[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Osiągnęła coś naprawdęwartościowego.Pomyślała, że kiedy gazeta już się ukaże, wyśle po jednym egzemplarzumamie i ciotkom.I może też swoim dawnym nauczycielom.Nie mogłauwierzyć, że ktoś zapłaci jej za wyrażanie opinii i że zaufa zgromadzonymprzez nią informacjom.Wciąż cieszyła się ze swojego sukcesu, gdy zajechała pod dom i zobaczyłasuva z rejestracjami z Georgii, należącego do jej kuzyna.Wysiadła z auta iwbiegła na schody, przesadzając po dwa stopnie naraz.- Mike? Jesteś tu?Lola, już od dłuższego czasu uwięziona w swoim pojemniku, zaczęłaszczekać jak szalona, gdy tylko usłyszała głos Beth.Mike, pochylony nad otwartą lodówką, podniósł na nią wzrok. - Cześć, kuzynko! O kurczę, co ci się stało?- Witaj, koleś.Potraktuję to jako komplement!Uściskała Mike'a.Lola ujadała coraz głośniej i uderzała głową w ścianępojemnika z taką siłą, że ten cały się ruszał.- Naprawdę! Wyglądasz jak prawdziwa laska! To znaczy.- Zamknij się, palancie.Mamusia już wróciła, kochanie.- Wzięła Lolę naręce i przypięła jej smycz.- A gdzie są twoi przyjaciele?- Phoebe! Woody! Chodzcie poznać moją kuzynkę! - ryknął Mike takgłośno, że Beth aż podskoczyła, wystraszona.- Są na werandzie, podziwiająwidoki.Ocean wyjątkowo dzisiaj hałasuje.- Wiem, jest przypływ.- Rozumiem.Ty tutaj mieszkasz.Gdzie mamy położyć nasze rzeczy?- Gdzie tylko chcecie na dole.Zakładam, że Phoebe będzie mieszkać z tobą.- Jeśli ci to nie przeszkadza.- Posłuchaj, Romeo, nie zamierzam się do tego wtrącać.Nie obchodzi mnie,co tam robicie w ciemnościach.- Byłbym co najmniej zdziwiony, gdyby cię to interesowało.Mike poruszył znacząco brwiami, a Beth zachichotała.- Zboczeniec! Zabieram psa na spacer.Przechodząc przez salon w drodze na werandę, zobaczyła przyjaciół Mike'aopartych o poręcz.Woody wyglądał całkiem sympatycznie, był wysoki iszczupły, ubrany w trykotową koszulę i zielone szorty.Już z daleka jednakBeth widziała, że Phoebe należy do tego gatunku kobiet, z którymi nigdy by sięnie zaprzyjazniła, chyba że trafiłyby razem na bezludną wyspę, a i wtedymusiałoby upłynąć sporo czasu, nim udałoby im się nawiązać rozmowę.Byłatrzpiotowatą drobną blondynką, która zapewne wykorzystywała swój wygląd,by łatwiej przejść przez życie.- To będzie długi weekend - wyszeptała Beth do Loli.- Starajmy się byćmiłe.Wyszła na werandę, a Woody i Phoebe odwrócili się do niej zaciekawieni.- Cześć! Jestem Beth! Witajcie na Wyspie Sullivana!- Myślałam, że Beth ma cudaczne czerwone włosy i okulary - powiedziałaPhoebe.- Miałam - westchnęła Beth.- Ale postanowiłam zmienić parę rzeczy.- Och.- odparła słabo mała kretynka.- Jestem Woody - przedstawił się chłopak, wyciągając do niej dłoń iuśmiechając się.- Naprawdę miło mi cię poznać.Dzięki, że zgodziłaś się nasprzyjąć. - Cała przyjemność po mojej stronie, chociaż ten dom należy też do Mike'a.Zabieram teraz psa na spacer, ale zaraz wrócę.- Och! Jest taki śliczny! To suczka? Chodz do mnie, moja śliczna! Jak sięwabi?Lola wtuliła się mocniej w Beth.Była wyjątkowo wybrednym psem, jeślichodzi o ludzi.Właściwie tolerowała tylko jednego człowieka.Phoebe miałazapewne wielkiego grubego persa imieniem Marilyn, który siedział na białejatłasowej poduszce.Z frędzelkami.- Ma różową smycz, Phebes.Oczywiście, że to suczka! - pouczył Woody.- Wabi się Lola - powiedziała Beth.- Wracamy za minutkę.Wymieniła spojrzenia z Woodym, który złożył ręce na piersiach i pokiwałgłową, jakby chciał powiedzieć, że i jego zdaniem Phebes nie jest szczególniebystra.- Zlicznie! - odpowiedziała Phoebe.- Tylko pośpieszcie się.Mike robimargarity!- Lola się odzwyczaja - rzuciła Beth przed ramię, wiedząc, że Phoebe jeszczedługo będzie się zastanawiać nad tym zdaniem, ale Woody na pewno jązrozumie.Biedny Mike, pomyślała, prowadząc Lolę przez podwórze.Nie mogłazrozumieć, dlaczego zawsze wybierał ten określony typ.Jego dziewczyny byłysłodkie i ładne, ale nigdy zbyt inteligentne.Czego on się bał?Beth uważała, że nie ma na świecie nic bardziej seksownego niż facetobdarzony inteligencją i poczuciem humoru.Wygląd był sprawą drugorzędną.Musiała jednak przyznać, że aktualnie jej sytuacja wyglądała nieco inaczej, boMax znacznie odbiegał od dotychczasowych kryteriów.Miała zjeść z nimkolację w niedzielę! Na samą myśl, że będą siedzieli przy tym samym stole,przechodziły ją ciarki.Beth zastanawiała się, czy Woody myślał, że będzie jego weekendowądziewczyną, bo spojrzał na nią w taki sposób, w jaki patrzą mężczyzni, gdychcą dać ci do zrozumienia, że są wolni i że się im podobasz [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl