[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zmiga koło mnie na rolkach wysoki mężczyzna z gitarą elektryczną i wzmacniaczem naplecach, grając Purple Haze.Oczywiście nie mogę przysiąc, że ten sam.Za to na pewnorozpoznaję pseudo-Cygankę w dziwacznym stroju, reklamującą przepowiednie na zwykłejtekturze, gdyż krzyczy do mnie to samo co wtedy:  Jesteś w ciąży.To dziewczynka.Czychcesz się dowiedzieć więcej?".Przeszłam wtedy obok.Nie dlatego, że uwłaczałoby mojej godności wysłuchanie, coodczytuje z kart szarlatanka przy plaży, ale budził odrazę podły trik stosowany, żebyzwabić kobiety.Grała na ich emocjach: największych marzeniach i największych lękach.Nie byłam zainteresowana fantomową ciążą.Co innego, gdyby powiedziała:  Przed tobąpodróż do egzotycznych krajów" albo  Poznasz przystojnego księcia i zakochasz się wnim do szaleństwa".Wtedy błagałabym Destiny o pięć dolarów, żeby usłyszeć ciąg dalszy.Pomogłam współtowarzyszce wybrać pocztówki i T-shirty dla córeczki.Zjadłyśmy wpołączonej z kawiarnią księgarence przy plaży, a potem zabawiałyśmy się na huśtawkach.Mam zdjęcie w czarnych dżinsach i wielkich czarnych okularach przeciwsłonecznych.Zmieję się histerycznie, gdy zaczynam lot w dół z rozwianymi przez wiatr włosami.Destiny uchwyciła mnie dokładnie wmomencie, kiedy zawisłam w górze, zanim grawitacja pociągnęła mnie ku ziemi.Tego wieczoru przy kasie biletowej na lotnisku spotkałyśmy się z Ari.Miałazaczerwienioną po peelingu twarz i wielką torbę podręczną z monogramem.Kalifornia tonie Nowy Jork, pomyślałam.Poznałam przecież ileś osób znaczących w nowojorskimseksbiznesie i były to znerwicowane, starannie uczesane, wyrachowane baby albo typy jakz gangu Aniołów Piekieł.Obok Ari stała Serena.Platynowa blondynka, porcelanowa cera,wredne spojrzenie niebieskich oczu, zadarty nos z rozdętymi chrapkami  o takim nosiemoja babka mówiła, że łapie krople deszczu.W sumie Marilyn dla ubogich.Od razu niewzbudziła we mnie zaufania.Gdy stałyśmy w kolejce, Ari opowiedziała co nieco o sobie.Nie zaczynała kariery jakostręczycielka.Była miłą dziewczyną z północnej Kalifornii, bogatą, z kochającej sięrodziny, która zajmowała się importem francuskich win, sprzedając je do ekskluzywnychrestauracji w rejonie zatoki San Francisco.Dla królewskiej rodziny w Brunei zaczęłapracować jako zarządca nieruchomości i doradca, a do jej obowiązków należałopilnowanie jednej z ich wspaniałych rezydencji w Bel Air.Regularnie latała międzydwoma krajami, żeby spotykać się z księciem.Podczas jednego ze spotkań książę napomknął mimochodem, że nie miałby nic przeciwkotemu, gdyby następnym razem przywiozła przyjaciółkę, najlepiej podobną do Marilyn Monroe.Domyślam się, iżwedług niego kopie Marilyn Monroe chodzą tłumnie po Los Angeles, więc każdy jakąśzna.Nikt nigdy nie mówił księciu  nie", dlatego Ari tak długo przeczesywała miasto, pókinie znalazła Sereny.Dziewczynie marzyła się kariera gwiazdy filmowej, a męczyła sięjako sprzedawczyni w Beverly Center.Gdy następnym razem Ari leciała do Brunei,towarzyszyła jej Serena.To były kobiety, z którymi przelatywałam nad połową kuli ziemskiej: kochająca Jezusadziewczyna z rozkładówki  Hustlera", niewydarzony klon Monroe i skautka, która zeszłana złą drogę.Serena leciała do Brunei po raz trzeci, ale nie zasypała nas pomocnymiwskazówkami.Spędziłam z nią pół godziny w barze na lotnisku, próbując ją przekupićehardonnay, niestety bezskutecznie, więc nadal nie wiedziałam, co mnie czeka.Serenęcieszyła uprzywilejowana pozycja i gdy wchodziła z Ari do pierwszej klasy, a ja z Destinyzostawałyśmy w biznes class, pożegnała nas lekceważącym machnięciem ręki.Podczas lotu my dwie przeciągałyśmy się dość często, narzekałyśmy jeszcze częściej,sączyłyśmy szampana i prosiłyśmy śliczne stewardesy o ponadprzy działo we ciasteczka.()glądałyśmy Piękną i bestię i na koniec zapadłyśmy w lekką drzemkę.Biznes class to jaklatający hotel, ale nawet latający hotel może się w końcu sprzykrzyć.W półśniezobaczyłam matkę i ciotkę, jak przycupnięte na plastikowych krzesłach czuwają przyłóżku ojca.Odgoniłam ten obraz.Nie było sensu zamartwiać się czymś, na co nie miałamwpływu.Nie było sensu przetrawiać decyzji, która już zapadła.W Tokio przesiadłyśmy się do kolejnegosamolotu i znowu przerabiałyśmy to samo, w sumie przez całe osiemnaście godzin.Takzaczęła się dla mnie trudna nauka samokontroli i studzenia temperamentu, naprawdęniełatwa dla niespokojnego ducha, jakim byłam.Gdybym przyłożyła się bardziej do nauki,byłabym dzisiaj o wiele bogatsza.Przetarłam oczy i oparłam czoło o szybę, patrząc na rozciągający się jak okiem sięgnąćkobaltowy błękit, przesuwający się pod nami.Zanim ukazał się wąski pasek plaży uwybrzeża Singapuru, byłam tak zmęczona, że jak tylko przymknęłam powieki, widziałamgwiezdne błyski, a wokół każdego światła jaskrawe halo.Nie tylko mój język pokrył sięobrzydliwym kożuchem, ale i mózg także.Czułam się wdzięczna losowi, że mamyodpowiedzialną  zastępową", Ari, która swoją trzódkę przeprowadzi przez cło i zawiezietaksówką do hotelu.Podczas jazdy Serenie wypsnęło się, że to rodzina królewska jestwłaścicielem tego hotelu i że trzydzieste szóste piętro, gdzie się zatrzymamy, jestwyłącznie do dyspozycji ich gości [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl