[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Wydam się panu po tym doskonałym obiedzie straszną niewdzięcznicą! A!nie! rozśmiała się, puszczając dymek z cygaretki.Nie jest niewdzięcznem touwielbienie, pewna jestem, że gospodarz nasz, gdyby mnie posłyszał sam,zrozumiałby całą wartość admiracyi en connaissance de cause powziętej.Całe życie jest komedią! Miło popatrzeć na dobrych artystów.Hrabianka przeszła się parę razy po balkonie. Nie wiem, czym panu powinszowała ożenienia, rzekła z odcieniemszyderstwa.Przyjm pan moje najszczersze życzenia!.Jesteś w dobrej szkole,vous ferez votre chemin! Ja mam życzenia bardzo skromne i nie dążę wysoko, rzekł Piętka, ograniczęsię tem, co niezbędne do szczęścia domowego.Akcesoria są piękne na obrazach,w życiu są to konwencjonalne dodatki, które się często stają ciężarem. Cóż to pan akcesoriami zowiesz? spytała hrabianka. Właśnie to, o co się mój amfitrion ubiegać zdaje.Przewaga, znaczenie,władanie ogromnemi środkami.Dzwiganie na piedestały, jak pani mówi. To może daje interes życiu dosyć w ogóle pustemu, westchnęła stara panna.Cóż zrobić z tem, co się życiem zowie, kto kochać nie umie, i w praktykę cnotynie wierzy? Trzeba się bawić kosztem ludzi!.i śmiać z nich.Zbliżyła się do Piętki poufale. Szczerze, la main sur la conscience, Płocki musi się doskonale wyśmiewać zpubliki, gdy zejdzie ze sceny, a huis clos, nieprawdaż? Zmiejecie się wedwóch.zdrajcy!I hrabianka śmiać się też zaczęła serdecznie. Rozstałeś się pan z Werndorfem, dodała cicho, z tego człowieka nigdy nicnie będzie.Serio nadto bierze wszystko, oszukują go wszyscy.Przepraszam panią, widzi on jasno ludzi i sprawy ich, ale nie sądzi być godnymsiebie, zniżać się do wypotrzebowywania ich słabości. Pan go bronisz? spytała ciekawie hrabianka Cecylia. Nie, bo nie potrzebuje obrony, ja go tylko określam. Ja go żałuję, uśmiechnęła się panna, ale to los zwykły jemu podobnych, żeich dobry clown zagasi.Ruszyła ramionami. Jakże jesteście z hrabią Adamem? tegom ciekawa. Pani nas łączy obu razem? Należysz do rodziny. Sądzę, że Płocki jest z nim w stosunkach, jeśli nie dobrych i ścisłych, toprzynajmniej bardzo przyzwoitych. To także ekscentryk! pan wiesz, ja go nie lubię.Hrabina Sybilla czasem gozdrajcą i odstępca nazywa, bo go posądza, że jedną nogą stoi wdemokratycznym obozie.Stała właśnie naprzeciw drzwi salonu i wpatrzyła się weń uważnie.Ks.Nestorwygłaszał jakąś teorią manczesterskiej szkoły, której się nauczył z rana, aby sięz nią po obiedzie popisać.Płocki udawał wielkie podziwienie dla idei, któreuchodziły za nowe, chociaż czuć je już było.zwierzyną.Lecz musiał przeciewypłacić się księciu Nestorowi za jego współczucie dla siebie.Gość nie poznałsię wcale na tem, że gospodarza uwielbienie było fałszywą monetą, i zapędzałsię tym bardziej, im pewniejszym był, że pani Płocka, profesor Milanowicz iNurscy wcale go nie zrozumieją.Nurski stał w osłupieniu nad tą mową tak uczoną i tak wymowną. Takiego księcia, szepnął żonie, jeszcze mi się też spotkać nie trafiło!! a tobymógł być profesorem!!Pani Nurska podzielała męża zdanie.Stary Fabrycz, choć kilka razy mu się cośdziwnem zdało i ryzykownem, nadto był grzeczny i z natury milczący, ażeby sięwtrącał do rozmowy. Pan jesteś, widzę, kwaśny, zapewne z powodu migreny panny Eulalii? Niesiedzże sam jeden z myślami smutnemi na balkonie, chodz ze mną, nawidowisko, przecież coś warto widzieć, ks.Nestora z Płockim, odgrywającychswą scenę tak przedziwnie.Spojrzała ku Piętce, który się uśmiechnął i powróciła do salonu.Orest usłyszałją w progu z największą ironią odzywającą się do księcia Nestora. Jakiż książę jesteś wymowny! co za wdzięczna wysłowienia łatwość, jakipotok słów! Z prawdziwą admiracją przysłuchiwałam się księciu.Książę wstał, aby podziękować za pochwałę, którą przyjął z dobrą wiarą.Hrabianka Cecylia nie zmieszana wcale ciągnęła dalej. Wy, kochany książę, rzekła, wy i szanowny nasz gospodarz stworzenidoprawdy jesteście dla siebie.Jak się myśli wasze godzą.dopełniają,.jak siędoskonale! rozumiecie.Skubałam rozmowy, ucząc się nią i budując.Czy Płocki nie poczuł szyderstwa w tych wyrazach starej panny, za to trudnoręczyć, ale że książę Nestor uwierzył w nie najzupełniej, rozpromieniał iucieszył się tym uznaniem, to pewna.Hrabianka weszła między nich w myśli podbudzenia rozmowy na nowo, to sięjej jednak nie powiodło, bo książę Nestor wyczerpał zapas przyniesiony a Płockinie mógł go podsycić.Kilka razy jeszcze hrabianka Cecylia usiłując rozkołysać dwóch tych panówpowtarzanemi pochwały, spojrzała ku Piętce, jakby mu chciała powiedzieć: Patrz, że i z nich szydzić można bezkarnie.Lecz nieszczęśliwy Orest dumałjuż z głową spuszczoną nad sobą, nad ludzmi i nad drogą, jaką pochwyconyubiegł w tak krótkim czasie, znajdując się dziś bardzo daleko od dawnejswobody i w rękach człowieka.dla którego nie miał szacunku.EPILOG.Nadzwyczaj szczęśliwym trafem dla tych scen kreślonych z natury, które dopowieści prawidłowej nie roszczą najmniejszego prawa, epilog wypadł, jakiegonajklasyczniejszy romans mógłby im pozazdrościć.Od wieków wiecznych przyjętem jest, że powieść, jak nasze bajki ludowe, musisię zamknąć weselem.Czytelnik naówczas uspokojony o losy bohaterów, którzychoćby przez miodowy miesiąc muszą być trochę szczęśliwi, zamyka książkę iprzebacza autorowi, jeśli go za długo ciągnął za sobą po labiryntach, wiodącychdo tego wonnego wirydarza.W parę miesięcy po opisanych wypadkach, gdy szkoła, wyrestaurowana przezPłockiego, została uroczyście otwartą w jego obecności przez profesoraMilanowicza, który przy tej zręczności dobitnie zarekomendował dobroczyńcęludu odległej potomności; gdy Fabrycz stary wdział już mundur dyrektorski złaski tegoż wspaniałomyślnego człowieka; gdy i kolej nowa przyznaną zostałamłodemu entreprenerowi; gdy dwa banki zaszczycone zostały wyborem jego dorady zawiadowczej, nadzorczej, finansowej, administracjnej.słowem, gdyPłocki jaśniał już w całym blasku zasług swoich: postanowił świetne wyprawićwesele dla człowieka, którego, jak po cichu mówił, wyciągnął z ukrycia iotworzył mu przyszłość.Tym człowiekiem był nieszczęśliwy Piętka, ofiara pięknych oczów pannyEulalii, która wcale się nie domyślała, jak wiele dla niej poświęcił.Cała ta sieć zręcznie utkana, w którą wpadł człowiek, chlubiący się swąprzenikliwością, spostrzegacz i badacz charakterów, dla niego i dla narzeczonejpozostała tajemnicą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
