[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Grace.Był poniedziałek, dziesiąta rano.Trzy godziny temu Garek zadzwonił zeszpitala, do którego dotarł bez przeszkód dzięki doświadczonemu szoferowi.Może między badaniami zrobiono przerwę i postanowił jeszcze raz zadzwonić?- Halo?- Giselle?- Tak.- Nazywam się Kathleen.Nie znasz mnie.Może nawet nie wiesz, kimjestem.Byłam kiedyś żoną Gareka.- Tak, wiem o tym.- To dobrze.W takim razie przejdę od razu do rzeczy.Gareka nie ma wdomu, prawda? Portier powiedział mi, że wyjechał wczesnym rankiem i jeszczenie wrócił.- Zgadza się.Nie ma go.- Muszę z tobą porozmawiać, Giselle.Nie obawiaj się, nie jestemzazdrosną byłą żoną.Chcę ci powiedzieć coś, co powinnaś wiedzieć o Gareku.To bardzo ważne.Mogę wejść na górę?- Właśnie wychodziłam.Mam kilka spraw do załatwienia, ale niepowinno mi to zabrać dużo czasu.Miałam zamiar iść tam pieszo, ale możewezmę taksówkę.- Może przeszłabym się z tobą?- Dobrze.Kathleen była naprawdę piękną kobietą.Giselle od razu ją polubiła.Na śliskich, oblodzonych chodnikach panował straszny tłok i trudno byłorozmawiać.Kiedy Giselle załatwiła swoją sprawę, usiadły w małej kafejce, przystoliku w kącie sali, i zamówiły gorącą czekoladę.163R S- Naprawdę nie jestem zazdrosną byłą żoną - powtórzyła Kathleen.- A to,co muszę ci powiedzieć, dotyczy chwili obecnej.Muszę jednak cofnąć siętrochę w czasie, żebyś zrozumiała, dlaczego dzisiaj do ciebie zadzwoniłam.Odczego by tu zacząć.myślę, że od Genewy.Nie pojechałam tam z Garekiem.Byliśmy wtedy w separacji.Kiedy jednak dowiedziałam się, co zaszło naBałkanach, poleciałam do Szwajcarii.Siedziałam w hotelu i czekałam, aż jegostan ustabilizuje się na tyle, żeby można go było zabrać ze szpitala polowego.Modliłam się, żeby ta chwila w ogóle nadeszła.W którymś momencie tegostrasznego oczekiwania postanowiłam spakować jego rzeczy.Znalazłam wśródnich bilet na samolot do Wenecji i folder z Festiwalu Masek.A więc podczaspobytu w Genewie przyszło mu do głowy, żeby skorzystać z okazji i wybrać siędo Wenecji, obejrzeć twoje maski.W końcu Garek opuścił tamten szpital.Ciągle walczył ze śmiercią, alejego interesowało inne życie.Nowe życie.Zapytał, czy nie spodziewam siędziecka.Wydawało się to dla niego tak ważne, że omal nie skłamałam.Jednaknie zrobiłam tego.Może w jakiś sposób wyczułam, że czekał na przeczącąodpowiedz.A prawda była taka, że nie spodziewałam się dziecka.Właściwie niewiem, skąd przyszło mu do głowy, że mogę być w ciąży.- Kiedy rozmawiałaś z nim tuż przed jego wyjazdem do Genewy wydałaśmu się znowu taka szczęśliwa, radosna, jak dawniej.- Byłam szczęśliwa i radosna, ponieważ uświadomiłam sobie, że się wnim zakochałam.Nigdy nie sądziłam, że jestem do tego zdolna.Powiedziałammu o tym.Nie musiał odwzajemniać moich uczuć, a chciałam, żeby był ze mną.To by mi wystarczyło do szczęścia.Jednak on powiedział, że już za pózno.Zanim jeszcze został ranny i stracił wzrok, postanowił, że chce rozwodu.Mojewyznanie tylko przyspieszyło jego działania w tym kierunku.Powiedział, żenigdy nie będzie mnie kochał tak, jak na to zasługuję.Zastanawiałam się, czykogoś poznał.Czy on też się zakochał.Ale przecież musiałabym o tymwiedzieć.Ta kobieta czuwałaby przy jego łóżku w Szwajcarii, a potem tutaj.164R SSpotkałybyśmy się.Ja byłam przy nim cały czas razem z Olympią.Nawet porozwodzie.- Widujesz się z nim teraz?- Czasami.Choć pracujemy i mieszkamy w jednym budynku każde z nasprowadzi swoje własne, odrębne życie.Dzwonię do niego od czasu do czasu, aon dzwoni do mnie.Zawsze dobrze się nam rozmawiało.Był wściekły, kiedytrzy miesiące temu powiedziałam mu o anonimowym liście, który dostałam.- Dostałaś anonim?- Tak, przyszedł do radia.List od słuchacza, który wiedział, że kiedyśbyliśmy małżeństwem.Według autora listu Garek planował poddać się operacjineurologicznej.Miał zaledwie dziesięć procent szans na to, że operacja się uda.W innym wypadku oznaczałoby to śmierć.Zdaniem autora listu Garek nie miałniemal żadnych szans na przeżycie.Poddając się tej operacji, właściwiepopełniłby samobójstwo.Czy ja, jako jego była żona, nie mogłabym odwieść good tego zamiaru?- Mogłaś to zrobić, i zrobiłaś.- Nie mogłam, i nie zrobiłam.Garek wpadł we wściekłość, nigdywcześniej nie widziałam go w takim stanie.Powiedział, że to wyłącznie jegosprawa.Nikt nie może mu dyktować, jak ma żyć? Zabronił komukolwiekwspominać o tym, czego się dowiedziałam.Olympia ma w szpitalu swojegoinformatora, który najwyrazniej nie słyszał o planowanej operacji mózgu.Gdyby powiedział o tym Olympii, ja też bym o tym wiedziała.A Garek niechciał, żebyśmy się martwili.Miał zamiar poddać się tej operacji, nic nikomunie mówiąc.Gdyby jej nie przeżył, nikt nie czułby się za to odpowiedzialny, niewyrzucałby sobie, że go nie powstrzymał.Ani ja, ani Olympia.- Ale ty go powstrzymałaś - powiedziała Giselle.- Przekonałaś go.- Nie, Giselle.Właśnie dlatego teraz ci o tym mówię.Powiedziałabym cito wszystko już trzy miesiące temu, gdybym wiedziała wtedy o twoim istnieniu.A mogłam wiedzieć.Mogłam się domyślić.Ten bilet na samolot.to była165R Spamiątka, kawałek papieru o wartości sentymentalnej, coś, czego Garek, jakiegoja znałam, nigdy by nie zachował.A potem dzień, kiedy powiedziałam mu otym anonimie.Siedzieliśmy u niego w salonie i Garek patrzył na Wenecki świt,patrzył tak intensywnie, jakby naprawdę go widział.To było dziwne,przerażające.Zrozumiałam, jak bardzo chce odzyskać wzrok.Jednak dopieroteraz dotarło do mnie, że przede wszystkim chciał widzieć ciebie.Dziś ranowszystko stało się dla mnie jasne.Portier powiedział, że widział cię w piątek,kiedy Olympia pokazywała ci, jak wejść do apartamentu Gareka.Garek poznałcię w Wenecji, a potem wyjechał i został ranny.Wiedziałaś o tym?- Nie.Dowiedziałam się dopiero w czwartek wieczorem.- Bardzo żałuję, że nie domyśliłam się wcześniej.Zadzwoniłabym dociebie.Mogłaś z nim być przez cały ten czas [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Grace.Był poniedziałek, dziesiąta rano.Trzy godziny temu Garek zadzwonił zeszpitala, do którego dotarł bez przeszkód dzięki doświadczonemu szoferowi.Może między badaniami zrobiono przerwę i postanowił jeszcze raz zadzwonić?- Halo?- Giselle?- Tak.- Nazywam się Kathleen.Nie znasz mnie.Może nawet nie wiesz, kimjestem.Byłam kiedyś żoną Gareka.- Tak, wiem o tym.- To dobrze.W takim razie przejdę od razu do rzeczy.Gareka nie ma wdomu, prawda? Portier powiedział mi, że wyjechał wczesnym rankiem i jeszczenie wrócił.- Zgadza się.Nie ma go.- Muszę z tobą porozmawiać, Giselle.Nie obawiaj się, nie jestemzazdrosną byłą żoną.Chcę ci powiedzieć coś, co powinnaś wiedzieć o Gareku.To bardzo ważne.Mogę wejść na górę?- Właśnie wychodziłam.Mam kilka spraw do załatwienia, ale niepowinno mi to zabrać dużo czasu.Miałam zamiar iść tam pieszo, ale możewezmę taksówkę.- Może przeszłabym się z tobą?- Dobrze.Kathleen była naprawdę piękną kobietą.Giselle od razu ją polubiła.Na śliskich, oblodzonych chodnikach panował straszny tłok i trudno byłorozmawiać.Kiedy Giselle załatwiła swoją sprawę, usiadły w małej kafejce, przystoliku w kącie sali, i zamówiły gorącą czekoladę.163R S- Naprawdę nie jestem zazdrosną byłą żoną - powtórzyła Kathleen.- A to,co muszę ci powiedzieć, dotyczy chwili obecnej.Muszę jednak cofnąć siętrochę w czasie, żebyś zrozumiała, dlaczego dzisiaj do ciebie zadzwoniłam.Odczego by tu zacząć.myślę, że od Genewy.Nie pojechałam tam z Garekiem.Byliśmy wtedy w separacji.Kiedy jednak dowiedziałam się, co zaszło naBałkanach, poleciałam do Szwajcarii.Siedziałam w hotelu i czekałam, aż jegostan ustabilizuje się na tyle, żeby można go było zabrać ze szpitala polowego.Modliłam się, żeby ta chwila w ogóle nadeszła.W którymś momencie tegostrasznego oczekiwania postanowiłam spakować jego rzeczy.Znalazłam wśródnich bilet na samolot do Wenecji i folder z Festiwalu Masek.A więc podczaspobytu w Genewie przyszło mu do głowy, żeby skorzystać z okazji i wybrać siędo Wenecji, obejrzeć twoje maski.W końcu Garek opuścił tamten szpital.Ciągle walczył ze śmiercią, alejego interesowało inne życie.Nowe życie.Zapytał, czy nie spodziewam siędziecka.Wydawało się to dla niego tak ważne, że omal nie skłamałam.Jednaknie zrobiłam tego.Może w jakiś sposób wyczułam, że czekał na przeczącąodpowiedz.A prawda była taka, że nie spodziewałam się dziecka.Właściwie niewiem, skąd przyszło mu do głowy, że mogę być w ciąży.- Kiedy rozmawiałaś z nim tuż przed jego wyjazdem do Genewy wydałaśmu się znowu taka szczęśliwa, radosna, jak dawniej.- Byłam szczęśliwa i radosna, ponieważ uświadomiłam sobie, że się wnim zakochałam.Nigdy nie sądziłam, że jestem do tego zdolna.Powiedziałammu o tym.Nie musiał odwzajemniać moich uczuć, a chciałam, żeby był ze mną.To by mi wystarczyło do szczęścia.Jednak on powiedział, że już za pózno.Zanim jeszcze został ranny i stracił wzrok, postanowił, że chce rozwodu.Mojewyznanie tylko przyspieszyło jego działania w tym kierunku.Powiedział, żenigdy nie będzie mnie kochał tak, jak na to zasługuję.Zastanawiałam się, czykogoś poznał.Czy on też się zakochał.Ale przecież musiałabym o tymwiedzieć.Ta kobieta czuwałaby przy jego łóżku w Szwajcarii, a potem tutaj.164R SSpotkałybyśmy się.Ja byłam przy nim cały czas razem z Olympią.Nawet porozwodzie.- Widujesz się z nim teraz?- Czasami.Choć pracujemy i mieszkamy w jednym budynku każde z nasprowadzi swoje własne, odrębne życie.Dzwonię do niego od czasu do czasu, aon dzwoni do mnie.Zawsze dobrze się nam rozmawiało.Był wściekły, kiedytrzy miesiące temu powiedziałam mu o anonimowym liście, który dostałam.- Dostałaś anonim?- Tak, przyszedł do radia.List od słuchacza, który wiedział, że kiedyśbyliśmy małżeństwem.Według autora listu Garek planował poddać się operacjineurologicznej.Miał zaledwie dziesięć procent szans na to, że operacja się uda.W innym wypadku oznaczałoby to śmierć.Zdaniem autora listu Garek nie miałniemal żadnych szans na przeżycie.Poddając się tej operacji, właściwiepopełniłby samobójstwo.Czy ja, jako jego była żona, nie mogłabym odwieść good tego zamiaru?- Mogłaś to zrobić, i zrobiłaś.- Nie mogłam, i nie zrobiłam.Garek wpadł we wściekłość, nigdywcześniej nie widziałam go w takim stanie.Powiedział, że to wyłącznie jegosprawa.Nikt nie może mu dyktować, jak ma żyć? Zabronił komukolwiekwspominać o tym, czego się dowiedziałam.Olympia ma w szpitalu swojegoinformatora, który najwyrazniej nie słyszał o planowanej operacji mózgu.Gdyby powiedział o tym Olympii, ja też bym o tym wiedziała.A Garek niechciał, żebyśmy się martwili.Miał zamiar poddać się tej operacji, nic nikomunie mówiąc.Gdyby jej nie przeżył, nikt nie czułby się za to odpowiedzialny, niewyrzucałby sobie, że go nie powstrzymał.Ani ja, ani Olympia.- Ale ty go powstrzymałaś - powiedziała Giselle.- Przekonałaś go.- Nie, Giselle.Właśnie dlatego teraz ci o tym mówię.Powiedziałabym cito wszystko już trzy miesiące temu, gdybym wiedziała wtedy o twoim istnieniu.A mogłam wiedzieć.Mogłam się domyślić.Ten bilet na samolot.to była165R Spamiątka, kawałek papieru o wartości sentymentalnej, coś, czego Garek, jakiegoja znałam, nigdy by nie zachował.A potem dzień, kiedy powiedziałam mu otym anonimie.Siedzieliśmy u niego w salonie i Garek patrzył na Wenecki świt,patrzył tak intensywnie, jakby naprawdę go widział.To było dziwne,przerażające.Zrozumiałam, jak bardzo chce odzyskać wzrok.Jednak dopieroteraz dotarło do mnie, że przede wszystkim chciał widzieć ciebie.Dziś ranowszystko stało się dla mnie jasne.Portier powiedział, że widział cię w piątek,kiedy Olympia pokazywała ci, jak wejść do apartamentu Gareka.Garek poznałcię w Wenecji, a potem wyjechał i został ranny.Wiedziałaś o tym?- Nie.Dowiedziałam się dopiero w czwartek wieczorem.- Bardzo żałuję, że nie domyśliłam się wcześniej.Zadzwoniłabym dociebie.Mogłaś z nim być przez cały ten czas [ Pobierz całość w formacie PDF ]