[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Dziecko na pewno jest na którymś miejscu w kolejce do brytyjskiego tronu!Gwyneirą miała nadzieję, że Gerald tego nie usłyszał.Byłaby wówczasskłonna podejrzewać dumnego dziadka o zamiar przeprowadzenia zamachuna królową i jej dzieci.Na razie jednak Gerald ograniczył się do uwzględnienia małej korony w znakach wypalanych bydłu z Kiward Station.Niedawno kupił trochę krów i musiał zarejestrować swój znak.Lucas zgodnieze wskazówkami Geralda narysował herb, w którym połączył małą koronęGwyneiry z tarczą, która miała nawiązywać do nazwiska Warden, pochodzącego według Geralda od słowa strażnik".Francine była dowcipna i zawsze tryskała humorem.Jej towarzystwodobrze robiło Gwyneirze, a młoda akuszerka nie pozwalała jej martwić sięnadchodzącym porodem.Zamiast strachu Gwyn czuła zazdrość, ponieważFrancine niemal natychmiast zapomniała o młodym Candlerze i w kółkozachwycała się Jamesem McKenziem. On z pewnością jest mną zainteresowany! powiedziała z podekscytowaniem w głosie. Za każdym razem gdy mnie widzi, zadaje mi pytania.0 moją pracę i o twoje samopoczucie.Jest taki słodki! I widać, że stara sięwybierać takie tematy rozmowy, które mnie interesują! Bo po cóż innegomiałby wypytywać o to, kiedy urodzisz?Gwyneirze przyszło do głowy kilka powodów, ale uznała, że okazywanie przez Jamesa tak dużego zainteresowania nią i dzieckiem jest bardzo ryzykowne.Ale przede wszystkim tęskniła za nim i jego niosącą pocieszeniebliskością.Tak bardzo chciałaby poczuć dotyk jego ręki na swoim brzuchu1 razem z nim odczuwać zapierającą dech w piersiach radość z ruchów ma277leństwa.Zawsze gdy malec kopal, przypominała sobie wyraz szczęścia najego twarzy na widok nowo narodzonego Rubena.Myślała też wtedy o ichrozmowie w stajni, gdy Igraine była jeszcze zrebna. Czuje pani zrebaka, panno Gwyn? zapytał cały rozpromieniony. Rusza się.Panno Gwyn, musi z nim pani porozmawiać! Jak przyjdzie naświat, od razu będzie rozpoznawać pani głos.A teraz rozmawiała ze swoim dzieckiem, dla którego przygotowano już idealny kącik.Koło jej łóżka stała kołyska z pościelą z błękitnego i beżowo złotegojedwabiu, którą Kiri uszyła zgodnie z projektem Lucasa.Nawet imię zostałojuż wybrane: Paul Gerald Terence Warden.Paul po ojcu Geralda. Kolejnego syna nazwiemy po twoim dziadku, Gwyneiro stwierdził wspaniałomyślnie Gerald. Chciałbym ustanowić pewnego rodzajutradycję.Gwyneirze imię dziecka było w zasadzie obojętne.Każdego dnia czułasię coraz cięższa, nadszedł czas, żeby maleństwo przyszło na świat.Przyłapywała się na tym, że odlicza miesiące, przypominając sobie chwile spędzonez Jamesem w zeszłym roku. Jeśli urodzi się dzisiaj, to znaczy, że zostałopoczęte nad jeziorem.Mały wojownik spłodzony w kamiennym kręgu. Gwyneira pamiętała każdy przejaw czułości ze strony Jamesa, a to sprawiało, że płakała z tęsknoty tak długo, aż zasypiała z wyczerpania.Bóle zaczęły się pewnego dnia pod koniec listopada.Pogoda była taka, jakw Anglii w czerwcu.Mimo że przez ostatnie kilka tygodni często padało,tego dnia świeciło mocne słońce, na różanych krzewach w ogrodzie pojawiły się pąki, a kolorowe wiosenne kwiaty, które Gwyneirze podobały sięznacznie bardziej, w pełni rozkwitły. Jak pięknie! zachwycała się Francine, która nakrywała do śniadania stojący stolik w oknie wykuszowym sypialni jej podopiecznej. Muszęnamówić mamę, żeby koniecznie zasadziła trochę kwiatów, bo w naszymogrodzie rosną same warzywa.Mamy tylko jeden krzew żelazownika.Gwyneira już miała odpowiedzieć, że to właśnie w tym krzewie, obficie pokrytym purpurowymi kwiatami, zakochała się zaraz po przybyciu naNową Zelandię, kiedy poczuła ból.Zaraz potem pękł pęcherz płodowy.Poród Gwyneiry nie należał do łatwych.Była zdrowa i silna, ale tak samosilne były mięśnie jej dolnej części ciała.Częsta jazda konna wcale nie doprowadziła do poronienia, jak obawiała się matka Gwyneiry, tylko utrudniała278dziecku przejście przez miednicę.Francine wciąż zapewniała Gwyn, że wszystko jest w porządku i że dziecko jest ułożone idealnie, ale Gwyn i tak krzyczała, a nawet przeklinała.Lucas przecież nie mógł jej usłyszeć.Na szczęście niktwokół niej nie płakał, Gwyn przypuszczała, że nie zniosłaby ciągłych lamentów Dorothy.Kiri, która przyszła pomóc Francine, okazywała spokój. Dziecko zdrowa.Matahorua mówić.Zawsze racja.Przed pokojem rodzącej działy się natomiast dantejskie sceny.Gerald najpierw był podenerwowany, potem zmartwiony, a pod koniec dniawrzeszczał na każdego, kto tylko się do niego zbliżył, i upił się niemal donieprzytomności.Ostatnie godziny porodu przespał w swoim fotelu w salonie.Lucas zamartwiał się i pił jak zwykle z umiarem.W końcu i on zapadłw drzemkę, ale był to bardzo lekki sen.Gdy tylko słyszał kroki dochodzącezza drzwi pokoju Gwyneiry, podnosił głowę, a Kiri wielokrotnie w drugiejpołowie nocy informowała go o bieżącym stanie rzeczy. Pan Lucas taki troskliwy! pochwaliła przed Gwyneirą jej męża.James McKenzie nie spał tej nocy.Cały dzień był niezwykle spięty,a w nocy zakradł się do ogrodu pod okna Gwyneiry.Tylko on słyszał jejkrzyki [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
. Dziecko na pewno jest na którymś miejscu w kolejce do brytyjskiego tronu!Gwyneirą miała nadzieję, że Gerald tego nie usłyszał.Byłaby wówczasskłonna podejrzewać dumnego dziadka o zamiar przeprowadzenia zamachuna królową i jej dzieci.Na razie jednak Gerald ograniczył się do uwzględnienia małej korony w znakach wypalanych bydłu z Kiward Station.Niedawno kupił trochę krów i musiał zarejestrować swój znak.Lucas zgodnieze wskazówkami Geralda narysował herb, w którym połączył małą koronęGwyneiry z tarczą, która miała nawiązywać do nazwiska Warden, pochodzącego według Geralda od słowa strażnik".Francine była dowcipna i zawsze tryskała humorem.Jej towarzystwodobrze robiło Gwyneirze, a młoda akuszerka nie pozwalała jej martwić sięnadchodzącym porodem.Zamiast strachu Gwyn czuła zazdrość, ponieważFrancine niemal natychmiast zapomniała o młodym Candlerze i w kółkozachwycała się Jamesem McKenziem. On z pewnością jest mną zainteresowany! powiedziała z podekscytowaniem w głosie. Za każdym razem gdy mnie widzi, zadaje mi pytania.0 moją pracę i o twoje samopoczucie.Jest taki słodki! I widać, że stara sięwybierać takie tematy rozmowy, które mnie interesują! Bo po cóż innegomiałby wypytywać o to, kiedy urodzisz?Gwyneirze przyszło do głowy kilka powodów, ale uznała, że okazywanie przez Jamesa tak dużego zainteresowania nią i dzieckiem jest bardzo ryzykowne.Ale przede wszystkim tęskniła za nim i jego niosącą pocieszeniebliskością.Tak bardzo chciałaby poczuć dotyk jego ręki na swoim brzuchu1 razem z nim odczuwać zapierającą dech w piersiach radość z ruchów ma277leństwa.Zawsze gdy malec kopal, przypominała sobie wyraz szczęścia najego twarzy na widok nowo narodzonego Rubena.Myślała też wtedy o ichrozmowie w stajni, gdy Igraine była jeszcze zrebna. Czuje pani zrebaka, panno Gwyn? zapytał cały rozpromieniony. Rusza się.Panno Gwyn, musi z nim pani porozmawiać! Jak przyjdzie naświat, od razu będzie rozpoznawać pani głos.A teraz rozmawiała ze swoim dzieckiem, dla którego przygotowano już idealny kącik.Koło jej łóżka stała kołyska z pościelą z błękitnego i beżowo złotegojedwabiu, którą Kiri uszyła zgodnie z projektem Lucasa.Nawet imię zostałojuż wybrane: Paul Gerald Terence Warden.Paul po ojcu Geralda. Kolejnego syna nazwiemy po twoim dziadku, Gwyneiro stwierdził wspaniałomyślnie Gerald. Chciałbym ustanowić pewnego rodzajutradycję.Gwyneirze imię dziecka było w zasadzie obojętne.Każdego dnia czułasię coraz cięższa, nadszedł czas, żeby maleństwo przyszło na świat.Przyłapywała się na tym, że odlicza miesiące, przypominając sobie chwile spędzonez Jamesem w zeszłym roku. Jeśli urodzi się dzisiaj, to znaczy, że zostałopoczęte nad jeziorem.Mały wojownik spłodzony w kamiennym kręgu. Gwyneira pamiętała każdy przejaw czułości ze strony Jamesa, a to sprawiało, że płakała z tęsknoty tak długo, aż zasypiała z wyczerpania.Bóle zaczęły się pewnego dnia pod koniec listopada.Pogoda była taka, jakw Anglii w czerwcu.Mimo że przez ostatnie kilka tygodni często padało,tego dnia świeciło mocne słońce, na różanych krzewach w ogrodzie pojawiły się pąki, a kolorowe wiosenne kwiaty, które Gwyneirze podobały sięznacznie bardziej, w pełni rozkwitły. Jak pięknie! zachwycała się Francine, która nakrywała do śniadania stojący stolik w oknie wykuszowym sypialni jej podopiecznej. Muszęnamówić mamę, żeby koniecznie zasadziła trochę kwiatów, bo w naszymogrodzie rosną same warzywa.Mamy tylko jeden krzew żelazownika.Gwyneira już miała odpowiedzieć, że to właśnie w tym krzewie, obficie pokrytym purpurowymi kwiatami, zakochała się zaraz po przybyciu naNową Zelandię, kiedy poczuła ból.Zaraz potem pękł pęcherz płodowy.Poród Gwyneiry nie należał do łatwych.Była zdrowa i silna, ale tak samosilne były mięśnie jej dolnej części ciała.Częsta jazda konna wcale nie doprowadziła do poronienia, jak obawiała się matka Gwyneiry, tylko utrudniała278dziecku przejście przez miednicę.Francine wciąż zapewniała Gwyn, że wszystko jest w porządku i że dziecko jest ułożone idealnie, ale Gwyn i tak krzyczała, a nawet przeklinała.Lucas przecież nie mógł jej usłyszeć.Na szczęście niktwokół niej nie płakał, Gwyn przypuszczała, że nie zniosłaby ciągłych lamentów Dorothy.Kiri, która przyszła pomóc Francine, okazywała spokój. Dziecko zdrowa.Matahorua mówić.Zawsze racja.Przed pokojem rodzącej działy się natomiast dantejskie sceny.Gerald najpierw był podenerwowany, potem zmartwiony, a pod koniec dniawrzeszczał na każdego, kto tylko się do niego zbliżył, i upił się niemal donieprzytomności.Ostatnie godziny porodu przespał w swoim fotelu w salonie.Lucas zamartwiał się i pił jak zwykle z umiarem.W końcu i on zapadłw drzemkę, ale był to bardzo lekki sen.Gdy tylko słyszał kroki dochodzącezza drzwi pokoju Gwyneiry, podnosił głowę, a Kiri wielokrotnie w drugiejpołowie nocy informowała go o bieżącym stanie rzeczy. Pan Lucas taki troskliwy! pochwaliła przed Gwyneirą jej męża.James McKenzie nie spał tej nocy.Cały dzień był niezwykle spięty,a w nocy zakradł się do ogrodu pod okna Gwyneiry.Tylko on słyszał jejkrzyki [ Pobierz całość w formacie PDF ]