[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tobyła świetna zabawa.Boję się, że mam hazard we krwi.- Zcisnęła mocniej filiżankę.- A potemzaczęłam przegrywać i byłam winna Fitzowi mnóstwo pieniędzy, więc mi zaproponował.-urwała.- To nie była jego wina - powtórzyła.- Podobało mi się to, co robiliśmy.Susannie słowa oburzenia cisnęły się na usta, ale się powstrzymała.Jeżeli Fitz zażądał odChessie usług erotycznych w zamian za jej karciane długi, to okazał się skończonym łajdakiemi trudno było obarczać winą kogokolwiek innego.- Myślałam, że mnie pokocha - mówiła Chessie cichym, zrezygnowanym głosem.- Jazakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia i chciałam go zadowolić.- Uśmiechnęła sięsmutno do Susanny.- Nawet teraz nie przestałam go kochać.Znam wszystkie jego wady, amimo to wyszłabym za niego, gdyby tylko zechciał.Susanna popatrzyła na jej upartą twarzyczkę, zbolałą, lecz zdeterminowaną, i pomyślała,że niewiele kobiet ma w sobie tyle odwagi - albo głupoty - aby kochać mężczyznę, znającwszystkie jego wady i bez żadnych złudzeń co do jego zalet.- Jesteś pewna, że chcesz Fitza? - zapytała.- Chyba wiesz, że zasługujesz na kogoś lep-szego.Chessie parsknęła śmiechem, który przerodził się w szloch.- Nie spodziewałam się usłyszeć czegoś takiego od pani, lady Carew.Susanna zawahała się.Nie był to stosowny czas, aby powiedzieć Chessie prawdę o sobiei o swoich planach względem Fitza.- Nie mogę nic na to poradzić - mówiła Chessie.- Kocham go.Dlatego mu się oddałam imyślałam, że mnie też pokocha.Poza tym.- machnęła ręką - już i tak za pózno.Kto zechcewziąć dziewczynę, noszącą dziecko innego mężczyzny?- Jakiś dobry człowiek, który cię naprawdę pokocha.- zaczęła Susanna bez przekonaniai zamilkła.Na tym świecie było trochę dobrych ludzi.Mimo że tyle w życiu przeszła, nie stała się natyle cyniczna, aby uważać, że jest inaczej.Ale było też wielu łajdaków takich jak Fitz i tyleL RT samo pompatycznych głupców, wymagających od swoich przyszłych żon dziewictwa, choćsami w tym czasie sypiali z kim popadło.Chessie pociągnęła nosem.- Pani stara się być dla mnie miła, ale obie wiemy, że jestem zrujnowana, brzemienna iniezamężna.- Musisz powiedzieć twojemu bratu - stwierdziła Susanna - On ci pomoże.- Nie! - Chessie chwyciła ją za ręce.- Devlin.- głos jej się załamał.- Będzie tak mnąrozczarowany! Nie śmiem nawet mu powiedzieć.Przestrzegał mnie, żebym nie została ko-chanką Fitza, nie wiedząc, że już nią byłam.- Zaczęła rozpaczliwie trzeć oczy.- On mnie znie-nawidzi.Susanna usłyszała jakieś głosy w holu i ogarnął ją niepokój.- Twój brat tu jest - powiedziała pospiesznie, po czym sobie uświadomiła, że Chessietakże rozpoznała jego głos.- Posłała pani po niego? - jęknęła Chessie, mierząc ją oskarżycielskim wzrokiem.- Devlin już tu był - wyjaśniła Susanna.- Spędził tu całą noc.Powinnam była ci powie-dzieć, ale chciałam najpierw dowiedzieć się, co się stało.Chessie otworzyła szeroko oczy.- Pani i Devlin.- powiedziała powoli.- Przecież już kilka tygodni temu prosiłam go,żeby odbił panią Fitzowi, ale odmówił.- urwała.- No cóż - odparła Susanna - może zmienił zdanie.- Serce jej się ścisnęło.Słowa Chessie sprawiły jej przykrość, lecz nie były dla niej zaskoczeniem.Wiedziała, żepociąga Deva, lecz nie może być mowy o żadnych głębszych uczuciach.Brutalne potwierdze-nie tego faktu ubodło ją do żywego.- Przepraszam - odezwała się nagle Chessie.- To było bardzo okrutne z mojej strony.- Tym się nie przejmuj - powiedziała Susanna z wymuszonym uśmiechem.- I ja, i twójbrat dobrze wiemy, na czym stoimy.- A na czym stoimy, Susanno? - zapytał Dev, który usłyszał jej słowa.Wszedł uśmiech-nięty do pokoju i stanął jak wryty.- Chessie?!Chessie wybuchnęła płaczem.Dev spojrzał z przerażeniem na Susannę, po czym ukląkłprzy fotelu siostry.Zaczęła mówić, zasypując go lawiną słów, których znaczenie było, niestety,L RT całkiem jasne i druzgocące.Dev słuchał jej, pobladły, twarz miał zaciętą; jego oczy miotałybłyskawice.- Chessie - odezwał się, kiedy zamilkła, wyczerpana.- Posłuchaj mnie.- Objął ją i mocnoprzytulił.- Jestem twoim bratem i zawsze będę cię kochał.Susanna zagryzła wargi.Z ust Chessie wydobył się głośny szloch.- Idę do Fitza.- Dev wstał.- Już on mi za to odpowie!Susanna przeraziła się.- Devlin.- Nie próbuj mnie powstrzymać! - przerwał jej, rozgniewany.- Wiedziałaś, że prawdawyjdzie kiedyś na jaw.- Nie to miałam na myśli.- zaczęła Susanna.Chessie chwyciła brata za ręce i zaczęła nim potrząsać.- Dev, nie! Nie możesz wyzwać Fitza na pojedynek!Uwolnił się spokojnie, lecz zdecydowanie, i powiedział:- Nie wolno tego tak zostawić, Chessie.- Musisz - odpowiedziała z płaczem.- Jeżeli zabijesz Fitza, nie będzie mógł się ze mnąożenić!Ponad jej głową Susanna i Dev wymienili spojrzenia, pełne współczucia.Biedna wciążżywiła nadzieję, że Fitz zmieni zdanie.A przecież to niemożliwe, bo już ją odtrącił, i to defini-tywnie.- Susanno, bądz tak uprzejma i zaopiekuj się Chessie - powiedział Dev.- Zrób to dlamnie.Postaram się wrócić jak najszybciej.- Tak, oczywiście - odparła - ale.Devlin.- urwała, widząc jego spojrzenie pełne furii.Gdy wyszedł, trzaskając drzwiami, Chessie odezwała się cicho:- Zabije go, prawda?- Albo on zabije Fitza, albo Fitz jego - powiedziała Susanna, uznając, że nie ma sensu sięoszukiwać.- Nie można go jakoś powstrzymać? - zapytała szeptem Chessie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl