[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Eryk przerwał, rozproszony jej jasnoniebieskimi oczami, zastanawiając się, ile może powiedzieć.- I? - zapytała niewinnie.Nie miała pojęcia, co zamierzał dodać,ale chciała to usłyszeć.Chciała poznać wszystkie jego myśli.Chciaławiedzieć o nim wszystko.- I - ciągnął Eryk szczerze, patrząc na nią - zakochiwania się.- Och! - powiedziała, oszołomiona, przez chwilę nie mogąc wytrzymać jego spojrzenia.Potem popatrzyła na niego i mruknęła znacząco, spokojnie: - Och.- Och? - zapytał łagodnie.Wtedy, w małej kuchni w mieszkanku Leslie, zaczął się pocałunek.Był długi, ciepły, sprawił, że wirowało jej w głowie, a całe ciało drżało.Pocałunek trwał podczas kolacji, w leniwych, zmysłowych momentach,nabrał smaku wina, gdy pili Robert Mondavi Chablis.Po kolacji stał sięintensywniejszy i bardziej naglący, gdy myli naczynia, szepcząc, śmiejąc się cicho, obejmując się.- Pójdziemy do łóżka? - zapytała w końcu Leslie, wzdychając cicho.- Nie chcę naciskać, Leslie.- Nie naciskasz - powiedziała poważnie do jego jasnoniebieskichoczu, pełnych troski i namiętności.- Nie pytając, po prostu.- zaczął Eryk.- Poczułeś się jak w domu? To dobrze.Cudownie.Tu jest twojemiejsce - szepnęła Leslie, wiedząc, że to prawda.Kimkolwiek jesteś.- Gdzie byłaś przez całe moje życie, kochana Leslie?336Kochali się powoli, poznając się wzajemnie, zatrzymując się przykażdym nowym odkryciu.Ich miłość była niespieszna, leniwa i oznaczała początek wieczności, ich wieczności.Nie musieli się śpieszyć -do chwili, gdy odczucia stały się zbyt naglące, zbyt intensywne, zbytniezaprzeczalne - mogli się cieszyć pierwszą z nieskończenie wieluchwil przyjemności.Czekało ich całe życie przyjemności i miłości.Wiedzieli to oboje.Ich usta, oczy, dłonie i ciała potwierdzały to pocichu, namiętnie.Bezustannie.Rozdział 33czym myślisz? - zapytał Robert.Charlie odrobinę zesztywniała, słysząc jego głos, ale nie przestałaOspoglądać przez okno na Pacyfik, rozciągający się kilka kilometrów podnimi.Za godzinę wylądują w San Francisco.Jutro Robert poleci do Filadelfii, a ona wróci do pracy i opowie Erykowi o ogromnym sukcesie,jaki odnieśli podczas wyjazdu.Ostatnich dziesięć dni stanie się wspomnieniem, snem, który wydawał się tak prawdziwy, gdy trwał, ale szybko zbladł w świetle dziennym.Za godzinę Charlie obudzi się i wróci do jasnych, natarczywych światełrzeczywistości.Wszystko się skończy.Gdy Robert zadał jej pytanie, myślała o tym, jak łatwo było z nimprzebywać.Zwietnie się bawili, zwiedzając pałace, świątynie i muzea,spacerując godzinami po cudownych ogrodach, jedząc w najlepszychrestauracjach, śmiejąc się, rozmawiając i poznając wschodnią kulturę.Poznając siebie nawzajem.Myślała, jak cudowny był podczas negocjacji.Sama zajmowała się wszystkim, ale on wciąż był przy niej, uważny,wspierający, komunikujący się z nią wzrokiem.Gdy zadał pytanie, Charlie myślała, jak bardzo będzie za nim tęsknić.- Słucham, Robercie? - zapytała, odwracając się do niego.- Od godziny wyglądasz przez okno, myśląc, jak sądzę, bo twój mózgnigdy nie przestaje pracować na pełnych obrotach.Zastanawiałem się,o czym myślisz.- O wszystkim - odrzekła Charlie.22 - Zmienność uczuć337- Tak właśnie sądziłem - rzekł żartobliwie.Ale zaraz dodał poważnie: - Myślałaś o tajemniczej damie?Charlie się uśmiechnęła.Nie myślała ani o Eryku, ani o kobiecie, dlaktórej zrezygnował z wyjazdu.Od kilku dni nie myślała o żadnym z nich.- Nie.Ale wkrótce dowiemy się czegoś więcej, prawda?- Może.Chociaż spodziewam się, że Eryk będzie bardzo ostrożny.Tym razem - dodał powoli Robert.- Tym razem? W odniesieniu do.- Pierwszego razu, gdy się zakochał.W tobie.- Nie był wtedy ostrożny? - zapytała Charlie, znając odpowiedz.%7ładne z nich nie było wówczas ostrożne.- Nie.Nie wiedział, co to jest.%7ładne z was tego nie wiedziało.Byliście tacy młodzi, tak wiele stało się w waszym życiu, dręczyło was tylenierozwiązanych kwestii [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.- Eryk przerwał, rozproszony jej jasnoniebieskimi oczami, zastanawiając się, ile może powiedzieć.- I? - zapytała niewinnie.Nie miała pojęcia, co zamierzał dodać,ale chciała to usłyszeć.Chciała poznać wszystkie jego myśli.Chciaławiedzieć o nim wszystko.- I - ciągnął Eryk szczerze, patrząc na nią - zakochiwania się.- Och! - powiedziała, oszołomiona, przez chwilę nie mogąc wytrzymać jego spojrzenia.Potem popatrzyła na niego i mruknęła znacząco, spokojnie: - Och.- Och? - zapytał łagodnie.Wtedy, w małej kuchni w mieszkanku Leslie, zaczął się pocałunek.Był długi, ciepły, sprawił, że wirowało jej w głowie, a całe ciało drżało.Pocałunek trwał podczas kolacji, w leniwych, zmysłowych momentach,nabrał smaku wina, gdy pili Robert Mondavi Chablis.Po kolacji stał sięintensywniejszy i bardziej naglący, gdy myli naczynia, szepcząc, śmiejąc się cicho, obejmując się.- Pójdziemy do łóżka? - zapytała w końcu Leslie, wzdychając cicho.- Nie chcę naciskać, Leslie.- Nie naciskasz - powiedziała poważnie do jego jasnoniebieskichoczu, pełnych troski i namiętności.- Nie pytając, po prostu.- zaczął Eryk.- Poczułeś się jak w domu? To dobrze.Cudownie.Tu jest twojemiejsce - szepnęła Leslie, wiedząc, że to prawda.Kimkolwiek jesteś.- Gdzie byłaś przez całe moje życie, kochana Leslie?336Kochali się powoli, poznając się wzajemnie, zatrzymując się przykażdym nowym odkryciu.Ich miłość była niespieszna, leniwa i oznaczała początek wieczności, ich wieczności.Nie musieli się śpieszyć -do chwili, gdy odczucia stały się zbyt naglące, zbyt intensywne, zbytniezaprzeczalne - mogli się cieszyć pierwszą z nieskończenie wieluchwil przyjemności.Czekało ich całe życie przyjemności i miłości.Wiedzieli to oboje.Ich usta, oczy, dłonie i ciała potwierdzały to pocichu, namiętnie.Bezustannie.Rozdział 33czym myślisz? - zapytał Robert.Charlie odrobinę zesztywniała, słysząc jego głos, ale nie przestałaOspoglądać przez okno na Pacyfik, rozciągający się kilka kilometrów podnimi.Za godzinę wylądują w San Francisco.Jutro Robert poleci do Filadelfii, a ona wróci do pracy i opowie Erykowi o ogromnym sukcesie,jaki odnieśli podczas wyjazdu.Ostatnich dziesięć dni stanie się wspomnieniem, snem, który wydawał się tak prawdziwy, gdy trwał, ale szybko zbladł w świetle dziennym.Za godzinę Charlie obudzi się i wróci do jasnych, natarczywych światełrzeczywistości.Wszystko się skończy.Gdy Robert zadał jej pytanie, myślała o tym, jak łatwo było z nimprzebywać.Zwietnie się bawili, zwiedzając pałace, świątynie i muzea,spacerując godzinami po cudownych ogrodach, jedząc w najlepszychrestauracjach, śmiejąc się, rozmawiając i poznając wschodnią kulturę.Poznając siebie nawzajem.Myślała, jak cudowny był podczas negocjacji.Sama zajmowała się wszystkim, ale on wciąż był przy niej, uważny,wspierający, komunikujący się z nią wzrokiem.Gdy zadał pytanie, Charlie myślała, jak bardzo będzie za nim tęsknić.- Słucham, Robercie? - zapytała, odwracając się do niego.- Od godziny wyglądasz przez okno, myśląc, jak sądzę, bo twój mózgnigdy nie przestaje pracować na pełnych obrotach.Zastanawiałem się,o czym myślisz.- O wszystkim - odrzekła Charlie.22 - Zmienność uczuć337- Tak właśnie sądziłem - rzekł żartobliwie.Ale zaraz dodał poważnie: - Myślałaś o tajemniczej damie?Charlie się uśmiechnęła.Nie myślała ani o Eryku, ani o kobiecie, dlaktórej zrezygnował z wyjazdu.Od kilku dni nie myślała o żadnym z nich.- Nie.Ale wkrótce dowiemy się czegoś więcej, prawda?- Może.Chociaż spodziewam się, że Eryk będzie bardzo ostrożny.Tym razem - dodał powoli Robert.- Tym razem? W odniesieniu do.- Pierwszego razu, gdy się zakochał.W tobie.- Nie był wtedy ostrożny? - zapytała Charlie, znając odpowiedz.%7ładne z nich nie było wówczas ostrożne.- Nie.Nie wiedział, co to jest.%7ładne z was tego nie wiedziało.Byliście tacy młodzi, tak wiele stało się w waszym życiu, dręczyło was tylenierozwiązanych kwestii [ Pobierz całość w formacie PDF ]