[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Och - powtórzyła panna Mottram, gdy pojawiła się Kate wsparta na ramieniu pana DuPreye.Kate miała rumieńce na twarzy, a w jej ruchach zaznaczał się lekki niepokój, czego większość gościzapewne nie zauważyła.Ale Neill był wyczulony na każdy aspekt zachowania Kate, na mowę jejgestów i spojrzenia.Myślał tylko o tym, że sam stał się przyczyną jej zdenerwowania i miał poczuciewiny, gdyż pozbawił ją przyjemności przyjęcia.-.nieszczęśliwy.Ale przypuszczam, że rozkazom trzeba się podporządkować.- Proszę mi wybaczyć.- Zapomniał o dobrych manierach; tak był skupiony na Kate, że usłyszał tylkoostatnie słowa lady Nibble-herd, ciotecznej babki panny Mottram.- Powiedziałam, że wygląda pan na niezbyt zadowolonego z rozkazu opuszczenia pola - powtórzyłastara kocica.- Wówczas byłem bardzo niezadowolony - odparł powoli, zdając sobie sprawę, że Kate, choć głowęmiała odwróconą w stronę sąsiada, uważnie go słucha.- Teraz jednak rozumiem, że nie byłem gotów.Byłem zbyt młody i zbyt porywczy, zbyt pewny siebie.Prawdę mówiąc, gdybym wtedy stanął dowalki, mógłbym wszystko stracić.- Chce pan powiedzieć: życie własne i swoich ludzi? - Panna Mottram pokiwała głową zezrozumieniem.Nie odpowiedział, gdyż zauważył, że Kate lekko zmarszczyła jasne brwi.Zawsze wyglądała jakfantazja cukiernika, drobna istota z waty cukrowej, delikatnej jak babie lato, jasna i lśniąca, takkrucha, że mogłaby się rozpuścić w porannej rosie.Po czterech latach wydawała mu się jeszczebardziej nierzeczywista.Ajednak była starsza, bardziej dojrzała, już nie jak chochlik, ale królowaelfów.Władcza, pewna siebie, kobieta, która wie, czego chce.Jej jasne włosy lśniły tym samymzdrowiem, które nadawało delikatny róż policzkom i pełnym wargom.Wszystko w niej byłojaśniejsze, bardziej promienne, lżejsze.Wszystko oprócz oczu.Te pociemniały i stały się bardziejskomplikowane, głębsze, intensywne i upajające: jak bratki w cieniu, jak kreteńskie morze nocą.Rzuciła krótkie, pełne irytacji spojrzenie na DuPreye'a.Pochylał się zbyt blisko, a kiedy odwróciłaoczy, zagłębił spojrzenie w jej dekolt.Zauważył wyraz twarzy Neilla i, zupełnie niezrażony tylkowzruszył ramionami.Neill zacisnął zęby, a DuPreye skupił uwagę na swej drugiej sąsiadce.- Z pewnością zna pan pannę Peyton - odezwała się lady Nib-bleherd, widząc zainteresowanie Neilla.- Tak.Ziemie naszych rodzin sąsiadują ze sobą.- Pana ojcem jest sir John Oakes, nieprawdaż? - spytała panna Mottram.- Słyszałam, że ma się nienajlepiej.Bardzo mi przykro.Prawdę mówiąc, jego ojciec miał się znakomicie, ale podał słabe zdrowie jako powód, kiedy zabierałswoją młodą żonę i dwóchdorastających synów do Włoch, pozostawiając farmę w rękach Neilla.- Dziękuję pani.Ma się na tyle dobrze, na ile pozwalają okoliczności.- A więc zna pan pannę Peyton przez całe życie? - wróciła do tematu lady Dianę.- Istotnie.A kocham ją przez pół życia.- Proszę mi powiedzieć - odezwała się panna Mottram - czy ona zawsze była tak.rozsądna?Oczywiście to jest absolutnie urocze - dodała pospiesznie.- Ale sprawia, że czuję się przy niej niemalmałą dziewczynką, a przypuszczam, że jestem starsza.