[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ObÅ‚ożono nas wtedy podatkiem,tym samym wiÄ™c zdegradowano do poziomu pospólstwa.- PostanowiÅ‚am kontynuować naszÄ… konwersacjÄ™, monsieur d Urbec, jednak nie tutaj,na tym korytarzu.Mam teraz umówione spotkanie, którego nie mogÄ™ odwoÅ‚ać, spotkajmy siÄ™zatem po obiedzie w Gaju pod KopuÅ‚ami, gdzie można usiąść i pomówić obszerniej.O tejporze roku nikt tam nie zachodzi, bÄ™dziemy wiÄ™c mieli spokój.- O której godzinie? - zapytaÅ‚, wyjmujÄ…c z kieszeni okazaÅ‚y zegarek jajowategoksztaÅ‚tu, niezmiernie wyszukany, chociaż staroÅ›wiecki.ZaskoczyÅ‚ mnie tym chronometrem,jako że zupeÅ‚nie nie pasowaÅ‚ on do jego stroju.Prócz godzin wskazywaÅ‚ chyba jeszcze fazyksiężyca.- Powiedzmy, o trzeciej.Czy odpowiada to panu? WczeÅ›niej niestety nie bÄ™dÄ™ wolna.- Co powiedziawszy, udaÅ‚am siÄ™ na poszukiwania, staÅ‚am siÄ™ już bowiem wzorem wiÄ™kszoÅ›citutejszych dworzan bezwstydnÄ… Å‚owczyniÄ… darmowych obiadów.Okryte pÄ…kami drzewa uginaÅ‚y siÄ™ od podmuchów rzeÅ›kiego wiosennego wiatru, toteżwysiadajÄ…c z krzesÅ‚a w Gaju pod KopuÅ‚ami, gratulowaÅ‚am sobie przezornoÅ›ci, która kazaÅ‚a mipomyÅ›leć o ciepÅ‚ym szalu.Starszy d Urbec, który czekaÅ‚ już pod Å‚ukiem pierwszej kopuÅ‚y,zdjÄ…Å‚ na mój widok swój wyrudziaÅ‚y kapelusz.- Teraz gotowa jestem sÅ‚uchać, panie d Urbec - powiedziaÅ‚am, siadajÄ…c na kamiennejÅ‚awie.MuszÄ™ tu wyznać, że interesowaÅ‚o mnie wszystko, co mogÅ‚o bodaj poÅ›rednio dotyczyćAndre Lamotte a, a wiÄ™c i jego znajomoÅ›ci, tu zaÅ› nadarzaÅ‚a siÄ™ taka okazja.Co siÄ™ tyczysamej rodziny d Urbeców, zrujnowaÅ‚a jÄ… namiÄ™tność do hazardu, której ulegÅ‚ dziadek panaHonore.Po zastawieniu, a potem utracie wszystkich majÄ™tnoÅ›ci ten ekscentryczny jegomośćoddaÅ‚ siÄ™ drugiej swej pasji, to jest budowie teleskopów i innych precyzyjnych mechanizmów,którÄ… niebawem udaÅ‚o mu siÄ™ przeksztaÅ‚cić w doskonale prosperujÄ…cy interes.ZaczÄ…Å‚zaopatrywać flotÄ™ w niezawodne zegary okrÄ™towe, arystokratów natomiast w wykwintne kieszonkowe cacka.Bardziej wierni szlacheckim tradycjom czÅ‚onkowie rodziny poczytywalito jemu i sobie za despekt.- Wszyscy moi synowie odziedziczyli talent do mechaniki - mówiÅ‚ Honore d Urbec -ale Florent.w nim dostrzegaÅ‚em coÅ› wiÄ™cej.Może i byÅ‚em w bÅ‚Ä™dzie, jednakowoż zdawaÅ‚omi siÄ™, że to on jest nadziejÄ… caÅ‚ej rodziny.Prawda, że gÅ‚owÄ™ miaÅ‚ gorÄ…cÄ…, ha! tak jak i mywszyscy!, ale żeby doszÅ‚o aż do tego.Mój Boże, taka haÅ„ba!ObiecujÄ…cy mÅ‚odzieniec zwróciÅ‚ uwagÄ™ bogatego wuja, który - jako że byÅ‚ ojcemsamych córek - wziÄ…Å‚ na siebie koszty jego wyksztaÅ‚cenia.Florent wyjechaÅ‚ wiÄ™c do Paryża,by tam studiować prawo.- Musi pani wiedzieć, madame, że mój szwagier to czÅ‚owiek innego niż my pokroju.Prostak z niego, ale że jest poborcÄ… podatków, wiedzie mu siÄ™ doskonale.NajwiÄ™kszym jegopragnieniem byÅ‚o posiadanie dziedzica, któremu mógÅ‚by przekazać swój urzÄ…d.Mnie wowym czasie wiodÅ‚o siÄ™ znacznie gorzej z tÄ… różnicÄ…, że Bóg nie poskÄ…piÅ‚ mi synów.Tak wiÄ™czgodziÅ‚em siÄ™ powierzyć Florenta opiece wuja.Sama rozumiesz, madame, iż byÅ‚a to dla niegoszansa.WyksztaÅ‚cenie, pieniÄ…dze, studia w Paryżu.Dlaczego utalentowany chÅ‚opiec miaÅ‚byprzez caÅ‚e życie być jedynie zwykÅ‚ym zegarmistrzem? MarzyÅ‚em - tu pan d Urbec westchnÄ…Å‚- marzyÅ‚em dla niego o czym innym.%7Å‚e zdoÅ‚a na tyle siÄ™ wybić, by przedÅ‚ożyć królowipetycjÄ™ o rehabilitacjÄ™ nazwiska i przywrócenie d Urbecom ich dawnej szlacheckiej pozycji.Który ojciec nie chciaÅ‚by tego dla syna? Aż tu nagle dochodzÄ… mnie sÅ‚uchy, że chÅ‚opakpopadÅ‚ w zÅ‚e towarzystwo i że zaniedbuje siÄ™ w nauce.Ha, myÅ›lÄ™ sobie, pewnie przezkobiety, no i to Pomieszkiwanie w tawernie, gdzie aż roi siÄ™ od lekkoduchów, tych rożnychpisarzy bez zajÄ™cia.Szwagier wÅ›ciekÅ‚ siÄ™ na niego i zagroziÅ‚ zerwaniem wszelkichstosunków.Trzeba byÅ‚o dziaÅ‚ać.Tak wiÄ™c dwa tygodnie temu zjechaÅ‚em do Paryża.ChciaÅ‚emdać synowi reprymendÄ™ i nakazać, by we wszystkim sÅ‚uchaÅ‚ wuja.Przyjeżdżam i co zastajÄ™?Kwatera opieczÄ™towana przez policjÄ™, a mój Florent w areszcie! Czegom ja nie robiÅ‚, żeby siÄ™chociaż dowiedzieć, jakie mu stawiajÄ… zarzuty! ChodziÅ‚em na policjÄ™, do prawników, gdzietam! Nic mi nie powiedzieli.OdnalazÅ‚em w koÅ„cu jednego z przyjaciół Florenta,protegowanego diuszesy de Bouillon.Od niego dopiero usÅ‚yszaÅ‚em, że mój syn otrzymaÅ‚wyrok na podstawie podejrzenia o autorstwo wywrotowej książki podpisanej pseudonimem Kato.Ach, cóż za absurd! Rzecz caÅ‚kiem niepodobna do mojego chÅ‚opca.Znam goprzecież, jest taki sam jak ja.Mój Florent nie wstydziÅ‚by siÄ™ pisać o tym, w co wierzy, podwÅ‚asnym nazwiskiem! %7Å‚aden d Urbec nie kryÅ‚by siÄ™ po opÅ‚otkach, zwÅ‚aszcza protestujÄ…cprzeciw zÅ‚u.My zawsze walczymy z otwartÄ… przyÅ‚bicÄ….O, przed laty mój ojciec.- pand Urbec gwaÅ‚townie urwaÅ‚.No tak, pomyÅ›laÅ‚am, wiadomo już, po kim Florent odziedziczyÅ‚ te swoje cechy.CaÅ‚a rodzina to gorÄ…cogÅ‚owi pomyleÅ„cy, jak to poÅ‚udniowcy.SamirewolucjoniÅ›ci, a pewnie też i wolnomyÅ›liciele.- MusiaÅ‚a nastÄ…pić pomyÅ‚ka - kontynuowaÅ‚ d Urbec.- Typowy casus bÅ‚Ä™dnie ustalonejtożsamoÅ›ci.WiedziaÅ‚em jednak, że póki nie znajdÄ™ prawdziwego  Katona , nie bÄ™dÄ™ mógÅ‚podjąć żadnych kroków.Bóg wie, ile trzeba by na to czasu, a paryski wymiar sprawiedliwoÅ›cidziaÅ‚a niezwykle szybko.Zledztwo już siÄ™ odbyÅ‚o.Codziennie chodziÅ‚em do Chatelet, abyzdobyć jakieÅ› informacje.No i dowiedziaÅ‚em siÄ™ w koÅ„cu, że syn mój zostaÅ‚ skazany nadożywotnie galery! Potworność! Monstrualna pomyÅ‚ka sÄ…dowa! Teraz jedynie sam król możeten bÅ‚Ä…d naprawić.Cóż, kiedy czas pÅ‚ynie, ja jestem bezsilny, a poÅ‚ożenie mego syna staje siÄ™z każdym dniem gorsze.WysÅ‚ano go już wraz z innymi skazaÅ„cami do Marsylii.Ilu z nichprzeżyje sam tylko ów marsz w Å‚aÅ„cuchach? Jak dÅ‚ugo Florent wytrzyma przy wiosÅ‚ach?Madame, bywaÅ‚em w Marsylii i na wÅ‚asne oczy widziaÅ‚em cierpienia tych nieszczÄ™snychludzi, galerników.MrÄ…, madame, dziesiÄ…tkami, padajÄ… jak bydÅ‚o.Jakie szanse ma tam ktoÅ›taki jak Florent, student prawa! O, gdyby byÅ‚ wagabundÄ… lub paraÅ‚ siÄ™ rozbojem na drogach,byÅ‚oby dużo lepiej.Tacy sÄ… tam siÅ‚Ä…; popierajÄ…c siÄ™ nawzajem, żyjÄ… kosztem sÅ‚abszychwspółwiÄ™zniów.Madame, bÅ‚agam, musisz mi pomóc! Wystarczy, że zyskam dostÄ™p do króla,do ksiÄ™cia de Vivonne, który jest głównym dowódcÄ… galer, czy choćby do jakiejÅ› wpÅ‚ywowejdamy, której interwencja u najjaÅ›niejszego pana bÄ…dz u ksiÄ™cia.- Obawiam siÄ™ - weszÅ‚am mu w sÅ‚owo - że aby postÄ…pić tak, jak pan mówi, a wiÄ™cwyjednać przychylność kilku kolejnych poÅ›redników, trzeba by wiÄ™cej pieniÄ™dzy, niż twójbogaty szwagier zbiera w ciÄ…gu roku.Nie znasz obyczajów wielkiego Å›wiata, skoro liczysz natriumf sprawiedliwoÅ›ci nie poparty zÅ‚otem.- PrzejrzaÅ‚am jego petycjÄ™: nie skÅ‚oni onasÄ™dziego, aby przyznaÅ‚ siÄ™ do pomyÅ‚ki, jeżeli oskarżyciele przedstawili mu jakiekolwiekkonkretne dowody.Co znaleziono w kwaterze Floriana? Co zeznali Gryfon i Lamotte?- Jakie dowody Å›wiadczÄ… o zwiÄ…zku twego syna z tym buntowniczym utworem?- Ach, żadne, madame! To wiem na pewno, przekupiÅ‚em bowiem jednego urzÄ™dnika.Nie majÄ… innych dowodów poza samÄ… książkÄ…, która znalazÅ‚a siÄ™ na indeksie z rozkazugłównego komendanta policji, niejakiego de La Reynie, oraz donosu pÅ‚atnego informatoramieszkajÄ…cego w tej samej co Florent tawernie.Ów konfident nie cieszy siÄ™ opiniÄ…wiarygodnego [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl