[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mieszkałamz nią, kiedy ojciec był w domu. Po jego minie poznała, żenie bardzo rozumie. Był wojskowym, ciągle gdzieś wy-jeżdżał.Kiedy wracał, była wóda i seks, czasem bijatyka. Mama nie chciała, żeby pani to widziała?Teresa wzruszyła ramionami. Albo nie chciała, żeby zaczął mnie bić. Spojrzałamu w oczy. Był w tylu miejscach, tyle nam opowiadał&i nigdy nie przywiózł mi prezentu.Ani razu.Faceci to su-kinsyny, co? Wszyscy. Wychodzi na to, że ja też.Nie zaprzeczyła, próbowała przypalić kolejnego pa-pierosa.Rozpiął płaszcz, żeby osłonić płomień. Dzięki. Oparła się o ścianę i wydmuchała smugędymu. Co się stało z pani ciotką? spytał. Przeprowadziła się.Potem dowiedziałam się, żeumarła. A rodzice? Mama miała udar.Umarła w zeszłym roku.Nie mampojęcia, gdzie jest ojciec. Nie chce pani wiedzieć?Pokręciła głową. W pani życiu nie ma teraz żadnego mężczyzny? Bywają odparła. Ale tylko wtedy, kiedy brakujemi kasy. Uśmiechnęła się smutno. Ma pan trochę go-tówki na zbyciu? Mógłbym pożyczyć pani dwadzieścia funtów.Zmrużyła oczy. Niby dlaczego miałby pan to robić, panie władzo?Kaye wzruszył ramionami i głębiej schował ręce.Odgarnęła włosy z oczu. Właściwie czego pan ode mnie chce? Jestem po prostu ciekawy.Teresa milczała.Czekała na ciąg dalszy. Początkowo nie wniosła pani skargi przeciwkoCarterowi.Ale potem zmieniła pani zdanie.Dlaczego? Nie mogłam pozwolić, żeby uszło mu to na sucho. wiczyła pani tę kwestię? Tak to zabrzmiało. I co z tego? Powtarzałam to w nieskończoność.Myśli pan, że ktoś mi zapłacił? Tak pan myśli?Zwęziły mu się oczy. Nie przyszło mi to do głowy odparł spokojnie.Teresa odwróciła się i objęła wpół, mocno trzymającpapierosa między kciukiem i palcem wskazującym. Nikt nie musiał mi płacić mruknęła. Zrobiłam to,bo trzeba było to zrobić. Ale rozmawiała pani z kimś? To chce pani powie-dzieć? Kaye podszedł krok bliżej, pamiętając, co po-wiedziała w kawiarni. Biedny człowiek& . Z wujemPaula? Z Alanem Carterem?Teresa patrzyła w niebo.Wiatr znowu owinął jej twarzwłosami i wyglądała jak okutana szalem. Z Alanem Carterem? drążył Tony.Nagle stanęła na palcach i szeroko rozłożyła ramiona.Przez chwilę myślał, że skoczy w otchłań.Nawet wycią-gnął do niej rękę.Miała zamknięte oczy, jak dziecko szy-kujące się do lotu. Tereso? Te wszystkie rzeczy o Paulu& To prawda? Zasłużył na to wyrecytowała. Przyniósł hańbępolicji.To nie były jej słowa.Ale mógłby tak powiedzieć po-licjant.W czynnej służbie albo na emeryturze. To nie mogło ujść mu na sucho.Nie chodzi tylkoo mnie.Byłyby następne. Wciąż miała zamknięte oczy.Zasłużył na to.Zacisnął palce na jej szczupłym przedramieniu. Chodzmy do windy powiedział. Nie mogę tu jeszcze trochę zostać? Nie, nie sama. Spojrzała na niego. Chcę, żebybyła pani bezpieczna. Wszyscy tak mówią.Wszyscy chcą się opiekować.Po jej policzku spłynęła łza i nie wiedział, czy tylkoz powodu wiatru. Ale potem się zmieniają dodała ci-cho.Nie zaprotestowała, gdy poprowadził ją do windy,odbierając jej nadzieję na ucieczkę.* * *Joe Naysmith spojrzał na sierżanta i natychmiast sięrozmyślił.Od przybycia tych z Wydziału Zabójstw Ro-binson wyglądał tak, jakby miał za chwilę eksplodować.Jego posterunek, jego królestwo może kiedyś, ale napewno nie teraz.W holu ciągle roiło się od detektywówi mundurowych dzwigających sprzęt albo zarzucającychgo pytaniami i żądaniami.Chcieli krzeseł, chcieli biurek,chcieli rozgałęziaczy do centrum koordynacyjnego.Prawienikt go nie zauważał, nikt nie przystanął, żeby z nim po-gadać.Nie, Naysmith wątpił, czy coś by z niego wyciągnął.Nieważne: miał plan awaryjny.W śledczym panowałchaos, ale wypatrzył w kącie Cheryl Forrester, która ob-serwowała to wszystko rozemocjonowanym wzrokiem.Dostrzegła go i gestem ręki wywołał ją na korytarz.Gdypodeszła, wrzucał monety do automatu z napojami. Napijesz się czegoś? spytał. Sprite a. Cheryl przysunęła się bliżej, bo tuż obokprzebiegło dwóch detektywów. Jak to znosisz? Zwietnie.Chcesz mnie znowu przesłuchać? Tak jakby.Joe zdał sobie sprawę, że na korytarzu nie będą mielispokoju, więc poprowadził ją w stronę schodów.Spytała,czy on się nie napije. Zabrakło mi drobnych odparł.Uśmiechnęła się i podała mu otwartego sprite a.Wy-pił łyk i zwrócił jej puszkę. Jakie to tajemnicze szepnęła, rozglądając się wo-koło. Chciałbym, żebyś coś dla mnie zrobiła.Pewnie niepamiętasz detektywa Gavina Willisa& Słyszałam to nazwisko. Zmarł dawno temu.Ale może znałaś inspektoraHendrysona? Oczywiście. Cheryl głośno siorbnęła, spijającsprite a z brzegu puszki. Można się z nim jakoś skontaktować? Jest na emeryturze. Nigdy tu nie wpada?Pokręciła głową. Z Portugalii? To kawałek drogi. Przeprowadził się do Portugalii? To był chyba pomysł jego żony.Czasem przysyłanam pocztówkę i zawsze pisze, że morze jest ciepłe. W takim razie ktoś musi mieć jego adres, nie?Cheryl zmrużyła oczy. O co tu właściwie chodzi? Nie mam pojęcia skłamał. Wypełniam rozkazszefa. Skąd ja to znam. Lekko przekrzywiła głowę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Mieszkałamz nią, kiedy ojciec był w domu. Po jego minie poznała, żenie bardzo rozumie. Był wojskowym, ciągle gdzieś wy-jeżdżał.Kiedy wracał, była wóda i seks, czasem bijatyka. Mama nie chciała, żeby pani to widziała?Teresa wzruszyła ramionami. Albo nie chciała, żeby zaczął mnie bić. Spojrzałamu w oczy. Był w tylu miejscach, tyle nam opowiadał&i nigdy nie przywiózł mi prezentu.Ani razu.Faceci to su-kinsyny, co? Wszyscy. Wychodzi na to, że ja też.Nie zaprzeczyła, próbowała przypalić kolejnego pa-pierosa.Rozpiął płaszcz, żeby osłonić płomień. Dzięki. Oparła się o ścianę i wydmuchała smugędymu. Co się stało z pani ciotką? spytał. Przeprowadziła się.Potem dowiedziałam się, żeumarła. A rodzice? Mama miała udar.Umarła w zeszłym roku.Nie mampojęcia, gdzie jest ojciec. Nie chce pani wiedzieć?Pokręciła głową. W pani życiu nie ma teraz żadnego mężczyzny? Bywają odparła. Ale tylko wtedy, kiedy brakujemi kasy. Uśmiechnęła się smutno. Ma pan trochę go-tówki na zbyciu? Mógłbym pożyczyć pani dwadzieścia funtów.Zmrużyła oczy. Niby dlaczego miałby pan to robić, panie władzo?Kaye wzruszył ramionami i głębiej schował ręce.Odgarnęła włosy z oczu. Właściwie czego pan ode mnie chce? Jestem po prostu ciekawy.Teresa milczała.Czekała na ciąg dalszy. Początkowo nie wniosła pani skargi przeciwkoCarterowi.Ale potem zmieniła pani zdanie.Dlaczego? Nie mogłam pozwolić, żeby uszło mu to na sucho. wiczyła pani tę kwestię? Tak to zabrzmiało. I co z tego? Powtarzałam to w nieskończoność.Myśli pan, że ktoś mi zapłacił? Tak pan myśli?Zwęziły mu się oczy. Nie przyszło mi to do głowy odparł spokojnie.Teresa odwróciła się i objęła