[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W końcu zauważyłem, żerozdzielam się w dwóch kierunkach, próbuję służyć dwóm różnym sprawom.Takiewewnętrzne rozdarcie.Przez to właściwie się ocknąłem: postanowiłem, że nie dam już sobąmanipulować, ani Sieci, ani nikomu innemu.Jestem dziennikarzem - a wobec tego muszędrukować to, co uznaję za słuszne.- I zajęli się tobą.- To było zupełne zaskoczenie.Hm, może nie takie zupełne.Kiedy do gazety przyszłapolicja i zaaresztowali mnie, właściwie wiedziałem, o co chodzi.Mogłem to przewidzieć napodstawie grózb Juleen i tej reszty.Robili już przedtem takie rzeczy.- Na przykład?- Ciągle jestem przekonany, że agencje obrotu nieruchomościami, listy podatkowe,wszelkie informacje na temat nieruchomości na terenie miasta mogłyby tu wiele wyjaśnić.Nie zdążyłem sprawdzić, kiedy jeszcze tam byłem, ale wszystkie te ostatnie transakcje naterenie Ashton wydają mi się jakoś podejrzane.***W oczach Bernice agencje obrotu nieruchomościami również przedstawiały siępodejrzanie.Kiedy podjeżdżała pod wejście Agencji Tyler and Sons, zauważyła, jak jejwłaściciel, Albert Tyler, zamyka biuro i zbiera się do odjazdu.Opuściła okno w samochodzie i zapytała:- Przepraszam, czy nie pracują państwo do siedemnastej? Tyler uśmiechnął się tylko iwzruszył ramionami:- Nie w czwartki.Nawet z daleka Bernice mogła odczytać tabliczkę z godzinami otwarcia.- Ale tam jest napisane: poniedziałki - piątki: 10- 17.- Powiedziałem już, nie w czwartki! - Tyler zdenerwował się trochę.Bernicezauważyła jak Calvin, syn Tylera, wyjeżdża zza budynku swoimvolkswagenem.Wyskoczyła z wozu i zamachała na niego.Zatrzymał się z wyraznąniechęcią i spuścił okno: - Tak?- Czy w czwartki nie pracujecie normalnie do siedemnastej? Calvin wzruszył tylkoramionami i skrzywił się:- A bo ja wiem? Jak Stary mówi: do domu , to jedziemy do domu.Odjechał. Stary Tyler wsiadał właśnie do swojego plymoutha.Bernice podbiegła dosamochodu i zamachała, żeby zwrócić na siebie uwagę.Tyler był już porządnie zirytowany.Spuścił okno i burknął:- Zamknięte, proszę pani, a ja chcę jechać do domu.- Chciałam tylko popatrzeć na mikrofisze.Potrzebuję informacji na temat pewnejnieruchomości.Potrząsnął głową:- Mewie pani, to by i tak nic nie dało.Zepsuło się nam.- Co?!Ale Tyler zasunął okno i odjechał z lekkim piskiem opon.- Rosemary pana ostrzegła? - krzyknęła za nim gniewnie.Pobiegła do samochodu.Została jeszcze Agencja Top of the Town.Bernice wiedziała, że właściciel w każdeczwartkowe popołudnie udziela się na młodzieżowych meczach baseballa.Być możedziewczyna, która u niego pracuje, nie będzie wiedziała, kim Bernice jest.***- Załatwią cię Hogan - Harmel patrzył ponurym, dzikim wzrokiem.- Potrafiązniszczyć i mają wszystkie potrzebne do tego powiązania.Popatrz tylko na mnie: straciłemwszystko, co miałem, straciłem żonę, rodzinę.Obrobili mnie do czysta.Z tobą też zrobią tosamo.- Co wiesz o facecie nazwiskiem Kaseph? - Marshall oczekiwał odpowiedzi, a nieczarnych przepowiedni.Harmel skrzywił się z niesmakiem:- Idz w tym kierunku.Tu jest być może zródło problemu.Juleen wręcz czciła tegofaceta.Każdy spełniał rozkazy Juleen, ale ona spełniała rozkazy Kasepha.- Czy wiesz coś o tym, że rozglądał się za jakąś posiadłością w Ashton?- Miał chrapkę na college, tego jestem pewien.- College? Mów dalej - Marshall był kompletnie zaskoczony.- Nigdy nie miałem okazji, żeby to zgłębić, ale coś w tym jest.W Sieci mówiło się otym, że uczelnia ma być całkowicie przejęta przez jakichś dygnitarzy z Sieci.Eugene Baylorbez przerwy rozmawiał o pieniądzach z Kasephem lub jego przedstawicielami.- Kaseph próbował kupić uczelnię?- Jeszcze nie.Ale jak do tej pory wykupił prawie wszystko w tym mieście.- Co na przykład?- Wiem, że masę domów, ale nie mam zbyt wielu informacji.Mówiłem ci, sprawdzlisty podatkowe i agencje obrotu nieruchomościami i zobacz, czy przypadkiem czegoś jeszczenie kupił.Wiem, że ma na to dość forsy.Harmel wyjął z wewnętrznej kieszeni kurtki wymiętą szarą kopertę: -1 zabierz to zmoich rąk, dobrze? Marshall wziął kopertę:- Co to?- Klątwa, ot co.Z każdym, kto to ma, dzieje się coś niedobrego.Mam tood znajomego Eldona, Erniego Johnsona, księgowego.Mam nadzieję, że Eldon cipowiedział, co się z nim stało!- Powiedział.- To są odkrycia Johnsona dotyczące księgowości uczelni.Marshall nie mógłuwierzyć swojemu szczęściu:- Chyba żartujesz! A Eldon o tym wiedział?- Nie, sam się na nie natknąłem, ale nie skacz jeszcze z radości.Znajdz sobie lepiejznajomego księgowego, który by to za ciebie odszyfrował.Ja się w tym za bardzo nie mogępołapać.Mam wrażenie, jakby brakowało tu jeszcze drugiej połowy.- Ale to już coś.Dzięki.- Jeśli lubisz bawić się hipotezami, to masz tu jedną: Kaseph przybywa do Ashton ichce wykupić wszystko, co się tylko da.Ale nie ma nawet mowy0 możliwości sprzedaży college u.Następna rzecz, o której wiesz: dzięki Baylorowicollege wpada w tak poważne tarapaty finansowe, że sprzedaż może się okazać jedynymratunkiem.I oto propozycja Kasepha nie wydaje się już tak absurdalna, a poza tym RadaNadzorcza składa się teraz z samych potakiwaczy.Marshall otworzył kopertę i przejrzał kartki oraz kopie stron z tabelami1 cyframi.- I nie znalazłeś tu żadnego klucza?- Klucz ci już niepotrzebny, raczej dowody.Musiałbyś się dowiedzieć, kto jest podrugiej stronie tych wszystkich transakcji.- Może konta Kasepha?- Biorąc pod uwagę wszystkich przyjaciół i zwolenników, jakich Kaseph ma tu wcollege u, wcale bym się nie zdziwił, gdyby facet kupił uczelnię za uczelniane pieniądze!- Jest to jakaś hipoteza.Ale po cóż by takiemu komuś było potrzebne jakieś małemiasteczko, a choćby i cała uczelnia?- Hogan, facet z takimi wpływami i z taką forsą, które on tutaj ewidentnie ma, mógłbysobie wziąć takie miasteczko jak Ashton i zrobić z nim, co by mu się żywnie podobało.Sądzę, że w dużym stopniu już to osiągnął.- Skąd wiesz?- Sprawdz, sam zobaczysz.Rozdział 21Bernice śpieszyła się.Była właśnie w Agencji Top of the Town i przeglądała zbiorymikrofiszy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.W końcu zauważyłem, żerozdzielam się w dwóch kierunkach, próbuję służyć dwóm różnym sprawom.Takiewewnętrzne rozdarcie.Przez to właściwie się ocknąłem: postanowiłem, że nie dam już sobąmanipulować, ani Sieci, ani nikomu innemu.Jestem dziennikarzem - a wobec tego muszędrukować to, co uznaję za słuszne.- I zajęli się tobą.- To było zupełne zaskoczenie.Hm, może nie takie zupełne.Kiedy do gazety przyszłapolicja i zaaresztowali mnie, właściwie wiedziałem, o co chodzi.Mogłem to przewidzieć napodstawie grózb Juleen i tej reszty.Robili już przedtem takie rzeczy.- Na przykład?- Ciągle jestem przekonany, że agencje obrotu nieruchomościami, listy podatkowe,wszelkie informacje na temat nieruchomości na terenie miasta mogłyby tu wiele wyjaśnić.Nie zdążyłem sprawdzić, kiedy jeszcze tam byłem, ale wszystkie te ostatnie transakcje naterenie Ashton wydają mi się jakoś podejrzane.***W oczach Bernice agencje obrotu nieruchomościami również przedstawiały siępodejrzanie.Kiedy podjeżdżała pod wejście Agencji Tyler and Sons, zauważyła, jak jejwłaściciel, Albert Tyler, zamyka biuro i zbiera się do odjazdu.Opuściła okno w samochodzie i zapytała:- Przepraszam, czy nie pracują państwo do siedemnastej? Tyler uśmiechnął się tylko iwzruszył ramionami:- Nie w czwartki.Nawet z daleka Bernice mogła odczytać tabliczkę z godzinami otwarcia.- Ale tam jest napisane: poniedziałki - piątki: 10- 17.- Powiedziałem już, nie w czwartki! - Tyler zdenerwował się trochę.Bernicezauważyła jak Calvin, syn Tylera, wyjeżdża zza budynku swoimvolkswagenem.Wyskoczyła z wozu i zamachała na niego.Zatrzymał się z wyraznąniechęcią i spuścił okno: - Tak?- Czy w czwartki nie pracujecie normalnie do siedemnastej? Calvin wzruszył tylkoramionami i skrzywił się:- A bo ja wiem? Jak Stary mówi: do domu , to jedziemy do domu.Odjechał. Stary Tyler wsiadał właśnie do swojego plymoutha.Bernice podbiegła dosamochodu i zamachała, żeby zwrócić na siebie uwagę.Tyler był już porządnie zirytowany.Spuścił okno i burknął:- Zamknięte, proszę pani, a ja chcę jechać do domu.- Chciałam tylko popatrzeć na mikrofisze.Potrzebuję informacji na temat pewnejnieruchomości.Potrząsnął głową:- Mewie pani, to by i tak nic nie dało.Zepsuło się nam.- Co?!Ale Tyler zasunął okno i odjechał z lekkim piskiem opon.- Rosemary pana ostrzegła? - krzyknęła za nim gniewnie.Pobiegła do samochodu.Została jeszcze Agencja Top of the Town.Bernice wiedziała, że właściciel w każdeczwartkowe popołudnie udziela się na młodzieżowych meczach baseballa.Być możedziewczyna, która u niego pracuje, nie będzie wiedziała, kim Bernice jest.***- Załatwią cię Hogan - Harmel patrzył ponurym, dzikim wzrokiem.- Potrafiązniszczyć i mają wszystkie potrzebne do tego powiązania.Popatrz tylko na mnie: straciłemwszystko, co miałem, straciłem żonę, rodzinę.Obrobili mnie do czysta.Z tobą też zrobią tosamo.- Co wiesz o facecie nazwiskiem Kaseph? - Marshall oczekiwał odpowiedzi, a nieczarnych przepowiedni.Harmel skrzywił się z niesmakiem:- Idz w tym kierunku.Tu jest być może zródło problemu.Juleen wręcz czciła tegofaceta.Każdy spełniał rozkazy Juleen, ale ona spełniała rozkazy Kasepha.- Czy wiesz coś o tym, że rozglądał się za jakąś posiadłością w Ashton?- Miał chrapkę na college, tego jestem pewien.- College? Mów dalej - Marshall był kompletnie zaskoczony.- Nigdy nie miałem okazji, żeby to zgłębić, ale coś w tym jest.W Sieci mówiło się otym, że uczelnia ma być całkowicie przejęta przez jakichś dygnitarzy z Sieci.Eugene Baylorbez przerwy rozmawiał o pieniądzach z Kasephem lub jego przedstawicielami.- Kaseph próbował kupić uczelnię?- Jeszcze nie.Ale jak do tej pory wykupił prawie wszystko w tym mieście.- Co na przykład?- Wiem, że masę domów, ale nie mam zbyt wielu informacji.Mówiłem ci, sprawdzlisty podatkowe i agencje obrotu nieruchomościami i zobacz, czy przypadkiem czegoś jeszczenie kupił.Wiem, że ma na to dość forsy.Harmel wyjął z wewnętrznej kieszeni kurtki wymiętą szarą kopertę: -1 zabierz to zmoich rąk, dobrze? Marshall wziął kopertę:- Co to?- Klątwa, ot co.Z każdym, kto to ma, dzieje się coś niedobrego.Mam tood znajomego Eldona, Erniego Johnsona, księgowego.Mam nadzieję, że Eldon cipowiedział, co się z nim stało!- Powiedział.- To są odkrycia Johnsona dotyczące księgowości uczelni.Marshall nie mógłuwierzyć swojemu szczęściu:- Chyba żartujesz! A Eldon o tym wiedział?- Nie, sam się na nie natknąłem, ale nie skacz jeszcze z radości.Znajdz sobie lepiejznajomego księgowego, który by to za ciebie odszyfrował.Ja się w tym za bardzo nie mogępołapać.Mam wrażenie, jakby brakowało tu jeszcze drugiej połowy.- Ale to już coś.Dzięki.- Jeśli lubisz bawić się hipotezami, to masz tu jedną: Kaseph przybywa do Ashton ichce wykupić wszystko, co się tylko da.Ale nie ma nawet mowy0 możliwości sprzedaży college u.Następna rzecz, o której wiesz: dzięki Baylorowicollege wpada w tak poważne tarapaty finansowe, że sprzedaż może się okazać jedynymratunkiem.I oto propozycja Kasepha nie wydaje się już tak absurdalna, a poza tym RadaNadzorcza składa się teraz z samych potakiwaczy.Marshall otworzył kopertę i przejrzał kartki oraz kopie stron z tabelami1 cyframi.- I nie znalazłeś tu żadnego klucza?- Klucz ci już niepotrzebny, raczej dowody.Musiałbyś się dowiedzieć, kto jest podrugiej stronie tych wszystkich transakcji.- Może konta Kasepha?- Biorąc pod uwagę wszystkich przyjaciół i zwolenników, jakich Kaseph ma tu wcollege u, wcale bym się nie zdziwił, gdyby facet kupił uczelnię za uczelniane pieniądze!- Jest to jakaś hipoteza.Ale po cóż by takiemu komuś było potrzebne jakieś małemiasteczko, a choćby i cała uczelnia?- Hogan, facet z takimi wpływami i z taką forsą, które on tutaj ewidentnie ma, mógłbysobie wziąć takie miasteczko jak Ashton i zrobić z nim, co by mu się żywnie podobało.Sądzę, że w dużym stopniu już to osiągnął.- Skąd wiesz?- Sprawdz, sam zobaczysz.Rozdział 21Bernice śpieszyła się.Była właśnie w Agencji Top of the Town i przeglądała zbiorymikrofiszy [ Pobierz całość w formacie PDF ]