[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mack podchodzi do mnie chyłkiem.- Do kogo machasz?- Odpieprz się.- Chryste, Annie, przepraszam za to wszystko.Słuchaj, poprostu zachowujmy się normalnie.Porozmawiamy o tym wieczorem.- Odpieprz się i jedź kupić parę obrazów, co?- Mam nadzieję, że nie weźmiesz mi tego za złe, ale twojesłownictwo wydaje mi się dość ograniczone, skarbie.- Odpieprz się.- Urocze.Powiedz mi w takim razie, jak tam twoje małe wakacje nad morzem?- Odpieprz się.Ja miałam lepszy powód, żeby kłamać.Mogłeś się okazać jakimś świrem.1 prawdę mówiąc, jesteś świrem, więc miałam rację.Masz pojęcie, co mi zrobi Barney, jeśli się dowie? To takie nieprofesjonalne.A jeśli ekipa cokolwiek wyniu-cha, już po mnie.- Tak, wiem.1 dlatego proponuję, żebyśmy po prostu zachowali spokój.Porozmawiamy o wszystkim wieczorem.Dziewiąta, hotelowy bar.Nie spóźnij się.Po czym zostawia mnie, gnojek jeden, i zaczyna popychaćklienta z powrotem do samochodu, mówiąc mu, że wyjaśni wszystko w hotelu.Nam wszystkim zapowiada, że zobaczymy się jutro skoro świt.Barney czuje, że coś się święci, ale ma to gdzieś, bo jest zajętywściekaniem się - zginął właśnie jeden z najważniejszych elementów sprzętu.Biegnę w te pędy zażegnać kryzys.Reszta ekipy wygłupia się na nabrzeżu, chłopcy udają, że wpychają się nawzajem do morza.Proszę, żeby przestali, bo prędzej czy później ktoś naprawdęwpadnie, ale ignorują mnie kompletnie.Jeden z nich rzeczywiściewpada - Dave, elektryk - i musi zostać wyłowiony przez szypra,któremu najwyraźniej nie jest do śmiechu.Dave wyżyma kieszeniei wylewa wodę z kaptura.Ekipa i Barney mają świetną zabawę.Wszyscy wznoszą radosne okrzyki.W końcu przestajemy się miotać po przystani; Barney jest cały zadowolony, że możemy zacząć jutro zdjęcia z kamerą wycelowaną mniej więcej w kierunku, w którym wschodzi słońce.Całą bandą ruszamy do elegantszego hotelu, gdzie natychmiast zaczynamy nabijać potężny rachunek w barze.Barney wybiera się do pokoju, mówiąc, że musi trochę po-dzwonić.Informuję go, że jestem wykończona i wracam do swojego hotelu, żeby się wyspać, ale gdyby mnie potrzebował, może zadzwonić do mnie na komórkę.Wygląda na to, że cała ekipa zamawia przekąski w barze i ogląda sport z satelity, więc mogę się wymknąć bez ryzyka, że połowa z nich polezie za mną, domagając się jedzenia.Idę do swojego pokoju i natychmiast dzwonię do Leili, prosząc ją o awaryjną sesję terapeutyczną.Leila uważa, że cała historia jest bardzo zabawna.- Słuchaj, Leila, to wcale nie jest zabawne, do cholery.JeśliBarney się dowie, wpadnie w szał.- Och, przestań.I tak zawsze wpada w szał.Umiesz sobie z nim radzić.Znasz zasady: możesz się pieprzyć z agencją, skoromasz ochotę, ale nigdy nie pieprz się z ekipą.A teraz opowiedz micoś więcej o tym facecie.- No więc, ma na imię Mack.-Chryste.Chyba nie Mack MacDonald?- Tak, zdaje się.- Naprawdę nie rozpoznałaś Macka MacDonalda? Jest z Glasgow.Nazywają go Mackie Majcher i wszyscy się go śmiertelnie boją.Kiedyś, podczas jakichś ważnych negocjacji, które nie szłyza dobrze, zagroził, że zadźga klienta.To on w zeszłym roku zrobił tę genialną kampanię Persilu.- Co? Tę okropną, z dzieciakiem?- Nie, idiotko jedna.,Tę z psem.To nowy współwłaścicielagencji BLG, która się teraz nazywa BMLG.Bates MacDonaldLightfoot i Grace.To ten MacDonald.Teraz ci świta? Jest fantastyczny.Genialny, twórczy facet, ale z pieniędzmi też sobie nieźle radzi.Płacąmu fortunę i musieli mu dać spory udział w agencji naprzynętę, żeby go wyciągnąć z DDT.Na litość boską, teraz chybajuż wiesz, kto to jest?- Tak, oczywiście, Teraz kojarzę nazwisko, ale wczoraj wieczorem przedstawił mi się tylko imieniem, a poza tym to Lawrence jest od podlizywania się agencjom, wiesz dobrze.I nie pracujemy dlaDDT, od kiedy Barney wyszedł wściekły z tamtych zdjęć i nie chciałwrócić.Skąd niby miałam wiedzieć, jak wygląda?- No tak, zapomniałam o tym.W każdym razie teraz wiesz,jak wygląda, i to lepiej niż większość z nas.Teraz sobie przypominam, że poznałam go parę miesięcy temu na jakiejś imprezie i próbowałam z nim flirtować, ale równie dobrze mogłabym flirtować z kołkiem - surowy, bosko przystojny, ale kompletnie niewzruszony.Jest boski, kochana.Hura hura, w końcu poszłaś do łóżka z kimś, kto nie wygląda jak uchodźca.Leila nigdy nie pochwalała mojego zamiłowania do nieopalo-nych i zamyślonych bohaterów klasy robotniczej, preferując raczej przystojnych idoli z tanich romansideł.Mack jest po trosze jednym i drugim.- No dobra, Leila, ale co dalej? Mam się z nim spotkać w barze i jak znam życie, na pewno ktoś nas zobaczy.Zupełnie nie wiem, co mam robić.Nie wzięłam ze sobą żadnych przyzwoitychciuchów, a na dodatek jestem kompletnie wykończona.- Och, przestań.Spróbuj się zabawić.Jakie ciuchy masz ze sobą? Boże, mam nadzieję, że nie te okropne dżinsy.Następuje dość bolesna wymiana zdań, podczas której Leilaoświadcza, że nie ma pojęcia, dlaczego z uporem maniaczki chodzę po świecie ubrana jak goniec i że już wiele lat temu kazała mi wyrzucić ten koszmarny stary biustonosz.Ale w końcu rehabilituje się zupełnie.Jak zawsze.- Całe szczęście, że jesteś taka ładna, bo poza tym jesteś beznadziejna.Załóż po prostu biały podkoszulek, tylko obcisły.Jeśli będzie trzeba, zepnij po bokach agrafkami.I tę okropną, skórzanąkurtkę, ale nie zapinaj jej.I najczystsze dżinsy, jakie znajdziesz.I nie zakładaj tej swojej wełnianej czapki.Ani tych ohydnych starych trzewików [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Mack podchodzi do mnie chyłkiem.- Do kogo machasz?- Odpieprz się.- Chryste, Annie, przepraszam za to wszystko.Słuchaj, poprostu zachowujmy się normalnie.Porozmawiamy o tym wieczorem.- Odpieprz się i jedź kupić parę obrazów, co?- Mam nadzieję, że nie weźmiesz mi tego za złe, ale twojesłownictwo wydaje mi się dość ograniczone, skarbie.- Odpieprz się.- Urocze.Powiedz mi w takim razie, jak tam twoje małe wakacje nad morzem?- Odpieprz się.Ja miałam lepszy powód, żeby kłamać.Mogłeś się okazać jakimś świrem.1 prawdę mówiąc, jesteś świrem, więc miałam rację.Masz pojęcie, co mi zrobi Barney, jeśli się dowie? To takie nieprofesjonalne.A jeśli ekipa cokolwiek wyniu-cha, już po mnie.- Tak, wiem.1 dlatego proponuję, żebyśmy po prostu zachowali spokój.Porozmawiamy o wszystkim wieczorem.Dziewiąta, hotelowy bar.Nie spóźnij się.Po czym zostawia mnie, gnojek jeden, i zaczyna popychaćklienta z powrotem do samochodu, mówiąc mu, że wyjaśni wszystko w hotelu.Nam wszystkim zapowiada, że zobaczymy się jutro skoro świt.Barney czuje, że coś się święci, ale ma to gdzieś, bo jest zajętywściekaniem się - zginął właśnie jeden z najważniejszych elementów sprzętu.Biegnę w te pędy zażegnać kryzys.Reszta ekipy wygłupia się na nabrzeżu, chłopcy udają, że wpychają się nawzajem do morza.Proszę, żeby przestali, bo prędzej czy później ktoś naprawdęwpadnie, ale ignorują mnie kompletnie.Jeden z nich rzeczywiściewpada - Dave, elektryk - i musi zostać wyłowiony przez szypra,któremu najwyraźniej nie jest do śmiechu.Dave wyżyma kieszeniei wylewa wodę z kaptura.Ekipa i Barney mają świetną zabawę.Wszyscy wznoszą radosne okrzyki.W końcu przestajemy się miotać po przystani; Barney jest cały zadowolony, że możemy zacząć jutro zdjęcia z kamerą wycelowaną mniej więcej w kierunku, w którym wschodzi słońce.Całą bandą ruszamy do elegantszego hotelu, gdzie natychmiast zaczynamy nabijać potężny rachunek w barze.Barney wybiera się do pokoju, mówiąc, że musi trochę po-dzwonić.Informuję go, że jestem wykończona i wracam do swojego hotelu, żeby się wyspać, ale gdyby mnie potrzebował, może zadzwonić do mnie na komórkę.Wygląda na to, że cała ekipa zamawia przekąski w barze i ogląda sport z satelity, więc mogę się wymknąć bez ryzyka, że połowa z nich polezie za mną, domagając się jedzenia.Idę do swojego pokoju i natychmiast dzwonię do Leili, prosząc ją o awaryjną sesję terapeutyczną.Leila uważa, że cała historia jest bardzo zabawna.- Słuchaj, Leila, to wcale nie jest zabawne, do cholery.JeśliBarney się dowie, wpadnie w szał.- Och, przestań.I tak zawsze wpada w szał.Umiesz sobie z nim radzić.Znasz zasady: możesz się pieprzyć z agencją, skoromasz ochotę, ale nigdy nie pieprz się z ekipą.A teraz opowiedz micoś więcej o tym facecie.- No więc, ma na imię Mack.-Chryste.Chyba nie Mack MacDonald?- Tak, zdaje się.- Naprawdę nie rozpoznałaś Macka MacDonalda? Jest z Glasgow.Nazywają go Mackie Majcher i wszyscy się go śmiertelnie boją.Kiedyś, podczas jakichś ważnych negocjacji, które nie szłyza dobrze, zagroził, że zadźga klienta.To on w zeszłym roku zrobił tę genialną kampanię Persilu.- Co? Tę okropną, z dzieciakiem?- Nie, idiotko jedna.,Tę z psem.To nowy współwłaścicielagencji BLG, która się teraz nazywa BMLG.Bates MacDonaldLightfoot i Grace.To ten MacDonald.Teraz ci świta? Jest fantastyczny.Genialny, twórczy facet, ale z pieniędzmi też sobie nieźle radzi.Płacąmu fortunę i musieli mu dać spory udział w agencji naprzynętę, żeby go wyciągnąć z DDT.Na litość boską, teraz chybajuż wiesz, kto to jest?- Tak, oczywiście, Teraz kojarzę nazwisko, ale wczoraj wieczorem przedstawił mi się tylko imieniem, a poza tym to Lawrence jest od podlizywania się agencjom, wiesz dobrze.I nie pracujemy dlaDDT, od kiedy Barney wyszedł wściekły z tamtych zdjęć i nie chciałwrócić.Skąd niby miałam wiedzieć, jak wygląda?- No tak, zapomniałam o tym.W każdym razie teraz wiesz,jak wygląda, i to lepiej niż większość z nas.Teraz sobie przypominam, że poznałam go parę miesięcy temu na jakiejś imprezie i próbowałam z nim flirtować, ale równie dobrze mogłabym flirtować z kołkiem - surowy, bosko przystojny, ale kompletnie niewzruszony.Jest boski, kochana.Hura hura, w końcu poszłaś do łóżka z kimś, kto nie wygląda jak uchodźca.Leila nigdy nie pochwalała mojego zamiłowania do nieopalo-nych i zamyślonych bohaterów klasy robotniczej, preferując raczej przystojnych idoli z tanich romansideł.Mack jest po trosze jednym i drugim.- No dobra, Leila, ale co dalej? Mam się z nim spotkać w barze i jak znam życie, na pewno ktoś nas zobaczy.Zupełnie nie wiem, co mam robić.Nie wzięłam ze sobą żadnych przyzwoitychciuchów, a na dodatek jestem kompletnie wykończona.- Och, przestań.Spróbuj się zabawić.Jakie ciuchy masz ze sobą? Boże, mam nadzieję, że nie te okropne dżinsy.Następuje dość bolesna wymiana zdań, podczas której Leilaoświadcza, że nie ma pojęcia, dlaczego z uporem maniaczki chodzę po świecie ubrana jak goniec i że już wiele lat temu kazała mi wyrzucić ten koszmarny stary biustonosz.Ale w końcu rehabilituje się zupełnie.Jak zawsze.- Całe szczęście, że jesteś taka ładna, bo poza tym jesteś beznadziejna.Załóż po prostu biały podkoszulek, tylko obcisły.Jeśli będzie trzeba, zepnij po bokach agrafkami.I tę okropną, skórzanąkurtkę, ale nie zapinaj jej.I najczystsze dżinsy, jakie znajdziesz.I nie zakładaj tej swojej wełnianej czapki.Ani tych ohydnych starych trzewików [ Pobierz całość w formacie PDF ]