[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. - Przepraszam za takie przywitanie.Winić mo\na zato jedynie prezydenta, który jest superostro\ny.Cosię stało doktorze Lyons? Co pana do mniesprowadza?- Przyjechałem, poniewa\ on nie przyjechał do mnie- powiedział przybyły uśmiechając się niepewnie.-Jestem nowym lekarzem pana Weingrassa.Jeślisprawdzicie jego kalendarzyk, to zobaczycie, \e miałbyć w moim gabinecie w Cortez o czwartej popołudniu.Nie pokazał się i nie mogłem go złapaćtelefonicznie.Poniewa\ jego dom jest po drodze domojego - wpadłem, by zobaczyć co się z nim dzieje.Lekarz sięgnął do kieszeni, z której wyjął kopertę.-Jeśli chodzi o te superśrodki bezpieczeństwa, toprzypadkiem" mam przepustkę ze szpitala WalteraReeda podpisaną przez właściwego przedstawicielaadministracji.Miałem ją okazać panu Weingrassowii siostrom lub przynajmniej tej osobie, któratowarzyszyła mu w moim gabinecie.Czy z nimwszystko jest w porządku?Manny! - ryknąłKendrick ze złością.Weingrass pojawił się wdrzwiach werandy, trzymając w ręku szklaneczkę:- Dlaczego wrzeszczysz na mnie?- Czy nie miałeś być dziś po południu u doktora?- Och, tak, ktoś dzwonił w zeszłym tygodniu.Tobyła moja recepcjonistka, panie Weingrass -wyjaśnił dr Lyons.- Powiedziała mi, \e pan to sobieodnotował i obiecał przybyć.Tak, wie pan, czasamichodzę do lekarza, ale obecnie czuję się dobrze.Poco kogoś niepokoić.A zresztą pan nie jest moim lekarzem.Panie Weingrass, pański lekarz zmarłkilka tygodni temu na zawał serca.Tak było wpapierach i wiem, \e powiadomiono panaopogrzebie.- Rzeczywiście, ale ja nie chodzę na pogrzeby.Mójsię na razie odwleka.- No dobrze, ale skoro ju\ tu jestem - dlaczego niemiałbym rzucić na pana okiem?- I czego pan oczekuje?- Głuchego dudnienia serca.Chciałbym tak\e wziąćmałą próbkę krwi do laboratorium.- Czuję się dobrze.- Niewątpliwie - przytaknął Lyons.- To tylkorutynowe badania inie zabiorą więcej ni\ kilkaminut.To naprawdę zaszczyt widzieć pana, paniekongresmanie.- Dziękuję bardzo.Idz Manny.Doktorze, czy mapanu pomóc jedna z sióstr?- Nie, chyba nie ma potrzeby.- Dlaczego? Mogłaby mi natrzeć moją nagą pierś -zaprotestował Weingrass zwracając się do doktora.- Chodzmy, doktorze.Popuka mnie pan po \ebrach imo\e pan iść kupić sobie Cadillaca.- Przynajmniej Ferrari - odparował Lyonsuśmiechając się do Kendricka.Emmanuel Weingrassi jego nowy lekarz poszli korytarzem do sypialni.* * * Rozdział 30Była godzina pierwsza dziesięć w nocy.W całymdomu w Mesa Verde czuło się cię\ką atmosferęzmęczenia, która wypełniała wnętrze jak oparymgły.Oficer operacyjny, z cię\kimi ze zmęczeniapowiekami, wszedł na oszklony ganek, gdzie Evan iKhalehla siedzieli w skórzanych fotelach naprzeciwManny'ego wygodnie rozciągniętego na sofie.Trzypielęgniarki udały się do własnych pokoi.Zwolnionoje z czuwania na resztę nocy.Obecność uzbrojonychstra\ników przeszukujących posiadłośćdoprowadziła je do nerwowego wyczerpania.Ichpacjent mógł pospać bez doglądania go co półgodziny - zapewniał dr Lyons.- Waszyngton jest zaniepokojony - oznajmiłzmęczony oficer wywiadu.- Harmonogramprzyspieszono, więc jadę na lotnisko po furgonetkę.Samolot powinien przylecieć mniej więcej zagodzinę, co znaczy, \e nie mamy zbyt wiele czasu.Chcą, aby samolot wylądował i zaraz odleciał.- Wie\a kontrolna nie pracuje nocą, chyba \e się ichwcześniej powiadomi - rzekł Kendrick.-Pomyśleliście o tym?- Wiele godzin temu, gdy wylatywaliście z WyspBahama.Samolot wojskowy leciał według wskazańkontrolerów z Colorado Springs pod pretekstemmanewrów, na które zezwolenie wydało pańskiebiuro.Nikt się nie sprzeciwiał i nie zadawał \adnychpytań.- Jak to mo\liwe? - Poniewa\ jest pan tym, kim jest, sir.- Czy mo\emy w czymś pomóc? - zapytała Khalehlapośpiesznie, zanim Evan mógł cokolwiek powiedzieć.- Owszem - odparł agent.Jeśli państwo nie macie nicprzeciwko temu, to nie chciałbym nikogo tu zastaćkiedy wrócę.Opracowaliśmy wszystko dokładnie, codo minuty, nawet co do sekundy, tak więc im mniejprzeszkód, tym lepiej.- A co z tymi kowbojami w ogrodzie? - zapytał zgrymasem Weingrass.- Wyjrzałem kilka razy przezdrzwi, zanim ci dwaj tu przybyli, a oni rzucili się namnie jakbym był niedzwiedziem, który zerwał się zuwięzi.- Powiedziano im, \e przybywa jakaś wa\na personaz zagranicy, by spotkać się z kongresmanem - idlatego tu są.A poniewa\ to spotkanie ma bardzotajny charakter.więc ze względu na gościa,pragnącego dyskrecji, stra\nicy pozostaną wukryciu, ze wszystkich stron domu i pod balkonem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl