[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spojrzałana swe odbicie, po czym z kamienną twarzą wyciąg-nęła z włosów kolejną szpilkę.Przez chwilę nie byłpewien, czy zamierza coś jeszcze powiedzieć.Próbo-wał znaleźć właściwe słowa, jakoś do niej dotrzeć, gdypowiedziała głosem wypranym z wszelkich emocji:Opuściłeś mnie.Pościeliłeś łóżko, a jamusia-łam w nim spać.Z Randallem.Nie chciał pytać, wiedział jednak, że musi.Wprzeszłości zawsze byli wobec siebie szczerzy.Potrafisz mi wybaczyć?Nie odpowiedziała od razu, zajmując się jeszczeprzez dobrą chwilę fryzurą.Potem uświadomił sobiebardziej, niż usłyszał, że wzdycha.Jeśli chcesz znaćprawdę - nie wiem.Czuł, że mówi szczerze, i to go przeraziło.Zimnydreszcz przebiegł mu wzdłuż kręgosłupa.Mieć ją w ramionach, a potem znowu utracić.lago by nie zniósł.Nie mógłby z tym żyć.Będzie musiał znaleźć sposób, by odzyskaćutra-cone marzenia - swoje i jej.Wyjęła ostatnią szpilkę i włosy opadły jej na ra-miona falą o barwie mahoniu.Patrzył, niezdolny159oderwać wzroku, jak Letitia sięga po szczotkę i za-czyna przeciągać nią po jedwabistych lokach.Wiedział ponad wszelką wątpliwość, że jeśli te-raz odejdzie, wycofa się, przytłoczony tymi rewela-cjami, nigdy jej nie odzyska.Zatrzymał się przykrześle, zdjął surdut, powiesił go na oparciu,rozpiął kamizelkę i poluzował krawat.Letitia spojrzała na niego i otworzyła usta.apotem je zamknęła.Przyglądała mu się przezchwilę, po czym wstała i podeszła do okna - nadalze szczotką w dłoni.Przeciągała nią powoli po wło-sach, wpatrując się w noc.Christian rozwiązał krawatkę, zdjął i usiadł nakrześle, by ściągnąć wysokie buty.Odstawił je,wstał, wyciągnął koszulę ze spodni i odpiął kołnie-rzyk, a potem mankiety.Nie spuszczając wzrokuz Letitii, podszedł do niej.Stał tak przez chwilę, cze-kając, aż skończy szczotkować włosy, a potem wyjąłjej szczotkę z ręki i odłożył na stojącą obok komodę.Nie odezwała się, ale i nie zaprotestowała.Wyciągnął ramiona, przytulił ją i czekał, z po-liczkiem wspartym na jej głowie, by się odprężyła.Wzmocnił uścisk, przysięgając na swoje serce,na swoją duszę, że już jej nigdy nie opuści.Pochylił głowę i ucałował jej skroń.- Ostatnie pytanie - powiedział cicho.- Dlaczego, przychodząc do mnie po pomoc, nic mi nie powiedziałaś? Nie wspomniałaś, co stoi pomiędzynami, mocne jak mur?Nie byt pewien, czy odpowie.Nie mógł tegood niej wymagać.- Jak sądzę, kierowała mną duma - odparła,wzruszając ramionami.- Tylko ona mi została.Próbował powstrzymać słowa, jednak wymknęłymu się, nieproszone:160- Naprawdę tak łatwo było mnie nienawidzić?Posłużył się tym określeniem, wiedząc, że Letitia niczego nie robi połowicznie.Uniosła wyżej brodę.- Stało się to moim nawykiem.- Wyzbądź się go.- Nie było to żądanie, ani po-lecenie, jedynie sugestia.- Dlaczego?Odpowiedziała tak, jak oczekiwał.Odwrócił jąku sobie i spojrzał jej w oczy.- Z powodu tego.Pochylił głowę i pocałował ją - wiedząc, że matylko tę jedną szansę.Jedną noc, aby przekonać ją,by spróbowała raz jeszcze.By uwierzyła w niegoznowu.Jedną noc, by odnalazła w sobie nadzieję, że po-trafi znów mu zaufać.Kiedyś.I wtedy stanie sięznów taka, jaką była przed dwunastoma laty.I bę-dzie należała do niego.Niewątpliwie.Nieodwra-calnie.Nieodwołalnie.Czuł, że nie powinien próbować nią zawładnąć,całował więc delikatnie jej wargi, czekając, aż zare-aguje, zachęci go, by wzmógł wysiłki.Oddała poca-łunek, z początku niepewnie, jakby nie zdecydowałajeszcze, czy pozwoli, by się z nią kochał - chociażoboje doskonale wiedzieli, że tak się właśnie stanie.Poczuł na wargach smak jej łez, choć ich nie wi-dział [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Spojrzałana swe odbicie, po czym z kamienną twarzą wyciąg-nęła z włosów kolejną szpilkę.Przez chwilę nie byłpewien, czy zamierza coś jeszcze powiedzieć.Próbo-wał znaleźć właściwe słowa, jakoś do niej dotrzeć, gdypowiedziała głosem wypranym z wszelkich emocji:Opuściłeś mnie.Pościeliłeś łóżko, a jamusia-łam w nim spać.Z Randallem.Nie chciał pytać, wiedział jednak, że musi.Wprzeszłości zawsze byli wobec siebie szczerzy.Potrafisz mi wybaczyć?Nie odpowiedziała od razu, zajmując się jeszczeprzez dobrą chwilę fryzurą.Potem uświadomił sobiebardziej, niż usłyszał, że wzdycha.Jeśli chcesz znaćprawdę - nie wiem.Czuł, że mówi szczerze, i to go przeraziło.Zimnydreszcz przebiegł mu wzdłuż kręgosłupa.Mieć ją w ramionach, a potem znowu utracić.lago by nie zniósł.Nie mógłby z tym żyć.Będzie musiał znaleźć sposób, by odzyskaćutra-cone marzenia - swoje i jej.Wyjęła ostatnią szpilkę i włosy opadły jej na ra-miona falą o barwie mahoniu.Patrzył, niezdolny159oderwać wzroku, jak Letitia sięga po szczotkę i za-czyna przeciągać nią po jedwabistych lokach.Wiedział ponad wszelką wątpliwość, że jeśli te-raz odejdzie, wycofa się, przytłoczony tymi rewela-cjami, nigdy jej nie odzyska.Zatrzymał się przykrześle, zdjął surdut, powiesił go na oparciu,rozpiął kamizelkę i poluzował krawat.Letitia spojrzała na niego i otworzyła usta.apotem je zamknęła.Przyglądała mu się przezchwilę, po czym wstała i podeszła do okna - nadalze szczotką w dłoni.Przeciągała nią powoli po wło-sach, wpatrując się w noc.Christian rozwiązał krawatkę, zdjął i usiadł nakrześle, by ściągnąć wysokie buty.Odstawił je,wstał, wyciągnął koszulę ze spodni i odpiął kołnie-rzyk, a potem mankiety.Nie spuszczając wzrokuz Letitii, podszedł do niej.Stał tak przez chwilę, cze-kając, aż skończy szczotkować włosy, a potem wyjąłjej szczotkę z ręki i odłożył na stojącą obok komodę.Nie odezwała się, ale i nie zaprotestowała.Wyciągnął ramiona, przytulił ją i czekał, z po-liczkiem wspartym na jej głowie, by się odprężyła.Wzmocnił uścisk, przysięgając na swoje serce,na swoją duszę, że już jej nigdy nie opuści.Pochylił głowę i ucałował jej skroń.- Ostatnie pytanie - powiedział cicho.- Dlaczego, przychodząc do mnie po pomoc, nic mi nie powiedziałaś? Nie wspomniałaś, co stoi pomiędzynami, mocne jak mur?Nie byt pewien, czy odpowie.Nie mógł tegood niej wymagać.- Jak sądzę, kierowała mną duma - odparła,wzruszając ramionami.- Tylko ona mi została.Próbował powstrzymać słowa, jednak wymknęłymu się, nieproszone:160- Naprawdę tak łatwo było mnie nienawidzić?Posłużył się tym określeniem, wiedząc, że Letitia niczego nie robi połowicznie.Uniosła wyżej brodę.- Stało się to moim nawykiem.- Wyzbądź się go.- Nie było to żądanie, ani po-lecenie, jedynie sugestia.- Dlaczego?Odpowiedziała tak, jak oczekiwał.Odwrócił jąku sobie i spojrzał jej w oczy.- Z powodu tego.Pochylił głowę i pocałował ją - wiedząc, że matylko tę jedną szansę.Jedną noc, aby przekonać ją,by spróbowała raz jeszcze.By uwierzyła w niegoznowu.Jedną noc, by odnalazła w sobie nadzieję, że po-trafi znów mu zaufać.Kiedyś.I wtedy stanie sięznów taka, jaką była przed dwunastoma laty.I bę-dzie należała do niego.Niewątpliwie.Nieodwra-calnie.Nieodwołalnie.Czuł, że nie powinien próbować nią zawładnąć,całował więc delikatnie jej wargi, czekając, aż zare-aguje, zachęci go, by wzmógł wysiłki.Oddała poca-łunek, z początku niepewnie, jakby nie zdecydowałajeszcze, czy pozwoli, by się z nią kochał - chociażoboje doskonale wiedzieli, że tak się właśnie stanie.Poczuł na wargach smak jej łez, choć ich nie wi-dział [ Pobierz całość w formacie PDF ]