[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Właściwie odniosła wrażenie, że dostrzegacień żalu w jego oczach.- Tak.- Zrobiła pauzę, zanim dodała: - Rafaelu.czasami ludzie sięzmieniają, kiedy zbliża się ich koniec.Wydaje mi się, że twój ojciec chciał się z tobą skontaktować, ale zabrakło mu sił.Żałuję, że go nie wyręczyłam.- Pewnie i tak bym ciebie nie posłuchał - powiedział z żalem.- Ja nigdymu nie wybaczyłem, że nie ochronił mamy, a on mi, że nie zajmowałem sięGiovannim jak należy.- Co przydarzyło się twojemu bratu?R SWziął do ręki kieliszek i przez chwilę wpatrywał się w jego zawartość.Kiedy znów spojrzał jej w oczy, ujrzała ostrzeżenie, że znalazła się niebez-piecznie blisko granicy.- Wszyscy członkowie mojej rodziny odeszli.Zostałem tylko ja.Nicdodać, nic ująć.Emma zmarszczyła czoło.- Dlaczego wciąż wszystkich odpychasz? - zapytała.- Nie obchodzą cięuczucia innych ludzi?- Nie odpowiadam za nie.Interesuje mnie tylko to, co sam czuję.Dlategonigdy do nikogo zbytnio się nie przywiązuję.Tak jest łatwiej.Oszczędzamcierpień sobie i innym, a przynajmniej mam taką nadzieję.56- To znaczy, że nigdy nie zamierzasz nikogo pokochać? - zdumiała się.-Zdajesz sobie sprawę, jak ubogie jest twoje życie?Rafael tylko wzruszył ramionami.- Jest jak jest.- Mam nadzieję, że pewnego dnia pojawi się ktoś, kto wywróci twój światdo góry nogami.- Przeklinasz mnie, Emmo?Przewróciła oczami.- Jesteś niemożliwy.Nie wiem, czemu w ogóle zadaję sobie trudprowadzenia konwersacji z tobą.Uśmiechnął się krzywo i skinął na kelnera.- Lubisz mnie - stwierdził bez ogródek.- Jestem niegrzecznym chłopcem,którego za wszelką cenę pragniesz ułożyć.Zmiażdżyła go wzrokiem.- Wiem, kiedy się wycofać, a ty jesteś beznadziejnym przypadkiem, więcnie zamierzam marnować czasu.R S- Tak pewnie uważał mój ojciec.- Nigdy nie powiedział niczego podobnego - zapewniła go Emma,ściągając brwi.- I tak nie ma to dla mnie większego znaczenia.Życie jest za krótkie,żeby przejmować się takimi rzeczami - rzucił cynicznie.- Lepiej czerpać z nie-go garściami, co też czynię.Dobrze zarabiam, dobrze jadam, czerpięprzyjemność z dobrego wina i dobrego seksu.Czego mógłbym jeszcze chcieć?Emma znów spłonęła rumieńcem, ale nic nie potrafiła na to poradzić.- Mam nadzieję, że nie będziesz romansował na moich oczach -powiedziała, spuszczając wzrok.- Widok czepiającej się ciebie kokietkiprzyprawiłby mnie o mdłości.57- Chyba nie spodziewasz się, że będę żył w celibacie w trakcie naszego małżeństwa?Emma oblizała usta.- Ja.nie.to znaczy.- Nie potrafię długo odmawiać sobie uciech cielesnych - wyznał, nieodrywając od niej oczu.- A ty?- Co ja? - wydusiła z trudem.- Jak długo udało ci się wytrwać bez seksu?- Hm.jakiś czas.Z opresji wybawił ją kelner, który pojawił się, żeby przyjąć zamówienie.Emma ponownie ukryła twarz w menu.Miała nadzieję, że Rafael nie będziekontynuował tematu.Nie mogła pochwalić się takim doświadczeniem jak onani żartować z tego tematu.Chociaż dobrze znała swoje ciało i rozkosz cielesna nie była jej obca,podejrzewała, że w porównaniu z umiejętnościami Rafaela Fiorenzy jej sa-motne pieszczoty wypadały blado.Wyczuwała jego seksualny potencjał iR Sdrżała, ilekroć pojawiał się obok niej.Nawet teraz czuła się tak, jakby siedziała na rozżarzonych węglach.Przezornie wsunęła nogi pod krzesło, żeby niedotknąć go przez przypadek.Jednak żadne środki ostrożności nie powstrzymy-wały jej przed rozmyślaniem o tym, jakby to było poczuć go w sobie.Pytanie kelnera przywołało Emmę do rzeczywistości, wybrała więcpierwsze lepsze danie z karty, a potem oparła się na krześle i wypiła trochębiałego wina.Tymczasem Rafael przyglądał się jej uważnie, jakby dobrzewiedział, co też chodzi jej po głowie.- Dlaczego wciąż się czerwienisz? - zapytał.- Na początku myślałem, żeza długo się opalałaś, ale teraz jestem pewien, że to rumieńce.Emma natychmiast się wyprostowała.58- Wcale się nie czerwienię - skłamała.- Uważam, że to urocze - skomentował Rafael, ignorując jej odpowiedź.-Od lat nie zawstydziłem żadnej kobiety.- Pewnie nie dlatego że się nie starałeś - rzuciła oschle.Uśmiechnął się od ucha do ucha.- Pewnie masz rację.Emma ponownie uniosła kieliszek do ust.Bała się, że jej dudniące sercelada chwila wyrwie się z piersi.Drobne włoski na karku stanęły jej dęba.- Co zamierzasz zrobić ze swoją połową willi po rozwodzie? - zapytał,zmieniając temat.- To piękna posiadłość.Najchętniej odkupiłabym od ciebie drugą część iwiodła w niej szczęśliwe życie rodzinne.Niestety nie stać mnie na to ani na jej utrzymanie.- I tak bym ci jej nie sprzedał - odparł bezbarwnym głosem.Emma zmarszczyła czoło.- To chyba za duży dom jak dla kawalera.R S- Być może, ale zamierzam zatrudnić sztab ludzi do pomocy.- Niezły pomysł - przyznała Emma.- Szkoda by było, żeby taka pięknawilla stała pusta.Przez moment Rafael milczał, wpatrując się w kieliszek.- Tęskniłem za tym miejscem - powiedział w zamyśleniu.- Nie jestemgotów, żeby z niego zrezygnować.Nadal nawiedzają je duchy przeszłości [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl