ samo s³owo spe³nienie sugeruje pe³niê, czyli ca³oSæ.Ca³oSæ czyli jednoSæ.Nasze d¹¿enie do szczêScia jest d¹¿eniemdo wyzbycia siê sprzecznoSci.D¹¿eniem do jednoSci ze sob¹ sa-mym i ze wszystkim, co jest.I to w³aSnie nic innego, jak ów brakj ednoSci w nas samych, jest przyczyn¹ tego dyskomfortu ¿ycia,jaki stale prze¿ywamy.To w³aSnie wobec tego braku spe³nieniaw nas samych wobec tego, co sami sobie ujmujemy odwra-camy siê zniechêceni od samych siebie, próbuj¹c dope³niæ ten brak,zrekompensowaæ go sobie.CoS sobie dodaæ.CoS komuS uj¹æ.Ale có¿.Dodajemy-ujmujemy, zadawalamy swoje po¿¹dania i am-bicje i nie potrafimy ich zadowoliæ.One stale ¿¹daj¹ dla siebieczegoS wiêcej.Pragniemy zaznaæ spe³nienia a zyskujemy zaled-wie coS zamiast.Próbujemy wiêc stale dope³niæ siebie o coS wiêcej.Lecz nie mo¿na dope³niæ samego siebie o coS spoza siebie sa-mego.Zyskujemy coS zamiast bo d¹¿ymy do czegoS zamiast.Naczelnym pragnieniem nas wszystkich jest pragnienie mi³o-Sci zjednoczenia siê z drugim cz³owiekiem.A doSwiadczenieprawdziwie g³êbokiego zjednoczenia z jednym cz³owiekiem niemo¿e nie odmieniæ do g³êbi naszego stosunku do wszystkich i n -nych ludzi i ca³ego naszego ¿ycia.Ale z mi³oSci¹ jest jak z Bogiem, i jak ze wszystkim innym rozumiemy j¹ tak, jak nas na to staæ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.RwiadomoSæ jest tylko drobn¹ cz¹stk¹ tego, czym jeste-Smy.A czy¿ nie znaczy to, ¿e jesteSmy czymS w i ê c e j ni¿ to,za co siebie uwa¿amy?Cierpimy, bo brak nam mi³oSci.MySlê, ¿e ka¿dy to czuje i mo-¿emy to przyj¹æ za pewnik.Ale pewnie zadajesz sobie pytanie:Cierpimy, bo nie jesteSmy kochani? Czy: Cierpimy, bo sami niekochamy? Nie potrafiê powiedzieæ na to nic innego, ni¿: mamuczucie, ¿e to jest wszystko jedno.S³ysza³eS pewnie tak¹ mySl, ¿e Bóg jest mi³oSci¹ i prawd¹.Nie wiem, ale mówi siê pewnie równie¿, ¿e Bóg jest jednoSci¹.Bo, kto jak kto, ale Bóg przecie¿ musi ni¹ byæ.Wiêc: JeSli Bóg jestmi³oSci¹ i prawd¹ i jeSli Bóg jest jednoSci¹ to mi³oSæ i prawdas¹ jednym.Wynika³oby z tego wszystkiego, ¿e cierpimy, bo brak nam praw-dy.JesteSmy uwik³ani w fa³sz.Nie musisz mi wierzyæ, po prostu s³uchaj.Byæ uwik³anym w fa³sz to nie znaczy byæ z natury fa³szywym.To znaczy coS wrêcz przeciwnego: ¿e coS, co jest z natury praw-dziwe, uwik³ane jest w jak¹S nieprawdê.Od dzieciñstwa uwik³ani jesteSmy w ró¿ne pojêcia, w ró¿ne s³o-wa.To one s¹ naszym punktem startu.A zarazem s¹ zapisemdoSwiadczenia tych, którzy ¿yli tu przed nami.I zauwa¿: od-daj¹ nie prawdê o zjawiskach a zaledwie jakiS stan ich po-strzegania.Nie ¿adn¹ obiektywn¹ rzeczywistoSæ tylko pe-wien sposób jej pojmowania.A ¿e serca ludzkie s¹ krzywe, pe³ne162sprzecznoSci, wiêc i te pojêcia s¹ krzywe.A tym samym i w nasrodz¹ sprzecznoSci.W naszym mySleniu i w naszych uczuciach.Bo to, co siê pomySli, ju¿ siê s t a j e , ju¿ rodzi coS nastêpnego.Totak jak w matematyce jedno wynika z drugiego i jeSli zrobi-my jakieS jedno b³êdne za³o¿enie, wszystko nastêpne te¿ bêdzieb³êdem.KiedyS mySla³am, ¿e ¿ycie jest jak równanie matematyczne,w którym jest o jedn¹ (i czy jedn¹ tylko?) niewiadom¹ za du¿o.I ¿e cz³owiekowi nie zosta³a dana szansa, ¿eby to równanie roz-wi¹zaæ.