wpół, mocno trzymającpapierosa między kciukiem i palcem wskazującym. Nikt nie musiał mi płacić mruknęła. Zrobiłam to,bo trzeba było to zrobić. Ale rozmawiała pani z kimś? To chce pani powie-dzieć? Kaye podszedł krok bliżej, pamiętając, co po-wiedziała w kawiarni. Biedny człowiek& . Z wujemPaula? Z Alanem Carterem?Teresa patrzyła w niebo.Wiatr znowu owinął jej twarzwłosami i wyglądała jak okutana szalem. Z Alanem Carterem? drążył Tony.Nagle stanęła na palcach i szeroko rozłożyła ramiona.Przez chwilę myślał, że skoczy w otchłań.Nawet wycią-gnął do niej rękę.Miała zamknięte oczy, jak dziecko szy-kujące się do lotu. Tereso? Te wszystkie rzeczy o Paulu& To prawda? Zasłużył na to wyrecytowała. Przyniósł hańbępolicji.To nie były jej słowa.Ale mógłby tak powiedzieć po-licjant.W czynnej służbie albo na emeryturze. To nie mogło ujść mu na sucho.Nie chodzi tylkoo mnie.Byłyby następne. Wciąż miała zamknięte oczy.Zasłużył na to.Zacisnął palce na jej szczupłym przedramieniu. Chodzmy do windy powiedział. Nie mogę tu jeszcze trochę zostać? Nie, nie sama. Spojrzała na niego. Chcę, żebybyła pani bezpieczna. Wszyscy tak mówią.Wszyscy chcą się opiekować.Po jej policzku spłynęła łza i nie wiedział, czy tylkoz powodu wiatru. Ale potem się zmieniają dodała ci-cho.Nie zaprotestowała, gdy poprowadził ją do windy,odbierając jej nadzieję na ucieczkę.* * *Joe Naysmith spojrzał na sierżanta i natychmiast sięrozmyślił.Od przybycia tych z Wydziału Zabójstw Ro-binson wyglądał tak, jakby miał za chwilę eksplodować.Jego posterunek, jego królestwo może kiedyś, ale napewno nie teraz.W holu ciągle roiło się od detektywówi mundurowych dzwigających sprzęt albo zarzucającychgo pytaniami i żądaniami.Chcieli krzeseł, chcieli biurek,chcieli rozgałęziaczy do centrum koordynacyjnego.Prawienikt go nie zauważał, nikt nie przystanął, żeby z nim po-gadać.Nie, Naysmith wątpił, czy coś by z niego wyciągnął.Nieważne: miał plan awaryjny.W śledczym panowałchaos, ale wypatrzył w kącie Cheryl Forrester, która ob-serwowała to wszystko rozemocjonowanym wzrokiem.Dostrzegła go i gestem ręki wywołał ją na korytarz.Gdypodeszła, wrzucał monety do automatu z napojami. Napijesz się czegoś? spytał. Sprite a. Cheryl przysunęła się bliżej, bo tuż obokprzebiegło dwóch detektywów. Jak to znosisz? Zwietnie.Chcesz mnie znowu przesłuchać? Tak jakby.Joe zdał sobie sprawę, że na korytarzu nie będą mielispokoju, więc poprowadził ją w stronę schodów.Spytała,czy on się nie napije. Zabrakło mi drobnych odparł.Uśmiechnęła się i podała mu otwartego sprite a.Wy-pił łyk i zwrócił jej puszkę. Jakie to tajemnicze szepnęła, rozglądając się wo-koło. Chciałbym, żebyś coś dla mnie zrobiła.Pewnie niepamiętasz detektywa Gavina Willisa& Słyszałam to nazwisko. Zmarł dawno temu.Ale może znałaś inspektoraHendrysona? Oczywiście. Cheryl głośno siorbnęła, spijającsprite a z brzegu puszki. Można się z nim jakoś skontaktować? Jest na emeryturze. Nigdy tu nie wpada?Pokręciła głową. Z Portugalii? To kawałek drogi. Przeprowadził się do Portugalii? To był chyba pomysł jego żony.Czasem przysyłanam pocztówkę i zawsze pisze, że morze jest ciepłe. W takim razie ktoś musi mieć jego adres, nie?Cheryl zmrużyła oczy. O co tu właściwie chodzi? Nie mam pojęcia skłamał. Wypełniam rozkazszefa. Skąd ja to znam. Lekko przekrzywiła głowę [ Pobierz całość w formacie PDF ]