[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Była to sukienka, w którą nale\ało się wlać.I nikt nie powie: Wystarczy.Dziewczyna była parę lat starsza ode mnie i niesłychanie uprzejma.Przez cieniutką zasłonę, oddzielającą dwie kabinki, doszedł mnie niski, po\ądliwygwizd. Co chcesz, \ebym zrobiła, kolego? usłyszałam burknięcie Mouche wodpowiedzi na sygnały, wysyłane przez lubie\nego klienta. Zaszczekać? Czytylko obsikać ci nogę?.Pierwsza skończyłam z moim klientem i w ponurej poczekalni przeglądałamprehistoryczny numer magazynu Cleo.Pomiędzy ogłoszeniami najmodniejszychprojektantek mody i kremami usuwającymi piegi, zamieszczono historię Roxanne,która miała wygłodniałe uda i zapuszczała się w niebezpieczne rejony nocnegoNowego Jorku, po\erając mę\czyzn.Doszłam właśnie do naprawdę śliskiegokawałka, gdy Roxanne weszła do Zacisza Platona , baru, w którym w szatnioddaje się nie tylko płaszcz, ale wszystkie ubrania, i zastanawiała się, czy wejść domekki macantów, czy te\ przystani lesb, gdy ze swojej kabiny wyłoniła sięMouche. Skończyłaś? Jej palce, tak jak moje, były poczerniałe od martwegonaskórka. Nie.Zostawiłam świntucha z paczką papierowych chusteczek. Chyba nie. Owszem odparła niedbale.Patrzyłam, jak zabazgrała szminką tapetępokrytą kwietnym wzorem. Mę\czyzni ssą napisała. Chcę natychmiastwylecieć z pracy.Mouche powiedziała mi, \e opieka społeczna uwa\a, \e ona wogóle się o pracę nie stara.To zajęcie zamknie im na chwilę usta. Powiedz.to.kwiatami..Czepiałam się ka\dego listu Maxa Factora z zachodem słońca naHawajach. Przyślij.swojemu.mę\czyznie.roślinę zmutowaną genetycznie.Mouche umiała dać sobie radę w \yciu.Ja zaś byłam trochę pośrodku.Mój następny klient oparł się chwiejnie na łokciu. Który numer stanika nosisz, złotko? Jestem fotografem.Zawodowcem.Przyjmuję zamówienia na wszystko.Wielkie tyłki, małe cycki, amputacje.Niektórzy faceci po prostu chcą oglądać sesje fotograficzne przez dziurkę.Nakłaniając go, by się poło\ył, usiłowałam przez szparę między naszymikabinkami nadać Mouche sygnał SOS. Je\eli faceci podniecają się, oglądającparę fotek, nie zgwałcą potem takiej ślicznotki jak ty, zgadza się? Jedna zdziewczynek, które pracują dla mnie zaczęła przed dwoma miesiącami terazchwyciła byka za rogi.Ma własnego forda lasera, mieszkanie i w ogóle.Oszacował mnie wzrokiem. Stanik dwójeczka.Słysząc, \e drzwi wejściowe znowu się otwierają, wywinęłam się od tejrozmowy, która kojarzyła mi się z papierem, jaki się kładzie na deskę klozetową.Dwaj masywni mę\czyzni w ubraniach rozdętych od ich potę\nych sylwetekweszli do poczekalni.Palce rozbolały mnie na widok wzgórków ich muskułów.Spojrzałam na Mouche.Oglądała sobie końce utlenionych włosów, \eby zobaczyć,czy się nie rozdwajają, po czym odgarniała felerne pasma.Mój upiorny klientpokazał się w swym ślubnym garniturze w drzwiach kabinki. Detektywi syknęła na niego Mouche.Miała głos jak środek owadobójczy.Facet skurczył się i zmiotło go na ulicę, a\ zniknął nam z oczu.Szukali naszegoszefa, Rona Smarta. Najwyrazniej go nie ma prychnęła Mouche, wyciągającnasz dzienny zarobek z biurka. Nie jest kręgarzem z papierkami, o to chodzi? Mamy nakaz aresztowania powiedział detektyw głosem jak pneumatycznyświder pod zarzutem morderstwa. Poprosili o nasze nazwiska.Przygotowałam się na podanie im zestawu dat, przyzwyczajeń, ulubionychkolorów, najwa\niejszych wykazów, poglądów politycznych.Joannę Prit. Tracey Wonderley wtrąciła Mouche I Karen James.(Była to dla mnienowość). Ile masz lat? zapytał mnie drugi detektyw. Siedemnaście skłamała gładko Mouche a ja osiemnaście.Zaczął mnie pouczać, jak wa\ne jest poczucie godności własnej i jak łatwosprowadzić dziewczynę z drogi cnoty.Skinęłam głową.Kiwałam potwierdzającona wszystko, co mówił, jak pies, który siedzi za tylną szybą samochodu wzachodniej dzielnicy willowej. Có\, Tracey powiedział do mnie powinnaś dziękować Bogu, \e nie le\yszrozło\ona na noszach w miejskiej kostnicy.Podziękowałam mu z miejsca.A nawet nie rozmawialiśmy ze sobą.Widzicie,pochodzę z duchowo schizofrenicznej rodziny.Moja matka jest \arliwą katoliczką.Tata protestantem.Co wieczór mama otula mnie i odmawiamy Zdrowaś Mario,łaskiś pełna. Pójdziesz jutro na lekcję czytania katolickiego Pisma Zwiętego,kochanie, prawda?.Potem tata przychodzi do mojego pokoju i przerabiamy naszgorszy religijny repertuar [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Była to sukienka, w którą nale\ało się wlać.I nikt nie powie: Wystarczy.Dziewczyna była parę lat starsza ode mnie i niesłychanie uprzejma.Przez cieniutką zasłonę, oddzielającą dwie kabinki, doszedł mnie niski, po\ądliwygwizd. Co chcesz, \ebym zrobiła, kolego? usłyszałam burknięcie Mouche wodpowiedzi na sygnały, wysyłane przez lubie\nego klienta. Zaszczekać? Czytylko obsikać ci nogę?.Pierwsza skończyłam z moim klientem i w ponurej poczekalni przeglądałamprehistoryczny numer magazynu Cleo.Pomiędzy ogłoszeniami najmodniejszychprojektantek mody i kremami usuwającymi piegi, zamieszczono historię Roxanne,która miała wygłodniałe uda i zapuszczała się w niebezpieczne rejony nocnegoNowego Jorku, po\erając mę\czyzn.Doszłam właśnie do naprawdę śliskiegokawałka, gdy Roxanne weszła do Zacisza Platona , baru, w którym w szatnioddaje się nie tylko płaszcz, ale wszystkie ubrania, i zastanawiała się, czy wejść domekki macantów, czy te\ przystani lesb, gdy ze swojej kabiny wyłoniła sięMouche. Skończyłaś? Jej palce, tak jak moje, były poczerniałe od martwegonaskórka. Nie.Zostawiłam świntucha z paczką papierowych chusteczek. Chyba nie. Owszem odparła niedbale.Patrzyłam, jak zabazgrała szminką tapetępokrytą kwietnym wzorem. Mę\czyzni ssą napisała. Chcę natychmiastwylecieć z pracy.Mouche powiedziała mi, \e opieka społeczna uwa\a, \e ona wogóle się o pracę nie stara.To zajęcie zamknie im na chwilę usta. Powiedz.to.kwiatami..Czepiałam się ka\dego listu Maxa Factora z zachodem słońca naHawajach. Przyślij.swojemu.mę\czyznie.roślinę zmutowaną genetycznie.Mouche umiała dać sobie radę w \yciu.Ja zaś byłam trochę pośrodku.Mój następny klient oparł się chwiejnie na łokciu. Który numer stanika nosisz, złotko? Jestem fotografem.Zawodowcem.Przyjmuję zamówienia na wszystko.Wielkie tyłki, małe cycki, amputacje.Niektórzy faceci po prostu chcą oglądać sesje fotograficzne przez dziurkę.Nakłaniając go, by się poło\ył, usiłowałam przez szparę między naszymikabinkami nadać Mouche sygnał SOS. Je\eli faceci podniecają się, oglądającparę fotek, nie zgwałcą potem takiej ślicznotki jak ty, zgadza się? Jedna zdziewczynek, które pracują dla mnie zaczęła przed dwoma miesiącami terazchwyciła byka za rogi.Ma własnego forda lasera, mieszkanie i w ogóle.Oszacował mnie wzrokiem. Stanik dwójeczka.Słysząc, \e drzwi wejściowe znowu się otwierają, wywinęłam się od tejrozmowy, która kojarzyła mi się z papierem, jaki się kładzie na deskę klozetową.Dwaj masywni mę\czyzni w ubraniach rozdętych od ich potę\nych sylwetekweszli do poczekalni.Palce rozbolały mnie na widok wzgórków ich muskułów.Spojrzałam na Mouche.Oglądała sobie końce utlenionych włosów, \eby zobaczyć,czy się nie rozdwajają, po czym odgarniała felerne pasma.Mój upiorny klientpokazał się w swym ślubnym garniturze w drzwiach kabinki. Detektywi syknęła na niego Mouche.Miała głos jak środek owadobójczy.Facet skurczył się i zmiotło go na ulicę, a\ zniknął nam z oczu.Szukali naszegoszefa, Rona Smarta. Najwyrazniej go nie ma prychnęła Mouche, wyciągającnasz dzienny zarobek z biurka. Nie jest kręgarzem z papierkami, o to chodzi? Mamy nakaz aresztowania powiedział detektyw głosem jak pneumatycznyświder pod zarzutem morderstwa. Poprosili o nasze nazwiska.Przygotowałam się na podanie im zestawu dat, przyzwyczajeń, ulubionychkolorów, najwa\niejszych wykazów, poglądów politycznych.Joannę Prit. Tracey Wonderley wtrąciła Mouche I Karen James.(Była to dla mnienowość). Ile masz lat? zapytał mnie drugi detektyw. Siedemnaście skłamała gładko Mouche a ja osiemnaście.Zaczął mnie pouczać, jak wa\ne jest poczucie godności własnej i jak łatwosprowadzić dziewczynę z drogi cnoty.Skinęłam głową.Kiwałam potwierdzającona wszystko, co mówił, jak pies, który siedzi za tylną szybą samochodu wzachodniej dzielnicy willowej. Có\, Tracey powiedział do mnie powinnaś dziękować Bogu, \e nie le\yszrozło\ona na noszach w miejskiej kostnicy.Podziękowałam mu z miejsca.A nawet nie rozmawialiśmy ze sobą.Widzicie,pochodzę z duchowo schizofrenicznej rodziny.Moja matka jest \arliwą katoliczką.Tata protestantem.Co wieczór mama otula mnie i odmawiamy Zdrowaś Mario,łaskiś pełna. Pójdziesz jutro na lekcję czytania katolickiego Pisma Zwiętego,kochanie, prawda?.Potem tata przychodzi do mojego pokoju i przerabiamy naszgorszy religijny repertuar [ Pobierz całość w formacie PDF ]