¯eby wszystko mu siê wreszcie zgodzi³o.W tej chwili ro-zumiem, czujê, widzê, ¿e to nieprawda ¿e wszystko siê tu zga-dza! I to zgadza siê w tak doskona³¹ jednoSæ, ¿e po prostu niemo¿na siê nadziwiæ.Wszystko, co jest, daje siê sprowadziæ do tejjednoSci.Ale po to, aby tego doznaæ, trzeba najpierw wszystkosprowadziæ do jednoSci w sobie samym.Wyzbyæ siê wszelkiegofa³szu.I wtedy wszystko siê rozumie i wszystko siê zna.Doznanie tej jednoSci jest tym, co ludzie nazywaj¹ doSwiad-czeniem Boga.Ale Bóg to jest te¿ pojêcie, to jest te¿ tylko s³o-wo.I jesteSmy uwik³ani w to s³owo tak samo jak we wszystkiepozosta³e.Bo s³owa znacz¹ przecie¿ to tylko, co wk³adamy w niez samych siebie.I s³owo Bóg te¿ ka¿dy rozumie tak, jak gona to staæ.I dlatego wielu ludzi nie waha siê przed odtr¹ceniemdrugiego cz³owieka w imiê tego s³owa.I nie tylko tego jednego.Ale, choæ to paradoksalne, ten fanatyzm, z jakim ludzie broni¹swojej wiary, czy jakiejkolwiek wspólnej im idei, jest te¿ moty-wowany wreszcie niczym innym, jak prymitywnym, zdomino-wanym przez Slepe ja , d¹¿eniem do jednoSci i prawdy.Bo je-steSmy jednoSci¹ i d¹¿ymy do jednoSci.I jeSli lêkamy siê osi¹gn¹æj¹ przez mi³oSæ, próbujemy wymusiæ j¹ od zewn¹trz przezgwa³t i przemoc.To takie proste, choæ niechêtnie przychodzi nam to rozumieæ.Prawda jest zawsze prosta.Skomplikowane s¹ tylko nieprawdy.Ale my wolimy ufaæ w³aSnie temu, co jest mêtne, zawi³e i mêdr-kowate, co jest bardziej form¹ ni¿ treSci¹, co jest samo w siebieuwik³ane.Odtr¹camy prawdê o sobie w imiê pró¿noSci.163Grzeszymy niemi³oSci¹ w imiê mi³oSci.Grzeszymy nieprawd¹w imiê prawdy.UnieszczêSliwiamy siebie w imiê w³asnegoszczêScia.(I innych w imiê ich szczêScia).To nieprawda, ¿e jesteSmy xli ! jak to sobie czêsto powta-rzamy (na przemian z tym, ¿e cz³owiek to brzmi dumnie ).JesteS-my tylko s³abi i gnuSni.JesteSmy chorzy! I zara¿amy siê t¹ chorob¹od siebie wzajemnie.UnieszczêSliwiamy innych bo sami jeste-Smy nieszczêSliwi.A czym¿e jest szczêScie, jeSli nie poczuciem spe³nienia.A ju¿przecie¿ samo s³owo spe³nienie sugeruje pe³niê, czyli ca³oSæ.Ca³oSæ czyli jednoSæ.Nasze d¹¿enie do szczêScia jest d¹¿eniemdo wyzbycia siê sprzecznoSci.D¹¿eniem do jednoSci ze sob¹ sa-mym i ze wszystkim, co jest.I to w³aSnie nic innego, jak ów brakj ednoSci w nas samych, jest przyczyn¹ tego dyskomfortu ¿ycia,jaki stale prze¿ywamy.To w³aSnie wobec tego braku spe³nieniaw nas samych wobec tego, co sami sobie ujmujemy odwra-camy siê zniechêceni od samych siebie, próbuj¹c dope³niæ ten brak,zrekompensowaæ go sobie.CoS sobie dodaæ.CoS komuS uj¹æ.Ale có¿.Dodajemy-ujmujemy, zadawalamy swoje po¿¹dania i am-bicje i nie potrafimy ich zadowoliæ.One stale ¿¹daj¹ dla siebieczegoS wiêcej.Pragniemy zaznaæ spe³nienia a zyskujemy zaled-wie coS zamiast.Próbujemy wiêc stale dope³niæ siebie o coS wiêcej.Lecz nie mo¿na dope³niæ samego siebie o coS spoza siebie sa-mego.Zyskujemy coS zamiast bo d¹¿ymy do czegoS zamiast.Naczelnym pragnieniem nas wszystkich jest pragnienie mi³o-Sci zjednoczenia siê z drugim cz³owiekiem.A doSwiadczenieprawdziwie g³êbokiego zjednoczenia z jednym cz³owiekiem niemo¿e nie odmieniæ do g³êbi naszego stosunku do wszystkich i n -nych ludzi i ca³ego naszego ¿ycia.Ale z mi³oSci¹ jest jak z Bogiem, i jak ze wszystkim innym rozumiemy j¹ tak, jak nas na to staæ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]