- Tylko o kilka miesięcy - uściśliła czym prędzej lady Nibble-herd, a z krótkiego, zdumionegospojrzenia, jakie posłała jej panna Mottram, Neill wywnioskował, że owe kilka miesięcy musiałotrwać kilka lat.- Doprawdy? - przechylił głowę na bok.- Jak jej się to udaje?- No cóż, ona nie rozmawia o modzie - odparła panna Mottram z wyrazną ulgą.- A w każdym razierzadko.Nie zna najsławniejszych osób z towarzystwa ani bardzo modnych dam.Przez całe dwasezony nie była w teatrze ani w operze.A jednak jest tak pewna siebie i.cierpka.Rozmawia zdżentelmenami, jakby.hm, cóż, jakby sama była dżentelmenem.Można niemal zapomnieć, że jestmłodą damą.Słysząc te słowa, Neill omal się nie roześmiał.Wątpił, by ktokolwiek mógł choćby na momentzapomnieć, że Kate jest kobietą.A już z pewnością nie ktoś, kto widział ją z błyskiem w oczach, zwłosami rozwianymi na wietrze, roześmianą jak tego popołudnia na schodach dworu.- Ona jest bardzo młoda.- Lady Nibbleherd wydęła usta z wyższością.- Bardzo młode osoby częstostwarzają pozory pewności siebie, aby zamaskować niepewność.Ale jeśli chce znalezć męża,słuszniej by postąpiła, przyznając się do swoich słabości.Dżentelmeni nie lubią upartych,bezpośrednich kobiet.- Naprawdę? - spytał Neill, z trudem powstrzymując śmiech.Kochał Kate właśnie dlatego, że była.uparta i.bezpośrednia.- Nie - rzekła lady Nibbleherd.- Byłam zamężna cztery razy i doskonale wiem, jacy są dżentelmeni.- Musi pani być bardzo mądrą osobą.- Cóż, jestem - pociągnęła nosem udobruchana.- Powiedziałabym, że panna Peyton zachowuje sięteraz godniej niż wtedy, gdy debiutowała.Prawdę mówiąc, nie sądzę, żeby otrzymała jakiekolwiekpropozycje małżeństwa w swoim pierwszym sezonie, gdyby nie fortuna jej ojca.- Otrzymała jakieś propozycje? - zainteresował się Neill.- Nie wiedział pan? - spytała lady Dianę.- Oczywiście, że nie, ciociu - wtrąciła się panna Mottram.-Przecież kapitan Oakes walczył wtedy zżabojadami.- Hm - mruknęła lady Dianę.- Cóż, panna Peyton dostała kilka propozycji.I jeszcze kilka w tymsezonie, co każe mi przypuszczać, że w końcu wykształci w sobie kobiece zachowania.Jeśli manadzieję złapać.zostać hrabiną, to będzie musiała.Briarly nie jest może bardzo wymagający, aledoradza mu siostra, tak mi przynajmniej mówiono, a ona jest rygorystyczna.Neill zmarszczył brwi.Kate zależało na tym, by prżeprosił Briarly'ego, a potem bardzo starała sięwykazać przed lady Finchley.A za jej pośrednictwem przed hrabią? Czyjego Kate przejmowałaby siętakimi błahostkami? Nie sądził, żeby tak było.A może się zmieniła.Może to już nie byłajego Kate?Serce głucho dudniło mu w piersi.- Cóż, myślę, że panna Peyton jest onieśmielająca - wtrąciła panna Mottram, przywracając mupoczucie rzeczywistości.- Tak właśnie sądzę.Jest bardzo onieśmielającą młodą damą i ogromniejąpodziwiam, nawetjeśli troszkę mnie przeraża - oznajmiła, zerkając na Kate, która ukradkiem śledziłaich konwersację.Nie mogła wiedzieć, o czym mówili - stół był zbyt szeroki i toczyły się przy nim zbyt ożywionerozmowy - lecz nie ulegałowątpliwości, że jest zainteresowana.DuPreye nachylił się i szepnął jej coś do ucha [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.