. Wydam się panu po tym doskonałym obiedzie straszną niewdzięcznicą! A!nie! rozśmiała się, puszczając dymek z cygaretki.Nie jest niewdzięcznem touwielbienie, pewna jestem, że gospodarz nasz, gdyby mnie posłyszał sam,zrozumiałby całą wartość admiracyi en connaissance de cause powziętej.Całe życie jest komedią! Miło popatrzeć na dobrych artystów.Hrabianka przeszła się parę razy po balkonie. Nie wiem, czym panu powinszowała ożenienia, rzekła z odcieniemszyderstwa.Przyjm pan moje najszczersze życzenia!.Jesteś w dobrej szkole,vous ferez votre chemin! Ja mam życzenia bardzo skromne i nie dążę wysoko, rzekł Piętka, ograniczęsię tem, co niezbędne do szczęścia domowego.Akcesoria są piękne na obrazach,w życiu są to konwencjonalne dodatki, które się często stają ciężarem. Cóż to pan akcesoriami zowiesz? spytała hrabianka. Właśnie to, o co się mój amfitrion ubiegać zdaje.Przewaga, znaczenie,władanie ogromnemi środkami.Dzwiganie na piedestały, jak pani mówi. To może daje interes życiu dosyć w ogóle pustemu, westchnęła stara panna.Cóż zrobić z tem, co się życiem zowie, kto kochać nie umie, i w praktykę cnotynie wierzy? Trzeba się bawić kosztem ludzi!.i śmiać z nich.Zbliżyła się do Piętki poufale. Szczerze, la main sur la conscience, Płocki musi się doskonale wyśmiewać zpubliki, gdy zejdzie ze sceny, a huis clos, nieprawdaż? Zmiejecie się wedwóch.zdrajcy!I hrabianka śmiać się też zaczęła serdecznie. Rozstałeś się pan z Werndorfem, dodała cicho, z tego człowieka nigdy nicnie będzie.Serio nadto bierze wszystko, oszukują go wszyscy.Przepraszam panią, widzi on jasno ludzi i sprawy ich, ale nie sądzi być godnymsiebie, zniżać się do wypotrzebowywania ich słabości. Pan go bronisz? spytała ciekawie hrabianka Cecylia. Nie, bo nie potrzebuje obrony, ja go tylko określam. Ja go żałuję, uśmiechnęła się panna, ale to los zwykły jemu podobnych, żeich dobry clown zagasi.Ruszyła ramionami. Jakże jesteście z hrabią Adamem? tegom ciekawa. Pani nas łączy obu razem? Należysz do rodziny. Sądzę, że Płocki jest z nim w stosunkach, jeśli nie dobrych i ścisłych, toprzynajmniej bardzo przyzwoitych. To także ekscentryk! pan wiesz, ja go nie lubię.Hrabina Sybilla czasem gozdrajcą i odstępca nazywa, bo go posądza, że jedną nogą stoi wdemokratycznym obozie.Stała właśnie naprzeciw drzwi salonu i wpatrzyła się weń uważnie.Ks.Nestorwygłaszał jakąś teorią manczesterskiej szkoły, której się nauczył z rana, aby sięz nią po obiedzie popisać.Płocki udawał wielkie podziwienie dla idei, któreuchodziły za nowe, chociaż czuć je już było.zwierzyną.Lecz musiał przeciewypłacić się księciu Nestorowi za jego współczucie dla siebie.Gość nie poznałsię wcale na tem, że gospodarza uwielbienie było fałszywą monetą, i zapędzałsię tym bardziej, im pewniejszym był, że pani Płocka, profesor Milanowicz iNurscy wcale go nie zrozumieją.Nurski stał w osłupieniu nad tą mową tak uczoną i tak wymowną. Takiego księcia, szepnął żonie, jeszcze mi się też spotkać nie trafiło!! a tobymógł być profesorem!!Pani Nurska podzielała męża zdanie.Stary Fabrycz, choć kilka razy mu się cośdziwnem zdało i ryzykownem, nadto był grzeczny i z natury milczący, ażeby sięwtrącał do rozmowy. Pan jesteś, widzę, kwaśny, zapewne z powodu migreny panny Eulalii? Niesiedzże sam jeden z myślami smutnemi na balkonie, chodz ze mną, nawidowisko, przecież coś warto widzieć, ks.Nestora z Płockim, odgrywającychswą scenę tak przedziwnie.Spojrzała ku Piętce, który się uśmiechnął i powróciła do salonu.Orest usłyszałją w progu z największą ironią odzywającą się do księcia Nestora. Jakiż książę jesteś wymowny! co za wdzięczna wysłowienia łatwość, jakipotok słów! Z prawdziwą admiracją przysłuchiwałam się księciu.Książę wstał, aby podziękować za pochwałę, którą przyjął z dobrą wiarą.Hrabianka Cecylia nie zmieszana wcale ciągnęła dalej. Wy, kochany książę, rzekła, wy i szanowny nasz gospodarz stworzenidoprawdy jesteście dla siebie.Jak się myśli wasze godzą.dopełniają,.jak siędoskonale! rozumiecie.Skubałam rozmowy, ucząc się nią i budując.Czy Płocki nie poczuł szyderstwa w tych wyrazach starej panny, za to trudnoręczyć, ale że książę Nestor uwierzył w nie najzupełniej, rozpromieniał iucieszył się tym uznaniem, to pewna.Hrabianka weszła między nich w myśli podbudzenia rozmowy na nowo, to sięjej jednak nie powiodło, bo książę Nestor wyczerpał zapas przyniesiony a Płockinie mógł go podsycić.Kilka razy jeszcze hrabianka Cecylia usiłując rozkołysać dwóch tych panówpowtarzanemi pochwały, spojrzała ku Piętce, jakby mu chciała powiedzieć: Patrz, że i z nich szydzić można bezkarnie.Lecz nieszczęśliwy Orest dumałjuż z głową spuszczoną nad sobą, nad ludzmi i nad drogą, jaką pochwyconyubiegł w tak krótkim czasie, znajdując się dziś bardzo daleko od dawnejswobody i w rękach człowieka.dla którego nie miał szacunku.EPILOG.Nadzwyczaj szczęśliwym trafem dla tych scen kreślonych z natury, które dopowieści prawidłowej nie roszczą najmniejszego prawa, epilog wypadł, jakiegonajklasyczniejszy romans mógłby im pozazdrościć.Od wieków wiecznych przyjętem jest, że powieść, jak nasze bajki ludowe, musisię zamknąć weselem.Czytelnik naówczas uspokojony o losy bohaterów, którzychoćby przez miodowy miesiąc muszą być trochę szczęśliwi, zamyka książkę iprzebacza autorowi, jeśli go za długo ciągnął za sobą po labiryntach, wiodącychdo tego wonnego wirydarza.W parę miesięcy po opisanych wypadkach, gdy szkoła, wyrestaurowana przezPłockiego, została uroczyście otwartą w jego obecności przez profesoraMilanowicza, który przy tej zręczności dobitnie zarekomendował dobroczyńcęludu odległej potomności; gdy Fabrycz stary wdział już mundur dyrektorski złaski tegoż wspaniałomyślnego człowieka; gdy i kolej nowa przyznaną zostałamłodemu entreprenerowi; gdy dwa banki zaszczycone zostały wyborem jego dorady zawiadowczej, nadzorczej, finansowej, administracjnej.słowem, gdyPłocki jaśniał już w całym blasku zasług swoich: postanowił świetne wyprawićwesele dla człowieka, którego, jak po cichu mówił, wyciągnął z ukrycia iotworzył mu przyszłość.Tym człowiekiem był nieszczęśliwy Piętka, ofiara pięknych oczów pannyEulalii, która wcale się nie domyślała, jak wiele dla niej poświęcił.Cała ta sieć zręcznie utkana, w którą wpadł człowiek, chlubiący się swąprzenikliwością, spostrzegacz i badacz charakterów, dla niego i dla narzeczonejpozostała tajemnicą [ Pobierz całość w formacie PDF ]