[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ByÅ‚y spojrzeniami sprzedawców, wyprzedajÄ…cych za odpowiednio wysokÄ… cenÄ™ wÅ‚asne dusze,kawaÅ‚ek po kawaÅ‚ku.Dziennikarzom i prostytutkom zawsze byÅ‚o po drodze.Ale czy on, Max, wielesiÄ™ od nich różniÅ‚? Czy to, że kiedy sprzÄ…taÅ‚ brudy innych ludzi, staraÅ‚ siÄ™ patrzeć w drugÄ… stronÄ™,czyniÅ‚o go lepszym? Przecież niemal wszyscy robimy dla pieniÄ™dzy obrzydliwe rzeczy.Tak wÅ‚aÅ›niedziaÅ‚aÅ‚ Å›wiat wczeÅ›niej czy pózniej wszystko bywaÅ‚o wystawiane na sprzedaż.Bar miaÅ‚ dwie toalety.Na drzwiach, trochÄ™ uniesionych ponad nierównÄ…, brudnÄ… posadzkÄ™, byle jakwymalowano jasnoniebieskÄ… i różowÄ… farbÄ… symbole pÅ‚ci.PomiÄ™dzy drzwiami do toalet znajdowaÅ‚asiÄ™ wnÄ™ka osÅ‚oniÄ™ta kotarÄ…, na którÄ… skÅ‚adaÅ‚y siÄ™ sznureczki z nawleczonymi paciorkami.We wnÄ™cestaÅ‚o łóżko z niepowleczonÄ… poduszkÄ… na wierzchu i przewrócona skrzynka po budweiserze, zestojÄ…cÄ… na niej lampÄ… naftowÄ….Max odgadÅ‚, że tutaj wÅ‚aÅ›nie sypia barman albo dozorca.Zbiornik na wodÄ™ do spÅ‚ukiwania w kabinie byÅ‚ czarny i umieszczony bardzo nisko, na wysokoÅ›citwarzy Maksa.Sama toaleta nie miaÅ‚a sedesu i wypróżniać siÄ™ należaÅ‚o po prostu do czarnej dziury.SikaÅ‚ bardzo dÅ‚ugo, nasÅ‚uchujÄ…c, jak mocz trafia w coÅ› miÄ™kkiego i wilgotnego, znajdujÄ…ce-- 165 -go siÄ™ kilka stóp pod jego stopami.To coÅ› czuć byÅ‚o amoniakiem i zgniÅ‚ymi kwiatami, czylinormalnym odorem fekaliów i Å›rodków dezynfekcyjnych, wrzucanych do dziury kloacznej nacodziennÄ… porcjÄ™ odchodów produkowanych przez klientów baru.Max usÅ‚yszaÅ‚, że ktoÅ› staje pod drzwiami, zapala papierosa i gÅ‚Ä™boko wciÄ…ga w pÅ‚uca dym.WyszedÅ‚na korytarzyk przed kabinÄ… i zobaczyÅ‚ Shawna Huxleya, stojÄ…cego tyÅ‚em do Å›ciany i opierajÄ…cegosiÄ™ o niÄ… stopÄ…. Co ciÄ™ tak zainteresowaÅ‚o? PodsÅ‚uchiwaÅ‚eÅ›, jak szczam? A może to nagraÅ‚eÅ›? zadrwiÅ‚ Max.ByÅ‚ już pijany, nie na umór, ale musiaÅ‚ bardzo siÄ™ starać, żeby zachować równowagÄ™. ChÅ‚opak Carverow odezwaÅ‚ siÄ™ Huxley. To z jego powodu tu jesteÅ›, prawda? A jeÅ›li nawet, to co z tego?Max przybliżyÅ‚ twarz do twarzy Huxleya i niechcÄ…cy trysnÄ…Å‚ na niego Å›linÄ….Huxley zamrugaÅ‚oczyma, jednak nie starÅ‚ Å›liny Maksa z policzka.Max skupiÅ‚ wzrok na maÅ‚ej perÅ‚owej kropelce,która zawisÅ‚a na wÄ…sach dziennikarza, tuż przy wardze.Gdyby wysunÄ…Å‚ jÄ™zyk, od razu by na niÄ…natrafiÅ‚.Max byÅ‚ bardziej pijany, niż mu siÄ™ zdawaÅ‚o.PrzegapiÅ‚ moment, kiedy powinien byÅ‚ przestać pić.PluÅ‚ bowiem ludziom na twarze tylko wtedy, kiedy już nad sobÄ… nie panowaÅ‚. MógÅ‚bym ci pomóc znowu powiedziaÅ‚ Huxley i zaciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™ papierosem. Nie potrzebujÄ™ ciÄ™ odparÅ‚ Max i popatrzyÅ‚ na Huxleya z góry.W jasnym Å›wietle dziennikarzzdawaÅ‚ siÄ™ jeszcze drobniejszy, jakby żyÅ‚ na diecie z selera, papierosów i wody. Jestem tu już prawie trzy lata.PrzyjechaÅ‚em na kilka miesiÄ™cy przed inwazjÄ….Wiem, jak siÄ™poruszać po tym kraju.Znam ludzi, wiem, jak do nich docierać, wiem, jak z nimi rozmawiać. Mam kogoÅ› lepszego od ciebie. Max uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ i pomyÅ›laÅ‚ o Chantale. A ja przypuszczam, że natrafiÅ‚em na pewien trop, który może być zwiÄ…zany z porwaniem. NaprawdÄ™? A co to za trop? I dlaczego nie podążyÅ‚eÅ› nim do koÅ„ca, żeby zgarnąć nagrodÄ™? zapytaÅ‚ Max. To już robota dla ciebie odrzekÅ‚ Huxley.RzuciÅ‚ na podÅ‚ogÄ™ papierosa, którego wypaliÅ‚ dosamego filtra, i przydepnÄ…Å‚ niedopaÅ‚ek obcasem.Max nie byÅ‚ pewien, czy Huxley mówi prawdÄ™.WÅ‚aÅ›nie na tym polegaÅ‚ najwiÄ™kszy problem zdziennikarzami; przenigdy nie można byÅ‚o im ufać.WiÄ™kszość byÅ‚a zakÅ‚amanymi dwulicowymidraniami.No i dlaczego niby Huxley miaÅ‚by mu oferować pomoc? Dziennikarze przecież nigdy nikomu niepomagali, pracowali jedynie dla siebie.O co mogÅ‚o mu chodzić? Pewnie o pieniÄ…dze, bo o coinnego? Sprawa Charliego Carvera nie miaÅ‚a szans, żeby siÄ™ znalezć na pierwszych stronachdzienników w Ameryce Północnej.Max postanowiÅ‚ kontynuować rozmowÄ™ z Huxleyem, jednak z najwyższÄ… ostrożnoÅ›ciÄ….W koÅ„cuznajdowaÅ‚ siÄ™ w obcym kraju, który jeÅ›li nawet kiedyÅ› próbowaÅ‚ siÄ™ dostosować do wymogówXX wieku teraz cofaÅ‚ siÄ™ w czasie.Huxley mógÅ‚ w tym kraju okazać siÄ™ pożyteczny. PoznaÅ‚eÅ› moich poprzedników? zapytaÅ‚. Takiego niskiego faceta o nieszczególnej aparycji. Clyde'a Beesona? Tak, jego wÅ‚aÅ›nie.Wiele razy widywaÅ‚em go w okolicy mojego hotelu. Hotelu? Hotelu Olffson".Tam wÅ‚aÅ›nie mieszkam. Co on tam robiÅ‚? KrÄ™ciÅ‚ siÄ™ pomiÄ™dzy dziennikarzami, zbieraÅ‚ jakieÅ› gówniane informacje. Jakbym widziaÅ‚ faceta mruknÄ…Å‚ Max Może wiesz, co zamierzaÅ‚?- 166 -- 167 - KtóregoÅ› wieczoru podsÅ‚uchaÅ‚em w barze, jak pyta o drogÄ™ do wodospadów. Wodospadów? powtórzyÅ‚ Max.PamiÄ™taÅ‚ przecież, dokÄ…d udaÅ‚ siÄ™ Medd. Do miejscavoodoo? Tak.MówiÅ‚, że ma jakiÅ› Å›lad.Wtedy widziaÅ‚em go po raz ostatni powiedziaÅ‚ Huxley.ZnaÅ‚eÅ› go? Przecież jestem prywatnym detektywem z Florydy, wiÄ™c jak myÅ›lisz?A wiÄ™c Beeson także zmierzaÅ‚ do wodospadów.Co za trop ich tam prowadziÅ‚? ByliÅ›cie przyjaciółmi? zapytaÅ‚ Huxley. Nie, wrÄ™cz przeciwnie.OdwiedziÅ‚em go, zanim przyjechaÅ‚em na wyspÄ™.OglÄ™dnie mówiÄ…c, niewyglÄ…daÅ‚ najciekawiej. Co siÄ™ z nim staÅ‚o? Nie pytaj.Huxley popatrzyÅ‚ Maksowi prosto w oczy i na jego ustach pojawiÅ‚ siÄ™ dwuznaczny uÅ›miech.MógÅ‚Å›wiadczyć o rozbawieniu i jednoczeÅ›nie zrozumieniu, bo wÅ‚aÅ›ciwie dalsza odpowiedz niewymagaÅ‚a już słów.Ale w ten sposób uÅ›miechali siÄ™ też ludzie, którzy chcieli sprawiać wrażenie, żewiedzÄ… wiÄ™cej niż można ich podejrzewać.Max jednak nie zamierzaÅ‚ siÄ™ na to nabrać.W koÅ„cusam także czasami stosowaÅ‚ tÄ™ sztuczkÄ™. Czy Beeson mówiÅ‚ ci coÅ› na temat Vincenta Paula? Tak, rozmawiaÅ‚ o nim ze mnÄ… odparÅ‚ Max. Vincent Paul, Le Roi de Cité Soleil.Tak wÅ‚aÅ›nie nazywajÄ… go bogaci i przerażeni ludzie, jakLudwika XVI, wytwornego francuskiego króla.A ma to być obelga. Niby dlaczego? Vincent mieszka gdzieÅ› w pobliżu Cité Soleil, Gównianego Miasta, jak je nazywam.Togigantyczny slums na przedmieÅ›ciach Port-au-Prince, tuż nad morzem.Przy tym gównie najgorszeamerykaÅ„skie miasta wyglÄ…dajÄ… jak Park Avenue.W gruncie rzeczy na caÅ‚ym Å›wiecie nie madrugiego takiego168tworu jak Cité Soleil.ByÅ‚em już w slumsach w Bombaju, Rio, Mexico City; w porównaniu z CitéSoleil każdy z nich to raj.Tutaj blisko pół miliona ludzi, a wiÄ™c prawie dziesięć procent ludnoÅ›citego kraju, mieszka na szeÅ›ciu milach kwadratowych gówna i Å›mieci.DosÅ‚ownie.Ten slums manawet wÅ‚asny sztuczny kanaÅ‚; nazywajÄ… go tutaj KanaÅ‚em BostoÅ„skim.PÅ‚ynie nim ropa zelektrowni.Max dosÅ‚ownie chÅ‚onÄ…Å‚ wszystkie informacje.KoncentrujÄ…c siÄ™ na nich, bÅ‚yskawicznie trzezwiaÅ‚ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.ByÅ‚y spojrzeniami sprzedawców, wyprzedajÄ…cych za odpowiednio wysokÄ… cenÄ™ wÅ‚asne dusze,kawaÅ‚ek po kawaÅ‚ku.Dziennikarzom i prostytutkom zawsze byÅ‚o po drodze.Ale czy on, Max, wielesiÄ™ od nich różniÅ‚? Czy to, że kiedy sprzÄ…taÅ‚ brudy innych ludzi, staraÅ‚ siÄ™ patrzeć w drugÄ… stronÄ™,czyniÅ‚o go lepszym? Przecież niemal wszyscy robimy dla pieniÄ™dzy obrzydliwe rzeczy.Tak wÅ‚aÅ›niedziaÅ‚aÅ‚ Å›wiat wczeÅ›niej czy pózniej wszystko bywaÅ‚o wystawiane na sprzedaż.Bar miaÅ‚ dwie toalety.Na drzwiach, trochÄ™ uniesionych ponad nierównÄ…, brudnÄ… posadzkÄ™, byle jakwymalowano jasnoniebieskÄ… i różowÄ… farbÄ… symbole pÅ‚ci.PomiÄ™dzy drzwiami do toalet znajdowaÅ‚asiÄ™ wnÄ™ka osÅ‚oniÄ™ta kotarÄ…, na którÄ… skÅ‚adaÅ‚y siÄ™ sznureczki z nawleczonymi paciorkami.We wnÄ™cestaÅ‚o łóżko z niepowleczonÄ… poduszkÄ… na wierzchu i przewrócona skrzynka po budweiserze, zestojÄ…cÄ… na niej lampÄ… naftowÄ….Max odgadÅ‚, że tutaj wÅ‚aÅ›nie sypia barman albo dozorca.Zbiornik na wodÄ™ do spÅ‚ukiwania w kabinie byÅ‚ czarny i umieszczony bardzo nisko, na wysokoÅ›citwarzy Maksa.Sama toaleta nie miaÅ‚a sedesu i wypróżniać siÄ™ należaÅ‚o po prostu do czarnej dziury.SikaÅ‚ bardzo dÅ‚ugo, nasÅ‚uchujÄ…c, jak mocz trafia w coÅ› miÄ™kkiego i wilgotnego, znajdujÄ…ce-- 165 -go siÄ™ kilka stóp pod jego stopami.To coÅ› czuć byÅ‚o amoniakiem i zgniÅ‚ymi kwiatami, czylinormalnym odorem fekaliów i Å›rodków dezynfekcyjnych, wrzucanych do dziury kloacznej nacodziennÄ… porcjÄ™ odchodów produkowanych przez klientów baru.Max usÅ‚yszaÅ‚, że ktoÅ› staje pod drzwiami, zapala papierosa i gÅ‚Ä™boko wciÄ…ga w pÅ‚uca dym.WyszedÅ‚na korytarzyk przed kabinÄ… i zobaczyÅ‚ Shawna Huxleya, stojÄ…cego tyÅ‚em do Å›ciany i opierajÄ…cegosiÄ™ o niÄ… stopÄ…. Co ciÄ™ tak zainteresowaÅ‚o? PodsÅ‚uchiwaÅ‚eÅ›, jak szczam? A może to nagraÅ‚eÅ›? zadrwiÅ‚ Max.ByÅ‚ już pijany, nie na umór, ale musiaÅ‚ bardzo siÄ™ starać, żeby zachować równowagÄ™. ChÅ‚opak Carverow odezwaÅ‚ siÄ™ Huxley. To z jego powodu tu jesteÅ›, prawda? A jeÅ›li nawet, to co z tego?Max przybliżyÅ‚ twarz do twarzy Huxleya i niechcÄ…cy trysnÄ…Å‚ na niego Å›linÄ….Huxley zamrugaÅ‚oczyma, jednak nie starÅ‚ Å›liny Maksa z policzka.Max skupiÅ‚ wzrok na maÅ‚ej perÅ‚owej kropelce,która zawisÅ‚a na wÄ…sach dziennikarza, tuż przy wardze.Gdyby wysunÄ…Å‚ jÄ™zyk, od razu by na niÄ…natrafiÅ‚.Max byÅ‚ bardziej pijany, niż mu siÄ™ zdawaÅ‚o.PrzegapiÅ‚ moment, kiedy powinien byÅ‚ przestać pić.PluÅ‚ bowiem ludziom na twarze tylko wtedy, kiedy już nad sobÄ… nie panowaÅ‚. MógÅ‚bym ci pomóc znowu powiedziaÅ‚ Huxley i zaciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™ papierosem. Nie potrzebujÄ™ ciÄ™ odparÅ‚ Max i popatrzyÅ‚ na Huxleya z góry.W jasnym Å›wietle dziennikarzzdawaÅ‚ siÄ™ jeszcze drobniejszy, jakby żyÅ‚ na diecie z selera, papierosów i wody. Jestem tu już prawie trzy lata.PrzyjechaÅ‚em na kilka miesiÄ™cy przed inwazjÄ….Wiem, jak siÄ™poruszać po tym kraju.Znam ludzi, wiem, jak do nich docierać, wiem, jak z nimi rozmawiać. Mam kogoÅ› lepszego od ciebie. Max uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ i pomyÅ›laÅ‚ o Chantale. A ja przypuszczam, że natrafiÅ‚em na pewien trop, który może być zwiÄ…zany z porwaniem. NaprawdÄ™? A co to za trop? I dlaczego nie podążyÅ‚eÅ› nim do koÅ„ca, żeby zgarnąć nagrodÄ™? zapytaÅ‚ Max. To już robota dla ciebie odrzekÅ‚ Huxley.RzuciÅ‚ na podÅ‚ogÄ™ papierosa, którego wypaliÅ‚ dosamego filtra, i przydepnÄ…Å‚ niedopaÅ‚ek obcasem.Max nie byÅ‚ pewien, czy Huxley mówi prawdÄ™.WÅ‚aÅ›nie na tym polegaÅ‚ najwiÄ™kszy problem zdziennikarzami; przenigdy nie można byÅ‚o im ufać.WiÄ™kszość byÅ‚a zakÅ‚amanymi dwulicowymidraniami.No i dlaczego niby Huxley miaÅ‚by mu oferować pomoc? Dziennikarze przecież nigdy nikomu niepomagali, pracowali jedynie dla siebie.O co mogÅ‚o mu chodzić? Pewnie o pieniÄ…dze, bo o coinnego? Sprawa Charliego Carvera nie miaÅ‚a szans, żeby siÄ™ znalezć na pierwszych stronachdzienników w Ameryce Północnej.Max postanowiÅ‚ kontynuować rozmowÄ™ z Huxleyem, jednak z najwyższÄ… ostrożnoÅ›ciÄ….W koÅ„cuznajdowaÅ‚ siÄ™ w obcym kraju, który jeÅ›li nawet kiedyÅ› próbowaÅ‚ siÄ™ dostosować do wymogówXX wieku teraz cofaÅ‚ siÄ™ w czasie.Huxley mógÅ‚ w tym kraju okazać siÄ™ pożyteczny. PoznaÅ‚eÅ› moich poprzedników? zapytaÅ‚. Takiego niskiego faceta o nieszczególnej aparycji. Clyde'a Beesona? Tak, jego wÅ‚aÅ›nie.Wiele razy widywaÅ‚em go w okolicy mojego hotelu. Hotelu? Hotelu Olffson".Tam wÅ‚aÅ›nie mieszkam. Co on tam robiÅ‚? KrÄ™ciÅ‚ siÄ™ pomiÄ™dzy dziennikarzami, zbieraÅ‚ jakieÅ› gówniane informacje. Jakbym widziaÅ‚ faceta mruknÄ…Å‚ Max Może wiesz, co zamierzaÅ‚?- 166 -- 167 - KtóregoÅ› wieczoru podsÅ‚uchaÅ‚em w barze, jak pyta o drogÄ™ do wodospadów. Wodospadów? powtórzyÅ‚ Max.PamiÄ™taÅ‚ przecież, dokÄ…d udaÅ‚ siÄ™ Medd. Do miejscavoodoo? Tak.MówiÅ‚, że ma jakiÅ› Å›lad.Wtedy widziaÅ‚em go po raz ostatni powiedziaÅ‚ Huxley.ZnaÅ‚eÅ› go? Przecież jestem prywatnym detektywem z Florydy, wiÄ™c jak myÅ›lisz?A wiÄ™c Beeson także zmierzaÅ‚ do wodospadów.Co za trop ich tam prowadziÅ‚? ByliÅ›cie przyjaciółmi? zapytaÅ‚ Huxley. Nie, wrÄ™cz przeciwnie.OdwiedziÅ‚em go, zanim przyjechaÅ‚em na wyspÄ™.OglÄ™dnie mówiÄ…c, niewyglÄ…daÅ‚ najciekawiej. Co siÄ™ z nim staÅ‚o? Nie pytaj.Huxley popatrzyÅ‚ Maksowi prosto w oczy i na jego ustach pojawiÅ‚ siÄ™ dwuznaczny uÅ›miech.MógÅ‚Å›wiadczyć o rozbawieniu i jednoczeÅ›nie zrozumieniu, bo wÅ‚aÅ›ciwie dalsza odpowiedz niewymagaÅ‚a już słów.Ale w ten sposób uÅ›miechali siÄ™ też ludzie, którzy chcieli sprawiać wrażenie, żewiedzÄ… wiÄ™cej niż można ich podejrzewać.Max jednak nie zamierzaÅ‚ siÄ™ na to nabrać.W koÅ„cusam także czasami stosowaÅ‚ tÄ™ sztuczkÄ™. Czy Beeson mówiÅ‚ ci coÅ› na temat Vincenta Paula? Tak, rozmawiaÅ‚ o nim ze mnÄ… odparÅ‚ Max. Vincent Paul, Le Roi de Cité Soleil.Tak wÅ‚aÅ›nie nazywajÄ… go bogaci i przerażeni ludzie, jakLudwika XVI, wytwornego francuskiego króla.A ma to być obelga. Niby dlaczego? Vincent mieszka gdzieÅ› w pobliżu Cité Soleil, Gównianego Miasta, jak je nazywam.Togigantyczny slums na przedmieÅ›ciach Port-au-Prince, tuż nad morzem.Przy tym gównie najgorszeamerykaÅ„skie miasta wyglÄ…dajÄ… jak Park Avenue.W gruncie rzeczy na caÅ‚ym Å›wiecie nie madrugiego takiego168tworu jak Cité Soleil.ByÅ‚em już w slumsach w Bombaju, Rio, Mexico City; w porównaniu z CitéSoleil każdy z nich to raj.Tutaj blisko pół miliona ludzi, a wiÄ™c prawie dziesięć procent ludnoÅ›citego kraju, mieszka na szeÅ›ciu milach kwadratowych gówna i Å›mieci.DosÅ‚ownie.Ten slums manawet wÅ‚asny sztuczny kanaÅ‚; nazywajÄ… go tutaj KanaÅ‚em BostoÅ„skim.PÅ‚ynie nim ropa zelektrowni.Max dosÅ‚ownie chÅ‚onÄ…Å‚ wszystkie informacje.KoncentrujÄ…c siÄ™ na nich, bÅ‚yskawicznie trzezwiaÅ‚ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]