- Och - powtórzyła panna Mottram, gdy pojawiła się Kate wsparta na ramieniu pana DuPreye.Kate miała rumieńce na twarzy, a w jej ruchach zaznaczał się lekki niepokój, czego większość gościzapewne nie zauważyła.Ale Neill był wyczulony na każdy aspekt zachowania Kate, na mowę jejgestów i spojrzenia.Myślał tylko o tym, że sam stał się przyczyną jej zdenerwowania i miał poczuciewiny, gdyż pozbawił ją przyjemności przyjęcia.-.nieszczęśliwy.Ale przypuszczam, że rozkazom trzeba się podporządkować.- Proszę mi wybaczyć.- Zapomniał o dobrych manierach; tak był skupiony na Kate, że usłyszał tylkoostatnie słowa lady Nibble-herd, ciotecznej babki panny Mottram.- Powiedziałam, że wygląda pan na niezbyt zadowolonego z rozkazu opuszczenia pola - powtórzyłastara kocica.- Wówczas byłem bardzo niezadowolony - odparł powoli, zdając sobie sprawę, że Kate, choć głowęmiała odwróconą w stronę sąsiada, uważnie go słucha.- Teraz jednak rozumiem, że nie byłem gotów.Byłem zbyt młody i zbyt porywczy, zbyt pewny siebie.Prawdę mówiąc, gdybym wtedy stanął dowalki, mógłbym wszystko stracić.- Chce pan powiedzieć: życie własne i swoich ludzi? - Panna Mottram pokiwała głową zezrozumieniem.Nie odpowiedział, gdyż zauważył, że Kate lekko zmarszczyła jasne brwi.Zawsze wyglądała jakfantazja cukiernika, drobna istota z waty cukrowej, delikatnej jak babie lato, jasna i lśniąca, takkrucha, że mogłaby się rozpuścić w porannej rosie.Po czterech latach wydawała mu się jeszczebardziej nierzeczywista.Ajednak była starsza, bardziej dojrzała, już nie jak chochlik, ale królowaelfów.Władcza, pewna siebie, kobieta, która wie, czego chce.Jej jasne włosy lśniły tym samymzdrowiem, które nadawało delikatny róż policzkom i pełnym wargom.Wszystko w niej byłojaśniejsze, bardziej promienne, lżejsze.Wszystko oprócz oczu.Te pociemniały i stały się bardziejskomplikowane, głębsze, intensywne i upajające: jak bratki w cieniu, jak kreteńskie morze nocą.Rzuciła krótkie, pełne irytacji spojrzenie na DuPreye'a.Pochylał się zbyt blisko, a kiedy odwróciłaoczy, zagłębił spojrzenie w jej dekolt.Zauważył wyraz twarzy Neilla i, zupełnie niezrażony tylkowzruszył ramionami.Neill zacisnął zęby, a DuPreye skupił uwagę na swej drugiej sąsiadce.- Z pewnością zna pan pannę Peyton - odezwała się lady Nib-bleherd, widząc zainteresowanie Neilla.- Tak.Ziemie naszych rodzin sąsiadują ze sobą.- Pana ojcem jest sir John Oakes, nieprawdaż? - spytała panna Mottram.- Słyszałam, że ma się nienajlepiej.Bardzo mi przykro.Prawdę mówiąc, jego ojciec miał się znakomicie, ale podał słabe zdrowie jako powód, kiedy zabierałswoją młodą żonę i dwóchdorastających synów do Włoch, pozostawiając farmę w rękach Neilla.- Dziękuję pani.Ma się na tyle dobrze, na ile pozwalają okoliczności.- A więc zna pan pannę Peyton przez całe życie? - wróciła do tematu lady Dianę.- Istotnie.A kocham ją przez pół życia.- Proszę mi powiedzieć - odezwała się panna Mottram - czy ona zawsze była tak.rozsądna?Oczywiście to jest absolutnie urocze - dodała pospiesznie.- Ale sprawia, że czuję się przy niej niemalmałą dziewczynką, a przypuszczam, że jestem starsza.- Tylko o kilka miesięcy - uściśliła czym prędzej lady Nibble-herd, a z krótkiego, zdumionegospojrzenia, jakie posłała jej panna Mottram, Neill wywnioskował, że owe kilka miesięcy musiałotrwać kilka lat.- Doprawdy? - przechylił głowę na bok.- Jak jej się to udaje?- No cóż, ona nie rozmawia o modzie - odparła panna Mottram z wyrazną ulgą.- A w każdym razierzadko.Nie zna najsławniejszych osób z towarzystwa ani bardzo modnych dam.Przez całe dwasezony nie była w teatrze ani w operze.A jednak jest tak pewna siebie i.cierpka.Rozmawia zdżentelmenami, jakby.hm, cóż, jakby sama była dżentelmenem.Można niemal zapomnieć, że jestmłodą damą.Słysząc te słowa, Neill omal się nie roześmiał.Wątpił, by ktokolwiek mógł choćby na momentzapomnieć, że Kate jest kobietą.A już z pewnością nie ktoś, kto widział ją z błyskiem w oczach, zwłosami rozwianymi na wietrze, roześmianą jak tego popołudnia na schodach dworu.- Ona jest bardzo młoda.- Lady Nibbleherd wydęła usta z wyższością.- Bardzo młode osoby częstostwarzają pozory pewności siebie, aby zamaskować niepewność.Ale jeśli chce znalezć męża,słuszniej by postąpiła, przyznając się do swoich słabości.Dżentelmeni nie lubią upartych,bezpośrednich kobiet.- Naprawdę? - spytał Neill, z trudem powstrzymując śmiech.Kochał Kate właśnie dlatego, że była.uparta i.bezpośrednia.- Nie - rzekła lady Nibbleherd.- Byłam zamężna cztery razy i doskonale wiem, jacy są dżentelmeni.- Musi pani być bardzo mądrą osobą.- Cóż, jestem - pociągnęła nosem udobruchana.- Powiedziałabym, że panna Peyton zachowuje sięteraz godniej niż wtedy, gdy debiutowała.Prawdę mówiąc, nie sądzę, żeby otrzymała jakiekolwiekpropozycje małżeństwa w swoim pierwszym sezonie, gdyby nie fortuna jej ojca.- Otrzymała jakieś propozycje? - zainteresował się Neill.- Nie wiedział pan? - spytała lady Dianę.- Oczywiście, że nie, ciociu - wtrąciła się panna Mottram.-Przecież kapitan Oakes walczył wtedy zżabojadami.- Hm - mruknęła lady Dianę.- Cóż, panna Peyton dostała kilka propozycji.I jeszcze kilka w tymsezonie, co każe mi przypuszczać, że w końcu wykształci w sobie kobiece zachowania.Jeśli manadzieję złapać.zostać hrabiną, to będzie musiała.Briarly nie jest może bardzo wymagający, aledoradza mu siostra, tak mi przynajmniej mówiono, a ona jest rygorystyczna.Neill zmarszczył brwi.Kate zależało na tym, by prżeprosił Briarly'ego, a potem bardzo starała sięwykazać przed lady Finchley.A za jej pośrednictwem przed hrabią? Czyjego Kate przejmowałaby siętakimi błahostkami? Nie sądził, żeby tak było.A może się zmieniła.Może to już nie byłajego Kate?Serce głucho dudniło mu w piersi.- Cóż, myślę, że panna Peyton jest onieśmielająca - wtrąciła panna Mottram, przywracając mupoczucie rzeczywistości.- Tak właśnie sądzę.Jest bardzo onieśmielającą młodą damą i ogromniejąpodziwiam, nawetjeśli troszkę mnie przeraża - oznajmiła, zerkając na Kate, która ukradkiem śledziłaich konwersację.Nie mogła wiedzieć, o czym mówili - stół był zbyt szeroki i toczyły się przy nim zbyt ożywionerozmowy - lecz nie ulegałowątpliwości, że jest zainteresowana.DuPreye nachylił się i szepnął jej coś do ucha [ Pobierz całość w formacie PDF ]