X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Dziecko na pewno jest na którymś miejscu w ko�lejce do brytyjskiego tronu!Gwyneirą miała nadzieję, że Gerald tego nie usłyszał.Byłaby wówczasskłonna podejrzewać dumnego dziadka o zamiar przeprowadzenia zamachuna królową i jej dzieci.Na razie jednak Gerald ograniczył się do uwzględ�nienia małej korony w znakach wypalanych bydłu z Kiward Station.Nie�dawno kupił trochę krów i musiał zarejestrować swój znak.Lucas zgodnieze wskazówkami Geralda narysował herb, w którym połączył małą koronęGwyneiry z tarczą, która miała nawiązywać do nazwiska Warden, pocho�dzącego według Geralda od słowa  strażnik".Francine była dowcipna i zawsze tryskała humorem.Jej towarzystwodobrze robiło Gwyneirze, a młoda akuszerka nie pozwalała jej martwić sięnadchodzącym porodem.Zamiast strachu Gwyn czuła zazdrość, ponieważFrancine niemal natychmiast zapomniała o młodym Candlerze i w kółkozachwycała się Jamesem McKenziem. On z pewnością jest mną zainteresowany!  powiedziała z podekscy�towaniem w głosie. Za każdym razem gdy mnie widzi, zadaje mi pytania.0 moją pracę i o twoje samopoczucie.Jest taki słodki! I widać, że stara sięwybierać takie tematy rozmowy, które mnie interesują! Bo po cóż innegomiałby wypytywać o to, kiedy urodzisz?Gwyneirze przyszło do głowy kilka powodów, ale uznała, że okazywa�nie przez Jamesa tak dużego zainteresowania nią i dzieckiem jest bardzo ry�zykowne.Ale przede wszystkim tęskniła za nim i jego niosącą pocieszeniebliskością.Tak bardzo chciałaby poczuć dotyk jego ręki na swoim brzuchu1 razem z nim odczuwać zapierającą dech w piersiach radość z ruchów ma277 leństwa.Zawsze gdy malec kopal, przypominała sobie wyraz szczęścia najego twarzy na widok nowo narodzonego Rubena.Myślała też wtedy o ichrozmowie w stajni, gdy Igraine była jeszcze zrebna. Czuje pani zrebaka, panno Gwyn?  zapytał cały rozpromieniony. Rusza się.Panno Gwyn, musi z nim pani porozmawiać! Jak przyjdzie naświat, od razu będzie rozpoznawać pani głos.A teraz rozmawiała ze swoim dzieckiem, dla którego przygotowano już ide�alny kącik.Koło jej łóżka stała kołyska z pościelą z błękitnego i beżowo złotegojedwabiu, którą Kiri uszyła zgodnie z projektem Lucasa.Nawet imię zostałojuż wybrane: Paul Gerald Terence Warden.Paul po ojcu Geralda. Kolejnego syna nazwiemy po twoim dziadku, Gwyneiro  stwier�dził wspaniałomyślnie Gerald. Chciałbym ustanowić pewnego rodzajutradycję.Gwyneirze imię dziecka było w zasadzie obojętne.Każdego dnia czułasię coraz cięższa, nadszedł czas, żeby maleństwo przyszło na świat.Przyłapy�wała się na tym, że odlicza miesiące, przypominając sobie chwile spędzonez Jamesem w zeszłym roku. Jeśli urodzi się dzisiaj, to znaczy, że zostałopoczęte nad jeziorem.Mały wojownik spłodzony w kamiennym kręgu. Gwyneira pamiętała każdy przejaw czułości ze strony Jamesa, a to spra�wiało, że płakała z tęsknoty tak długo, aż zasypiała z wyczerpania.Bóle zaczęły się pewnego dnia pod koniec listopada.Pogoda była taka, jakw Anglii w czerwcu.Mimo że przez ostatnie kilka tygodni często padało,tego dnia świeciło mocne słońce, na różanych krzewach w ogrodzie poja�wiły się pąki, a kolorowe wiosenne kwiaty, które Gwyneirze podobały sięznacznie bardziej, w pełni rozkwitły. Jak pięknie!  zachwycała się Francine, która nakrywała do śniada�nia stojący stolik w oknie wykuszowym sypialni jej podopiecznej. Muszęnamówić mamę, żeby koniecznie zasadziła trochę kwiatów, bo w naszymogrodzie rosną same warzywa.Mamy tylko jeden krzew żelazownika.Gwyneira już miała odpowiedzieć, że to właśnie w tym krzewie, obfi�cie pokrytym purpurowymi kwiatami, zakochała się zaraz po przybyciu naNową Zelandię, kiedy poczuła ból.Zaraz potem pękł pęcherz płodowy.Poród Gwyneiry nie należał do łatwych.Była zdrowa i silna, ale tak samosilne były mięśnie jej dolnej części ciała.Częsta jazda konna wcale nie dopro�wadziła do poronienia, jak obawiała się matka Gwyneiry, tylko utrudniała278 dziecku przejście przez miednicę.Francine wciąż zapewniała Gwyn, że wszyst�ko jest w porządku i że dziecko jest ułożone idealnie, ale Gwyn i tak krzycza�ła, a nawet przeklinała.Lucas przecież nie mógł jej usłyszeć.Na szczęście niktwokół niej nie płakał, Gwyn przypuszczała, że nie zniosłaby ciągłych lamen�tów Dorothy.Kiri, która przyszła pomóc Francine, okazywała spokój. Dziecko zdrowa.Matahorua mówić.Zawsze racja.Przed pokojem rodzącej działy się natomiast dantejskie sceny.Gerald najpierw był podenerwowany, potem zmartwiony, a pod koniec dniawrzeszczał na każdego, kto tylko się do niego zbliżył, i upił się niemal donieprzytomności.Ostatnie godziny porodu przespał w swoim fotelu w salo�nie.Lucas zamartwiał się i pił jak zwykle z umiarem.W końcu i on zapadłw drzemkę, ale był to bardzo lekki sen.Gdy tylko słyszał kroki dochodzącezza drzwi pokoju Gwyneiry, podnosił głowę, a Kiri wielokrotnie w drugiejpołowie nocy informowała go o bieżącym stanie rzeczy. Pan Lucas taki troskliwy!  pochwaliła przed Gwyneirą jej męża.James McKenzie nie spał tej nocy.Cały dzień był niezwykle spięty,a w nocy zakradł się do ogrodu pod okna Gwyneiry.Tylko on słyszał jejkrzyki [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl