[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pamiętała jazdę rowerem na podjezdzie, ucieczkę przedkogutem, niedzielne wyprawy z tatą na wysypisko za miastem.Pamiętała ostrzeżenia,żeby nie chodzić do lasu, bo nieszczęścia czyhają na małe dziewczynki, które sięoddalają i gubią drogę.Znowu powróciło wspomnienie, jak tata znalazł ją w lesie i zaniósł do domu biegł ze wzgórza, a ona mocno wtuliła mokrą od łez twarz w szorstką wełnę jegopłaszcza. To był tylko zły sen powiedział pózniej, a mama przygotowała ziołowąherbatkę na uspokojenie. Już jesteś bezpieczna.Ruthie jeszcze raz popatrzyła na swoje zdjęcia z mamą w identycznychswetrach i z tatą, który przed zestawem chemicznym pokazywał jej tablicęMendelejewa.Kłamcy. Halo? Cześć, Ruthie.Tu Candace O Rourke.Ruthie położyła Fawn do łóżka, a Buzz wyszedł do sklepu po więcej piwa.Ledwo zniknął za drzwiami, od razu zadzwonił telefon.Ruthie szybko podniosłasłuchawkę, bojąc się, że dzwonek zbudzi Fawn. Byłaś dzisiaj u mnie w domu mówiła dalej Candace, bo Ruthie milczałazaskoczona. Z portfelami.Ruthie nie potrzebowała przypomnienia.Cicho wyszła na dwór i delikatnieprzymknęła drzwi.Ze słuchawką bezprzewodowego telefonu przy uchu ruszyła poschodach na podjazd. Skąd pani ma ten numer? zapytała.Nie było go w książce telefonicznej, więc kobieta nie mogła go tam znalezć. Przykro mi, jeżeli w jakiś sposób cię przestraszyłam powiedziała wesołoCandace. Po prostu byłam w szoku, widząc te portfele i słysząc historię, którą miopowiedziałaś.Cieszę się, że odebrałaś telefon& Jest wiele rzeczy, o które niezdążyłam cię zapytać.Noc była zimna i bezchmurna, na niebie jasno świeciły gwiazdy.Ruthie uniosłagłowę i zobaczyła nad głową gwiazdozbiór Oriona.Pamiętała, jak tata pokazał jej, żena przedłużeniu linii łączącej gwiazdy, które tworzyły pas Oriona, znajduje sięgwiazda o nazwie Aldebaran, oko Byka.Tata był spod znaku Byka i chociaż Ruthienigdy nikomu się z tego nie zwierzała, czasami wyobrażała sobie, że to on patrzy nanią z góry.Rozpoznała Wielki i Mały Wóz oraz mrozną Drogę Mleczną, która przecinaniebo na pół. Alice jeszcze nie wróciła? zapytała Candace. Alice? wyjąkała Ruthie, próbując powstrzymać gonitwę myśli. Twoja matka, kochanie. Candace mówiła wolno i wyraznie, jak do dziecka.Mówiłaś, że zniknęła. Ale& nie powiedziałam pani, jak ma na imię. A zatem wciąż jej nie ma? powtórzyła kobieta niemal z nadzieją, jakbypodniecona tą myślą. Muszę się rozłączyć powiedziała Ruthie.Ogarnęła ją panika. Przepraszam,że dzisiaj tak panią naszłam.Chyba się pomyliłam. Och, to wcale nie była pomyłka odparła Candace. Proszę, nie odkładajsłuchawki.Mogę ci opowiedzieć dużo ciekawych rzeczy. Jakich rzeczy?Ruthie patrzyła na kłęby pary wydobywające się z jej ust, kiedy mówiła. Na przykład o Hannah powiedziała Candace słodko, jakby wabiła Ruthie.O mojej ukochanej córeczce.Codziennie o niej myślę.Wiem, że to brzmi jakszaleństwo, ale nigdy nie uwierzyłam w jej śmierć.Czasami czuję, że gdzieś jesti czeka, aż ją znajdę.Pewno trudno ci to zrozumieć. Nie. Ruthie sama się zdziwiła, słysząc swoją instynktowną odpowiedz.Oparła się o płot i popatrzyła na gwiazdy, ale dziwnie się poczuła.Zakręciło się jejw głowie, ścisnęła słuchawkę w ręce, miała przed oczami pierwiastki chemiczne,różowe ciastka, zielone pluszowe misie.Pomyślała, jak tajemniczo wszystko sięłączy.Może to więc wcale nie przypadek. Bynajmniej.A potem się rozłączyła.1908Goście z zaświatówSekretny dziennik Sary Harrison Shea25 stycznia 1908 rokuGertie zawsze bardzo lubiła tę garderobę.Uwielbiała się w niej chowaći wyskakiwała w najbardziej nieoczekiwanym momencie.Pewnego razu znalazłam jątam, kiedy spała wtulona w rzeczy, które odłożyłam do cerowania. Co tu robisz, kochana? zapytałam. Jestem niedzwiadkiem w ciepłej jaskini powiedziała. Hiber& na& tu& ję. Gertie! zawołałam ją dzisiaj rano. Jesteś tam?Stanęłam przed drzwiami garderoby i lekko zapukałam.Wciąż byłam boso, w koszuli nocnej.Od gładkiej drewnianej podłogi zziębły mistopy.Słońce właśnie wyszło zza wzgórza i jego łagodny blask rozświetlił sypialnię.Zobaczyłam swoje odbicie w lustrze na toaletce.Wyglądałam jak furiatka blada,wychudzona, z sinymi workami pod oczami i skołtunionymi włosami, w obszarpanej,poplamionej koszuli nocnej.Wstrzymałam oddech i czekałam.Nagle Gertie zapukała z drugiej strony!Obróciłam gałkę i pociągnęłam drzwi, ale z zadziwiającą siłą trzymała je odśrodka. Proszę, wyjdz, żebym mogła cię zobaczyć.Drzwi ani drgnęły.Ze środka dobiegał jedynie cichutki dzwięk, jakby tupot albotrzepotanie. Już dobrze.Tata poszedł zapolować na wzgórzu.Wiedziałam, że nie lubi wychodzić, kiedy on jest w pobliżu.Wczoraj wieczorembyłam posłuszna mężowi i chociaż wiedziałam, że Gertie tu jest, wróciłam do łóżka.Nie mogłam jednak zasnąć.Leżałam na boku, wpatrzona w drzwi garderoby.Zobaczyłam, że drzwi się uchyliły, a w szczelinie błysnęło jej oko.Pomachałam doniej w ciemności. Dzień dobry mówił mój gest. Dzień dobry, dzień dobry! Witaj w domu,moja kochana, słodka córeczko!.Martin wcześnie wstał i ubrał się. Jeszcze daleko do świtu powiedziałam, kiedy go zobaczyłam. Idę poszukać tego jelenia.Wszędzie natykam się na jego tropy.Jeśli zdołam goupolować, będziemy mieli co jeść do końca zimy.Oporządzę gospodarstwo i pójdę dolasu.Potem mam parę spraw do załatwienia w mieście.Wrócę na kolację. Chcesz śniadanie? zapytałam, wstając [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Pamiętała jazdę rowerem na podjezdzie, ucieczkę przedkogutem, niedzielne wyprawy z tatą na wysypisko za miastem.Pamiętała ostrzeżenia,żeby nie chodzić do lasu, bo nieszczęścia czyhają na małe dziewczynki, które sięoddalają i gubią drogę.Znowu powróciło wspomnienie, jak tata znalazł ją w lesie i zaniósł do domu biegł ze wzgórza, a ona mocno wtuliła mokrą od łez twarz w szorstką wełnę jegopłaszcza. To był tylko zły sen powiedział pózniej, a mama przygotowała ziołowąherbatkę na uspokojenie. Już jesteś bezpieczna.Ruthie jeszcze raz popatrzyła na swoje zdjęcia z mamą w identycznychswetrach i z tatą, który przed zestawem chemicznym pokazywał jej tablicęMendelejewa.Kłamcy. Halo? Cześć, Ruthie.Tu Candace O Rourke.Ruthie położyła Fawn do łóżka, a Buzz wyszedł do sklepu po więcej piwa.Ledwo zniknął za drzwiami, od razu zadzwonił telefon.Ruthie szybko podniosłasłuchawkę, bojąc się, że dzwonek zbudzi Fawn. Byłaś dzisiaj u mnie w domu mówiła dalej Candace, bo Ruthie milczałazaskoczona. Z portfelami.Ruthie nie potrzebowała przypomnienia.Cicho wyszła na dwór i delikatnieprzymknęła drzwi.Ze słuchawką bezprzewodowego telefonu przy uchu ruszyła poschodach na podjazd. Skąd pani ma ten numer? zapytała.Nie było go w książce telefonicznej, więc kobieta nie mogła go tam znalezć. Przykro mi, jeżeli w jakiś sposób cię przestraszyłam powiedziała wesołoCandace. Po prostu byłam w szoku, widząc te portfele i słysząc historię, którą miopowiedziałaś.Cieszę się, że odebrałaś telefon& Jest wiele rzeczy, o które niezdążyłam cię zapytać.Noc była zimna i bezchmurna, na niebie jasno świeciły gwiazdy.Ruthie uniosłagłowę i zobaczyła nad głową gwiazdozbiór Oriona.Pamiętała, jak tata pokazał jej, żena przedłużeniu linii łączącej gwiazdy, które tworzyły pas Oriona, znajduje sięgwiazda o nazwie Aldebaran, oko Byka.Tata był spod znaku Byka i chociaż Ruthienigdy nikomu się z tego nie zwierzała, czasami wyobrażała sobie, że to on patrzy nanią z góry.Rozpoznała Wielki i Mały Wóz oraz mrozną Drogę Mleczną, która przecinaniebo na pół. Alice jeszcze nie wróciła? zapytała Candace. Alice? wyjąkała Ruthie, próbując powstrzymać gonitwę myśli. Twoja matka, kochanie. Candace mówiła wolno i wyraznie, jak do dziecka.Mówiłaś, że zniknęła. Ale& nie powiedziałam pani, jak ma na imię. A zatem wciąż jej nie ma? powtórzyła kobieta niemal z nadzieją, jakbypodniecona tą myślą. Muszę się rozłączyć powiedziała Ruthie.Ogarnęła ją panika. Przepraszam,że dzisiaj tak panią naszłam.Chyba się pomyliłam. Och, to wcale nie była pomyłka odparła Candace. Proszę, nie odkładajsłuchawki.Mogę ci opowiedzieć dużo ciekawych rzeczy. Jakich rzeczy?Ruthie patrzyła na kłęby pary wydobywające się z jej ust, kiedy mówiła. Na przykład o Hannah powiedziała Candace słodko, jakby wabiła Ruthie.O mojej ukochanej córeczce.Codziennie o niej myślę.Wiem, że to brzmi jakszaleństwo, ale nigdy nie uwierzyłam w jej śmierć.Czasami czuję, że gdzieś jesti czeka, aż ją znajdę.Pewno trudno ci to zrozumieć. Nie. Ruthie sama się zdziwiła, słysząc swoją instynktowną odpowiedz.Oparła się o płot i popatrzyła na gwiazdy, ale dziwnie się poczuła.Zakręciło się jejw głowie, ścisnęła słuchawkę w ręce, miała przed oczami pierwiastki chemiczne,różowe ciastka, zielone pluszowe misie.Pomyślała, jak tajemniczo wszystko sięłączy.Może to więc wcale nie przypadek. Bynajmniej.A potem się rozłączyła.1908Goście z zaświatówSekretny dziennik Sary Harrison Shea25 stycznia 1908 rokuGertie zawsze bardzo lubiła tę garderobę.Uwielbiała się w niej chowaći wyskakiwała w najbardziej nieoczekiwanym momencie.Pewnego razu znalazłam jątam, kiedy spała wtulona w rzeczy, które odłożyłam do cerowania. Co tu robisz, kochana? zapytałam. Jestem niedzwiadkiem w ciepłej jaskini powiedziała. Hiber& na& tu& ję. Gertie! zawołałam ją dzisiaj rano. Jesteś tam?Stanęłam przed drzwiami garderoby i lekko zapukałam.Wciąż byłam boso, w koszuli nocnej.Od gładkiej drewnianej podłogi zziębły mistopy.Słońce właśnie wyszło zza wzgórza i jego łagodny blask rozświetlił sypialnię.Zobaczyłam swoje odbicie w lustrze na toaletce.Wyglądałam jak furiatka blada,wychudzona, z sinymi workami pod oczami i skołtunionymi włosami, w obszarpanej,poplamionej koszuli nocnej.Wstrzymałam oddech i czekałam.Nagle Gertie zapukała z drugiej strony!Obróciłam gałkę i pociągnęłam drzwi, ale z zadziwiającą siłą trzymała je odśrodka. Proszę, wyjdz, żebym mogła cię zobaczyć.Drzwi ani drgnęły.Ze środka dobiegał jedynie cichutki dzwięk, jakby tupot albotrzepotanie. Już dobrze.Tata poszedł zapolować na wzgórzu.Wiedziałam, że nie lubi wychodzić, kiedy on jest w pobliżu.Wczoraj wieczorembyłam posłuszna mężowi i chociaż wiedziałam, że Gertie tu jest, wróciłam do łóżka.Nie mogłam jednak zasnąć.Leżałam na boku, wpatrzona w drzwi garderoby.Zobaczyłam, że drzwi się uchyliły, a w szczelinie błysnęło jej oko.Pomachałam doniej w ciemności. Dzień dobry mówił mój gest. Dzień dobry, dzień dobry! Witaj w domu,moja kochana, słodka córeczko!.Martin wcześnie wstał i ubrał się. Jeszcze daleko do świtu powiedziałam, kiedy go zobaczyłam. Idę poszukać tego jelenia.Wszędzie natykam się na jego tropy.Jeśli zdołam goupolować, będziemy mieli co jeść do końca zimy.Oporządzę gospodarstwo i pójdę dolasu.Potem mam parę spraw do załatwienia w mieście.Wrócę na kolację. Chcesz śniadanie? zapytałam, wstając [ Pobierz całość w formacie PDF ]