[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. A czy możesz.czy możesz. Nie dokończył.Nie musiał.Wiedziała, o co prosił.Chciał, by ukoiła ból pani.Uklękła obok niej i pochyliła się tak blisko, żeby tylko on mógłusłyszeć.Odetchnęła głęboko w nadziei, że dar matki jej nie zawiedzie. Mogę ukoić ból  wyszeptała  ale jej życie jest w twoich rękach.Tak też było.Wiele rzeczy leżało poza zasięgiem jej skromnych umiejętności.Ale zrobiwszystko, co w jej mocy. Rycerz, teraz lord, skinął głową skwapliwie i przygotował się na to, co musiał zrobić.Dziewczynka żałowała tylko tego, co wycierpiał, gdyż widziała wcześniej, jak skończy sięnoc i co przyniesie świt.Ale mógłby pomyśleć, że zmyśla, toteż zachowała w sercu to, cowidziała, i pomogła mu tak, jak o to prosił.Lord chwycił strzałę, by ją wyciągnąć.Dziewczynka czuła, jak jego miłość i troska opadana panią Artane i koi ją, choć nie mogła tego wiedzieć.Lord pociągnął i strzała wyszła.Pani wydała ciche westchnienie, a zebrani zapłakali.Nie otworzyła jednak oczu, ani nie przemówiła.Dziewczynka klęczała ze swoją małą dłonią na dłoni pani i robiła, co mogła swoimskromnym darem.Ale, jak powiedziała lordowi, tylko tyle potrafiła.Zycie lady Gwennelyn było w innych rękach.Odwróciła się, by zebrać rzeczy, które przyniosła i zabrać się za przygotowanie okładu.***Rhys siedział z głową schyloną między nogami, a ręce zwisały przed nim bezwładnie.Uświadomił sobie, że już drugi raz w tym tygodniu siedzi w takiej pozycji.Po raz pierwszy,gdy dowiedział się, że jego ojciec żyje.Ciągle jeszcze mu nie wybaczył szoku, jakiego wtedydoznał.Jeszcze mu się za to odpłaci.Może kiedy będzie w stanie się podnieść.Już cztery dniminęły, od kiedy ostatni raz zmusił się do opuszczenia namiotu, więc prawdopodobieństwo,że się w najbliższej przyszłości ruszy, było niewielkie. Rhys?Niski, szorstki głos dobiegł go od wejścia.Rhys zdołał podnieść głowę i spojrzeć nadziadka.Nawet to kosztowało go sporo wysiłku. Tak?  wychrypiał.Jean wszedł do pospiesznie wzniesionego namiotu, który miał osłonić Gwen przedkaprysami pogody. Jak się miewa nasza pani? Oddycha równo, ale jeszcze nie przemówiła  wyszeptał Rhys. Twoja matka się za nią modli  powiedział Jean, klękając przy Gwen i dotykając jejpoliczka. Przynajmniej spadła jej gorączka.Rhys skinął głową, ale niezbyt go to pocieszyło.Jean uśmiechnął się ponuro. Umiejętności twojego ojca przetrwały w tobie. Gdyby tylko mogły pomóc mojej pani. Mikstury tej małej nie pomogły? Wnuczka Sokratesa jest dobrą uzdrowicielką  westchnął Rhys  i z pewnością ukoiłaból Gwen.Cudów nie zdziała.Nikt z nas tego nie potrafi.Dziadek naznaczoną przez wiek dłonią delikatnie odsunął włosy z twarzy Gwen.Rhyspatrzył, jak dziadek powtarza kilkakrotnie gest i wiedział, że mu nie odpowie.Co mógłby mupowiedzieć, czego sam nie wiedział? Strzała trafiła w kość i pozostała w niej, dopóki Rhys jej nie wyjął.Tylko szczęściesprawiło, że nie przebiła serca albo płuca.Albo Rollan był gorszym strzelcem niż myśleli,albo celował w serce Rhysa i dobrze nakierowana strzała natrafiła na przeszkodę w postaciramienia Gwen.Rhys podejrzewał to drugie i ta myśl przynosiła mu ulgę.PrzynajmniejRollan nie trenował strzelania w plecy Gwen.Skąd mógł wiedzieć? Przypomniał sobieprzerażenie w oczach Rollana; przerażenie, które mogło wynikać tylko z faktu, że uświadomiłsobie, kogo postrzelił.Rhys odsunął od siebie myśli o tamtej nocy.Jedyną dobrą stroną tamtego wydarzeniabyło to, że Rollan zranił Gwen, ale jej nie zabił.Ale nawet ten łut szczęścia nie mógł sprawić,żeby Gwen otworzyła szybciej oczy.Rhysowi pozostała tylko modlitwa, by wreszcie tegodoczekał.Jean odchrząknął. Rodzina już się urządziła, jeśli cię to interesuje.Rhys skinął głową w milczeniu. Pożyczyliśmy kilka namiotów od Sedgwicka  powiedział Jean tak, jak gdyby ta myślw innych okolicznościach niesłychanie go bawiła. Twoi rodzice są bezpieczni z twoimzłotem i dziećmi.Na murach stoją patrole.Montgomery i wikingowie wędrują po posiadłościz wielce zatroskanymi minami. Dzieci? Jak one się mają? Powiedzieliśmy im, że Gwen tylko odpoczywa.Widok śpiącej matki je uspokoił, choćpodejrzewam, że Robin i Nicholas boją się najgorszego.Amanda wie tylko, że nie może iśćdo mamy, a obawiam się, że Mary jest dla niej marną namiastką. Szkoda, że nie ma z nami Joanny  powiedział Rhys, błądząc gdzieś myślami.Amanda bardzo jest do niej przywiązana.Chyba powinniśmy jej dać znać. O czym?  zapytał ostrym szeptem Jean. %7łe jej córka zdrowieje w oczach?Rhys nie znalazł słów.Nie śmiał.Obawiał się, że kiedy Gwen naprawdę się obudzi, niebędzie do końca sobą.Choć robili, co mogli, długo dręczyła ją gorączka.Miał podejrzenia, żestrzała była zatruta.Po Rollanie można było się tego spodziewać. Nie ma potrzeby straszyć Joanny, choć z chęcią bym ją znów ujrzał.Niech nasodwiedzi za kilka tygodni.Gwen sama pokaże jej wtedy swoją bliznę.Rhys skinął głową na zgodę, ponieważ nie był w stanie zrobić nic innego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl