[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- ProszÄ™ bardzo, mademoiselle - powiedziaÅ‚ uprzejmie kierowca whitlerowskim mundurze, otwierajÄ…c przed niÄ… drzwi.Dopiero sÅ‚yszÄ…cznajomÄ… formuÅ‚Ä™ grzecznoÅ›ciowÄ…, Delphine zdoÅ‚aÅ‚a zmusić siÄ™, by wsiąśćdo mercedesa.Podczas jazdy do domu przy Rue de Lilie siedziaÅ‚asztywno, odsuniÄ™ta jak najdalej od szyby, żeby nie byÅ‚o jej widać zzewnÄ…trz, nie chciaÅ‚a jednak opaść na poduszki siedzenia.OddychaÅ‚apÅ‚ytko, jej spojrzenie peÅ‚ne nienawiÅ›ci przylgnęło do dwóch heÅ‚mów nagÅ‚owach kierowcy i siedzÄ…cego obok uzbrojonego żoÅ‚nierza.MusiaÅ‚a pozwolić generaÅ‚owi na przysÅ‚anie samochodu.Od poczÄ…tkuokupacji nie miaÅ‚a samochodu ani szofera, dla taksówek w 1943 roku niestarczaÅ‚o paliwa.PozostawaÅ‚y jej jedynie rower, pójÅ›cie piechotÄ… albometro.Jak wiÄ™c mogÅ‚a dostać siÄ™ na oficjalny obiad w dÅ‚ugiej wieczorowejsukni bez ramion i w diamentach, które Bruno poradziÅ‚ jej wÅ‚ożyć? BratobiecaÅ‚, że peÅ‚en ogÅ‚ady, zaskakujÄ…co uprzejmy generaÅ‚ wysÅ‚ucha jej obawi rozpocznie poszukiwania Armanda.ZapewniÅ‚ jÄ… również, że nie mapowodów do zdenerwowania, gdyż bÄ™dzie honorowym goÅ›ciem i znajdziesiÄ™ wÅ›ród ludzi z wÅ‚asnego Å›wiata.Po wejÅ›ciu do budynku przy Rue de Lille Delphine stwierdziÅ‚a, żechociaż wedÅ‚ug wszelkich znaków powinna siÄ™ tu czuć jak w domu, topozostaje odrÄ™twiaÅ‚a i chÅ‚odna, przepeÅ‚nia jÄ… niesmak.W zakÅ‚opotaniewprawiaÅ‚a jÄ… nie nerwowość, lecz odraza.Chociaż Georges, kamerdynerBruna, którego Delphine dobrze znaÅ‚a dawniej, pozdrowiÅ‚ jÄ…nieoczekiwanie ciepÅ‚o, nie mogÅ‚a spojrzeć mu w oczy i podaÅ‚a chustÄ™ zociÄ…ganiem.Chociaż Bruno osobiÅ›cie czekaÅ‚ na niÄ… w holu i z uÅ›miechemobiecujÄ…cym powodzenie planu podaÅ‚ jej opiekuÅ„cze ramiÄ™, pomagajÄ…cwspiąć siÄ™ na schody prowadzÄ…ce do salonu, to leciutka suknia z czarnegoszyfonu ciÄ…gnęła jÄ… w dół niczym kolczuga.Chociaż generaÅ‚ von SternprzywitaÅ‚ jÄ… ze staromodnÄ… dworskoÅ›ciÄ…, wykonujÄ…c poprawny ukÅ‚on nadpodanÄ… dÅ‚oniÄ…, to usta Delphine byÅ‚y nieulegÅ‚e, nikÅ‚y uÅ›miechzawdziÄ™czaÅ‚a jedynie treningowi.W czasie obiadu Delphine siedziaÅ‚a sztywno wyprostowana niczymksiężniczka z czasów króla Edwarda, majÄ…c pod sobÄ… fotel, który znaÅ‚a ztylu innych okazji.RozglÄ…daÅ‚a siÄ™ dookoÅ‚a w posÄ™pnym, gÅ‚Ä™bokimzdumieniu.ZastanawiaÅ‚a siÄ™, czy rujnowanie Å›wiatowej otoczkiparyskiego, proszonego obiadu nie jest czystym kanibalizmem.Arletty, czarujÄ…ca, ciemnowÅ‚osa aktorka, graÅ‚a pierwsze skrzypce,opowiadajÄ…c w typowy dla siebie, żartobliwy i bÅ‚yskotliwy sposób oprzedprodukcyjnych kÅ‚opotach z jej najbliższym filmem, Komedianci,który zgodnie z harmonogramem miano krÄ™cić za parÄ™ miesiÄ™cy w Nicei.Na drugim koÅ„cu nieskazitelnie nakrytego stoÅ‚u Sacha Guitry, któryreżyserowaÅ‚ jeden z kilku napoleoÅ„skich filmów Delphine, ZdumiewajÄ…caprzyszÅ‚ość Désirée Clary, na próżno usiÅ‚owaÅ‚ zwrócić ostrze konwersacjiw swoim kierunku, a tymczasem Albert Prejean, Junie Astor i VivianeRomance, która miaÅ‚a grać głównÄ… rolÄ™ w Carmen z Jeanem Marais,zafascynowani sÅ‚uchali, jak Arlette opisuje plany najkosztowniejszegofilmu, do jakiego zabierano siÄ™ we Francji.MógÅ‚by być rok 1937, pomyÅ›laÅ‚a Delphine, upijajÄ…c Å‚yk wina zkieliszka, który kiedyÅ› należaÅ‚ do Bruna, kieliszka o porÄ™cznym ksztaÅ‚cie iodpowiedniej wadze, dobrze znanego dÅ‚oniom Delphine.MógÅ‚by, gdybyuroczy mÅ‚ody oficer, znany wszystkim w Paryżu jako kochanek Arlette,nie nosiÅ‚ nazistowskiego munduru.SiedziaÅ‚aby tu po prostu w pogodnejatmosferze, jedzÄ…c obiad z grupÄ… kolegów, gdyby nie to, że Junie, Albert iViviane znalezli siÄ™ w zeszÅ‚ym roku wÅ›ród nielicznych spoÅ›ród wielugwiazd Continentalu, które pojechaÅ‚y do Berlina i spotkaÅ‚y siÄ™ zGoebbelsem na znak francusko-niemieckiej jednoÅ›ci.Jedynie myÅ›l oArmandzie powstrzymywaÅ‚a jÄ… od zerwania siÄ™ z fotela, zbiegniÄ™cia zeschodów i opuszczenia tego domu. Ludzie z jej wÅ‚asnego Å›wiata , których obiecaÅ‚ Bruno, okazali siÄ™najbardziej notorycznymi kolaborantami z filmowego Å›rodowiska.Poobiedzie Bruno zaprowadziÅ‚ jÄ… do biblioteki, gdzie samotnie siedziaÅ‚generaÅ‚ von Stern, sÄ…czÄ…c koniak.PodniósÅ‚ siÄ™ na jej widok, DelphinezebraÅ‚a faÅ‚dy sukienki i usiadÅ‚a obok niego na wskazanym fotelu.- Należę do wielkich admiratorów pani sztuki, mademoiselle -powiedziaÅ‚ zapalczywie, pochylajÄ…c siÄ™, żeby poczÄ™stować jÄ… papierosem.- DziÄ™kujÄ™, panie generale, palÄ™ tylko w filmach, kiedy wymaga tegoscenariusz.- O ile wiem, ma pani kontrakt z Continentalem.Brawo.-PrzeÅ›lizgnÄ…Å‚ wzrok po czubkach jej piersi.ZrobiÅ‚ to tak zrÄ™cznie, żeDelphine omal nie przegapiÅ‚a tego spojrzenia.- Owszem, panie generale, pracujÄ™ dla Continentalu - odparÅ‚a sucho.- Greven jest moim dobrym przyjacielem.Robi cuda, czyż nie? -zapytaÅ‚ uprzejmie, lekko dotykajÄ…c jej nagiego ramienia.- MyÅ›lÄ™, że filmy sÄ… tak dobre, jak tego można oczekiwać -stwierdziÅ‚a, z wdziÄ™kiem usuwajÄ…c siÄ™ ku dalszej porÄ™czy fotela i ciasnoskÅ‚adajÄ…c rÄ™ce na kolanie.- Panie generale - zaczęła prosto z mostu, nie mogÄ…c znieść rozmowyo niczym.- Brat powiedziaÅ‚ mi.- WyjaÅ›niÅ‚em generaÅ‚owi, że maszproblem, Delphine - przerwaÅ‚ jej Bruno.- Rozumie twojÄ… sytuacjÄ™ - Jakpani wie, mademoiselle, zawsze popieraliÅ›my talent w kinie - powiedziaÅ‚generaÅ‚ von Stern.UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™, patrzÄ…c przy tym prosto w oczyDelphine.- Generale, czy może mi pan pomóc w znalezieniu ArmandaSadowkiego? - wykrzyknęła.ZabrzmiaÅ‚o to zbyt gÅ‚oÅ›no.Pytanie byÅ‚o zbytkonkretne, a zachowanie Delphine zbyt gwaÅ‚towne, jak na delikatnÄ…transakcjÄ™, którÄ… planowaÅ‚ Bruno.- CieszyÅ‚bym siÄ™, gdybym mógÅ‚ paniÄ… uspokoić, mademoiselle, jeÅ›litylko bÄ™dzie to w mojej mocy - powiedziaÅ‚ generaÅ‚, uÅ›miechajÄ…c siÄ™ wciążz tÄ… samÄ… natarczywoÅ›ciÄ….- Siostra miaÅ‚a na myÅ›li, że byÅ‚aby gÅ‚Ä™boko wdziÄ™czna za wszelkieinformacje, które pozwoliÅ‚yby jej żywić nadziejÄ™, generale - wtrÄ…ciÅ‚ Bruno,chwytajÄ…c Delphine za ramiÄ™.- OczywiÅ›cie, rozumiecie paÅ„stwo, że taka.dajÄ…ca nadziejÄ™informacja jest w normalnych warunkach nie do zdobycia? - spytaÅ‚generaÅ‚.- Nawet dla mnie.- Siostra ma tÄ™ Å›wiadomość, generale.Zdaje sobie sprawÄ™, jak wielkidÅ‚ug miaÅ‚aby wobec pana - odparÅ‚ Bruno.- Rozumie, że jej proÅ›ba jestbardzo niezwykÅ‚a i zupeÅ‚nie wbrew regulaminom.- Ale czy spróbuje pan dowiedzieć siÄ™, gdzie on jest? - spytaÅ‚aszorstko Delphine, niecierpliwie odtrÄ…cajÄ…c ostrzegawczo Å›ciskajÄ…ce jÄ…palce Bruna.- Czy mogÄ™ mieć nadziejÄ™?GeneraÅ‚ von Stern wydÄ…Å‚ wargi w zamyÅ›leniu, otwarcie taksujÄ…cDelphine od stóp do głów.CieszyÅ‚o go, że może mierzyć gÅ‚Ä™biÄ™ jejdesperacji, toteż pozwoliÅ‚ upÅ‚ynąć dÅ‚uższej chwili, zanim siÄ™ odezwaÅ‚,jakby Delphine byÅ‚a sprzedawczyniÄ…, on zaÅ› obracaÅ‚ w dÅ‚oniach srebrnyantyk, sprawdzajÄ…c znak próby i usiÅ‚ujÄ…c siÄ™ zdecydować, czy za okreÅ›lonÄ…cenÄ™ towar mógÅ‚by okazać siÄ™ interesujÄ…cÄ… zdobyczÄ….- Zgódzmy siÄ™, że nie ma rzeczy niemożliwych - przyznaÅ‚ w koÅ„cugeneraÅ‚, uÅ›miech powróciÅ‚ mu na twarz [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.- ProszÄ™ bardzo, mademoiselle - powiedziaÅ‚ uprzejmie kierowca whitlerowskim mundurze, otwierajÄ…c przed niÄ… drzwi.Dopiero sÅ‚yszÄ…cznajomÄ… formuÅ‚Ä™ grzecznoÅ›ciowÄ…, Delphine zdoÅ‚aÅ‚a zmusić siÄ™, by wsiąśćdo mercedesa.Podczas jazdy do domu przy Rue de Lilie siedziaÅ‚asztywno, odsuniÄ™ta jak najdalej od szyby, żeby nie byÅ‚o jej widać zzewnÄ…trz, nie chciaÅ‚a jednak opaść na poduszki siedzenia.OddychaÅ‚apÅ‚ytko, jej spojrzenie peÅ‚ne nienawiÅ›ci przylgnęło do dwóch heÅ‚mów nagÅ‚owach kierowcy i siedzÄ…cego obok uzbrojonego żoÅ‚nierza.MusiaÅ‚a pozwolić generaÅ‚owi na przysÅ‚anie samochodu.Od poczÄ…tkuokupacji nie miaÅ‚a samochodu ani szofera, dla taksówek w 1943 roku niestarczaÅ‚o paliwa.PozostawaÅ‚y jej jedynie rower, pójÅ›cie piechotÄ… albometro.Jak wiÄ™c mogÅ‚a dostać siÄ™ na oficjalny obiad w dÅ‚ugiej wieczorowejsukni bez ramion i w diamentach, które Bruno poradziÅ‚ jej wÅ‚ożyć? BratobiecaÅ‚, że peÅ‚en ogÅ‚ady, zaskakujÄ…co uprzejmy generaÅ‚ wysÅ‚ucha jej obawi rozpocznie poszukiwania Armanda.ZapewniÅ‚ jÄ… również, że nie mapowodów do zdenerwowania, gdyż bÄ™dzie honorowym goÅ›ciem i znajdziesiÄ™ wÅ›ród ludzi z wÅ‚asnego Å›wiata.Po wejÅ›ciu do budynku przy Rue de Lille Delphine stwierdziÅ‚a, żechociaż wedÅ‚ug wszelkich znaków powinna siÄ™ tu czuć jak w domu, topozostaje odrÄ™twiaÅ‚a i chÅ‚odna, przepeÅ‚nia jÄ… niesmak.W zakÅ‚opotaniewprawiaÅ‚a jÄ… nie nerwowość, lecz odraza.Chociaż Georges, kamerdynerBruna, którego Delphine dobrze znaÅ‚a dawniej, pozdrowiÅ‚ jÄ…nieoczekiwanie ciepÅ‚o, nie mogÅ‚a spojrzeć mu w oczy i podaÅ‚a chustÄ™ zociÄ…ganiem.Chociaż Bruno osobiÅ›cie czekaÅ‚ na niÄ… w holu i z uÅ›miechemobiecujÄ…cym powodzenie planu podaÅ‚ jej opiekuÅ„cze ramiÄ™, pomagajÄ…cwspiąć siÄ™ na schody prowadzÄ…ce do salonu, to leciutka suknia z czarnegoszyfonu ciÄ…gnęła jÄ… w dół niczym kolczuga.Chociaż generaÅ‚ von SternprzywitaÅ‚ jÄ… ze staromodnÄ… dworskoÅ›ciÄ…, wykonujÄ…c poprawny ukÅ‚on nadpodanÄ… dÅ‚oniÄ…, to usta Delphine byÅ‚y nieulegÅ‚e, nikÅ‚y uÅ›miechzawdziÄ™czaÅ‚a jedynie treningowi.W czasie obiadu Delphine siedziaÅ‚a sztywno wyprostowana niczymksiężniczka z czasów króla Edwarda, majÄ…c pod sobÄ… fotel, który znaÅ‚a ztylu innych okazji.RozglÄ…daÅ‚a siÄ™ dookoÅ‚a w posÄ™pnym, gÅ‚Ä™bokimzdumieniu.ZastanawiaÅ‚a siÄ™, czy rujnowanie Å›wiatowej otoczkiparyskiego, proszonego obiadu nie jest czystym kanibalizmem.Arletty, czarujÄ…ca, ciemnowÅ‚osa aktorka, graÅ‚a pierwsze skrzypce,opowiadajÄ…c w typowy dla siebie, żartobliwy i bÅ‚yskotliwy sposób oprzedprodukcyjnych kÅ‚opotach z jej najbliższym filmem, Komedianci,który zgodnie z harmonogramem miano krÄ™cić za parÄ™ miesiÄ™cy w Nicei.Na drugim koÅ„cu nieskazitelnie nakrytego stoÅ‚u Sacha Guitry, któryreżyserowaÅ‚ jeden z kilku napoleoÅ„skich filmów Delphine, ZdumiewajÄ…caprzyszÅ‚ość Désirée Clary, na próżno usiÅ‚owaÅ‚ zwrócić ostrze konwersacjiw swoim kierunku, a tymczasem Albert Prejean, Junie Astor i VivianeRomance, która miaÅ‚a grać głównÄ… rolÄ™ w Carmen z Jeanem Marais,zafascynowani sÅ‚uchali, jak Arlette opisuje plany najkosztowniejszegofilmu, do jakiego zabierano siÄ™ we Francji.MógÅ‚by być rok 1937, pomyÅ›laÅ‚a Delphine, upijajÄ…c Å‚yk wina zkieliszka, który kiedyÅ› należaÅ‚ do Bruna, kieliszka o porÄ™cznym ksztaÅ‚cie iodpowiedniej wadze, dobrze znanego dÅ‚oniom Delphine.MógÅ‚by, gdybyuroczy mÅ‚ody oficer, znany wszystkim w Paryżu jako kochanek Arlette,nie nosiÅ‚ nazistowskiego munduru.SiedziaÅ‚aby tu po prostu w pogodnejatmosferze, jedzÄ…c obiad z grupÄ… kolegów, gdyby nie to, że Junie, Albert iViviane znalezli siÄ™ w zeszÅ‚ym roku wÅ›ród nielicznych spoÅ›ród wielugwiazd Continentalu, które pojechaÅ‚y do Berlina i spotkaÅ‚y siÄ™ zGoebbelsem na znak francusko-niemieckiej jednoÅ›ci.Jedynie myÅ›l oArmandzie powstrzymywaÅ‚a jÄ… od zerwania siÄ™ z fotela, zbiegniÄ™cia zeschodów i opuszczenia tego domu. Ludzie z jej wÅ‚asnego Å›wiata , których obiecaÅ‚ Bruno, okazali siÄ™najbardziej notorycznymi kolaborantami z filmowego Å›rodowiska.Poobiedzie Bruno zaprowadziÅ‚ jÄ… do biblioteki, gdzie samotnie siedziaÅ‚generaÅ‚ von Stern, sÄ…czÄ…c koniak.PodniósÅ‚ siÄ™ na jej widok, DelphinezebraÅ‚a faÅ‚dy sukienki i usiadÅ‚a obok niego na wskazanym fotelu.- Należę do wielkich admiratorów pani sztuki, mademoiselle -powiedziaÅ‚ zapalczywie, pochylajÄ…c siÄ™, żeby poczÄ™stować jÄ… papierosem.- DziÄ™kujÄ™, panie generale, palÄ™ tylko w filmach, kiedy wymaga tegoscenariusz.- O ile wiem, ma pani kontrakt z Continentalem.Brawo.-PrzeÅ›lizgnÄ…Å‚ wzrok po czubkach jej piersi.ZrobiÅ‚ to tak zrÄ™cznie, żeDelphine omal nie przegapiÅ‚a tego spojrzenia.- Owszem, panie generale, pracujÄ™ dla Continentalu - odparÅ‚a sucho.- Greven jest moim dobrym przyjacielem.Robi cuda, czyż nie? -zapytaÅ‚ uprzejmie, lekko dotykajÄ…c jej nagiego ramienia.- MyÅ›lÄ™, że filmy sÄ… tak dobre, jak tego można oczekiwać -stwierdziÅ‚a, z wdziÄ™kiem usuwajÄ…c siÄ™ ku dalszej porÄ™czy fotela i ciasnoskÅ‚adajÄ…c rÄ™ce na kolanie.- Panie generale - zaczęła prosto z mostu, nie mogÄ…c znieść rozmowyo niczym.- Brat powiedziaÅ‚ mi.- WyjaÅ›niÅ‚em generaÅ‚owi, że maszproblem, Delphine - przerwaÅ‚ jej Bruno.- Rozumie twojÄ… sytuacjÄ™ - Jakpani wie, mademoiselle, zawsze popieraliÅ›my talent w kinie - powiedziaÅ‚generaÅ‚ von Stern.UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™, patrzÄ…c przy tym prosto w oczyDelphine.- Generale, czy może mi pan pomóc w znalezieniu ArmandaSadowkiego? - wykrzyknęła.ZabrzmiaÅ‚o to zbyt gÅ‚oÅ›no.Pytanie byÅ‚o zbytkonkretne, a zachowanie Delphine zbyt gwaÅ‚towne, jak na delikatnÄ…transakcjÄ™, którÄ… planowaÅ‚ Bruno.- CieszyÅ‚bym siÄ™, gdybym mógÅ‚ paniÄ… uspokoić, mademoiselle, jeÅ›litylko bÄ™dzie to w mojej mocy - powiedziaÅ‚ generaÅ‚, uÅ›miechajÄ…c siÄ™ wciążz tÄ… samÄ… natarczywoÅ›ciÄ….- Siostra miaÅ‚a na myÅ›li, że byÅ‚aby gÅ‚Ä™boko wdziÄ™czna za wszelkieinformacje, które pozwoliÅ‚yby jej żywić nadziejÄ™, generale - wtrÄ…ciÅ‚ Bruno,chwytajÄ…c Delphine za ramiÄ™.- OczywiÅ›cie, rozumiecie paÅ„stwo, że taka.dajÄ…ca nadziejÄ™informacja jest w normalnych warunkach nie do zdobycia? - spytaÅ‚generaÅ‚.- Nawet dla mnie.- Siostra ma tÄ™ Å›wiadomość, generale.Zdaje sobie sprawÄ™, jak wielkidÅ‚ug miaÅ‚aby wobec pana - odparÅ‚ Bruno.- Rozumie, że jej proÅ›ba jestbardzo niezwykÅ‚a i zupeÅ‚nie wbrew regulaminom.- Ale czy spróbuje pan dowiedzieć siÄ™, gdzie on jest? - spytaÅ‚aszorstko Delphine, niecierpliwie odtrÄ…cajÄ…c ostrzegawczo Å›ciskajÄ…ce jÄ…palce Bruna.- Czy mogÄ™ mieć nadziejÄ™?GeneraÅ‚ von Stern wydÄ…Å‚ wargi w zamyÅ›leniu, otwarcie taksujÄ…cDelphine od stóp do głów.CieszyÅ‚o go, że może mierzyć gÅ‚Ä™biÄ™ jejdesperacji, toteż pozwoliÅ‚ upÅ‚ynąć dÅ‚uższej chwili, zanim siÄ™ odezwaÅ‚,jakby Delphine byÅ‚a sprzedawczyniÄ…, on zaÅ› obracaÅ‚ w dÅ‚oniach srebrnyantyk, sprawdzajÄ…c znak próby i usiÅ‚ujÄ…c siÄ™ zdecydować, czy za okreÅ›lonÄ…cenÄ™ towar mógÅ‚by okazać siÄ™ interesujÄ…cÄ… zdobyczÄ….- Zgódzmy siÄ™, że nie ma rzeczy niemożliwych - przyznaÅ‚ w koÅ„cugeneraÅ‚, uÅ›miech powróciÅ‚ mu na twarz [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]