[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Usiadł za biurkiem i z nieszczęśliwą miną popatrzył na plik wydruków.Nieustannieprzełykał ślinę, jakby w gardle ugrzązł mu kawałek suchego herbatnika.Sarah pochyliła się nad biurkiem i spoglądała muprosto w oczy.Próbował odwrócić twarz, ale mu się to nie udało. Zamierzam dojść do tego, kto to zrobił oświadczyła Sarah. Nie spocznę, dopóki się tego nie dowiem.Akiedy już będę znała prawdę, w porównaniu z bólem, jaki zadam ja, najgorsza tortura Zboińskiego wyda się zaledwiełagodnym drapaniem po plecach.I proszę to traktować jako moją najsolenniejszą obietnicę. Przykro mi, tyle tylko mogę powiedzieć odrzekł Gogiel, rozkładając ręce. O, jest panu przykro.Cóż, ale to zaledwie początek.A teraz proszę mi powiedzieć, gdzie znajdę tegokombinatora Studnickiego. Wyjechał do Brukseli.rodzaj spotkania finansistów. W porządku.Kiedy wróci, proszę mu niezwłocznie przekazać to, co powiedziałam panu.Piotr Gogiel wstał i odprowadził Sarah do drzwi.Pocił się z powodu upału i zdenerwowania. Chciałbym tylko powiedzieć pani.nie chciałem, żeby sprawy tak się potoczyły.Ale czasami nie mamy wyboru. Panie Gogiel, każdy i zawsze ma jakiś wybór.Jeden oznaczony jest słówkiem zły", a drugi słówkiem dobry". To nie takie proste, panno Leonard.Mam żonę, mam rodzinę.Mam ludzi, za których odpowiadam i którzy namnie liczą. Sądziłam, że i ja mogę na pana liczyć.Ale to już nieważne.To była pańska decyzja, prawda?Opuściła bank, stukając głośno obcasami po marmurowej posadzce.Piotr Gogiel z ponurą miną, wycierającchusteczką twarz, obserwował, jak się oddala.Rozdział szesnastySarah, Rej i Marek spotkali się w barku kawowym na Koszykowej, gdzie zajęli stojący w kącie stolik.Chłopak miałciemne sińce pod oczami i roznosiła go jakaś niezdrowa, nerwowa energia.Kelnerka przyniosła mężczyznom dwie mocnekawy, a dla Sarah herbatę po rosyjsku.Marek opowiedział, jak wraz z Claytonem tropili Okunia w kanałach i w jaki sposób pod Alejami Ujazdowskimidopadł ich Oprawca. Wprawdzie nie widziałem go, gdy obciął mi palec, ale twój opis pasuje do całego obrazu stwierdził Rej. To było dokładnie takie samo stworzenie jak to spotkane przeze mnie we śnie wtrąciła Sarah. Byłamśmiertelnie przerażona, ale nie potrafiłam się obudzić. Sądzisz, że to człowiek? zapytał Marka Rej. Nie wiem.Twarz miał ludzką, ale bardzo małą.W pierwszej chwili pomyślałem, że to maska, ale to nie byłamaska.Rany, to posuwało się za mną z nieprawdopodobną prędkością.doprawdy, sam nie wiem, w jaki sposób udało misię sforsować tę kratę. Czy to mógł być Okuń.w jakiś sposób odmieniony? Nie rozumiem.Jak to: odmieniony? Cóż, odmieniony jak na przykład wilkołak.Jak to się nazywa.zmiennokształtny?Marek potrząsnął głową. Clayton z całą pewnością rozpoznał ślady jego butów, prowadzące właśnie do tej rury.A to znaczyło, że facetznajduje się gdzieś przed nami.Oprawca nadszedł z tyłu.Poza tym obaj diametralnie się od siebie różnią.Okuń jest chudyi drobny.Po prostu nędzny, cherlawy, siwowłosy starzec.Oprawca.jest ogromny. Co w takim razie teraz zrobimy? wtrąciła Sarah. Sądzę, że należy złożyć wizytę panu Okuniowi. Ej.to przerażający człowiek ostrzegł Marek. Nawet sąsiad, który mieszka z nim drzwi w drzwi, bardzosię go boi. Skąd o tym wiesz? Rozmawiałem z nim.Oświadczył mi, że Okuń jest jednym z łajdaków od von dem Bacha.Twierdzi, że on wcalesię nie nazywa Okuń, a kiedy przebywa w swym mieszkaniu sam, nie mówi po polsku.Jest jednym z nich".Tak mipowiedział ten sąsiad. Jednym z łajdaków von dem Bacha? Jesteś tego pewien? Marek skinął głową. Krzyczał, że Okuń jest zbrodniarzem i jednym z nich". Von dem Bach? zapytał ponownie Rej. Naprawdę wymienił nazwisko von dem Bacha? To może byćwłaśnie brakującym ogniwem, którego szukamy! Co masz na myśli? zainteresowała się Sarah. Von dem Bach był niemieckim generałem, który dostał polecenie zdławienia powstania warszawskiego.Pałał doPolaków obłąkańczą wręcz nienawiścią.Tropił każdego mężczyznę, kobietę czy dziecko, którzy mieli cokolwiekwspólnego z Armią Krajową.Zabijał ich.Zabił ich tysiące.I jeszcze jedno: dostawał szczególnej furii na myśl, żepowstańcy wymykają mu się kanałami.To on właśnie wydał rozkaz blokowania kanałów drutem kolczastym, wrzucaniaprzez włazy pojemników z gazem łzawiącym i wlewania benzyny, którą następnie podpalano.I zupełnie go nie obchodziło,że w środku mogą być dzieci.Wymyślił też urządzenie znane pod nazwą Taifun-Gerat [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Usiadł za biurkiem i z nieszczęśliwą miną popatrzył na plik wydruków.Nieustannieprzełykał ślinę, jakby w gardle ugrzązł mu kawałek suchego herbatnika.Sarah pochyliła się nad biurkiem i spoglądała muprosto w oczy.Próbował odwrócić twarz, ale mu się to nie udało. Zamierzam dojść do tego, kto to zrobił oświadczyła Sarah. Nie spocznę, dopóki się tego nie dowiem.Akiedy już będę znała prawdę, w porównaniu z bólem, jaki zadam ja, najgorsza tortura Zboińskiego wyda się zaledwiełagodnym drapaniem po plecach.I proszę to traktować jako moją najsolenniejszą obietnicę. Przykro mi, tyle tylko mogę powiedzieć odrzekł Gogiel, rozkładając ręce. O, jest panu przykro.Cóż, ale to zaledwie początek.A teraz proszę mi powiedzieć, gdzie znajdę tegokombinatora Studnickiego. Wyjechał do Brukseli.rodzaj spotkania finansistów. W porządku.Kiedy wróci, proszę mu niezwłocznie przekazać to, co powiedziałam panu.Piotr Gogiel wstał i odprowadził Sarah do drzwi.Pocił się z powodu upału i zdenerwowania. Chciałbym tylko powiedzieć pani.nie chciałem, żeby sprawy tak się potoczyły.Ale czasami nie mamy wyboru. Panie Gogiel, każdy i zawsze ma jakiś wybór.Jeden oznaczony jest słówkiem zły", a drugi słówkiem dobry". To nie takie proste, panno Leonard.Mam żonę, mam rodzinę.Mam ludzi, za których odpowiadam i którzy namnie liczą. Sądziłam, że i ja mogę na pana liczyć.Ale to już nieważne.To była pańska decyzja, prawda?Opuściła bank, stukając głośno obcasami po marmurowej posadzce.Piotr Gogiel z ponurą miną, wycierającchusteczką twarz, obserwował, jak się oddala.Rozdział szesnastySarah, Rej i Marek spotkali się w barku kawowym na Koszykowej, gdzie zajęli stojący w kącie stolik.Chłopak miałciemne sińce pod oczami i roznosiła go jakaś niezdrowa, nerwowa energia.Kelnerka przyniosła mężczyznom dwie mocnekawy, a dla Sarah herbatę po rosyjsku.Marek opowiedział, jak wraz z Claytonem tropili Okunia w kanałach i w jaki sposób pod Alejami Ujazdowskimidopadł ich Oprawca. Wprawdzie nie widziałem go, gdy obciął mi palec, ale twój opis pasuje do całego obrazu stwierdził Rej. To było dokładnie takie samo stworzenie jak to spotkane przeze mnie we śnie wtrąciła Sarah. Byłamśmiertelnie przerażona, ale nie potrafiłam się obudzić. Sądzisz, że to człowiek? zapytał Marka Rej. Nie wiem.Twarz miał ludzką, ale bardzo małą.W pierwszej chwili pomyślałem, że to maska, ale to nie byłamaska.Rany, to posuwało się za mną z nieprawdopodobną prędkością.doprawdy, sam nie wiem, w jaki sposób udało misię sforsować tę kratę. Czy to mógł być Okuń.w jakiś sposób odmieniony? Nie rozumiem.Jak to: odmieniony? Cóż, odmieniony jak na przykład wilkołak.Jak to się nazywa.zmiennokształtny?Marek potrząsnął głową. Clayton z całą pewnością rozpoznał ślady jego butów, prowadzące właśnie do tej rury.A to znaczyło, że facetznajduje się gdzieś przed nami.Oprawca nadszedł z tyłu.Poza tym obaj diametralnie się od siebie różnią.Okuń jest chudyi drobny.Po prostu nędzny, cherlawy, siwowłosy starzec.Oprawca.jest ogromny. Co w takim razie teraz zrobimy? wtrąciła Sarah. Sądzę, że należy złożyć wizytę panu Okuniowi. Ej.to przerażający człowiek ostrzegł Marek. Nawet sąsiad, który mieszka z nim drzwi w drzwi, bardzosię go boi. Skąd o tym wiesz? Rozmawiałem z nim.Oświadczył mi, że Okuń jest jednym z łajdaków od von dem Bacha.Twierdzi, że on wcalesię nie nazywa Okuń, a kiedy przebywa w swym mieszkaniu sam, nie mówi po polsku.Jest jednym z nich".Tak mipowiedział ten sąsiad. Jednym z łajdaków von dem Bacha? Jesteś tego pewien? Marek skinął głową. Krzyczał, że Okuń jest zbrodniarzem i jednym z nich". Von dem Bach? zapytał ponownie Rej. Naprawdę wymienił nazwisko von dem Bacha? To może byćwłaśnie brakującym ogniwem, którego szukamy! Co masz na myśli? zainteresowała się Sarah. Von dem Bach był niemieckim generałem, który dostał polecenie zdławienia powstania warszawskiego.Pałał doPolaków obłąkańczą wręcz nienawiścią.Tropił każdego mężczyznę, kobietę czy dziecko, którzy mieli cokolwiekwspólnego z Armią Krajową.Zabijał ich.Zabił ich tysiące.I jeszcze jedno: dostawał szczególnej furii na myśl, żepowstańcy wymykają mu się kanałami.To on właśnie wydał rozkaz blokowania kanałów drutem kolczastym, wrzucaniaprzez włazy pojemników z gazem łzawiącym i wlewania benzyny, którą następnie podpalano.I zupełnie go nie obchodziło,że w środku mogą być dzieci.Wymyślił też urządzenie znane pod nazwą Taifun-Gerat [ Pobierz całość w formacie PDF ]